2013-12-27 22:53
2013-12-28 06:14
Bardzo udany i ciekawy przegląd wybranych podukcji trójmiejskich teatrów tańca z tego roku (gorzej tylko z organizacją o czym wspominam na końcu).
Na pierwszy ogień poszli rezydenci z sopockiego teatru
Bardzo udany i ciekawy przegląd wybranych podukcji trójmiejskich teatrów tańca z tego roku (gorzej tylko z organizacją o czym wspominam na końcu).
Na pierwszy ogień poszli rezydenci z sopockiego teatru tańca pokazując przedstawienie mocno inspirowane wschodnimi szkołami walki, sporo wschodu, także japonii, kostiumy wykonane ze sporym rozmachem. W tym wszystkim również wschodnia scena pojedynku kobiety z tencerką w masce Putina (tu następuje tłumaczenie na angielski - i "transmisja" w oryginalnym języku przemówenia Putina do narodu - nie wiem jak dalece nawiązuje to do "występów" młodej rosyjskiej filozofki Nadieżdy Tołokonnikow'ej, która swą karierę performerki rozpoczęła od uprawiania seksu grupowego w Muzeum Biologii w Moskwie w ramach akcji "je*ać niedźwiadka" i mimo, że we Francji została ogłoszona kobietą roku to w swoim rodzimym kraju skończyła za kratkami - bo rosyjski niedźwiadek jakoś niedocenił jej twórczości...
Następnie widzowie zobaczyli teatr tańca w bardzo czystej postaci w wykonaniu pochodzącej z Armenii Heleny Ganjalyan (związanej z teatra Dada von Bzdulow) i jej równie egzotycznej koleżanki. Skromne, eleganckie czarne kostiumy sukienek i ciekawe układy taneczne budowane na ideii dialogu kobiecej "słabości" i męskiej "siły zrobiły doskonałe wrażenie.
W trzeciej odsłonie przyszedł czas na Leona, ze spektaklem, który można było już zobaczyć w czerwcu na Gdańskim Festiwalu Tańca. To chyba w swym wyrazie symbolicznym najbogatsze dzieło pokazane tego wieczoru. Duet kobiety i mężczyzny ujęty w iście wisielczej atmosferze, którą autorzy nazwali "strefą zagrożenia" (trochę "magiczna" to srefa jak strefa ze stalkera). Podobnie jak inne spektale Leona sztuka bardzo "fizyczna". Leon wraz ze swoją partnerką zniszczą nożyczkami swoje eleganckie ubrania, w których pojawiają się w pierwszej scenie (zrywają wszak swoją "dobrze ułożoną" społeczną, genderową powłokę) i gra zacznie toczyć sie pomiedzy nagimi: nagim mężczyzną i nagą kobietą. Faktycznie nie jest wesoło - "strefa zagrożenia" to dramat, który kończy się nie najlepiej. Choć mężczyzna z kobietą są najwyraźniej razem - to on ją dźwiga na plecach - ona jest jakby jego przedłużeniem ale musi ją dźwigać - nawet gdy zakłada sweter zakłada go też na swoją partnerkę ciążącą mu na plecach. W tej strefie zagrożenia gra się w weiß i schwarz czyli w białe i czarne , "gra" tak w zasadzie Leon włączając światło na swoje głowie (zarówka przypomina jednak bardziej aureolę). Białe i czarne bo cera mężczyzny jest zdecydowanie ciemniejsza od cery kobiety. Cera kobiety jest po prostu z natury biała a mężczyzny ciemna. Ale gra w białe i czarne to też jakaś gra pomiędzy białością anioła i czarnością diabła. Ostatecznie metroseksualny Leon (na nogach damskie buty na obcasie) wyjdzie niczym szatan z piekła (dosłownie spod podłogi) by siekierą porąbać kanapę która łączyła parę (a może podciąć gałąź na której wspólnie siedzieli). Po tym zostaje na scenie rozciągnięta dość wąska czerwona taśma (jak przez policję wokół miejsca zbrodni). Kanapa zamieni się w grób, na którym pojawią sie pogrzebowe wieńce i kwiaty. Leon wprowadza w tym momencie dodatkowego "aktora" w postaci chłodu i zimna otwierając duże drzwi z tyłu sceny na na oścież. Bardzo ciekawe ujęcie bo czy nie w każdym związku wygląda to podobnie - każdy związek kobiety i mężczyzny to tak naprawdę "strefa niebezpieczeństwa". A każdy związek w którymś momencie się rodzi i w którymś umiera ... w każdym momencie może umrzeć ...
