Kilka felietonów wcześniej, w cyklu Trójmiejskie historie kulinarne, pisałam, że na widok szarlotki i sernika w menu, nabieram podejrzeń do restauracji, którą odwiedzam. Serwowanie tak oklepanych deserów, nawet tych smacznych, z reguły świadczy o pójściu na łatwiznę. Podobnie rzecz ma się z menu dziecięcym - nuggetsy i pomidorowa nie wróżą nic dobrego. Z małymi wyjątkami, o których będzie później.
Przychodzi taki czas w życiu człowieka, kiedy zaczyna interesować się menu dziecięcym. Z kolejnym przestudiowanym jadłospisem dla najmłodszych nabiera się wprawy i umiejętności wyciągnięcia szerszych wniosków co do odwiedzanego lokalu.
Zacznijmy od tego, że kiedy na próżno poszukujesz w karcie pozycji dziecięcych, to musisz wiedzieć, że w ten delikatny sposób restauracja daje ci do zrozumienia, że to nie jest miejsce dla dzieci. Najpewniej w toalecie nie znajdziesz przewijaka, a na sali na darmo rozglądasz się za kącikiem zabaw. Trudno, nie ten lokal, szukaj dalej.
Zobacz także: z dzieckiem na obiad. Restauracje idealne na rodzinne wyjście
Jeśli szczęśliwie trafisz na menu dziecięce, bądź ostrożny, jeśli widnieją tam paluszki rybne, nuggetsy i zupa pomidorowa. Restauracja, która w potrawach dla dorosłych wspina się na wyżyny smaku, a najmłodszym serwuje tak oklepane jedzenie, z reguły nie jest warta uwagi. Oczywiście pomidorowa pomidorowej nierówna, a niekiedy nuggetsy to coś więcej niż kupne mrożonki. Ale najczęściej zupa robiona jest z przecieru z puszki, nawet latem, gdy mamy urodzaj świeżych pomidorów. Łatwo ją poznać, bo jest intensywnie czerwona i ma wyraźną kwasowość, podczas gdy zupa ze świeżych warzyw będzie miała bardziej tonowaną barwę (czerwień idącą w pomarańcz) i zdecydowanie łagodniejszy, mniej kwasowy smak. Co do nuggetsów, też nie ma problemu z odróżnieniem tych gotowych, ze słabej jakości mięsa z przemiału, od kawałków kurczaka w domowej panierce.
Zobacz także: dziecko w restauracji. Zabierać czy nie zabierać?
W moim prywatnym rankingu bardzo punktują miejsca, które mają fajne, ciekawe menu dla dzieci. Mam świadomość, że maluchy mają proste podniebienia i nie są - jeszcze - smakoszami, ale naprawdę lubią jeść coś więcej niż nuggetsy. Lubią zabawę smakami i dodatkami. Dobrze skomponowane menu dla najmłodszych świadczy o wrażliwości szefa kuchni i ma w sobie coś szlachetnego. Manifestuje: dla nas każdy się liczy, kształtujemy podniebienia od najmłodszych lat.
Stworzenie mądrego menu dla dziecka nie jest ciężkie, wystarczy pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze, jedzenie powinno być delikatniejsze, mniej przyprawione niż to dla dorosłych. Odrobina pieprzu, mało intensywnych przypraw (pozostawmy szałwię i rozmaryn dorosłym). Po drugie, nie powinno być ciężkie - zamiast smażyć, lepiej coś upiec, nie przeładowywać tłuszczem. Po trzecie, fajnie, by zawierało element zabawy. I nie chodzi mi tu o muchomorki z jajek i pomidorów albo stworki z parówek.
Dzieci lubią wybór, więc jeśli dostają zupę, dobrze jest oddzielnie podać im grzanki, aby same mogły sobie wrzucać je do talerza, a na drugim talerzyku trochę zieleniny, sera lub śmietanki, by zadecydowały o możliwości wzbogacenia zupy według swojego pomysłu. To są szczegóły, które działają na maluchy, wierzcie mi, wiem co mówię, bo mam w domu świadomego, trzyletniego konsumenta.
Wrócę jeszcze do pomidorowej w menu dziecięcym: odwiedziłam kiedyś z Olkiem gdańską restaurację Dancing Anchor. Menu dziecięce otrzymaliśmy na odrębnej kartce, co już było fajnym akcentem dającym do zrozumienia, że ktoś nad nim popracował. W zestawie była zupa pomidorowa. Nie zwiałam z lokalu, zamówiłam ją, bo znam to miejsce na tyle, że mogę się spodziewać czegoś pysznego i ciekawego. Nie zawiodłam się: Olek otrzymał zupę z buteleczką oliwy, dzbanuszkiem śmietany i miseczką parmezanu. Zadecydował, co ma się w zupie znaleźć i zaczął ją jeść. W pomidorowej wyczułam świeże pomidory i coś jeszcze - smak pieczonej papryki. Była pyszna, a do tego niebanalna.
