- 1 Kanapki górą. Co jeszcze jemy na śniadanie? (10 opinii)
- 2 Jemy na mieście: Hi Thai w Gdyni oczarowało (63 opinie)
- 3 Kelner: zawód, którego (już) nie ma? (103 opinie)
- 4 Ciągle o czymś zapominasz? Przyjrzyj się diecie (11 opinii)
- 5 Pierogi i Goldwasser najlepsze na świecie (39 opinii)
- 6 Restauracja po rewolucji Gessler na sprzedaż (155 opinii)
Jeden rachunek, kilka osób. Jak podzielić się zapłatą w restauracji?
Niby banał, bo co może być trudnego w podzieleniu rachunku w restauracji. Praktyka jednak pokazuje, że bywa to problematyczne nie tylko dla klientów, ale i obsługi. W jaki sposób podejść do sprawy, żeby obie strony były zadowolone?
Klienci restauracji nie widzą w tym żadnego problemu, bo co za różnica, czy rachunek ureguluje jedna osoba, czy zostanie podzielony na kilka bądź kilkanaście części. Obsługa jest innego zdania - to, co wydaje się banalnie proste, może stanowić niemałe utrudnienie.
Dlaczego kelnerzy niechętnie dzielą rachunki?
Tabaka to w slangu gastronomicznym po prostu "totalny młyn". Sytuacja, gdy do klubu, cocktailbaru lub restauracji w krótkim czasie wchodzi i składa zamówienie duża liczba gości.
- Wyobraź sobie, że z jednej strony masz do podzielenia rachunek na kilka czy kilkanaście osób, a z drugiej musisz usadzić tych, którzy właśnie wchodzą - opowiada Tomek, kelner w jednej z gdyńskich restauracji. - Trzeba jeszcze pamiętać o gościach siedzących przy stolikach - ich potrzeby musimy przecież monitorować i zaspokajać na bieżąco. Mam im podać rozwodnionego drinka? Albo pozwolić, żeby inny, niezapłacony stolik wyszedł cichaczem, bo ja muszę się wyłączyć i skoncentrować na POS-ie, skoro grupa dorosłych ludzi nie jest w stanie sama się dogadać w kwestii rachunku?
Serwis doliczany do rachunku w restauracji - tak czy nie?
A gdyby tak dla każdego otworzyć osobny rachunek?
W teorii banalnie proste - wystarczy każdemu z gości założyć osobny rachunek i podczas płacenia nie będzie problemu. Czy aby na pewno?
- To, co nam wydaje się świetnym rozwiązaniem, dla kuchni jest ogromnym utrudnieniem - podkreśla Larysa, kelnerka w jednej z gdańskich restauracji. - Szczególnie jeśli kilka czy kilkanaście osób zamawia kilkudaniowy posiłek, składający się np. z przystawki, zupy, dania głównego i deseru. Kuchnia ma wtedy ogromny problem, żeby to wydać w tym samym czasie, a tego właśnie oczekują nasi goście.
Są jednak miejsca, w których nie robi się z tego problemu, a POS, z jakiego korzysta lokal, okazuje się dodatkowym wsparciem.
- Zamówienia przyjmujemy w POS-ie na tabletach - opowiada Kamil. - Przy grupie 10, 15, 20 osób goście zazwyczaj siadają rodzinami. Jeśli chcą osobne rachunki, to:
- informuję, że na początku całość będzie na jednym bonie, żeby wszystko wyszło w jednym czasie;
- zamówienie przyjmuję nie od wszystkich naraz, tylko od każdej rodziny po kolei;
- gdy skończę przyjmować zamówienie rodziny A, zanim przejdę do rodziny B, wstawiam pozycję "podział".
Dalej dzieje się już magia POS-a. Podzielenie takiego dużego rachunku na mniejsze jest banalnie proste.
Dać czy nie dać? Napiwki w restauracjach
Restauratorzy zwracają uwagę, że tego lata odwiedziła ich inna grupa gości niż zazwyczaj, o zupełnie innych upodobaniach kulinarnych. Zobacz, jak ci, którzy odwiedzili Wyspę Spichrzów, poradzili sobie z wymawianiem nazw potraw.
Ja sobie nie poradzę? Sposoby kelnerów na podzielenie dużych zamówień
Tak długo, jak pojawiają się prośby o podzielenie rachunku, obsługa restauracji musi być na to przygotowana. Każdy kelner ma opracowane własne sposoby na poradzenie sobie z tym problemem.
- Nabijam wszystko razem, ale na kartce, w notesie, robię taki "autobus": każdy z gości ma swoją oddzielną kratkę na rzeczy, które zamawia. Potem łatwo jest mi to podzielić - opowiada Monika. - Poza tym, by wyeliminować błędy w sytuacji, gdy goście się przesiadają, na górze, przy numerach dodaję jeszcze: "pan/pani". Czasem też proszę jedną chętną osobę, żeby sprawdziła, czy wszystko się zgadza, zanim wydrukuję rachunki.
