• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Piekielne rozczarowanie. Recenzja filmu "Hellboy"

Tomasz Zacharczuk
12 kwietnia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 

Piekło jest chyba zbyt płytkie, by dostatecznie głęboko zepchnąć w jego otchłań najnowszy film Neila Marshalla. Z odświeżonego "Hellboya" pożytek mogą mieć jedynie zapaleni miłośnicy kina klasy B, którzy filmowy masochizm utożsamiają z błogą przyjemnością. Inaczej trudno doszukać się sensu w dwugodzinnych torturach. Najlepiej więc w ogóle ich sobie nie fundować.



Lepsze jest wrogiem dobrego i boleśnie przekonali się o tym twórcy najnowszego "Hellboya", którzy wyjątkowo nieporadnie zabrali się za udoskonalanie poprzednich części spod ręki Guillermo Del Toro. Meksykański reżyser przed kilkoma laty przygotował solidny grunt pod filmowy debiut Hellboya, choć nawet on nie wykorzystał w pełni potencjału, jaki posiada niesubordynowany demon tępiący na ziemi przeróżne szkaradztwa. Udomowiony i zagłaskany nieco przez Del Toro bohater nieszczególnie miał okazję, by zaszaleć w iście piekielnym stylu. Neil Marshall niedociągnięcia poprzednika zinterpretował jednak zbyt dosadnie.

Reżyser, który w portfolio skompletował kilka epizodów "Gry o tron" i "Westworld", postanowił ulepić Hellboya na nowo, nie przebierając zbytnio w środkach. Stąd w filmie brutalna przemoc (harówka w serialowym Westeros odcisnęła piętno) oraz nasiąknięty wulgaryzmami i dosadnym humorem język. Brak umiaru okazał się jednak podstępnym doradcą. Odświeżony "Hellboy" przypomina sylwestrową zabawę w rzeźni, podczas której ktoś przedwcześnie odpalił fajerwerki. Mięso, dosłownie i w przenośni, przez bite dwie godziny fruwa triumfalnie po ekranie, a brodzący w sztucznej krwi bohaterowie przypominają zapaśników walczących w kisielu. Wygląda to nie tyle nieestetycznie, co po prostu obleśnie, tandetnie i zwyczajnie głupio.

Hellboy (David Harbour) jest jedyną nadzieją ludzkości, by uratować ją przed żądną zemsty Nimue (Milla Jovovich). Bohater będzie musiał jednak pokalkulować, czy rzeczywiście opłaca mu się bronić tych, którzy narażają go na ciągłe szykany i odrzucenie. Hellboy (David Harbour) jest jedyną nadzieją ludzkości, by uratować ją przed żądną zemsty Nimue (Milla Jovovich). Bohater będzie musiał jednak pokalkulować, czy rzeczywiście opłaca mu się bronić tych, którzy narażają go na ciągłe szykany i odrzucenie.
Film Marshalla stanowi zresztą wybitny przykład zupełnie bezsensownej brutalizacji kina, w której przemoc jest właściwie tylko bezmyślnym wypełnieniem poszczególnych kadrów. Jej eskalacja nie jest w gruncie rzeczy dokładnie uzasadniona, a przede wszystkim potrzebna. Nie wiadomo też, czemu ma służyć. W dodatku pokazana jest przy użyciu mizernych efektów specjalnych, które kilkanaście lat temu mogłyby jeszcze na kimś zrobić wrażenie. We współczesnym kinie akcji wyglądają komicznie i nieprofesjonalnie. Nie pomaga też koślawa, pozbawiona pomysłu choreografia ekranowych pojedynków, które zostały tak nieudolnie nakręcone, że można odnieść wrażenie, iż za chwilę kamera wypadnie z rąk zagubionego operatora.

Większego chaosu można doszukać się jedynie w scenariuszu, który w zasadzie przypomina tylko chronologiczną rozpiskę poszczególnych scen, bo wartości artystycznej i jakości w nim po prostu nie ma. Do rozgryzienia fabuły wystarczy początkowy kwadrans. Końcowy nie nadaje się już kompletnie do oglądania. Pomiędzy znajdziemy natomiast paradę naprawdę szpetnych potworów, olbrzymów, zabójczych świń i innych piekielnych kreatur. "Hellboy" oferuje też wyjątkową okazję, by w jednym filmie zobaczyć niemal obok siebie Króla Artura i... Babę Jagę, skądinąd najciekawszą chyba postać w filmie, która z powodzeniem mogłaby dostać od producentów oddzielny film (jej obecność w tej akurat produkcji dla fanów komiksowego Hellboya nie będzie zaskoczeniem).

