2009-02-04 19:54
Byłam w sobotę, jeszcze nie mogę mówić z wrażenia. Co prawda poszłam na ten koncert już drugi raz (wcześniej byłam dwa lata temu) i nie żałuję, bo chyba zapomniałam jakie fado jest piękne! Naprawdę jestem zachwycona
Byłam w sobotę, jeszcze nie mogę mówić z wrażenia. Co prawda poszłam na ten koncert już drugi raz (wcześniej byłam dwa lata temu) i nie żałuję, bo chyba zapomniałam jakie fado jest piękne! Naprawdę jestem zachwycona głosem pani Marzeny, grą zespołu i tekstami piosenek... I w ogóle nie mogę się wysłowić - jak teraz czytam ten mój komentarz, to stwierdzam, że takie gadanie zupełnie nie oddaje tego, co chcę powiedzieć. Chyba zostaje mi tylko napisać "Idźcie i posłuchajcie." :)
2009-02-04 12:41
Byłam na Fado w sobotę, 31 stycznia w Teatrze Kameralnym w Sopocie. Teatr pękał w szwach, sprzedano wszystkie bilety na recital Pani Marzeny. Aktorka śpiewała z wielkim zaangażowaniem, pięknie interpretując teksty.
Byłam na Fado w sobotę, 31 stycznia w Teatrze Kameralnym w Sopocie. Teatr pękał w szwach, sprzedano wszystkie bilety na recital Pani Marzeny. Aktorka śpiewała z wielkim zaangażowaniem, pięknie interpretując teksty. Wyszłam z koncertu zauroczona - i chyba nie tylko ja, skoro brawom nie było końca, a solistka musiała wielokrotnie bisować. Zauważyałm, że znalazła się jedna osoba, której koncert się nie spodobał - ale, jak wiadomo "Jedna jaskółka wiosny nie czyni":) pozdrawiam serdecznie Panią Marzenę i cały zespół:)
2009-02-02 00:16
bo i mi bardzo się dzisiaj podobała.
Fado nie należy do moich ulubionych gatunków, ale koncert był bardzo przyjemny, momentami porywający.
2009-01-29 19:27
warto to przeżyć:) niesamowite emocje
2009-01-07 19:50
Gdzieś w wilgotnych ładowniach wielkich brygantyn, gdzieś wśród skutych kajdanami czarnych niewolników transportowanych miesiącami do południowoamerykańskich plantacji i kopalń, rodziło się fado. Fado jako przenikliwa do
Gdzieś w wilgotnych ładowniach wielkich brygantyn, gdzieś wśród skutych kajdanami czarnych niewolników transportowanych miesiącami do południowoamerykańskich plantacji i kopalń, rodziło się fado. Fado jako przenikliwa do głębi i pełna łez tęsknota za domem i krajem rodzinnym.
Gdzieś wśród potomków dumnych Maurów, niegdyś zdobywców i panów tej ziemi, których historia skazała na wegetację w lizbońskich dzielnicach nędzy, rodziło się fado. Fado jako błagalna, rozpaczliwa prośba do Boga o odmianę życia, o wiarę w sens istnienia.
Gdzieś na lizbońskim nabrzeżu, gdzie kobiety wsłuchując się w łoskot fal wypatrywały najmniejszych nawet skrawków żagli zwiastujących powrót ich mężczyzn, rodziło się fado. Fado jako tęsknota za bliskim człowiekiem, za utraconą miłością. Fado wyrażające ból rozstania i samotności.
Gdzieś w dusznych lizbońskich tawernach i karczmach, gdzie marynarze pijąc vino tinto snuli niekończące się opowieści o krajach odległych, o przerażających ludach, o smokach siedmiogłowych i straszliwych cyklonach rodziło się fado. Fado będące tęsknotą za przygodą, za nieznanym. Fado opiewające losy bohaterów, rozbitków i zaginionych bez wieści marynarzy.
Gdzieś na pokładach okrętów handlowych i wojennych, wśród marynarzy tęskniących za krajem, za pozostawioną na lądzie dziewczyną, żoną i matką, rozpamiętujących smak świeżej baraniny i owoców, wypatrujących pierwszych oznak zbliżającego się lądu, rodziło się fado. Fado będące tęsknym oczekiwaniem, nostalgicznym westchnieniem, pełne zniecierpliwienia i niepokoju. Fado śpiewane w rytm fal rozbijających się o burtę statku i łoskotu żagli szarpanych poranną bryzą.
Fado to niezwykła muzyka. Przenikające się kultury: afrykańska, arabska i europejska sprawiły, że jest w niej coś intrygującego, coś magicznego, coś niepowtarzalnego.
Dziś fado dzieli się na dwa nurty. Klasyczne fado z Coimbry i lżejsza jego odmiana rodem z Lizbony.
W Coimbrze fado celebruje się, dbając o towarzyszące tej muzyce zwyczaje i szczegóły. Fado śpiewają tu tylko mężczyźni. Okryci czarnymi płaszczami, śpiewają przy akompaniamencie dwunastostrunowej, portugalskiej gitary.
W Lizbonie fado przeniosło się do wykwintnych restauracji i uroczych knajpek, których pełno jest na uliczkach Alfamy i Bairro Alto. Kuszą one turystów kuchnią portugalską i występami lokalnych gwiazd fado. Lizbońskie fado jest śmiałe i zuchwałe w brzmieniu, pełne dramatycznych gestów i wokalnych uniesień.
Są jednak elementy wspólne. W całej Portugalii fado traktuje się bardzo poważnie. W czasie występu panuje kompletna cisza. Nie wypada nawet szeptać. Charakterystyczne jest to, że po występie nie ma owacji. Pełna zamyślenia i zachwytu cisza to największa nagroda dla wykonawcy. W Portugalii pieśniarze fado to elita. Nazwiska czołowych gwiazd znane są wszystkim a ich życie i kariera śledzone są z największą uwagą. Najbardziej znaną pieśniarką fado była Amalia Rodriques, której pieśni stały się klasyką tego gatunku a ona sama jego legendą.
2009-01-06 16:07
poza nazwa to nic nawet miasto nie wpisuje sie w klimat nie polecam,muzyka jedynie ok
2009-01-06 15:06
Bylam na festiwalu Fado w Portugalii i owszem fanatastyczne wrazenia ale dla mnie nie ma nic piekniejszego niz glos Pani Marzeny, i teksty napisane po polsku specjalnie dla niej.Cos wspanialego!!!Brawo Pani Marzeno!!!!!Gratuluje!!!
2009-01-06 14:34
Była, słyszałam. Zgadzam się. To nie ma nic wspólnego z fado.
2009-01-06 08:26
jakby slepy opisywał kolory - takie miałam wrażenie po spektaklu. W zyciu nie widziałam Fadu takiego pustego, bez emocji i bez życia. Szkoda pieniędzy na bilety !!!!!!! bezapelacyjnie odradzam !!!!!!
2009-01-06 01:24
świetna orkiestra a szczególnie niezwykle zaaferowana gitarzystka :) zgrany zespół... co do aktorki... cóż.. widać brak warsztatu... a śpiewane pieśni oprócz tych końcowych przeróbek Marizy... jakoś nie brzmiały mi na fado :/
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.