• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak pandemia wpłynęła na rodzinne obiady?

Mateusz Groen
22 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Wspólne niedzielne obiady to dla wielu bezcenny czas z bliskimi. Wspólne niedzielne obiady to dla wielu bezcenny czas z bliskimi.

Niedziela stanowczej większości z nas przywodzi na myśl wspólne spędzanie czasu i jedzenie lubianych polskich obiadów w towarzystwie najbliższej rodziny lub wizytę u dziadków. Niemniej przez panującą pandemię wiele tradycji musiało ulec zmianie. Postanowiliśmy zapytać wybranych osób z Trójmiasta, jak teraz wyglądają niedziele "od strony kuchni" w ich domach, oraz sprawdziliśmy, czy rodzinne posiłki nie przeszły już do "lamusa".



Jedzenie na wynos/telefon w Trójmieście


Słowo klucz: tradycja



Z kim spędzasz niedzielę?

Tempo życia oraz obowiązki nie zawsze pozwalają nam na częstsze odwiedzanie naszych najbliższych niż raz lub dwa razy w tygodniu, a dla wielu nawet to może graniczyć z cudem. Dodatkowo panująca pandemia spowodowała, że kontakt z nestorami rodu bardzo często musiał zostać ograniczony do minimum z uwagi na troskę o ich zdrowie.

Dlatego występująca w wielu domach niepisana zasada wspólnego spędzania czasu w ten jeden niedzielny dzień tygodnia musi teraz ograniczać się jedynie do tzw. domowników.

Niemniej co dom to inny obyczaj, dlatego uznaliśmy, że zapytamy naszych bliższych i dalszych znajomych o to, jak u nich wyglądają ich niedzielne obiady... i czy dzień ten różni się od pozostałych dni tygodnia
.

Niedziela w czasach pandemii



Niedziela to często dzień spędzony z rodziną, dla jednych jeszcze do niedawna była to wielka wizyta u babci czy dziadka, a dla innych spokojny czas z najbliższymi.

- Z racji że mieszkam z mamą, to posiłki w niedzielę najczęściej jemy wspólnie. Zdarzają się wyjątki, kiedy jemy osobno, ale to zazwyczaj wtedy, kiedy każda z nas gotuje dla siebie, ale i tak raczej przebywamy w tym dniu razem - mówi Filip z Moreny.
- W moim domu niedzielne obiady to już tradycja - często to jedyny dzień w tygodniu, kiedy mamy okazję zasiąść do stołu całą rodziną. Obiad tego dnia jest zwykle około godz. 13 i jest bardziej odświętny niż w inne dni. Również dania są mocno tradycyjne - zawsze jest to jakieś mięso, do tego ziemniaczki, warzywa, domowy kompot. Niedzielny obiad nie może się obejść też bez deseru - kisiel, budyń, kasza manna z jagodami, panna cotta itp. Wszyscy domownicy starają się dopasować tego dnia swoje plany tak, aby nie ominąć wspólnego obiadu - opowiada Magda z Gdyni.

Tradycyjne obiady z dostawą do domu



- U mnie kiedyś co niedzielę były rodzinne obiady, co tydzień siadaliśmy przy wspólnym stole i najpierw "ucztowaliśmy", a potem rozmawialiśmy ze sobą oraz graliśmy w jakieś planszówki czy karty. Oczywiście najczęściej było to spowodowane tym, że co niedzielę wpadali do mojej rodziny ciocie, wujkowie czy kuzyni. Natomiast teraz troszkę się to zmieniło, nie spędzamy tak często niedziel w takim harmonogramie. Chociaż przez wybuch pandemii zauważyłam, że w inne dni tygodnia spędzamy czas razem - odpowiada Kasia, mieszkanka Oliwy.
Niepisana zasada spędzania czasu w rodzinnym gronie w niedzielę występuje w wielu domach. Niepisana zasada spędzania czasu w rodzinnym gronie w niedzielę występuje w wielu domach.
Niektórzy zauważyli, że zamknięcie sklepów w ten dzień wpływa na niedzielne posiłki. Inni odnotowali zmiany po przeprowadzce na "swoje" - ich życie zaczęło wyglądać inaczej, jednak mimo że w pamięci zostają ciepłe niedzielne "obiadki" u babci, to często decydują się na jedzenie zamawiane na dowóz.


