2010-01-11 12:14
28 stycznia w poniedziałek po świętach - kożystając z dnia wolnego
i spotkania z dziećmi i wnukami, pojechaliśmy całą rodziną zobaczyć
te szopki. W grajdole - bo tak mozna określić tamtejsze warunki -
rozwiń...
28 stycznia w poniedziałek po świętach - kożystając z dnia wolnego
i spotkania z dziećmi i wnukami, pojechaliśmy całą rodziną zobaczyć
te szopki. W grajdole - bo tak mozna określić tamtejsze warunki -
siedziała Pani dozorczyni, w towarzystwie 2 innych osób i nieskładnie
tłumaczyła, że wystawa czasowo jest schowana, bo pomieszczenie
było potrzebne. No to co, że 8 osób, w tym czworo dzieci, którzy
przejechali pół miasta żeby podziwiac twórczą pracę innych, odeszło
z kwitkiem. To jakaś farsa, tam klient nie jest najważniejszy.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.