Z ostatnich wizyt w restauracji, bardzo spodobało mi się menu dziecięce w restauracji Fino. Gnocchi z sosem pomidorowym, szczodrze obsypane parmezanem, to coś idealnie skrojone na dziecięce podniebienia. Są kluchy, są pomidory, jest smak, a całość delikatna i apetyczna. Obok pomidorów był jeszcze rosół z domowym makaronem (nalewany do miski z dzbanuszka - dzieciarnia zachwycona) i deser.
Zobacz także: Okiem dietetyka - zdrowe śniadanie do szkoły
Jestem przekonana, że dbałość o małego człowieka zaprocentuje w przyszłości. Dobrze kształtować podniebienia od najmłodszych lat, zachęcać do poznawania nowych smaków, pokazywać, że jedzenie to wielowymiarowa przyjemność.
PS. dla tych, którzy jednak wolą miejsca bez maluchów, polecamy poniższy tekst:
Restauracje "wolne od dzieci" w Trójmieście
- Gdy widzisz w menu dziecięcym paluszki rybne i nuggetsy to:
-
13%
zamawiam, bo często nie mam lepszego wyboru
-
11%
zamawiam, bo moje dziecko je lubi i to jest najważniejsze
-
22%
zamawiam, bo raz na jakiś czas takie danie mu nie zaszkodzi
-
17%
nie zamawiam, bo nie są zdrowe
-
14%
nie zamawiam, bo uczą dzieci złych nawyków żywieniowych
-
17%
nie zamawiam, bo moje dziecko woli inne smaki
-
6%
moje dziecko je tylko to, co sam(a) mu ugotuję
łącznie głosów: 223
Zobacz także
Opinie (35) 2 zablokowane
-
2018-10-03 06:51
(4)
Nic z tego nie rozumiem.
Reklama i tyle.- 15 3
-
2018-10-03 07:46
Autorka chyba nie bywa z dziećmi w knajpach - w teorii to brzmi fajnie - dawać dzieciakom nowe smaki (1)
praktyka jednak jest dużo mniej euforyczna - dzieciaki lubią proste jedzenie, które oczywiście może być zdrowe i zrobione z pomysłem .
- 9 2
-
2019-01-30 02:35
dokładnie Knajpiara chwali się jak to dzieci karmi "Na Bogato"?
swoją drogą ... pamiętam jak w starym dobrym PRLu z mamą robiłem: myszki z jajek i smoka z ogórka ... itp ... a potem to jedliśmy ........... No i to jest pomysł na fajny Art. kulinarny / z dziećmi
- 0 0
-
2018-10-03 08:53
(1)
ja tam daje witaminy i zdrową żywność - dlatego codzienni dziecku kupuję Happy Meals - makdnald zapewniał że korzystają z samych naturalnych produktów ,nawet na filmach pokazywali jak oni to robią ... dla mnie nie ma nic lepszego dla dziecka
- 5 3
-
2018-10-04 12:02
hahaha to był cyniczny żart no ale 5 osób widać nie ma pojęcia o zdrowym jedzeniu - maksrak i zdrowie hahahah, jedno pewne po maku to bąki !!!
- 1 0
-
2018-10-03 06:58
Szarlotkę którą robi się w restauracji a nie kupuje gotową to wcale nie łatwizna (1)
Proszę pisać pełnymi zdaniami
- 10 2
-
2018-10-03 07:01
Parmezan jest za ostry w smaku dla większości dzieci .
Pani też tak po pisowni i wyglądzie troszkę dziecięco jeszcze
- 7 7
-
2018-10-03 07:03
Prawda (1)
Zgadzam się w całej rozciągłości, szlag mnie trafia od tych nuggetsow, a one są nawet w najlepszych restauracjach. Rodzice jedzą wykwintne, pięknie podane dania, a dziecko jak świnka wpitala nuggetsy. I zawsze
Zgadzam się w całej rozciągłości, szlag mnie trafia od tych nuggetsow, a one są nawet w najlepszych restauracjach. Rodzice jedzą wykwintne, pięknie podane dania, a dziecko jak świnka wpitala nuggetsy. I zawsze jednodaniowy — rodzice: przystawka, zupa, danie główne — różnorodność i przygoda, a biedny dzieciak wpitala cały czas ten sam badziew. Masakra i idiotyzm.
- 18 9
-
2018-10-03 08:36
Tak jest...
Rzezcywistość to raczej obiad w makdonaldzie
Tak, wiem
Wszyscy tutaj napiszą, że to syf i tam nie jedzą, ale prawda jest taka, że jest tam non stop tłok- 9 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
- Zobacz opinie (35)