Dodatkowo w obecnych czasach łatwo można zamówić jedzenie, które smakiem będzie przypominać domowe obiady. Dobrą alternatywą mogą być np. bary mleczne, które również dowożą jedzenie pod nasze drzwi. Na terenie Trójmiasta mamy m.in. Bar Mleczny Stągiewna w Gdańsku czy Bar Bursztyn w Sopocie. Nie wspominając o wielu czynnych restauracjach z jedzeniem na wynos oraz takich, które oferują dania wstępnie przygotowane, które można samemu przyrządzić w domu. Taką możliwość dają nam takie lokale, jak: Neon z Gdyni, NieSztuka czy Tygle - oba z Gdańska.

Może cię zaciekawić: Zrób to sam, czyli delikatesy na wynos

  • Wiele osób zamawia obecnie tradycyjne dania kuchni polskiej w opcji na wynos.
  • Lokal oferuje wiele dań z tradycyjnej kuchni polskiej.
- Gdy mieszkałam u rodziców, to z dwa razy w miesiącu jeździliśmy na niedzielny obiad u babci, gdzie było rodzeństwo mojej mamy i moi kuzyni, łącznie około 15 osób. Podczas tych obiadów oczywiście kluczowym daniem zawsze był rosół, a na drugie danie do wyboru: zrazy, schabowe, potrawka z kurczaka, schab ze śliwką, kaczka i inne różności. Kiedy jedliśmy w domu, to menu było różne, raczej żadnej konkretnej tradycji nie mieliśmy - opowiada Marta z Wrzeszcza.
- Jeśli nie zapomnę zrobić zakupów w sobotę, to nic się nie zmienia, niedzielny obiadek jest. Jednak czasem sporadycznie zdarzy mi się zaopatrzyć tylko w warzywa, wtedy jedyną opcją pozostaje obiad na dowóz. Zmieniło się ostatnio dość dużo, ponieważ nie można wychodzić do restauracji, a nawet z rodzicami najczęściej niedzielne obiady jedliśmy na mieście - wspomina Patrycja.
  • Zrobienie orientalnych przysmaków we własnej kuchni nie było jeszcze tak proste.
  • W ofercie restauracji NieSztuka znajdziemy wiele specjałów.
  • Koncepcja less waste czerpie z inspiracji kuchniami z różnych zakątków świata.
- Nie mieszkam niestety z rodzicami i dzieli nas spora odległość, niemniej w domu rodzinnym co niedzielę śniadanie każdy robił sobie sam, następnie jedliśmy wspólny obiad. Wiadomo: rosół, potem opiekane ziemniaki, sałatki, jakaś pieczeń mięsna i pieczeń warzywna, a na kolację czasami szliśmy zjeść na miasto albo w odwiedziny do babci, gdzie wieczorem się zjeżdżali wszyscy z rodziny na "minizjazd" - mówi Kuba od niedawna mieszkający poza domem rodzinnym.
- Zauważyłam tendencję u ludzi do korzystania tego dnia z restauracji. Moim zdaniem wynika ona z tego, że w niedzielę bardzo często zamknięte są sklepy, jednak podczas trwającej pandemii nawet to uległo zmianie i korzystanie z nich zastąpiła opcja dowozu, która stała się bardzo popularna. Jednak u mnie w domu wygląda to bez zmian. Pochodzę z dość tradycyjnej polskiej rodziny, gdzie niedzielne obiady w pełnym składzie to chleb powszedni, a tradycyjne potrawy, jak rosół, są rzeczą wręcz obowiązkową. Nie mieszkam już z rodziną, dlatego muszę się przyznać, że jedzenie na dowóz często ratuje mi dzień i nie koliduje z moim wegetarianizmem... jak to często było w przypadku rodzinnych obiadów (śmiech) - opowiada Alicja.
Czytaj dalej: Dokąd na wege obiad w Trójmieście?