Najnowsza wersja "Hellboya" jest zdecydowanie bardziej mroczna, brutalna i niegrzeczna niż dwa poprzednie filmy autorstwa Guillermo Del Toro. Kierunek słuszny, ale wykonanie kompletnie nietrafione. Najnowsza wersja "Hellboya" jest zdecydowanie bardziej mroczna, brutalna i niegrzeczna niż dwa poprzednie filmy autorstwa Guillermo Del Toro. Kierunek słuszny, ale wykonanie kompletnie nietrafione.
Gdzie w tym wszystkim nasz tytułowy bohater? Hellboy (David Harbour) staje do walki z krwawą królową Nimue (Milla Jovovich), która (cóż za zaskoczenie!) wraca z zaświatów, by zemścić się na ludziach za krzywdy jeszcze z epoki średniowiecza. W jej misternym planie znajdzie się też miejsce dla pół-demona, pół-człowieka. Hellboy stanie więc przed dylematem, czy rzeczywiście, będąc odrzutkiem społeczeństwa, opłaca mu się bronić niewdzięczną ludzkość przed znacznie mu przecież bliższymi siłami zła.

Do rozwiązania sytuacji tym razem nie wystarczy mocarna pięść. Trzeba będzie użyć nie tyle rozumu, co serca, a z okazywaniem uczuć, głównie z powodu oschłego "ojca" (Ian McShane), Hellboy ma problemy jeszcze większe niż z obsługą smartfona. Ukazanie dość osobliwych relacji rodzinnych w "Hellboyu" to zresztą kolejny kompletnie przestrzelony pomysł scenarzystów, który postać głównego bohatera i cały jego komiksowy świat wystawia wprost na pośmiewisko. Aż tyle Hellboy za uszami nie ma, by traktować go w tak niegodny sposób.

Jednym z bardzo nielicznych atutów "Hellboya" jest odtwórca głównej roli. Znany ze "Stranger Things" David Harbour w postaci piekielnego wielkoluda odnajduje się bez dużych obciążeń, ale na więcej nie pozwala mu fatalny scenariusz. Jednym z bardzo nielicznych atutów "Hellboya" jest odtwórca głównej roli. Znany ze "Stranger Things" David Harbour w postaci piekielnego wielkoluda odnajduje się bez dużych obciążeń, ale na więcej nie pozwala mu fatalny scenariusz.
Solidnie w kreacji super/antybohatera wypada znany z serialu "Stranger Things" David Harbour, któremu być może brakuje charyzmy Rona Perlmana (Hellboy u Del Toro), ale aktor robi, co może, by ze strzępów scenariusza zagarnąć coś dla siebie. Jako jedyny stara się też rozluźnić sztucznie zagęszczaną atmosferę charakterystycznym dla Hellboya poczuciem humoru, ale żarty w filmie niestety są tak suche i sztywne, że można nimi podpierać coraz bardziej obolałą od ekranowych absurdów głowę. Resztę obsady można podsumować wymownym milczeniem, choć swój poziom trzyma Milla Jovovich, która tradycyjnie gra całe wielkie nic.

Poza Harbourem, naprawdę kilkoma tylko niezłymi żartami i Babą Jagą nie da się wiele więcej dobrego powiedzieć o najnowszym "Hellboyu", który w takiej formie i w takim towarzystwie nie powinien więcej nawet wychylać się z piekielnych kręgów. Rozczarowanie będzie najdelikatniejszym określeniem kandydata do jednej z największych klap tego roku. Styl ekranizowania komiksów konsekwentnie zmierza w dobrym kierunku. Osamotniony Hellboy nadal czeka, by ktoś zabrał go w końcu w podróż życia. Neil Marshall okazał się kierowcą, który wrzuca tylko wsteczny.

OCENA: 2,5/10

Film

5.8
8 ocen

Hellboy (4 opinie)

(4 opinie)
fantasy

Opinie (47) 1 zablokowana

  • (6)

    Same bajeczki w tych kinach. Tak trudno zrobić dziś dobry film sensacyjny albo s-f ? Nie dobrze się robi od tych superbohaterów.

    • 46 6

    • (2)

      Niedawno wyszło kilka poważnych filmów sf, wszystkie straciły pieniądze. Ale spróbuj - może tobie się uda...

      • 9 0

      • Tytuły proszę

        O dwóch takich co ukradli księżyc i wydoili budżet państwa się nie liczy ;))

        • 3 0

      • "Na skraju jutra" wtopił?

        • 0 0

    • Ludzie to oglądają (1)

      Bo hajs się kręci, dlatego nawet Star Warsy przypominają teraz Avengersow z lewicową polityka

      • 7 4

      • Avengersi są głupkowaci jak inne Marvele, natomiast gdzie ty widzisz spiski prawaczku cebulaczku?

        • 6 6

    • Kto ogłada takie pierdoły

      • 1 1

  • kolejna udana recenzja kreskowki (1)

    panie redaktorze, kiedy "dorosly" repertuar na warsztat? juz czas, latka lecą a rozglosu ni ma, na kreskowkach ciezko o dobry fejm

    • 15 3

    • jak mielismy przerwy w wykładach tez chodziliśmy na kreskówki

      na porankach dla dzieci tylko takie kreskówki leciały

      • 3 0

  • Szkoda że zawsze są to subiektywne oceny nie obiektywne opisy. (4)

