Kocha, lubi, szanuje Opinie o spektaklu

Kocha, lubi, szanuje

Opinie (2) 1 zablokowana

  • polecam

    Warto się wybrać, to ciekawy spektakl

    • 1 0

  • Mała wycieczka w damsko-męską, taneczną przestrzeń niedosłowności

    "Kocha, lubi, szanuje" to choć skromny jednak udany kawałek teatru. Powstał w wyniku zjednoczenia sił Teatru Zielony Wiatrak (Marek Brand) i Teatru Tańca Variatino (Anna Haracz). Można trochę odnieść wrażenie,

    "Kocha, lubi, szanuje" to choć skromny jednak udany kawałek teatru. Powstał w wyniku zjednoczenia sił Teatru Zielony Wiatrak (Marek Brand) i Teatru Tańca Variatino (Anna Haracz). Można trochę odnieść wrażenie, że aktorzy po trochu grają tu samych siebie choć tekst jednak napisał Marek Brand. W 70 procentach przedstawienie bardzo udane. W końcówce jednak spektakl wyhamowuje - Marek Brand stworzył kulminacyjną scenę domowego przyjęcia, która w moim odczuciu jakoś niepotrzebnie rozmywa pokazywane wcześniej żywe i energiczne sceny. Siła tego spektaklu nie leży w jakiejś wielkiej odkrywczości ale raczej w ubraniu codziennych scen (z życia będącej ze sobą pary, kobiety i mężczyzny) w bardzo ciekawy kostium estetyczny. Twórcy nie oderwali bohaterów od rzeczywistości ale sceny pozbawiono dosłowności (np. przedmioty na stole kuchennym "wcielają się" w niby-to-figury na szachownicy i nawet obieranie ziemniaków może mieć pewną formę tańca).

    Sporo scen tanecznych - miłośnicy teatru tańca powiedzieli by pewnie, że to "przegadany teatr tańca" - powiedzieli by gdyby ta ucieczka od dosłowności nie przyjęła by bardzo zaskakującej formy. Ale nie tylko to bo widz zobaczy np. jak robiąc komuś śniadanie można kogoś upokorzyć, że spódniczka może być choć przez chwilę męską pelerynką lub co się dzieje gdy mężczyzna tańczy a jednak z pozoru "nic nie robi". Spektakl ten przypomina trochę skromny "Pierwszy raz", który pokazywano niedawno w Gdyni (tyle, że tu nie ma wielkiej filozofii, nie wyczułem tu też wyraźnego rytmu scen takiego jak tam => zobacz opinię na stronie tamtego spektaklu), trochę też przypomina bardzo przeciętny spektakl Wybrzeża "Seks dla opornych", gdzie też gra duet aktorów. Tu nie ma jednak ani związku u zarania (Pierwszy raz) ani związku w okresie kryzysu średniego wieku (Seks dla opornych). Jest raczej zwykłe życie pary tyle, że pokazane w niebanalny sposób. Mężczyzna momentami przypomina współczesnego oswojonego, udomowionego (ale jednak) "samca" (szczególnie w chwili gdy para żyje tylko z pensji kobiety). Skromna ale udana scenografia (w centrum ulokowano ni to szafkę, ni to stół ni to szachownicę z ciskanymi czasami z hukiem niby-to-figurami), ciekawa taneczna choreografia - co ciekawe w wydaniu nie tylko tancerki Anny Haracz bo tańczy też jej partner - sam Marek Brand ze swoją pokaźną fizjonomią, wykonujący tu taneczne piruety jest na swój sposób atrakcją. Przymykając oczy na parę słabszych stron spektakl jak najbardziej polecam uwadze.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.