• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Flexitarianizm: wegetarianizm na pół etatu

Anna Włodarczyk
26 maja 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Obecnie jedyne mięso, jakie pojawia się w naszym domu, to parówki dla mojego przedszkolaka (tak, tak, dzieci lubią parówki i to nie zmienia się od pokoleń) i wiejski kurczak na rosół. Kurczęta przywozi mi z Kaszub teść, prosto od gospodarza. Gotuję z takiego drobiu energetyczny rosół na przeziębienie. Obecnie jedyne mięso, jakie pojawia się w naszym domu, to parówki dla mojego przedszkolaka (tak, tak, dzieci lubią parówki i to nie zmienia się od pokoleń) i wiejski kurczak na rosół. Kurczęta przywozi mi z Kaszub teść, prosto od gospodarza. Gotuję z takiego drobiu energetyczny rosół na przeziębienie.

W uproszczeniu można powiedzieć, że flexitarianie to tacy wegetarianie na pół etatu. Nie rezygnują zupełnie z jedzenia mięsa, ale ograniczają jego spożycie. U wielu osób to początek drogi do pełnego wegetarianizmu albo i weganizmu. Zdecydowanie łatwiej jest powoli eliminować z diety różne produkty, niż pewnego dnia postanowić, że rzuca się jedzenie mięsa i nabiału. Ostatnio w cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" pisałam o rozsądnym robieniu zapasów.



Dietetycy w Trójmieście


Jakie mięso jadasz najczęściej?

Gdy byłam dzieckiem, nigdy nie wchodziłam do sklepu mięsnego. Odrzucało mnie od tego dziwnego, słodko-metalicznego zapachu. Pamiętam, jak stałam pod sklepem, czekając, aż babcia zrobi zakupy. Nie przeszkadzało mi to później w jedzeniu pieczonego kurczaka, którego uwielbiałam, czy rumianych kotletów schabowych. Jakoś nie łączyłam tych dwóch rzeczy: surowego, poćwiartowanego mięsa z późniejszym obiadem.

Potem ta niechęć mi pozostała. Na studiach praktycznie byłam wegetarianką, w mojej studenckiej lodówce nigdy nie pojawiała się szynka, parówki czy ulubieniec żaków - pierś z kurczaka. Namiętnie smażyłam placki ziemniaczane, omlety i zajadałam się tostami z serem. Mięso jadłam podczas wizyt w domu albo na pizzy. Tkwiłam w słodkiej nieświadomości, że wyprzedzam trendy o jakieś piętnaście lat, bo już od najmłodszych lat byłam... flexitarianką. Oczywiście piszę o tym z przymrużeniem oka, ale moją ówczesną (i obecną, ale o tym zaraz) dietę można określić właśnie tym mianem.

Okiem dietetyka: czym zastąpić mięso w diecie?



Gdy założyłam rodzinę, w mojej diecie sporo się zmieniło. Na niekorzyść. Poczułam wtedy, że wyprawy do sklepu mięsnego są częścią mojej matczynej powinności. Że mój synek powinien zjeść królika, cielęcinę czy dobry rosół, że w niedzielę fajnie zrobić na obiad klopsiki w sosie pomidorowym.

  • Na studiach praktycznie byłam wegetarianką, w mojej studenckiej lodówce nigdy nie pojawiała się szynka, parówki czy ulubieniec żaków - pierś z kurczaka. Namiętnie smażyłam placki ziemniaczane, omlety i zajadałam się tostami z serem.
  • Zdecydowanie najciężej było z wieprzowiną, bo chrupiący boczek był mięsem, po które sięgałam najczęściej, a szynkę lubili wszyscy domownicy...
  • Mięso zdarza się nam też zjeść podczas obiadu u rodziców - tam niezmiennie królują kotlety i zupy na kurzej wkładce.
Mimo niechęci do przygotowywania mięsa zaczęłam wprowadzać je do naszej diety. Jak na polskie standardy, nadal nie jedliśmy go często, bo jakieś trzy-cztery razy w tygodniu. Z czasem zaczęło mnie to jednak uwierać. Założyłam, że nie będziemy jeść młodych zwierząt - cieląt czy jagnięciny (ok, tę drugą przygotowałam w domu raz, ale postanowienie to postanowienie!).

