• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Strachy na lachy. Recenzja filmu "Zakonnica"

Tomasz Zacharczuk
8 września 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

"Zakonnica" - zwiastun:

W upiornym klasztorze czai się zło nie mniejsze niż rozczarowanie, z którym trzeba się zmierzyć po seansie "Zakonnicy". Opowieść o demonicznej zjawie ukrytej w habicie nie dorównuje poziomem do dwóch części "Obecności" czy "Annabelle". Nocne koszmary efektem ubocznym z pewnością nie będą. Chyba, że straszyć nas we śnie będzie świadomość straconego czasu i zmarnowanych pieniędzy.



Posępną zakonnicę nękającą bohaterów drugiej części "Obecności" Jamesa Wana zapamiętał z pewnością niejeden miłośnik horrorów. Nic dziwnego, że solidny potencjał w przerażającej postaci dostrzegli również producenci. Zakonnicy błyskawicznie więc przydzielono solową misję, oddelegowano w podróż do rumuńskiego klasztoru i dorzucono do towarzystwa zatrwożonych kompanów. Nawet najbardziej chwytliwa historia sama się jednak nie opowie, a tej filmowej ewidentnie brakuje cierpliwego i zdystansowanego narratora.

Rok 1952. Ojciec Burke (Demian Bichir), swoiste połączenie egzorcysty Merrina i (jak się później okaże)... Indiany Jonesa, zostaje wysłany przez Watykan do rumuńskiej wioski, by rozwikłać zagadkę samobójczej śmierci jednej z zakonnic z pobliskiego klasztoru. Ten, czego nietrudno się domyśleć, zbyt dużą sympatią okolicznych mieszkańców się nie cieszy. Znajduje się jednak śmiałek o wdzięcznej ksywce "Francuzik" (Jonas Bloquet), który chcąc nie chcąc staje się przewodnikiem duchownego i jego dość zagadkowej towarzyszki. Oczekująca dopiero na zakonne śluby siostra Irene (Taissa Farmiga) dołącza bowiem do detektywistycznej ekipy właściwie nie wiadomo, czy w nagrodę, za karę, a może z nudów. Faktem jest, że cała trójka stawi czoła diabelskim siłom, które katolicki gmach przearanżowały na przedsionek piekła.

"Zakonnica" niestety niczym specjalnym nie wyróżnia się na tle masowo produkowanych horrorów. Brakuje jej pomysłowości, wyrafinowania i technicznego kunsztu "Obecności". Corin Hardy to niestety nie James Wan. Można wiec śmiało mówić o zmarnowanym potencjale. "Zakonnica" niestety niczym specjalnym nie wyróżnia się na tle masowo produkowanych horrorów. Brakuje jej pomysłowości, wyrafinowania i technicznego kunsztu "Obecności". Corin Hardy to niestety nie James Wan. Można wiec śmiało mówić o zmarnowanym potencjale.
Obiecująco prezentuje się w "Zakonnicy" jedynie dość mocno rozbudowany wstęp, w którym znajdziemy zarówno przerażające tąpnięcie na udane otwarcie filmu, jak i niespieszne, ale jednocześnie bardzo klimatyczne zagajenie dalszych wątków. Po przekroczeniu progu klasztoru bohaterów opuszcza Bóg, a reżysera jakakolwiek ambicja. Corin Hardy, w przeciwieństwie do Jamesa Wana, narratorem jest co najwyżej przeciętnym, a środki, które stosuje nagminnie są nadużywane w szeroko pojętym kinie grozy.

Stąd też każda upływająca minuta przynosi mozolne odhaczanie kolejnych stałych atrakcji, jakie znajdziemy w setkach mdłych i pozbawionych energii horrorów. Nocne wykopki na cmentarzu, przesuwające się przedmioty, odwracające się samoistnie krzyże, tajemne księgi kryjące rozwiązanie zagadki (których wcześniej oczywiście nikt nie przejrzał, bo i po co) oraz wiecznie umorusane lustra, w których mroczne demony poprawiają makijaż. Lista podobnych dyrdymałów jest znacznie dłuższa. I nie bez powodu. Twórcy "Zakonnicy" najwyraźniej nie mieli przemyślanego i dokładnie sprecyzowanego patentu na straszenie widza. Na wszelki wypadek więc upchnęli w filmie wszelkie możliwe straszydła. W każdej szafie tkwi potwór, wszystkie drzwi skrzypią tak samo, za plecami zawsze ktoś patrzy.

Zupełnie tymczasem zapomniano o tytułowej bohaterce, która już samą fizjonomią jeży włos na głowie i przyspiesza tętno. Pod naciskiem scenarzysty i reżysera zakonnica jednak uparcie bawi się z widzem w ciuciubabkę. W dodatku poza upiornym anturażem specjalnie nie przejawia żadnych szczególnych cech. Jest wręcz nudna i przewidywalna. W natłoku piętrzących się fabularnych bzdur i zupełnie niezamierzonego komizmu finałowa konfrontacja z demonem pozbawiona jest emocji. Gdy szkaradna facjata wypełnia ekran, wystudzony widz w myślach raczy zakonnicę bolesnym pstryczkiem w gigantyczny nochal. I tyle było ze straszenia.