Niedziela to przede wszystkim dzień wolny dla osób pracujących w wielu branżach. Dzięki temu mogą spotkać się na spokojnie z bliskimi i spędzić czas w rodzinnym gronie.

- U mnie niedziela to zazwyczaj normalny dzień, nie celebrujemy jakoś szczególnie tych posiłków. Trochę się to zmieniło na przestrzeni lat, bo pamiętam, że jako dziecko często jeździłam do babci na niedzielne obiady. Teraz też zdarza się taka celebracja, ale raczej wynika z tego, że to dzień, w którym większość osób ma wolne od pracy i łatwiej zaaranżować rodzinne spotkanie - dodaje Kamila mieszkająca w Nowym Porcie.
- Niedzielny obiad w tym momencie nie rożni się u mnie niczym innym od obiadów w pozostałe dni tygodnia. W okresie letnim zazwyczaj jest to posiłek zjedzony na mieście z przyjaciółmi, ale w teraz sprawa jest utrudniona. W domu rodzinnym również sytuacja wygląda podobnie. Często przez to, że niedziela jest dniem wolnym od pracy i rytm dnia jest zaburzony, obiad zjada się o innych porach dnia niż zazwyczaj i nierzadko jest on nawet gorszej jakości, mniej wartościowy niż te sporządzone w tygodniu - mówi Marcel z Gdyni.
A jak u was wyglądają niedzielne obiady? Zmieniły się w ostatnim czasie, a może wszystko po staremu? Czekamy na wasze komentarze.

Miejsca

Opinie (100) 9 zablokowanych

  • Moi mili i kochani (23)

    Nie oglądajmy się na wirusa. To wirus taki jak inne, jak grypa. Życie mamy tylko jedno i korzystajmy z niego. A wspólny posiłek z bliskimi... Czy jest coś ważniejszego? Żebyśmy nie żałowali tej izolacji gdy kogoś z naszych bliskich zabraknie a my nie spędziliśmy z nim czasu. Także telefony w dłoń i zapraszajcie rodzinę na obiad i całe niedzielne popołudnie.

    • 74 97

    • No jasne (6)

      Jak dziecko, które może być zakazone i totalnie bez objawów, 'sprzeda' babci czy dziadkowi koronkę, co może z kolei doprowadzić do śmierci, to faktycznie...

      • 47 14

      • (2)

        No fakt, babcia już do końca życia nie powinna się z wnukami widzieć bo mogą zarazić. Leczcie się na dekiel, chociaż nie wiem czy wam psychiatra już pomoże.,

        • 17 29

        • (1)

          Skąd ta pewność, że babcia chce poświęcić swoje bezpieczeństwo dla zobaczenia się z wnukiem? Kochający wnuczek również nie będzie narażał babci,.... za wyjątkiem dnia przelewu emerytury na konto babci ;)

          • 13 5

          • Wiesz to z własnego doświadczenia? Bo od miesięcy ciągle czytam o zabieraniu emerytur i czekaniu na mieszkania po babciach i dziadkach. Piszą to tylko koronahisterycy, macie w tym wiele doświadczeń jak widać.

            • 4 1

      • A jak bedzie zakazony grypą (2)

        I sprzeda wirusa dziadkowi i babci, a moze zacznij myslec? Dlaczego wczesniej nie byliscie tacy odpowiedzialni ?

        • 4 8

        • ktos

          Ja nigdy nie odwiedzałam nikogo jak byłam chora, więc kwestia personalna. Nie odwiedzałam z szacunku do drugiej osoby, żeby jej nie zarazić.

          • 5 0

        • Na grype tylu ludzi nie umierało, !!!!

          • 3 0

    • (1)

      W pelni sie z toba zgadzam. Dobrze, ze sa ludzie, ktorzy sa pozytywnie myslacy, wsrod tych wszystkich zastraszonych i uleglych. Pozdrawiam Ciebie!