Potem wyeliminowałam wołowinę, co nie było trudne, bo praktycznie jej nie jedliśmy. Zdecydowanie najciężej było z wieprzowiną, bo chrupiący boczek był mięsem, po które sięgałam najczęściej, a szynkę lubili wszyscy domownicy. Ale i to się udało.

Założyłam, że w kuchni raz na jakiś czas może pojawić się pierś indycza, kaczka albo kurczak dobrej jakości, słowem, zostawiłam w naszej diecie drób. Jednak i on coraz rzadziej gościł na naszym stole. Uznałam, że nie będę kupować plastikowego, marketowego mięsa niewiadomego pochodzenia. Wybrałam się więc na zakupy na targ z ekożywnością z mocnym postanowieniem, że od dzisiaj będę zaopatrywać się w mięso tylko tam. Gdy zapłaciłam za jedną pierś kurczaka 40 złotych, szybko otrzeźwiałam i porzuciłam to postanowienie. Uznałam, że zdecydowanie łatwiej, a już na pewno o wiele oszczędniej, będzie nie jeść drobiu w ogóle.

Obecnie jedyne mięso, jakie pojawia się w naszym domu, to parówki dla mojego przedszkolaka (tak, tak, dzieci lubią parówki i to nie zmienia się od pokoleń) i wiejski kurczak na rosół. Kurczęta przywozi mi z Kaszub teść, prosto od gospodarza. Gotuję z takiego drobiu energetyczny rosół na przeziębienie.

Historie kulinarne: menu dla dzieci. Czy musi być nudne?



Mięso zdarza się nam też zjeść podczas obiadu u rodziców - tam niezmiennie królują kotlety i zupy na kurzej wkładce. Jadamy je też podczas wizyt w restauracjach, niestety jeszcze nie dorosłam do tego, by wybierać bezmięsne menu. Ale i tak uważam, że jestem całkiem niezłą flexitarianką, bo w miesiącu jem mięso dwa-cztery razy. Moim kolejnym krokiem jest ograniczenie nabiału, ale to już materiał na inną opowieść.

O autorze

autor

Anna Włodarczyk

miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.

Opinie (116) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (6)

    Jest i nowe modne określenie w zagranicznym języku. Wchodzę w to.

    • 80 12

    • Nowe? Pod jakim kamieniem się ukrywałeś przez ostatnią dekadę Lemingu XD

      • 8 14

    • I diety eliminacyjne wciąż modne (3)

      - ja nie jem glutenu, ryb, laktozy, fruktozy i sklerozy
      - a ja tylko mięsa, buuu, jestem niżej w rankingu
      Oczywiście ten "wyścig eliminacyjny" ma miejsce głównie na insta i pejsie, bo 90% uczestników po pieczołowitym wrzuceniu posta czego to oni nie wyeliminowali z diety idzie sobie wynagrodzić ten wielki trud do kebsa naprzeciwko :)

      • 6 0

      • (2)

        I właśnie to. Pani nie powinna używać w odniesieniu do siebie słowa wegetarianin. Jedyny przedrostek pasujący do ludzi jadających mięso to nie-wegetarianin. Sam bardzo chciałbym być wege ale mam jedną wredną słabość, którą jest hiszpańska szynka długodojrzewająca. Te 100g w tygodniu na tosty lub do pizzy eliminuje mnie z grona wegetarian.

        • 0 0

        • Ale ona siebie nie nazywa wegetarianką tylko flexitarianką. Umiesz czytać?

          • 1 1

        • Chcesz ograniczyć mięso to to zrób. A nie się zamartwiasz, że z powodu zamiłowania do hiszpańskiej szynki nie możesz sobie przypiąć jakiejś bzdurnej etykietki.

          • 0 0

    • Jasne, skupiaj się na nazwie a nie na sednie sprawy. To na pewno pomoże twojemu zdrowiu i planecie.

