Opinie (2)

  • Operacja Człowiek w Czerni

    Stosunkowo udana ekranizacja jednej z książek świetnego norweskiego duetu Horsta (pisarz) & Sandnesa (rysownik) z serii Biuro Detektywistyczne nr 2 Tiril i Olivera. Osobiście zresztą uważam, że jednej ze słabszej.

    Stosunkowo udana ekranizacja jednej z książek świetnego norweskiego duetu Horsta (pisarz) & Sandnesa (rysownik) z serii Biuro Detektywistyczne nr 2 Tiril i Olivera. Osobiście zresztą uważam, że jednej ze słabszej. Scenariusz nie jest wiernym odwzorowaniem minipowieści pod tym samym tytułem. Jest to chyba atutem, gdyż znaczna cześć widowni to zapewne czytelnicy Horsta,. Także oni mogą liczyć także na coś nowego. Jednym z dużych atutów filmów są panoramy portowego miasteczka Tvedenstrand (bardzo podobnego do powieściowego, fikcyjnego Elvestad). W filmie jest niestety sporo mielizn i naiwności trudnej do zaakceptowania nawet w filmie dla kilkuletniego odbiorcy (jak skarb zakopany mniej niż centymetr pod ziemią) etc. Norwescy aktorzy na średnim poziomie. Polski dubbing na miarę telewizyjnego serialu edukacyjnego dla dzieci w rodzaju "Tosia i Tymek" - jak na film kinowy dostateczny. Jest to propozycja dla widzów skłonnych zaakceptować połączenie kina i czegoś w rodzaju teatru telewizji. Ja i większość dzieci (nawet, tych z lekka lecz szczerze wystraszonych) zgromadzonych na sali należeliśmy do tej grupy dlatego wyszliśmy zadowoleni.

    • 0 0

  • Całkiem fajny film familijny, ale niewolny od niebłahych niedoskonałości. Momentami zbyt mroczny dla 6 - 10 letnich dzieci, które wydają się jego jedynymi naturalnymi widzami. Chwilami irytująco nieprawdopodobny

    Całkiem fajny film familijny, ale niewolny od niebłahych niedoskonałości. Momentami zbyt mroczny dla 6 - 10 letnich dzieci, które wydają się jego jedynymi naturalnymi widzami. Chwilami irytująco nieprawdopodobny (pomimo przyjęcia powyższego założenia co do widowni), innym razem zbytecznie pogmatwany. 11-letni Oliver, jest mocno różny od książkowego pierwowzoru, nie tyko dla tego, że nie jest typem wysportowanego skauta, ale także dla tego, że chwilami zamiast bystrzaka obserwujemy, ujmując rzecz eufemistycznie, niezbyt rezolutnego gapcia, który ma dużą trudność ze zliczeniem do 120... Autor scenariusza usiłuje skłonić do uwierzenia, że niegodziwość wyrządzona pewnej rodzinie u schyłku XIX w., mogła skutkować skrajnie nędznym życiem jej członków jeszcze w czasach Beatlesów, a następnie około roku 2008 skłonić jednego z takich norweskich nędzników, pamiętających dziecięcą poniewierkę, ówcześnie sześćdziesięcioletniego dżentelmena, do zemsty na potomkach ciemiężycieli (w historycznym tle mamy coś na temat "dobroczynnego" działania Barnevernet i jej biznesowych koncesjonariuszy). A można było zrobić naprawdę fajny, bardziej pogodny film o śledztwie Tiril i Olivera bez żadnego "ale"...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.