Opinie (1)

  • Relacja z koncertu

    Relacja z koncertu "L.I.T.H.I.U.M. i Dead Saint's Bitch - "Poniedziałkowe odcięcie" w klubogalerii Bunkier w Gdańsku, 28 grudnia 2016 roku.

    Jako pierwszy wystąpił gdański zespół Dead Saint's Bith. Muzycy są

    Relacja z koncertu "L.I.T.H.I.U.M. i Dead Saint's Bitch - "Poniedziałkowe odcięcie" w klubogalerii Bunkier w Gdańsku, 28 grudnia 2016 roku.

    Jako pierwszy wystąpił gdański zespół Dead Saint's Bith. Muzycy są znani od kilku lat na trójmiejskiej scenie, regularnie koncertują - stąd wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać. Czego? Metalu z lekkim przymrużeniem oka. Już sama nazwa grupy oraz strój gitarzysty to zapowiadały! Nie znaczyło to jednak, że występ będzie chałturą! O nie!
    Dowiedzieliśmy się, że z chłopakami zaśpiewa gościnnie wokalistka L.I.T.H.I.U.M. - Dragonixa.
    Muzyczy zaczęli pokazem technicznej gry z wysokiej półki gdzieś między trash a deathmetalem. Utwór a capella brzmiał bardzo dobrze i pokazał na co ich stać. Nie popisał sie niestety realizator dźwięku - dudniąca stopa bardzo przeszkadzała w odbiorze. Muzycy wprowadzili nas w ostry nastrój, ale...
    Ale dopiero gdy Dragonixa otworzyła usta - muzyka ryknęła mocą. Ta drobna dziewczyna już samym ubiorem i grymasem twarzy dodała siarki i ognia do muzyki, a co dopiero swoim mocnym i przenikliwym głosem. Przez wszystkie utwory doskonale balansowała pomiędzy prawie czystym, typowo rockowym wokalem - a przenikliwym blackmetalowym growlem. Chyba nie na darmo miała na sobie koszulkę Arch Enemy :) Słychać było, że mino występu gościnnego wokalistki - wszyscy doskonale się rozumieją.
    Występ zakończył, tak jak rozpoczął, utwór a capela gdzie chłopaki z DSB dali znów popis swojej gry!
    Set był krótki, ale treściwy. Gratuluje występu!

    Po krótkiej przerwie technicznej na scenie pojawili się muzycy z trójmiejskiego zespołu L.I.T.H.I.U.M. (przeglądając strony internetowe dowiedziałem się, że nazwa jest skrótem od "Living in the harmony in underground music").
    Zaskoczeniem dla mnie było to, że w zespole jest dwoje wokalistów: Dragonixa, która pokazała już co potrafi podczas występu z D.S.B. oraz Maxus - ubrany w długi płaszcz, charakterystyczne okute buty i kapelusz. W ogóle cały zespół zrobił na mnie spore wrażenie swoim wyglądem. Każdy z muzyków miał swój styl. Wokaliści ubrani "na metalowo", gitarzysta i basista w typowych dla rockersów jeansowych kamizelkach a perkusista - w masce a'la BDSM na twarzy.
    Po zapowiedzi wprowadzającej w temat L.I.T.H.I.U.M. zagrali piosenkę "1989" opowiadającą o upadku komunizmu, ale chyba nie tylko Na pewno nie była to muzyka dla fanów deathmetalu. Przenieśli nas w podróż od hard rocka, przez punka, na metalu alternatywnym kończąc.
    Kolejne piosenki pokazały że nie jest to typowy zespół gdzie chłopaki stoją sztywno i popisują się grą. Nie jest to również schemat wokalny znany z innych zespołów: wokalista + chórki - ale dwoje równorzędnych wokalistów, którzy ramie w ramię dają czadu! Maxus ze swoim mocnym, rockowym głosem i Dragonixa przechodząca płynnie od czystej opery po blackmetalowy szał! Przypomniały mi się występy koncertowe, gdzie różni wokaliści występowali gościnnie i śpiewali duety. Zespół pokazał grę bardzo melodyjną, urozmaiconą pod względem tempa i stylu. Miło było słuchaś, noga sama tupała i głowa sama się kiwała do rytmu. Odniosłem nawet miejscami wrażenie, że muzycznie nie do końca to tradycyjny zespół - ale wokaliści ze swoim trio. Oczywiście nie chcę tutaj ujmować gitarzystom i perkusiście - bo naprawdę było widać, że robią wszystko, żeby wysunąć wokalistów na pierwszy plan. A było po co! Dawno nie słyszałem tak udanego popisu wokalnego i takiego show!
    Zespół wykonał kawał dobrej roboty. Muzyka to była tylko połowa - druga, jakże istotna połowa - to gra sceniczna i wspomniane wcześniej "show". L.I.T.H.I.U.M. zademonstrowało się jako zespół typowo koncertowy, mający wg mnie duże szanse na stanie się szybko supportem na wielkich scenach.

    Muzycy dali z siebie wszystko, szczególnie L.I.T.H.I.U.M. byli doskonale ubrani i przygotowani choreograficznie. Niestety koncert muszę określić na udany tylko w połowie. Dlaczego? Zabrakło mi dwóch rzeczy bardzo istotnych - dobrego nagłośnienia i dobrej publiczności. Słychać było, że realizator sie nie przyłożył lub nie do końca wiedział o co chodzi (jednak ma u mnie duży plus za nagłośnienie gitary basowej mikrofonem). A może to pierwsze było przyczyną drugiego?

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.