      • 2 1

  • Ograniczenie mięsa to zawsze dobra decyzja. (1)

    Dobrze, że coraz więcej osób decyduje się na taki krok.

    • 136 26

    • Te planetę trzeba wyczyścić z życia

      Najlepiej mięsem i benzyną

      • 3 6

  • Po prostu dietetyczny hipster (1)

    .

    • 63 21

    • Ale odpowiedzialny i dbający o swoje zdrowie, dietetyczny hipster.

      • 12 7

  • (1)

    Teraz czekamy na wirtuozów dowcipu od marchewki płaczą jak je zjadasz i z warzyw to tylko schabowy, hue, hue.

    • 56 19

    • Po co? Sami jesteście dowcipem

      • 12 14

  • Czyli taki po prostu normalny (1)

    Jak obiad to kotlecika tylko trochę, a większość to warzywa i ziemniaczki. Jak śniadanie to pieczywo i nabiał i ew. trochę szynki...

    • 43 6

    • teraz "normalny" brzmi jak obelga... ale jak wymyslisz sobie jakis -izm no to okej

      • 17 1

  • Ograniczam mięso, ograniczam nabiał, ograniczam oddychanie bo ceło-dwa (5)

    ograniczam to i tamto, będę się umartwiał i biczował a kiedy ograniczę słowotok we wszelkich możliwych mediach? Nigdy, haha.

    • 39 61

    • Wszystko mozna, ale z glowa.

      Ja np. wyeliminowalam kapuste, groch czy fasole.
      Produkuje przez to mniej gazow cieplarnianych.

      • 11 3

    • Piszesz jakby... (2)

      Niejedzenie mięsa było jakąś karą, czy też ograniczeniem. Wege jedzenie jest przepyszne, w dobrze zrobionych daniach nie będzie brakować Ci miesa, a po obiedzie będziesz czuć się dobrze i lekko :)

      • 5 7

      • (1)

        Problem tylko w tym, ze po takim jedzeniu za godzine jestem znowu glodny.

        • 13 2

        • Po pierwsze to potrzeba około 21 dni żeby przystosować organizm do nowej diety. To dotyczy każdej diety i innych zmian. 21 dni to naturalny cykl przemiany organizmu. Po drugie to dobrze ze jestes głodny częściej bo o to chodzi żeby jeść częściej. To nie jest zdrowe jeżeli jesz np. tylko 2 posiłki dziennie bo czujesz się tak długo syty. To znaczy że jedzenie (mięso) zalega w twoich jelitach, ciężko je strawić i zaczyna się psuć.

          • 0 0

    • Nie trzeba się biczowac. Wystarczy być odpowiedzialnym.

      • 1 0

  • Kurcze, niedobrze

    Człowiek całe życie unika -izmów, a tu nagle takie coś. Nie dość, że określenie szkaradne niczym pocisk z arsenału żartów Michała Milowicza, to na dodatek będą się do mnie przyczepiać obie strony konfliktu - mięsożerni ORAZ trawiaści.

    • 24 13

  • Najważniejsze żeby kłaść nacisk na jakość potraw i... (2)

    ...nie żreć za dwóch

    • 65 2

    • Przytyk do I SN ? (1)

      • 0 0

      • Tradycja w tej kwestii jest na tym stanowisku podtrzymana

        • 0 0

  • czy wszystko dzis musi miec nazwę? (12)

    kiedys dzieci bazgraly - dzis dysgrafia
    kiedys po prostu jadłem - dzis uprawiam flexitarianizm
    kiedys lubiłem tatara - dzis jestem paleo
    a jak nie ogolisz pachy to jestes body positive.

    przeciez to jest wariactwo, po co wszystko etykietowac??

    • 129 6

    • A niezgadzanie się i ostre wyrażanie sprzeciwu często wpada pod miano słowa bata: Hejt

      • 31 2

    • Kiedyś to było...

      • 6 0

    • Ułomność umysłu wymaga szufladkowania.

