2024-01-05 22:00
Świetnie spędzony wieczór. Było trochę Straussa, znane arie operowe a w drugiej części znane utwory z operetek. Orkiestra i soliści super. Polecamy
2024-01-06 12:58
Od dłuższego już czasu kultura wysoka otwiera się na zwykłych ludzi, szkoda tylko, że poprzez tak drastyczne obniżanie poziomu.
Spodziewaliśmy się lekkości, ale nie przaśności.
Niestety spektakl był bardzo
Od dłuższego już czasu kultura wysoka otwiera się na zwykłych ludzi, szkoda tylko, że poprzez tak drastyczne obniżanie poziomu.
Spodziewaliśmy się lekkości, ale nie przaśności.
Niestety spektakl był bardzo niedopracowany, wyglądał raczej jak niskobudżetowe przedstawienie szkolne niż koncert noworoczny w filharmonii dużego miasta. Scenografię tworzyła niedbale zawieszona, wymiętolona płachta materiału z nadrukowanym zdjęciem muzealnej sali balowej, nikt nie pokusił się nawet o zakrycie technicznych podestów scenicznych. Wszyscy artyści występowali ewidentnie we własnych kostiumach, bez żadnej spójności, pomysłu czy nadzoru. Najgorsze były cyrkowe trykoty tancerzy umilających widowisko dziwacznymi wstawkami oraz bieliźniany gorset drugiej solistki - byłby właściwy tylko gdyby śpiewała pieśni kurtyzany. Konferansjer ubrany był bardzo nieformalnie, a język jakiego używał właściwy by był raczej na prezentacji firmowej w jakiejś korporacji. Całość miała bardzo wschodni charakter, w najgorszym tego słowa znaczeniu. Nie było nikogo odpowiedzialnego za oprawę wizualną?
W pewnym momencie zrobiło się już bardzo ludowo. Co chwilę zachęcano publiczność do rytmicznego klaskania (publiczność chętnie to czyniła!), a wyśpiewane wspólnie z artystami I jeszcze jeden, i jeszcze raz przeniosło nas momentalnie w świat wieczorów kabaretowych Niestety żenujący był również dziwaczny taniec mężczyzny w pelerynie i masce, a na Kankana to już po prostu nie można było patrzeć.
Publiczność taka jak od lat w gdańskiej filharmonii - sporo osób w swetrach, bluzach z kapturem, jeansach, panowie w brązowych butach, panie w kozakachWyjście do filharmonii nie dla wszystkich jest okazją i powodem do przywdziania stroju wieczorowego.
Muzyka natomiast była świetna, ale to tylko dlatego, że nikt jej nie adaptował, nie interpretował i nie dopasowywał do współczesnych standardów.
Ratującym całe przedsięwzięcie był utalentowany solista.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.