Skłonność do przesady uwidacznia się także w konstrukcji opowieści i bohaterów. Scenariusz jest najzwyczajniej lichy, zwroty akcji tendencyjne, nielogiczności wylewają się z ekranu częściej niż woda święcona. Tak bardzo wyczekiwana geneza tytułowej zakonnicy przypomina błahą bajeczkę, a w wyniku absurdalnego toku wydarzeń horror zamienia się w kino przygodowe spod znaku pejcza i kapelusza.

Świetna scenografia, udane zdjęcia i kilka momentów przyspieszających bicie serca to zdecydowania za mało, by "Zakonnica" nie pozwalała w nocy zasnąć. Nawet przy zgaszonym świetle. Świetna scenografia, udane zdjęcia i kilka momentów przyspieszających bicie serca to zdecydowania za mało, by "Zakonnica" nie pozwalała w nocy zasnąć. Nawet przy zgaszonym świetle.
Demian Bichir torturuje wręcz widza wyniosłością i sztuczną powagą. Nieco lepiej prezentuje się Taissa Farmiga (siostra Very, aktorki z "Obecności" - podobieństwo zapewne zamierzone). Kuriozalnym bohaterem jest natomiast Francuzik - wiejski amant z ciętym żartem, który z drewnianym krzyżem pod pachą lubi sobie golnąć jednego z pobliskim barze. A w tle powojenna Rumunia przypominająca średniowieczną pipidówę, przez którą za chwilę przetoczy się oddział krzyżowców. Tylko paść na kolana i modlić się o napisy końcowe.

Trzeba jednak oddać twórcom filmu, że chwilami odpowiednio potrafią wstrząsnąć widzem. Przy nieodłącznym akompaniamencie chórzystów kilka razy powodują, że mocniej zaciśniemy palce na kinowym fotelu. Oko ucieszą doprawdy klimatyczne zdjęcia, niezły montaż i świetna, acz zupełnie niewykorzystana scenografia. Na czele z gigantycznym klasztorem przypominającym zamczysko Draculi. A jeżeli mnożące się absurdy potraktujemy jako pastisz horroru, to i nawet uśmiać da się radę, w czym życzliwie pomogą karykaturalne wręcz dialogi głównych bohaterów.

"Zakonnica" z całą pewnością nie wykorzystała potencjału, jaki producentom pod nos podsunął w "Obecnościach" James Wan. Fani serii wizytę w upiornym klasztorze mogą wykreślić z mapy filmowych podróży. Na krótkie rekolekcje mogą wpaść jedynie ci, którzy uwielbiają podczas horrorów się śmiać. Choć i zapłakać można nieraz. Bynajmniej nie ze strachu.

OCENA: 4/10

Film

4.0
30 ocen

Zakonnica (10 opinii)

(10 opinii)
horror

Opinie (22) 3 zablokowane

  • .... (3)

    Horror bardzo dobry,nie rozumiem tej niskiej recenzji...

    • 22 23

    • Ty kmiocie jedynie koronę królów oglądałeś (2)

      • 9 23

      • Strasznie (1)

        Prostacki komentarz

        • 24 6

        • typowo kodziarski komentarz

          • 13 14

  • Widz

    Nie najgorszy. Choć większe wrażenie zrobiła "Obecność".
    Aczkolwiek brakowało swoistej "ciężkości klimatu".
    W sumie wiele zepsuła obecność na widowni jakiejś pani, krzyczacej np. "za tobą!", grupki gimbusów z chcichrającymi pannami i mlaszczacego podczas jedzenia chipsów pana z towarzyszką.

    • 37 6

  • widz

    Dla mnie horror nie bardzo straszny. Oczywiście były momenty gdzie naprawdę się przestraszyłem, ale bardziej ciekawa jest zdecydowanie "obecność".

    • 14 5

  • Panie krytyk

    Panu to się chyba sufit na głowę zawalił.

    • 9 6

  • Dobry Horor (1)

    Fajna komedia

    • 5 3

    • Chyba Hodor

      • 0 1

  • Zakonnica

    Już po zwiastunie było widać, że kolejny słaby "horror" :)

    • 6 6

  • Pan Krytyk zapomniał, że recenzja może być ciekawa, niekonicznie balansując na krawędzi chamstwa. Ostry język nie jest już u krytyków ceniony, a odwołanie się tylko do dwóch innych konkurencyjnych filmów, szczególnie jednego którym zachwycił się "krytyk", to za mało. W świecie sztuki taki.język jest już nie popularny. Bardziej ceni się wiedzę, bo to ona stanowi o poziomie krytykujacego, a nie sposób wyrażania opinii. Autor ma jeszcze duże zaległości co widac. Aż nieprzyjemnie się to czyta.

    • 13 2

  • O - widzę, że kopania w Kościoł nie zakończono

    Dobra dobra, pogadamy jak towarzystwo będzie mieć 70-tkę i będzie się zastanawiać co po 2 stronie. Jaruzel - ten kat PL Narodu i Kościoła w PL się nawrócił, J.Oleksy też.

    • 3 5

  • Film wybitny nie jest ale...

    na pewno nie zasługuje na taką recenzję. Dobre kreacje aktorskie i kilka fajnych trików. trzyma nieźle w napięciu

    • 3 0

  • Dobry horror trzymajacy w napięciu polecam! :)

    • 3 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Konfrontacje: 20 000 gatunków pszczół | Dyskusyjny Klub Filmowy UG Miłość Blondynki

15 zł
projekcje filmowe, przegląd, DKF