• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stara Miłość zardzewiała. Recenzja filmu "Miłość" Filipa Dzierżawskiego

Borys Kossakowski
5 sierpnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Zwiastun filmu - pełnego radości, smutku, spotkań i rozstań.


Film dokumentalny Filipa Dzierżawskiego miał być prostą historią muzyczną: Tymon Tymański, Mikołaj Trzaska, Leszek Możdżer i Maciek Sikała dokonują po latach próby reaktywacji zespołu Miłość. Zupełnie nieoczekiwanie film "Miłość" stał się przejmującym studium relacji międzyludzkich i trudnych emocji z nimi związanych, o sile przekazu godnym Larsa von Triera. "Miłość" będzie można oglądać w Kinie Żak zobacz na mapie Gdańska od 9 do 19 sierpnia.



Bohaterowie filmu. Bohaterowie filmu.
"Miłość" już zbiera nagrody. Na zdjęciu Filip Dzierżawski odbiera Złotego Lajkonika w Krakowie. "Miłość" już zbiera nagrody. Na zdjęciu Filip Dzierżawski odbiera Złotego Lajkonika w Krakowie.

Filmy dokumentalne:

Będę w tej recenzji tendencyjny, można zaryzykować nawet, że skrajnie tendencyjny. W końcu znam osobiście bohaterów tego filmu: Tymona Tymańskiego, Mikołaja Trzaskę, Maćka SikałęLeszka Możdżera (Jacka Oltera nie dane mi było niestety poznać, ba, nawet nigdy go nie słyszałem na żywo). Jestem obeznany z ich twórczością, a w niektórych momentach swego życia byłem oddanym fanem niemal wszystkich po kolei. Do tej pory czuję słabość do wielu nagrań stworzonych przez tych fantastycznych muzyków. Po trzecie, sam jestem muzykiem, sam przeżyłem wiele konfliktów i tarć wynikających z przebywania w bezpośredniej bliskości z kolegami z różnych zespołów.

Trudno się więc dziwić, że "Miłość" przeżywałem, jakby to był film mówiący o mnie. Tym bardziej, że w pewnym sensie jest to film o każdym z nas. Śmiem twierdzić, że nie trzeba być muzykiem i nie trzeba być fanem jazzu, by podczas "Miłości" się wzruszyć, bo przecież miłość (jak i rozczarowanie oraz wiele innych emocji) dotyczy każdego z nas. A z ekranu emocje płyną rwącym potokiem, o jaki trudno w filmach dokumentalnych.

Głównym dostarczycielem przeżyć jest saksofonista i klarnecista Mikołaj Trzaska, który przed kamerą dokonał niezwykle intymnego, szczerego i wzruszającego wglądu we własną duszę. Mikołaj gra w otwarte karty (podobnie jak na swoich koncertach) i otwarcie mówi o swoim strachu (przed ponownym spotkaniem), miłości (do kolegów), wątpliwościach (dotyczących wspólnego muzykowania) i traumach związanych z opuszczeniem zespołu (Tymon go wyrzucił) i załamaniem się niemal homoseksualnej przyjaźni z Tymańskim. Takiego natężenia emocji nie przeżyłem chyba nawet u Larsa von Triera.

Jest przy tym Trzaska doskonałym wyjątkiem od reguły mówiącej o tym, że mężczyźni o emocjach rozmawiać nie potrafią. Pozostali muzycy zaś robią co mogą, żeby tę regułę potwierdzić: Tymański, Sikała i Możdżer uśmiechają się do siebie, żartują sobie, zapewniają się nawzajem, że tę wspólną Miłość znów chcą uprawiać, ale to wszystko gra pozorów. Pod maskami czają się gigantyczne emocje, które targają tymi wspaniałymi facetami. Bynajmniej jednak nie jest to z ich strony zła wola - te fałszywe tony wynikają raczej z braku umiejętności, by poradzić sobie z potęgą tych trudnych doświadczeń.