    Ale wiem... jak by trzeba była opisać kino klasy A nakręcone w wersji budżetowej w Tajlandii przez rokującego reżysera to były by ohy i ahy:)
    A wystarczy w takiej dziedzinie btć bardziej obiektywnym.
    Ale jak to się mówi.... opinia jest jak d*pa...każdy ją ma....
    Osobiscie nie mam nic do kina klasy B i A i w zależności od ochoty podejdę do każdego gatunku...ale daleki jest do tak stronniczej oceny redkcji.
    Szkoda...ale cóż... nie wszyscy robią to co powinni:)

    I na koniec...skoro Panu się nie podobał film to nie znaczy że w samym wstępie można wylać wiadro pomyj na film. Bo czym się rożni Pana ocena od fali hejtu zalewającej internet? Chyba tylko tym że Pan robi to w majestacie prawa...nie podoba się Panu to można pojechać.... po całości:)

    • 19 25

    • (1)

      Sprawdź sobie inne recenzje polskie i amerykańskie. Wszystko w podobnym tonie. Nie ma co beczec. Ten film po prostu jest kiepski

      • 8 1

      • Polskie - przepisują amerykańskie.
        Amerykańskie - no cóż gdzieś nie zapłacono.
        Formuła jest prosta.

        • 0 5

    • bo przeciez kazda krytyka jest hejtem.... pomylony swiat

      • 10 0

    • nie da się w sztuce / w tym też w kinie - być obiektywnym

      sztuka polega właśnie na tym, że każdy ma mieć jej inny odbiór...

      • 7 0

  • (3)

    Czy tutaj oceniacie tylko filmy dla gimbusow i 30letnich singli co mieszkają z matką?
    Dno

    • 16 9

    • (1)

      matka jest tylko jedna.

      • 7 0

      • matka to siedzi z tylu

        • 0 0

    • Wypraszam sobie, co z tego że mieszkam z mamusią?

      • 3 0

  • Porządne kino umarło pod koniec lat 90tych. Teraz to już tylko odmóżdżająca papka dla młodocianych fejsbukowców. (2)

    Jednym słowem - dramat.

    • 19 5

    • buacha cha cha cha (1)

      dokładnie toczka w toczkę, to samo mówili w latach 60tych gdy rozwijała się TV ... i pod nią robione serialowe filmy

      • 2 6

      • Sądzisz, że wtedy 30 latkowie siedzieli by przed telewizorem

        oglądając serialową wersję Myszki Miki albo Kaczora Donalda. Bo to dobra analogia dzisiejszego zjawiska supeebohaterów w kinie.

        • 4 1

  • Czyli ładnie jest jak się okładają drągami i wychodzą bez zadrapań?

    Biedny redaktor, którego redakcja wysyła na filmy dla niedorozwiniętych nastolatków i musi próbować opisywać je w stylu recenzji normalnego filmu. Ja na szczęście nie jestem recenzentem i na liście granych filmów Hellboya omiatam wzrokiem tak jak Corgi, psiak królowej. No są takie pozycje, bo są odbiorcy.

    • 4 2

  • (5)

    Byłem wczoraj z dziewczyną i wyszliśmy zadowoleni, do popkornu nadawał się wyśmienicie. W porównaniu do Avangersów, Aquamenów, Thorów, labiryntów wypadł klasę wyżej. Film w stylu Deadpola. Mieszały się fajne sceny, z takimi czasem kiczowatymi, ale miałem wrażenie że to celowy zabieg. Takie jakby wplatywanie "Strasznego filmu" by wnieść trochę śmiechu w mrok. Reasumując, do popcornu się nada, a to jak na ostatnie standardy to już dużo

    • 8 8

    • ...a potem posedłem do domciu, mamusia zrobiła mi papu i posedłem pać.

      • 4 8

    • A widziałeś 3 części Ojca Chrzestnego?

      • 0 0

    • Dzięki za info

      Też właśnie się chciałem przejść na to do kina z koleżanką. Będę wiedział że warto :)

      • 1 0

    • (1)

      Chodzisz na filmy ,które pasują do popcornu ? Gratulacje !!!

      • 1 1

      • Do popcornu pasuje wszystko, nawet Pasja Gibsona. Moherowe babinki coś tam mlaskały, ale dostała jedna strzała z liścia i był spokój.

        • 0 3

  • Dziękuję za recenzję. (1)

    Zachęciła mnie do obejrzenia filmu.

    • 11 2

    • Ja tez po recenzji koniecznie muszę to zobaczyć. Tacy recenzenci tez są przydatni. Choć w sumie, następnym razem redaktorku daj se na luz i odpuść rzeczy które Cię męczą.

      • 2 1

  • epicki film (1)

    Za mało moze jedynie scen miłosnych.

    • 4 2

    • Epicki?

      A nie liryczny?

      • 0 0

  • tjaa

    lepiej oglądać piękne Polskie komedie romantyczne!!!

    • 5 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Marzec Sopocianek (3 opinie)

(3 opinie)
projekcje filmowe, spotkanie, warsztaty, zajęcia rekreacyjne

Konfrontacje: Skąd Dokąd | Dyskusyjny Klub Filmowy UG Miłość Blondynki

15 zł
projekcje filmowe, przegląd, DKF

Kultura Dostępna: Powstaniec 1863

12,90 zł
projekcje filmowe