Po przerwie widzowie zobaczyli spektakl, który chyba wywołał najwięcej entuzjazmu widowni. Grupa Dziki Styl Company znana bywalcom Teatru Wybrzeże z występu w "Nieboskiej komedi", ze swoim charakterystycznym "brake-dansowym" stylem momentami lekko zahaczającym o akrobatykę zrobiła doskonałe wrażenie, niektóre układy imponujące. Tym razem sbróbowali jednak dodać do układów systematyczną narrację czerpiąc idee z "Boskiej Komedii". Ciekawa scenografia w postaci okienek (z drewnianymi framugami), które pełnie też najwyraźniej funkcję lusterek - to własnie w takie lusterka spoglądają bohaterowie by spojrzeć sobie w twarz a raczej we własne "sumienie" komunikujac się przy tym z demiurgiem (którego gra jeden z męskich aktorów). Trochę to przypomina łączność jak przez sieć internetową okienka być może też są okienkami programu komputerowego (?) - bohater (ten czy tamten) staje przed okienkiem łączy się nawiązuje kontakt z demiurgiem (w tym samym momencie bowiem w swoje okienko spogląda demiurg) i wraca do swojego świata, w którym toczy sie taneczna akcja skupiona wokół "grzesznych" dylematów bohaterów - mamy tu wszak dwie parki zdradliwych i "grzesznych" ludzi. Demiurg prowadzi emisję skrzyneczek (jak się zdaje ze skarbami), które zostaną zakopane niczym skarb na potem (w ziemi pod drzewem) jednak raczej spełniają w ziemi rolę trumien. W ostatniej scenie (może "sądu ostetecznego") demiurg wykopie z ziemi skrzyneczki jednak od wszystkiego "umyje ręce" wycierając je sobie czerwoną chusteczką i wyrzucając ją przez drzwi na zewnątrz.
Na koniec pojawiła się Katarzyna Pastuszak z teatru Amareya z dość nieprzekonywującym mnie spektaklu, sporo "metafizyki ciała" a w praktyce nagości. Mam wrażenie, że Amareya robił wcześniej dużo ciekawsze przedstawienia.