      • 12 31

      • Co niektórzy mają w głowach? To bardzo ciekawe. Chętnie poczytamy, Julku, jakie jeszcze inne przejawiasz zachowania, które czynią Cię "nieuległym".

        • 24 5

    • (2)

      Tak, wirus jak grypa, który dziennie uśmierca więcej osób niż grypa przez cały sezon...

      • 27 8

      • Tak

        Bo w trakcie sezonu grypowego wykonuje się dokładnie zero badań zwłok w kierunku grypy. Więc dlatego jest ich mniej

        • 7 25

      • Dziennie w Polsce umiera ok 1 100 ludzi

        Z różnymi schorzeniami.
        A rocznie do tej pory to było ok 400 000 przypadków śmierci w Polsce ( takie dane w rocznikach statystycznych )

        • 4 0

    • (1)

      Kpisz czy o droge pytasz?

      • 12 4

      • Odpowiedz c

        Żyje życiem

        • 3 6

    • (2)

      tak zapraszajmy, a potem chorujmy wszyscy, albo chodzmy na pogrzeby
      myślcie ludzie co fundujecie waszym starszym rodzicom

      • 28 8

      • I dlatego od urodzenia nie chodzisz do dziadków? (1)

        Bo możesz im grypę zanieść?

        • 4 9

        • Dziadkowie mieli kontakt z wirusem grypy całe życie - wykształcili jaką taką odporność, choć wiadomo, że z wiekiem coraz ciężej się przechodzi każdą chorobę. Za to koronawirus jest nowy, potencjalnie każdy może być chory i zarażać. I nie - "nie do końca życia się odizolujmy", tylko do momentu wprowadzenia szczepionki/leków/przechorowania przez większą część populacji/minięcia krytycznego zapchania szpitali...

          • 9 1

    • (1)

      Oczywiście wirus, ale nie jak grypa, (tu pada kilka bardzo dosadnych epitetów w stronę autora komentarza powyżej). Przy grypie czułam się fatalnie, gorączka, łamanie w kościach, ból nawet włosów. Przy koronawirusie czułam się bardziej zmęczona niż zwykle, ale bez przesady, no i prawie się udusiłam - taki mały szczegół. Więc idź, madralo, na rodzinny obiad, najlepiej do starszych rodziców/dziadków, okaż się bezobjawowym nosicielem, po czym z uśmiechem na ustach pochowaj matkę lub dziadka, którzy skonali samotnie gdzieś na oddziale zamkniętym, dysząc ledwo co podłączeni do respiratora - koniecznie w obecności całej rodziny, bo taki pogrzeb ze spędem rodzinnym to w końcu taka sama i piękna tradycja jak niedzielny obiadek w gronie najbliższych. Nikomu nie życzę, ale niektórzy sami do takich scenariuszy doprowadzili/-ają/-ą.

      • 10 3

      • do tych zakutych lbow to nie dociera

        .

        • 5 2

    • (1)

      Ja sobie darowałem od ponad miesiąca niedzielne obiadki i jako jedyni w rodzinie z żoną jesteśmy zdrowi. W każdym innym domu w rodzinie jest covid w przedziale wiekowym 20-83 i każdy przechodzi to tak samo ciężko, jedni mają tylko gorszy kaszel.

      • 4 3

      • przynajmniej są odporni... po szczepionce duża szansa, że też swoje odchorujesz...

        • 0 0

    • Zle mówisz, bo taki rodzinny obiad może właśnie skończyć się, że ktoś z naszych nie będzie mieć objawów c-wirusa i nam go przekaże i wtedy nie daj Boże któś zejdzie z tego świata. Nie lepiej poczekać jak epidemia przejdzie. !!!

      • 1 0

    • izolacja i dystans to podstawa , chocby babcia czekala z pysznym rosolkiem

      • 0 1

  • (4)

    Nic się nie zmieniło, każdy je obiad w swoim pokoju.

    • 57 9

    • Jak to? (1)

      Hotele są podobno zamknięte!?

