Murzyn warszawski Opinie o spektaklu

Murzyn warszawski

Opinie (34) 4 zablokowane

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

    Murzyn gniot (1)

    Masakra stracony czas i wyrzucony w błoto pieniądz aktorzy bez dykcji zaseplenieni na maxa Zaza zarzynajaca skrzypki drewniana jak i one niestety nawet Pan Gordon nie broni się w roli czy też rolach tegoż spektaklu.

    Masakra stracony czas i wyrzucony w błoto pieniądz aktorzy bez dykcji zaseplenieni na maxa Zaza zarzynajaca skrzypki drewniana jak i one niestety nawet Pan Gordon nie broni się w roli czy też rolach tegoż spektaklu. Jedynie kreacja Pana Michała Jarosa zasługuje na uznanie i brawa. Reszta codziennie rano powinna sobie recytowac do lustra : trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. .....

    • 1 1

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

      Gniot okropny

      Najlepiej żeby wcale na scenę nie wchodzili bo żal patrzeć i sluchac

      • 0 1

  • Murzyn warszawski

    REWELACJA,,,,przekaz aktorów fenomenalny,,,sztuka o ponadczasowych wartościach,,
    Dzisiejszy widz

    • 6 0

  • ciekawa propozycja na Sylwestra

    • 1 1

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

    niestety NIE polecam

    mecząca i nurząca chała; beznadziejna gra aktorska; niespójna stylistyka prezentacji; tandeta i gadżeciarstwo (kot chyba dla odwracania uwagi od mankamentów); ogólnie długo, nudnie i bardzo nie inspirujaco

    • 6 10

  • nieczuja urbanska = drewno
    piszczaca kreft baka= nie rozumiem co mowi
    tyransk zaplucie sie prawie
    michalska = niby skrzypaczka
    BRAWO BIALY KOT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 9 2

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

    Rozczarowanie

    Spektakl jest po prostu nudny i bardzo się dłuży. Ani zabawny ani wnoszący głębsze przemyślenia. Jedyna bardzo dobra scena to ta Mariusza z Polą, najzabawniejszą zaś postacią okazał się sztuczny kot...Podobała mi się

    Spektakl jest po prostu nudny i bardzo się dłuży. Ani zabawny ani wnoszący głębsze przemyślenia. Jedyna bardzo dobra scena to ta Mariusza z Polą, najzabawniejszą zaś postacią okazał się sztuczny kot...Podobała mi się scenografia oraz gra na skrzypcach Michalskiej. Na siłę bezsensownie wciśnięte unowocześnienia w postaci podskoków. Miałam wrażenie, ze nawet aktorzy są sztuką znużeni. Być może osobom, które w teatrze bywają raz do roku lub rzadziej coś mogło się w tym przedstawieniu podobać, bo widzę ze są pozytywne komentarze. Poza tym, na scenie kameralnej było tak gorąco i duszno, że aż trudno było się w pełni skupić na spektaklu. Czy to jakieś oszczędności? Dziwne, bo w foyer panuje przyjemny chłód.

    • 9 8

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

    Nie wuj Benek tylko brat Konrada Hertmańskiego

    Z tego co się dowiedziałam ze spektaklu spadek główny bohater miał otrzymać po zmarłym bracie a nie wuju jak wynika z ww. recenzji.

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 3 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

    moja recenzja

    Spektakl obejrzałam wczoraj. Już od początku w gorszym nastroju. Nie uprzedzono mnie bowiem iż mimo że kupiłam bilet na 20:00, z nieznanych mi względów przesunięto godzinę jego rozpoczęcia na 20:30. Utrudniło mi to