Wszystkim artystom należą się niewątpliwie wielkie brawa. Nie powiedziałbym tego o organizatorach. Ten teatralny line-up to organizacyjny skandal. Po pierwsze miały być bezpłatne wejściówki tyle, że nikt ich nie wydawał (ani w dniach przed imprezą ani w dniu imprezy przed nią). Faktycznie jednak jakaś ilość wejściówek rozeszła się chyba pocztą pantoflową (do znajomych znajomych, z zaproszeniami itd). W praktyce ci co przyszli z wejściówkami i tak zostali stratowni przez tłum, który szturmował wejście do sali niczym bramy Bastilii. O jakiejś tam szatni marzyć to nawet nie wypada (co nawiasem mówiąc jest absurdalne bo wystarczyło drzwi otworzyć i wydać ludziom numerki). Ścisk na sali też pominę bo jak może być inaczej jak miejsc max 90 a ludzi na sali może sto-kilkadziesiąt. (No nie chodzi o to, że było za darmo bo na takie imprezy przychodzą tylko ci co się taką sztuką interesują - nie istotne więc czy 0 złotych czy 5, 10, 20...). Po za tym hałas w sąsiadującym z salą klubie mocno przeszkadzał zarówno widzom i aktorom. Na dodatek organizatorzy pobili chyba rekord spóźnień - po 4 spektaklu było już 2,5 godziny opóźnienia! Takiego rekordu to już chyba nikt nie pobije!!! Niezła organizacja - nie ma co!! Nie wiem dlaczego np. w Żaku można elegancko - zawsze wzorowo - numerki na krzesełkach, ładne bileciki, szatnia cacy a nawet lampki czerwonego wina gratis po spektaklu a tu taka chamówa! Myślę, że wszyscy, którzy tam byli tego dnia przyznają, że to brak szacunku do widza, brak szacunku do ludzi. Wstyd!! Ci co widzieli w zeszłym roku na dużym ekranie film "Igrzyska śmierci" na pewno pamiętają co dostał na koniec sam organizator igrzysk. Mianowicie podano mu trujące jagody by sam wiedział co z nimi zrobić. Ja proponuje tym razem dla organiztorów od razu trzy paczki takowych jagód (dwie gratis!!!! za to wszystko w podziękowaniu !!!).
Nie popisało się też trojmiasto.pl - robicie zdjęcia nie z imprezy ale ewidentnie robicie zdjęcia ludziom na widowni i publikujecie ich wizerunki bez ich zgody w Internecie a to już narusza ewidentnie ich prywatność i dobra osobiste. Radzę usunąć jak najszybciej i nie robić tego w przyszłości chyba, że chcecie by ktoś się zgłosił z wezwaniem do usunięcia ale wówczas też będzie to też wezwanie do wypłaty wysokiego odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych.
2013-12-28 07:04
...no i na koniec może optymistycznie zakończył był nagrodą specjalną dla Leona. Bo jego spektakle są być może mało taneczne ale dopracowane w symbolicznych detalach, które nie sposób streścić w kilku linijkach. Na
...no i na koniec może optymistycznie zakończył był nagrodą specjalną dla Leona. Bo jego spektakle są być może mało taneczne ale dopracowane w symbolicznych detalach, które nie sposób streścić w kilku linijkach. Na przykład czy gdy zakłada na nogi damskie pantofle na wysokich obcasach czy to po to by przebrać się za kobietę? Oczywiście, że nie - w ten sposób podkreśla on tylko swoją męskość, jego nogi zaczynają (jak u kobiet w takim obuwiu) przypominać "koźle" nogi tyle, że w takim wydaniu sa to nogi fauna, boga płodności - czyli prawdziwego uosobienia męskiego seksu ... a to nie wszystko bo o Leonie bo można by pisać jeszcze dalej, ale tu już nie ma miejsca...
2013-12-29 02:19
pisz dalej smialo
2013-12-29 03:13
Nie masz pojęcia o wielu sprawach, o których piszesz na tym portalu.
Podobnie jest w tym przypadku:
"Nie popisało się też trojmiasto.pl - robicie zdjęcia nie z imprezy ale ewidentnie robicie zdjęcia
Nie masz pojęcia o wielu sprawach, o których piszesz na tym portalu.
Podobnie jest w tym przypadku:
"Nie popisało się też trojmiasto.pl - robicie zdjęcia nie z imprezy ale ewidentnie robicie zdjęcia ludziom na widowni i publikujecie ich wizerunki bez ich zgody w Internecie a to już narusza ewidentnie ich prywatność i dobra osobiste." - widać, że nie masz bladego pojęcia na temat, na który się wypowiadasz. Poszukaj odpowiedzi w prawie prasowym.
2013-12-29 16:41
Jako byt (twór) czysto wirtualny mam prawo żądać by mój ziemski, cielesny avatar był odpowiednio traktowany i chroniony. Jak mimo to jesteście innego zdania to może sądy odpowiedniej rzeczywistości powinni wam to wytłumaczyć...
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.