- Nabijasz każdy rachunek osobno z opisem, jaka to osoba. Przeważnie taką rezerwacją zajmuje się jeden kelner/kelnerka i z reguły pamięta, komu co nabija i co kto zamawia. Po to stworzono POS, aby było łatwiej - tłumaczy Agnieszka. - Zawsze można podejść na kuchnię i przekazać informację, że jest to jeden stół i aby poszczególne dania wyszły razem. Jeśli komunikacja między kelnerem/barem a kuchnią jest prawidłowa, nie powinno być z realizacją takiej prośby najmniejszego problemu.
Testujemy restauracyjne menu w ramach cyklu "Jemy na mieście"
Problem z zapłatą za "nadwyżkę"
Nadwyżka, za którą nikt nie chce zapłacić, przy dużych zamówieniach pojawia się często. Nie zawsze musi oznaczać, że obsługa oszukuje bądź klient chce wymigać się od płacenia.
- Najczęściej sprawę daje się szybko wyprostować - opowiada Ania, menedżerka w restauracji włoskiej. - Zdarza się, że goście zapominają lub tracą rachubę, ile faktycznie wypili, i chcą zapłacić za mniej napojów, niż widnieje na rachunku. W takich sytuacjach posiłkujemy się monitoringiem. Wtedy dokładnie widać, ile drinków trafiło na stół i ile zostało skonsumowanych.
Próby nadużyć jednak się zdarzają. I to po obu stronach.
- Regularnie organizowaliśmy kilkunastoosobowe spotkania w tej samej restauracji. Na rachunku zawsze było więcej kawy, niż w rzeczywistości wypiliśmy - co do tego mielimy pewność, bo kawę piło tylko dwoje z nas. Po takiej liczbie filiżanek, jaka widniała na fakturze, chyba stanęłoby im serce. Kiedyś postanowiliśmy dokładnie rejestrować to, ile zamawiamy. Na rozliczeniu tradycyjnie kilka kaw więcej. Kelner - przyciśnięty do ściany i przyłapany na gorącym uczynku - przyznał się, że chciał w ten sposób zrekompensować brak napiwku, bo kiedy dzieliliśmy się rachunkiem i każdy z nas płacił kartą, nie dostawał nic.
- Trafiła do nas kiedyś grupa złożona z czterech par - opowiada kelner pracujący w jednej z sopockich restauracji. - Goście siedzieli u nas długo, zamówili posiłek składający się z kilku pozycji, a przy tym sporo alkoholu. Kiedy każda z par zapłaciła swoją część rachunku, okazało się, że zostało osiem "bezpańskich" drinków. Jeden czy dwa bym zrozumiał - błąd może się zdarzyć. Ale osiem? Goście byli wyraźnie poirytowani, że muszą za coś dopłacać, zaczęli się awanturować. Sytuację wyprostowała nasza menedżerka, która pracuje też w kilku innych restauracjach. W jednym z tamtych lokali ten sam zestaw gości odstawił taki sam numer. Nie daliśmy się nabrać - powiedzieliśmy, że jeśli nie uregulują rachunku, wezwiemy policję. Zapłacili.
Jak najwygodniej podzielić rachunek?
Dużym ułatwieniem stał się BLIK, a w szczególności przelewy na telefon.
- Płaci jedna osoba, reszta w tej samej chwili puszcza przelewem swoją część. Problemu nie mamy my, nie ma go kelner. Moim zdaniem rozwiązanie optymalne - opowiada Mateusz, student budownictwa.
- Najczęściej kiedy odwiedzamy modny lokal w kilka par, przy płaceniu prosimy kelnera o podzielenie go na równe części. Wtedy taki podział odbywa się szybko i wszyscy są zadowoleni - dodaje Michał. - Problem pojawia się wówczas, jeśli te zamówienia są nierówne, czyli jedna para zamówi np. wyłącznie po drinku, podczas gdy reszta je obiad. Wtedy rachunek dzielimy inaczej, bo podział na równe części byłby niesprawiedliwy.
- My nie lubimy takich podziałów, dlatego przed złożeniem zamówienia prosimy o osobne rachunki, licząc się z tym, że możemy nie zostać obsłużeni wszyscy w tym samy czasie - relacjonuje Magda. - Nie ma za to problemu przy płaceniu rachunku - każdy odpowiada wyłącznie za to, co sam zamówił.
- Sam moment dzielenia rachunku wprawia mnie w takie zażenowanie, że unikam tego jak ognia, więc wybieram lokale samoobsługowe albo takie, gdzie płaci się od razu przy odbiorze zamówienia. Dzięki temu nawet jeśli idziemy większą grupą, problem dzielenia rachunku nas nie dotyczy - podsumowuje Szymon.
A jak wy sobie radzicie? Zachęcamy do oddania głosu w naszej ankiecie i podzielenia się przemyśleniami w komentarzach.