      • 2 6

      • Tak to.

        • 1 0

    • "nie koliduje z moim wegetarianizmem... jak to często było w przypadku rodzinnych obiadów"
      wydziwiaj dalej...

      • 3 2

    • Ewentualnie ktoś je w kuchni...

      • 0 0

  • (16)

    Jak słyszę niedzielne obiady to dostaje gęsiej skórki...
    zdecydowanie preferuje rower, wypad za miasto, popływać nad jeziorem, a Babunie i Rodziców odwiedzam w tygodniu. Widomo każdy ma inne potrzeby i cudna jest ta tradycja, pod warunkiem, że nikogo na siłę nie ciągnie się na obiad do mamusi/teściowej...

    • 66 26

    • (2)

      Ktoś tu się niefortunnie wżenił?

      • 25 4

      • (1)

        Nie koniecznie, po prostu z mężem mamy wspólne pasję i weekendy są dla nas. Rodziny mamy fajne, ale dla większości może być to dość egzotyczne, że chce się spędzać czas inaczej niż przy stole z przysłowiowym schabowym z buraczkami

        • 18 0

        • ale bym opitolił schabowego z buraczkami

          • 0 1

    • Jak słyszę o tych niedzielnych rowerach to dostaje gęsiej skórki (3)

      Ja jadę w niedzielę na obiad do babci czy teściowej. A na rower jadę w tygodniu. Oczywiście każdy ma inne potrzeby i nikogo siła na rower nie wyciągam

      • 31 6

      • (2)

        I to jest super, bo właśnie od szacunku do drugiego człowiek trzeba zacząć. Ja tam w niedzielę zabieram Mamę i Tatę na rower jak tylko pogoda sprzyja. Zdecydowanie czują się lepiej, bo nie obiad jest tu ważny, a czas sprzedzony razem.

        • 12 0

        • Ja zapraszam mamę i tatę na obiad (1)

          Bo nie rower jest tu ważny ale wspólnie spędzony czas

          • 11 2

          • I to jest piękne! Pozostaje mi życzy Wam dziś pięknie spędzonego wspólnie czasu, bo nie obiad/rower jest tu przecież ważny, czy dzień tygodnia.
            Dobrze, że to zrozumiałeś/aś.

            • 2 1

    • (4)

      każdy ma wybór ale w tej sytuacji w której jesteśmy zwłaszcza z tym co za oknem lepiej nie zachęcać do wspólnego stołu, bo może się to złe skończyć,
      wirus wciąż krąży a często zaczyna się od zwykłej grypy więc po co narażać bliskich na wyjścia a potem na przesiadywanie wspólnie przy stole gdzie wiadomo nie ma dystansu ani maseczki

      • 10 1

      • (2)

        I wystarczy wzmianka o polityce, i niedzielny obiad jest horroremi

        • 12 0

        • Dlatego należy najpierw uzgodnić wspólne poglądy (1)

          A tych, w których się różnimy, się nie porusza, bo i po co?

          • 6 0

          • Czyli klepać się po plecach

            I bron Boże nie poruszać tematów nie wygodnych. Ot i cała rodzina

            • 3 0

      • wystrzegac sie , to podstawa zachowania zdrowia i swoich bliskich, niepowazni sa ludzie co narazaja swoich znajomych czy krewnych ,nie mysla i nie rozumieja istoty problemu epidemii

        • 0 0

    • Rower to przede wszystkim środek komunikacji (1)

      A niedziela jest dla bliskich

      • 1 10

      • Bliskich zabierz na rower i zobaczysz, że nie jest to tylko środek komunikacji. Wzmocnicie odporność, witamina D, endorfiny...