    Spektakl obejrzałam wczoraj. Już od początku w gorszym nastroju. Nie uprzedzono mnie bowiem iż mimo że kupiłam bilet na 20:00, z nieznanych mi względów przesunięto godzinę jego rozpoczęcia na 20:30. Utrudniło mi to znacznie powrót do domu.
    Sama sztuka nie podobałaby mi się prawdopodobnie i bez wstępnego zniechęcenia. Spektakl jest nudny i przegadany. Po raz kolejny wręcz przygnębia banalna scenografia łącząca nowoczesność z pięknymi bibelotami, historię z teraźniejszością. Właściwie nie wiadomo, czy miało być wytwornie czy ascetycznie. Jako widz nie miałam jasności co do koncepcji autora.
    Tempo spektaklu jest wolne, dwie godziny męczą widza. Wbrew temu, co tutejszy recenzent uważa za dziwactwo, sądzę, że deklamowanie didaskaliów przez Zazę jest ciekawym pomysłem. Prawdę powiedziawszy jest to najciekawsza rzecz jaką ta postać robi organizując odbiór sztuki przez widza. Niestety, być może przez tę funkcję, postać ta staje się ruchomym elementem scenografii, tłem dla scen z Perlmanem. Doceniam umiejętność gry na skrzypcach u Michalskiej, zupełnie nie rozumiem dlaczego ktoś ją skrzywdził takim kostiumem. Podobnie skrzywdzono kostiumem ciocię Salę. Tyrański w roli Konrada nużący, przeważnie smutny, miałam wrażenie, że ciągle gra tę samą scenę, deklamuje coś jak na szkolnej akademii. Być może mój odbiór byłby zupełnie inny gdyby spektakl skrócono.
    Nie mogłam uwierzyć w to, że Nieczuja-Urbańska zagrała tak słabo. To duża rola, a aktorka pozostaje właściwie niewidoczna. Zniknęła gdzieś jej energia sceniczna, znana mi choćby z roli Peggy w "Skrzynce P@ndory". Nieoczekiwanie perełkami spektaklu stają się postaci i wątki poboczne, może dlatego że dynamiczne, żywe, śmieszne, dobrze określone. Smutne to trochę, że w dużym spektaklu na scenie bryluje mechaniczny kotek. Proponuję zrobić happening i zakupić kwiaty dla kotka by mu je wręczyć po występie. Podobał mi się Szwarcman-ojciec chrzestny. Podobała mi się Kreft-Baka w roli jego żony. Oboje zabawni, jasno określeni. Jaros grał poprawnie, był niesłychanie spójny, ożywał w parze z Michalską. Przyjemnie było na to patrzeć. Na uwagę zasługuje także Witkowski w roli Mitka, a mam wrażenie, że pomaga mu w tym kilka rzeczy. Jest to aktor niesłychanie przystojny, sprawny fizycznie, otrzymał fortunny kostium podkreślający rolę "chłopca, lat 31", który potem zamienia na strój korespondujący ze stylem nowego "przyjaciela". Od początku do końca wiem kim Mitek jest, po co jest i co mi chce przekazać.
    Przeskoki postaci w kręgu światła uważam za próbę zdynamizowania spektaklu, trudno powiedzieć że jest ona zabiegiem jednoznacznie złym. "Obudziło" mnie to trochę, a zabieg taki też nie do końca zaskakuje. Skoro scenografia nowoczesno-tradycyjna to i gra aktorska tradycyjno-nowoczesna.
    Z teatru wyszłam zmęczona, zniechęcona. Aktorzy też jacyś niemwrawi, mylący się w tekście.

    • 11 6

  • super, że spektakle są dla ogółu ludności

    w związku z kłopotami finansowymi i ja mam trochę rozrywki. Dziękuję

    • 5 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Gra o spadek i pozycję. Recenzja "Murzyna warszawskiego" w Teatrze Wybrzeże

    Murzyn Warszawski

    Absolutnie nie zgadzam sie z opinia fachowego krytyka . Obejrzalam przedstawienie z duzym zaciekawieniem- rozbawieniem i zaduma. Role pana Tyranskiego i pani Kreft-Baka uwazam za bardzo udane .

    • 16 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.