Opinie wybrane
-
2022-01-09 11:45
No to jeszcze knajpy strzelcie focha, że ludzie chcą zapłacić za usługę
przejdźcie na dowóz to wam się problem rozwiąże a za pół roku również knajpa padnie
- 13 3
-
2022-01-09 13:34
Żale gastronomii (5)
Czytanie tych żali gastronomii jest żenujące. Regularnie powstają nowe wyznania utrudzonych kelnerek. Wielkie problemy typu kilka rachunków do wydania. Mam propozycję: weźcie się do roboty i przestanie miauczeć. Nie tylko wy macie problemy w pracy.
- 60 23
-
2022-01-09 23:47
(2)
Uwierz mi, że z boku wiele rzeczy wydaje się prostych i oczywistych, ale gdy jesteś w tym, w środku, człowiek czasem nie wie jak się nazywa. Pracowałam w gastronomii przez kilka lat, dorabiając na studiach i krótko po. Nie można o mnie powiedzieć że jestem głupia czy leniwa. Teraz robię już zupełnie coś innego, ale gdy przypomnę sobie te zmiany po
Uwierz mi, że z boku wiele rzeczy wydaje się prostych i oczywistych, ale gdy jesteś w tym, w środku, człowiek czasem nie wie jak się nazywa. Pracowałam w gastronomii przez kilka lat, dorabiając na studiach i krótko po. Nie można o mnie powiedzieć że jestem głupia czy leniwa. Teraz robię już zupełnie coś innego, ale gdy przypomnę sobie te zmiany po 10, 12 i więcej godzin, to psychiczne obciążenie spowodowane niejednokrotnie tragicznym zachowaniem gości, miliony wydawałoby się nieistotnych a jednocześnie absorbujących problemów to naprawdę, nie chciałabym do tego wracać. Każdy powinien chociaż jeden sezon popracować w tej branży żeby to zrozumieć. To nie jest kwestia użalania się, tak po prostu jest. Nie żałuję że pracowałam w tej branży i doceniam doświadczenie które tam zdobyłam. Przydaje się, serio. Nie musicie lubić kelnerów czy barmanow. Ale szanujcie ich pracę, tak jak każda inna, jak swoją. Nie wyżywajcie się na nich, nie bądźcie chamscy, nie pozwalajcie sobie na poprawianie sobie humoru ich kosztem.Tylko tyle i aż tyle.
- 6 3
-
2022-01-10 11:19
Doskonale Cię rozumiem. W czasie studiów pracowałam przez miesiąc jako kelnerka w restauracji. To było bardzo dawno, ale do dziś wszystko pamiętam. Nie w każdej branży ma się do czynienia z głodnym człowiekiem :) A relacje z "kuchnią" też bywają skomplikowane.
- 2 1
-
2022-01-10 00:03
"Uwierz mi, że z boku wiele rzeczy wydaje się prostych i oczywistych, ale gdy jesteś w tym, w środku, człowiek czasem nie wie jak się nazywa."
niemożliwe, w innych branżach to nie do pomyślenia ;)- 10 4
-
2022-01-09 15:40
Hmm
" bo ja muszę się wyłączyć i skoncentrować na POS-ie, skoro grupa dorosłych ludzi nie jest w stanie sama się dogadać w kwestii rachunku?"
To co, jedna osoba ma wyłożyć za kilkanaście osób, bo wielmożny kelner ma problem z szybkim wbiciem rachunków? To za co on chce napiwek? Za wstanie z łóżka?- 17 8
-
2022-01-09 14:22
naoglądały się panienki seriali, w których kelnerki w pracy prowadzą życie towarzyskie i tylko od czasu do czasu coś wydadzą i liczą, że w realu będzie tak samo.
- 16 3
-
2022-01-09 11:57
Pozdrowienia dla pierogarni ze świetego Ducha, ktorzy wciskaja gosciom zamiast paraganow bony kelnerskie (8)
Nie weim,czy ja takie mialem szczescie, ale dwa razy tam bylem i tylko bon kelnesrski otrzymalem. Tak dzilaja kelnerzy czy wlasciciele?
- 29 0
-
2022-01-10 12:36
tak działają restauracje nie pilnowane przez wlascicieli
Drinki robią ze swojego alkoholu, a kasa leci do kieszeni kelnera
- 0 1
-
2022-01-10 10:35
NormalniE . Sprawdź kto z rady miasta (1)
Jest właścicielem i już będziesz wiedział
- 4 3
-
2022-01-10 12:04
To nie Dzik. Nie ta ulica.
- 1 1
-
2022-01-09 16:59
I jeszcze każą płacić gotówką, bo zawsze mają zepsuty terminal
- 8 0
-
2022-01-09 12:26
(1)
Jak nie dają paragonów to nie ma podstawy do zapłaty.
- 25 0
-
2022-01-09 15:45
Można zapłacić starą setką z Waryńskim.
Oni bon my im bilet.
- 14 0
-
2022-01-09 12:02
(1)
...co to jest bon kelnerski?
- 16 0
-
2022-01-09 12:42
To co wychodzi z bonownika.
- 8 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.