        • 5 1

    • (1)

      Jak masz czas w tygodniu odwiedzić rodziców to widać masz dużo czasu, moje dzieci pracują cale dnie do późna, my też jestesny w domu po 17, więc dwa razy w miesiącu w soboty lub niedziele milo z potrzeby serca spotkać się nam z dziećmi i wnukami przy jak napisałaś niedzielnym obiadku i wyjść na spacer lub miło spędzić trochę czasu razem, bo prawdę mówiąc dziś nikt nie wie ile czasu mamy jeszcze

      • 8 0

      • Jasne, to zrozumiałe, że tego czasu w tygodniu jest mniej. Ja kończę pracę po 17tej, mam rodziców już na emeryturze więc jest prościej spotkać się wieczorową porą. Czy mam dużo czasu, jak widać nie mnie to oceniać, może to kwestia organizacji.
        Jak nie było pandemi super jest zabrać mamę np. do kina od tak po prostu, czy wyskoczyć na kawę z ciastkiem, żeby zmienić otoczenie, a tato podłubię w tym czasie przy aucie z moim mężem, czy wypiją ten magiczny złoty trunek :)
        Często zapominamy, że osobom starszym brakuje aktywności.
        Ja, ile się da, staram się aby zarówno fizycznie (np.basen) czy psychicznie (polecam gdyński experyment i wykłady dla seniorów ) byli aktywni. Wiem, że dzięki temu będę się mogła dłużej cieszyć ich obecnością.
        Jaką formę wybierzemy, czy niedzielne obiady czy popołudnia zależy od nas. Bylebyśmy z potrzeby serca się spotykali, a nie z przymusu, a co gorsza...bo tak wypada.

        • 6 0

  • zostan w domu (7)

    niestety żyjemy w czasach gdzie musimy trzymać dystans dla siebie i dla bliskich, nie wiemy przecież czy nie jesteśmy bezobjawowi, nie zarażamy, po co ma się to złe skończyć?
    kostnicę są pełne, pogrzebów rośnie skala, a dla jednego obiadu czy dwóch lepiej nie ryzykować
    przyjdzie na to czas lepiej zostań w domu
    od nas samych zależy , wyjście z tej epidemii więc myślcie ludzie !

    • 54 40

    • Sam se zostan (5)

      Ja właśnie zabieram babcie na spacer do parku krajobrazowego. Najpierw Pachołek a potem Droga Nadleśniczych. Tylko ruch nas uratuje. A ty w domku w bamboszach przed tv hahabababa

      • 15 10

      • Ruch to zdrowie

        A do tego wspólny spacer to cudowne chwile dla starszej osoby. Co jej z tego że pożyje dłużej jak nie będzie widzieć bliskich. Ja wybieram korzystanie z życia i pięknych chwil a nie zamykanie się w domu i depresję

        • 14 4

      • juz to widzę jak zabierasz babcię i do tego robisz z nią taką odległość ,he,he, he nie ośmieszaj się (3)

        • 9 3

        • Babcia ma 52 lata (2)

          Uprawia sport odkąd pamiętam

          • 5 3

          • to ty masz 12 ? (1)

            i drzesz papę o aborcję na ulicy ? Wcześnie zaczynasz.

            • 3 6

            • czemu obrońco życia nie zaadoptuje twoja rodzina Downa on taki cudowny ,a gdy będzie nastolatkiem

              będzie macał i gwałcił kobiety w twojej rodziny ,jak będzie miał ataka szału bo to norma to rozwali chatę , więc wal z rodziną takie cudowne dziecko adoptować pełno ich w ośrodkach dla niepełnosprawnych

              • 5 3

    • dokladnie na wszystko przyjdzie pora, na znajomych, rodzine itd.
      teraz najwazniejsza jest izolacja, dystans aby dalej tego nie rozprzestrzeniac

      • 0 0

  • (6)

    Współczuje wiernopoddańczej wasalskiej postawy i murzyńskości jak to określił minister Radek Sikorski jeżeli ktoś rezygnuje z życia rodzinnego bo Morawiecki tak powiedział w TV. Nielegalny zamordyzm a ludzie się na to godzą.

    • 32 40

    • Opowiedz jakie niepodległe życie wiedziesz. Pewnie nie raz mijaliśmy się na strajkach kobiet - to jest uzasadniony bunt przeciw zamordyzmowi.