A przeszli razem bardzo dużo. Przede wszystkim: chorobę psychiczną, hospitalizację i wreszcie samobójczą śmierć perkusisty Jacka Oltera, który prawdopodobnie (choć trudno w to uwierzyć) obdarzony był największym talentem z całej piątki. Podczas gdy Możdżer był tytanem pracy, Tymon hiperkreatywną machiną, Trzaska - wulkanem emocji, Sikała - perfekcjonistą, Jacek Olter był po prostu geniuszem. I za ten geniusz zapłacił gigantyczną cenę, największą, jaką może zapłacić człowiek. Ale nie tylko on przeżywał wielkie dramaty, bliski dna był przecież swego czasu także Maciej Sikała, borykający się z silnym uzależnieniem od alkoholu. Saksofoniście na szczęście udało się wyjść z kryzysu obronną ręką.

"Miłość" w warstwie fabularnej traktuje o próbie reaktywacji zespołu Miłość, którą muzycy podejmują z inicjatywy Artura Rojka, dyrektora artystycznego Off Festivalu. I choć to ciekawa historia, zainteresuje pewnie tylko fanów gatunku. Przede wszystkim jednak "Miłość" to film o relacjach męsko-męskich, w których jest fascynacja, ekscytacja, wypalenie, rozczarowanie, żal, sentyment i niepewność, co dalej. Zespół muzyczny jest jak małżeństwo, tym trudniejszy, im więcej muzyków w nim uczestniczy. Dlatego odważę się powtórzyć, że to historia wcale nie niszowa, ale na wskroś uniwersalna, piękna i przejmująca. Do obejrzenia nawet kilka razy.

Film

7.4
7 ocen

Miłość (4 opinie)

(4 opinie)
Dokumentalny

Miejsca

Opinie (16) 2 zablokowane

  • Trzeba iść - w końcu kawał historii 3miasta.

    • 31 1

  • Miłość?

    Pięknie!

    • 12 1

  • a Pan Kossakowski, (1)

    oczywiście nie omieszkał nawiązać w artykule do swojej skromnej osoby...

    • 52 1

    • No raczej....

      Pan Borys jak zwykle nie dość, że tendencyjny to jeszcze skromny jak ta lala:) Nic dodać, nic ująć - muchy w nosie na całego...

      • 7 2

  • Ale jak można nie było słyszeć Oltera na żywo, będąc fanem Miłości, przecież on był bardzo aktywny i grał z różnymi ludźmi, sporo go było w 3mieście, a przecież nie jesteś pan panie Kossakowski jakimś mega młodzieniaszkiem, więc albo przyjechałeś tutaj dopiero na studia, albo zacząłeś być fanem zespołu już po śmierci Oltera, czyli też po rozpadzie Miłości.

    • 28 1

  • UWAGA (1)

    Panie Borysie (Jacka Oltera nie dane mi było niestety poznać, ba, nawet nigdy go nie słyszałem na żywo) to może lepiej sobie dać na luz bo wynika z tego, że nie widział pan na żywo wogóle MIŁOSCI ani innych formacji pochodnych w których Jacek grał. A grał prawie w każdej z wielu yassowych. To jak ma pan być stronniczy skoro nie zna pan tematu osobiście nic nie doświadczył.
    Ale chwała panu za szczerość to cenne.
    Naprawdę proszę nie wikłać czy pan zna czy nie zna muzyków z byłej Miłości, czy pan jest muzykiem czy nie jest. Fakt że pan nigdy nie słyszał Jacka duzo mówi o pana młodości, w końcu Jacek odszedł jak pan miał 21 lat. To gdzie pan wtedy był te 17-21 lat i dlaczego to pan włąsnie o tym pisze nie ma w redakcji kogoś bardziej rtezolutnego.
    W pana przypadku sprawdza sie powiedzenie:
    Pisac o muzuce to jak tańczyć o architekturze.

    Tragedia

    • 48 5

    • Doprawdy głupiej i bardziej nie na temat już nie można.

      Zamiast rozmawiać o meritum mamy tu tylko personalne walenie recenzenta po głowie. 40 podziwia ten majstersztyk. Bravo. Jako lincecjonowany doktor każę wam iść na terapię bo wszyscy macie problerm ze sobą.