      Nic nie poradzisz, zawsze tak było.

      • 11 4

    • racja... kiedys "procedury" to byly komendy wydawane komputerowi, dzis procedury sa dla ludzi

      • 5 1

    • (1)

      Kiedyś, kiedyś, to wróć do tego kiedyś a najlepiej do jaskini....

      • 1 10

      • jakiej jaskini?

        nadawanie super nazw na kazdy badziew nie czyni nikogo nowoczesnym. ludzie wynalezli juz flexitarianizm ale nie wynalezli jeszcze sposobu np. na to, jak sie nawzajem nie zabijac i nie oszukiwac. i co? z tego widac ze nic sie od czasow Kaina i Abla nie zmienilo, wiec utożsamianie szufladkowania i upraszczania rzeczywistosci z postępem to glupota

        • 12 1

    • Niestety musi mieć. (1)

      Dziś wszystko jest towarem na sprzedaż. W sieci ludzie sprzedają życie prywatne, emocje, diety, porady, dania, nikomu nie potrzebne przedmioty i inne pierdoły. Nie od dziś wiadomo, że towar żeby się sprzedawał musi mieć nazwę-najlepiej chwytliwą. Kto by przeczytał artykuł o tym że laska je mniej mięsą? Chyba nikt. Flexitarianizm skłonił nas by kliknąć w ten artykuł.
      Tak zarabiają w sieci kasę na takich barankach jak my.

      • 5 1

      • Dokładnie, w sieci ludzie sprzedają życie prywatne, emocje, diety, porady.... a najlepszy clickbait jest jak ktoś komuś sprzeda liścia!

        • 1 1

    • (1)

      Coś w tym jest :). To, że w jeden dzień wolę zjeść kurczaka, a w inny mam ochotę na danie wege nie musi sprawiać, że naglę stanę się flexitarianinem ;).
      Młodzi ludzie już nie patrzą w ten sposób, że obiad bez mięsa to nie obiad, więc nie wiem po co nadawać temu jakieś brzydkie nazwy

      • 5 1

      • To po co w ogóle czemu kolwiek nadajemy nazwę? To naturalna potrzeba człowieka, tak opisuje rzeczywistość. Jesteś entem że będziesz mówił opisowo?

        • 0 0

    • Dopiero jak coś nazwiesz, możesz to sprzedać.

      • 7 0

    • Czy to jest naprawdę taki problem? Ból d*py o nic. Lepiej skupić się na swoim zdrowiu zamiast na nazewnictwie.

      • 1 1

  • Bretarianizm tylko to jest akceptowalne jedzenie jest szkodliwe dla zdrowia w każdej formie :) (7)

    człowiek może żyć, odżywiając się wyłącznie energią z kosmosu,jak tą dietę stosuje od lat :)
    To powoduje ze wykorzystujesz 90% mozliwosci swojego mózgu i mozesz przenosić rzeczy siła woli :)

    • 48 3

    • Chciałabym, ale jak? (3)

      • 10 0

      • siłą woli!

        • 11 1

      • jakto jak? Zobacz sobie kilka filmików o Bretarianizmie na youtubie,dołacz do grup na fb itp...

        • 6 0

      • Pojedz do mnichów tybetańskich lub do Indii do Sai Baby....

        • 5 0

    • a najlepsze jest dieta Freegańska,czyli znajdywanie jedzenia a nie kupowanie! Polecam! (1)

      • 8 0

      • ale to trzeba mieć strzelbę! żeby znalezioną ustrzelić i jak komuś zmykasz z pola, się obronić

        • 4 0

    • No ciekawe

      ale mojej szefowej byś nie podniósł siłą umysłu, bo z wysiłku pękłaby ci czaszka. Taka to wielka baba i jeszcze do tego wredna. I się mści na wszystkich szczupłych.

      • 9 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rodzinne Niedziele - Brunch Mera Brasserie

170 zł
degustacja

Niedzielny brunch z muzyką na żywo

190 zł
muzyka na żywo, degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Wkrótce otwarcie

Najczęściej czytane