      • 4 10

    • zapytaj swojego kolegi Dziambora

      co teraz sądzi o covid

      • 5 4

    • Jak Sikorski to dla ciebie autorytet

      • 2 0

    • Mądre słowa i tyle minusów

      • 0 0

    • A w szpitalach leżą statyści ,

      tak samo w kostnicach . I że umarło dwa razy tyle ludzi ci rok temu to też kit.

      • 4 0

    • Ty należysz do tych ludzi którzy gdy napisane jest, zakaz wstępu to i tak wleziesz, bez zastanowienia.
      Brawo TY. Przez takich epidemia nigdy się nie skończy.

      • 1 1

  • (1)

    Oprócz niedofinansowanego systemu ochrony zdrowia winni sytuacji są ci, którzy celowo nie zachowują kilku prostych zasad bezpieczeństwa. Czy to naprawdę taka straszna wizja powstrzymać się od rodzinnych zjazdów do końca roku i zobaczyć jak się sytuacja rozwinie? Ew. spotykać się na spacerach na otwartej powierzchni? Wasza wina.

    • 41 19

    • tak. moja wina.

      pakujemy sie, wystawiam auto z garazu na podjazd, jedziemy, jedziemy, ambergo, jedziemy, wjezdzamy na podworko. zero
      kontaktu z osobami obcymi. moja wina. nasza wina

      • 0 1

  • totalna głupota mój syn z synową poszli na taki obiadek synowej brata ,były tam 2 osoby dorosłe (2)

    i dziecko , po paru dniach synowej brat i zony mieli pierwsze objawy i zadzwonili do mojego syna z informacją ,a tu znowu po kilku dniach zachorował mój syn i synowa ., syn strasznie przeszedł Koro do dzisiaj mam problemy z zadyszką ,a synowa lekko, oboje młodych ma po 35 lat i żadnych chorób współistniejących ,.

    • 41 12

    • teraz największe zagrożenie to nie manifestacje uliczne bo wiatr rozwiewa tylko spotkania rodzinne ,

      wiem co na ten temat i to jest straszne , przepraszam muszę się położyć , bo łeb i płuca mi pękają

      • 9 6

    • No i właśnie, tylko kiedy to do ludzi dotrze? Aż strach myśleć o Świętach.

      • 0 0

  • My mieliśmy rodzinne chrzciny, tylko 10 osób (6)

    i obiad u brata. Wszyscy zachorowali na covid, szwagierka w szpitalu, 39 lat, a ojcu tlen podawali.

    • 47 14

    • Masz jeszcze jakąś bajkę do opowiedzenia?

      • 12 28

    • A jak byście nie mieli chrzcin

      To byście zachorowali za 3 tygodnie po spotkaniu z sąsiadem czy w sklepie. Szwagierka byłaby w szpitalu a ojcu podawali by tlen

      • 16 19

    • Rozumiem ,że wszyscy żyjecie

      Więc w czym problem?

      • 0 12

    • Na niedzielny obiad nie rtzeba zapraszac kseidza. Odbywa sie on tez najczesciej w domu, a nie w kosciele.

      • 0 2

    • No i po co Wam to było...?

      • 1 0

    • Trzeba było nie chrzcić.

      • 1 0

  • top 2 żenujących artykułów sponsorowanych. Gorszy był tylko ostatni "artykuł" o bunkrach i ziemiankach, w celu promocji , uwaga, sejfów. Rozumiem ideę, ale róbcie to bardziej rozsądnie, a nie od sasa do lasa. Niedługo będziecie wplatać promocję rowerów do artykułu o lodówkach.

    • 27 2

  • PiS a zdrowy rozsądek (2)

    ...

    • 11 6

    • To oksymoron.

      • 3 1

    • Won stont bolszewiku!

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rodzinne Niedziele - Brunch Mera Brasserie

170 zł
degustacja

Niedzielny brunch z muzyką na żywo

190 zł
muzyka na żywo, degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Wkrótce otwarcie

Najczęściej czytane