      • 4 1

  • (1)

    Gdzieś czytałem, że Stańko namawiał Miłość do wspólnej trasy. Tymon miał odrzec, że ok, ale pod warunkiem, że Stańko będzie grać kompozycje Miłości.
    No i się rypło.

    • 3 1

    • ulala

      Stańko dobiera bardzo skrzętnie tych z którymi chciałby zagrać. To co sądzi o Tymonie a raczej jego grze zawarł w jednym zdaniu w wywiadzie -książce.

      • 0 0

  • Słyszałem i widziałem

    Miłość na żywo na początku lat 90-tych wiele razy i zawsze był totalny odjazd muzyczno -jassowy.
    Jacek Olter na jednym z koncertow (Pub w podziemiach starego Żaka)dał popis który jest dla mnie do dziś przykładem najbardziej "magicznego" użycia wielu różnych przedmiotów w celu wytworzenia brzmień perkusyjnych (nawet nie wiem ile i czego tam dokładnie natargał ale było tego naprawdę sporo) .Jestem oczarowany tym wrazeniem muzycznym ( a słucham wiele)do dziś.Jako czlowiek poza koncertem był tak skromny że mnie osobiście to onieśmielało,choć spotkany przypadkowo w nocy na dworcu sam rzucał znajomym twarzom z koncertów pozdrowienia.Szkoda go cholernie...

    • 13 0

  • ETYKA I PRECYZJA DZIENNIKARSKA (2)

    Żyjemy w czasach w których ludzie potrafią zrobić wszystko by zaistnieć, zostać zauważonym, czy stać się medialnie tym wyjątkowym kimś. Pytanie zatem czy istnieje dzisiaj takie pojęcie jak etyka dziennikarska?
    Jeżeli tak, to jak można w artykule o takim charakterze pisać takie rzeczy:
    "Trudno się więc dziwić, że "Miłość" przeżywałem, jakby to był film mówiący o mnie."
    Żaden szanujący się i posiadający klasę dziennikarz nie napisałby takich słów.

    Idąc dalej, kilka mało precyzyjnych i dających dowód małej wiedzy piszącego prawd:
    "Podczas gdy Możdżer był tytanem pracy" - to nie prawda. Możdżer nigdy nie był tytanem pracy. To jest wrażenie, jakie on sam w mediach chce sprawiać i nad którym pracuje. Poza tym po prostu ma nieprzeciętny talent i dar.
    "Tymon hiperkreatywną machiną" - to prawda i dla tego artysty należy się szacunek za pracę
    Trzaska - wulkanem emocji - co to w ogóle oznacza...
    Sikała - perfekcjonistą - to prawda, a do tego jest bezkompromisowy, a to cenna cecha
    Jacek Olter był po prostu geniuszem - to prawda i to największa strata

    Prośbę należy mieć ogromną do piszących - więcej znajomości tematu, więcej obiektywizmu i więcej piśmiennictwa na odpowiednim poziomie, zawierającym fakty prawdziwe, a nie te wykreowane.

    Z podziękowaniem i poszanowaniem

    • 20 6

    • Jakkolwiek mnie się również... (1)

      ...wiele rzeczy w tym artykule nie podoba, zarzut braku obiektywizmu po którym następuje wysyp własnych opinii ("prawda", "nie prawda", "Możdżer nigdy nie był..."), brzmi co najmniej niepoważnie. Prośbę należy mieć ogromną do piszących komentarze: więcej obiektywizmu - cokolwiek by to miało w praktyce oznaczać.

      A na sam film czekam od paru miesięcy nerwowo obgryzając paznokcie.

      • 4 3

      • obiektywizm w przypadku komentarzy nie jest wskazany

        w przypadku dziennikarzy jednak bardzo

        • 8 1

  • Wenus w futrach kurkaaaaaa!!!!!

    Artykułu nie czytałem, za to na film pójdę, już przechodzą mnie dreszcze.

    • 3 1

  • nie ma jak zhejtować

    Bo dokument świetny i poruszający. Pozycja obowiązkowa.

    • 4 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Noc w Kinie Studyjnym - kwiecień

25 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe