• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

10. Festiwal Goldbergowski na półmetku

Ewa Palińska
31 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
W niedzielne popołudnie w kościele św. Trójcy Goldberg Baroque Ensemble, chór oraz soliści pod dyr. Andrzeja Szadejki zaprezentowali sześć kantat pochodzących ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej. W niedzielne popołudnie w kościele św. Trójcy Goldberg Baroque Ensemble, chór oraz soliści pod dyr. Andrzeja Szadejki zaprezentowali sześć kantat pochodzących ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej.

Podczas niedzielnego koncertu, odbywającego się w ramach 10. Festiwalu Goldbergowskiego w gdańskim kościele św. Trójcy, zaprezentowanych zostało sześć niezwykłych kantat, pochodzących z archiwów PAN Biblioteki Gdańskiej. Goldberg Baroque Ensamble, chór oraz soliści pod dyr. Andrzeja Szadejki zaserwowali słuchaczom prawdziwy powrót do przeszłości pokazując, że w XVII i XVIII - wiecznym Gdańsku grywano muzykę znakomitą. Festiwal Goldbergowski potrwa do niedzieli 6 września.



Festiwali muzyki dawnej jest wiele, a jednak Festiwal Goldbergowski szczególnie się pośród nich wyróżnia. Organizatorzy postawili sobie bowiem za cel nie tylko prezentację muzyki dawnej w ogóle, ale przede wszystkim promocję naszych dóbr lokalnych - muzykaliów pochodzących z obszernych zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej. Już od kilku lat szczególne miejsce w programie festiwalu zajmuje projekt "Muzyczne Dziedzictwo Miasta Gdańska", w ramach którego możemy wysłuchać dzieł odnalezionych w bibliotecznych archiwach i zrekonstruowanych specjalnie na tę okazję.

Prezentacja dawnej muzyki gdańskiej nie ogranicza się jednak do tego jednego koncertu, odbywającego się w trakcie kolejnych edycji Festiwalu Goldbergowskiego, ponieważ muzyka zostaje zarejestrowana a następnie wydana na płycie. Ta, wykonywana podczas niedzielnego koncertu, trafiła również do słuchaczy Radiowej Dwójki, ponieważ wydarzenie było transmitowane. Czy można sobie wyobrazić lepszą promocję dla gdańskiej muzyki dawnej?

Andrzej Mikołaj Szadejko, koordynator projektu "Muzyczne Dziedzictwo Miasta Gdańska", wyboru kompozycji z tak obszernych zbiorów bibliotecznych dokonuje tematycznie, za klucz obierając sobie kalendarz liturgiczny. Mieliśmy już okazję, podczas wcześniejszych edycji Festiwalu Goldbergowskiego, posłuchać muzyki adwentowej, bożonarodzeniowej, wielkopostnej, wspaniałej Pasji Johanna Balthasara Christiana Freißlicha oraz kantat wielkanocnych. Tym razem, kierując się kalendarzem liturgicznym, zaprezentowano sześć kantat związanych ze świętami Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego - dwie napisane przez gdańskich kompozytorów Johanna Daniela Pucklitza i Friedricha Christiana Mohrheima, dwie autorstwa kompozytorów, których dzieła znajdują się w gdańskiej bibliotece, choć oni sami najprawdopodobniej nigdy Gdańska nie odwiedzili (Gessel i Johann Georg Hoffmann) oraz dwie łacińskie kantaty anonimowych twórców.
Festiwal Goldbergowski jest kameralny, ale nie elitarny. Pasjonaci muzyki dawnej mają dzięki temu możliwość spotkać się oraz porozmawiać ze swoimi idolami, których mają na wyciągnięcie ręki. Festiwal Goldbergowski jest kameralny, ale nie elitarny. Pasjonaci muzyki dawnej mają dzięki temu możliwość spotkać się oraz porozmawiać ze swoimi idolami, których mają na wyciągnięcie ręki.

O tym, czego można się dowiedzieć studiując muzykalia, opowiadał nam niedawno Andrzej Szadejko. Ja, po niedzielnym koncercie, pokusiłabym się o wysnucie kolejnych, choć mocno subiektywnych wniosków, jakoby przed kilkuset laty gdańszczanie huczniej świętowali Zesłanie Ducha Świętego niż Wniebowstąpienie. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Koncert został podzielony na dwie części, poświęcone obu świętom. Muzyka zaprezentowana w części pierwszej, związana z Wniebowstąpieniem, choć bez wątpienia utrzymana w radosnym nastroju, była dość zachowawcza. Może kompozycja Mohrheima dodała do tego nieco pieprzu, poprzez rozbudowaną obsadę i radosne brzmienie trąbek. Zgodnie z zasadami barokowej retoryki, muzyka odzwierciedlała nastrojowy, nostalgiczny charakter tekstu liturgicznego - kantaty to przecież w liturgii protestanckiej umuzykalnione kazania. W ich tekstach znajdziemy, mimo radosnego charakteru samego święta, wiele obaw, nostalgii i zadumy, ale także słowa otuchy: "Dlaczego się smucicie, że Jezus odchodzi? Wszak jest to dla was dobre" (fragment tekstu recytatywu z kantaty Hoffmanna). To wszystko oczywiście zostało adekwatnie zilustrowane muzycznie.

Część druga przyniosła z goła odmienne emocje, bo i święto Zesłania Ducha Świętego napawa chrześcijan wielką radością. Na początek energetyczne, choć dość krótkie "Veni Sancte Spiritus" osiemnastowiecznego, anonimowego twórcy. Po nim kantata najbardziej nieprzewidywalnego z gdańskich kompozytorów, mistrza muzycznego szaleństwa i niespodzianek, Johanna Daniela Pucklitza. Na zakończenie po raz kolejny, również anonimowe choć jeszcze bardziej spektakularne "Veni Sancte Spiritus". Koncert zakończyło radosne "Alleluja" zaśpiewane na bis, którego publiczność doprosiła się zasłużonymi, gromkimi brawami.

O to, aby nie tylko zaprezentować to, co grywało się w dawnym Gdańsku, ale również zrobić to w jak najwierniejszy sposób, zadbali muzycy grający na instrumentach historycznych bądź ich kopiach, wchodzący w skład Goldberg Baroque Ensamble pod przewodnictwem Andrzeja Szadejki. Znakomicie zaprezentowali się również chór (Goldberg Vocal Ensamble) oraz soliści: Ingrida GapovaKlaudia Trzasko - sopran, Bettina Ranch - alt, Georg Poplutz - tenor oraz Stefan Geyer - bas. Moim zdaniem był to jeden z ciekawszych koncertów, odbywających się na przestrzeni ostatnich kilku lat w ramach projektu "Muzyczne Dziedzictwo Miasta Gdańska", dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne.

Kościół św. Trójcy widziany z drona (materiał archiwalny)


Niedzielny koncert był trzecim odbywającym się w ramach 10., jubileuszowego, Festiwalu Goldbergowskiego. W miniony piątek, historię o nieszczęśliwej miłości do pięknej młynarki, przypłaconej samobójczą śmiercią, wyśpiewał Georg Poplutz. Ta niecodzienna transkrypcja, na tenor z towarzyszeniem gitary romantycznej i historycznej gitary basowej, sprawiła, że Schubertowska "Piękna młynarka" niejednego słuchacza chwyciła za serce. Niemniejszych emocji dostarczyło wykonanie Wariacji Goldbergowskich J.S.Bacha w interpretacji irańskiego klawesynisty Mahana Esfahaniego.

Przed nami jeszcze trzy koncerty (zobacz szczegółowy program festiwalu), podczas których wysłuchamy m. in. kompozycji autorstwa samego patrona festiwalu Johanna Gottlieba Goldberga. Finał festiwalu odbędzie się w niedzielę 6 września o godz. 17 w kościele św. Trójcy zobacz na mapie Gdańska, a uświetni go swoim występem kwartet Arte Dei Suonatori z towarzyszeniem Małgorzaty Klisowskiej na flecie traverso.

Wydarzenia

10. Festiwal Goldbergowski (5 opinii)

(5 opinii)
festiwal muzyczny, muzyka dawna

Miejsca

Zobacz także

Opinie (14) 4 zablokowane

  • Miejmy nadzieję że nie idą na to pieniądze z podatków. (12)

    Nie ma to nic wspólnego z kulturą i należy jawnie pisać o tym że to lokalny folklor i nic ponad. Nie bez powodu ta twórczość nie była w swoich czasach słynna podobnie jak obecnie. Są to archiwalia i nic ponad to. Jest to równie wartościowe jak współczesne piosenki disco polo które też są odzwierciedleniem folkloru ale niczym więcej. Miejmy nadzieję że po latach nikt nie będzie uznawał tego za kulturę.
    Polecam zaznajomić się z wypowiedziami multiinstrumentalisty i piosenkarza Wodeckiego który bardzo trafnie ujął co można określać mianem koncertu a co mianem chałtury. Tego typu atrakcje często bezpłatne dla gawiedzi niestety często są sponsorowane z urzędu podatkami dla których można znaleźć znacznie wartościowsze zastosowanie. Niestety sztuka i kultura ma problem z przebiciem się a podatki wędrują w dziwnych kierunkach.

    • 5 34

    • hahaha wodecki specjalista hahaha

      Ty tak serio? Bo wierzyć się nie chce...

      • 11 2

    • Miejmy nadzieję że takich jak" edit" jest garstka

      Zaznajamianie sie z opinią pan Wodeckiego może doprowadzić czasem na manowce bo nigdy nie wiadomo czy on w danym czasie chałturzy czy daje koncert.Po za tym czy chałturzy czy daje koncert to nie wychodzi na scenę jeśli nie ma na rękę 100 tys. zł.A jesli chodzi o podatki to kiedyś powiedział , że będzie miał bardzo małą emeryturę jako zasłużony artysta/ok.1200-,zl/ no wychodzi na to, że nie płacił odpowiedniego podatku na ZUS a teraz płacze. Także należało by zapytać niejakiego pana Pendereckiego kiedy chałturzy a kiedy daje koncert i ile ma za występ i z jakich to pieniędzy. Widac dla Pana "edit" ważniejsze jest discopolo boto równowartościowe co klasyka i niech się pan tego trzyma

      • 14 1

    • ....

      Człowieku co ty wiesz o folklorze...

      • 10 0

    • Podziel się swoją opinią z Budyniem, myślę że z przyjemnością odwzajemni twoje poglądy, bałwana i ignoranta.

      • 14 0

    • edit (1)

      Parweniuszu niedouczony i profanie.
      Wodeckiemu Zbigniewowi, skądinąd, miłośnikowi muzyki dawnej i wielkiej klasy artystów było by zapewne bardzo przykro gdyby zapoznał się z powyżej wygłoszoną opinią, w której się przywołuje jego nazwisko.
      Bach, Goldberg, Mozart, Schubert,Beethoven i światowej klasy wykonawcy...ot lokalny folklor. Oby więcej takowego w Gdańsku!!!

      • 7 6

      • czytaj ze zrozumieniem nawet to co napisałś

        Pani Van Der ....itd Sama wymieniłaś to nazwisko i sama sprowokowałaś swoją opinią do takiej reakcji nie szanując tych którzy wkładaja dużo wysiłku i benedyktynskiej pracy aby ocalić od zapomnienia to co jest fundamentem kultury.Jak już chciałaś dogryźć to wystarczyło by słowo parwenisz a już niedouczony/to masło maślane/ A profanem to chyba tylko ty jesteś ,gdyż odpowiedż na twoje złośliwości jest niczym innym jak uświadomienie tobie ,że trze ba szanować wysiłki wszystkich ludzi ,którzy sztukę traktują z namaszczeniem.
        I to by było na tyle w sprawie discopolo

        • 6 1

    • Miejmy nadzieję, że nasze podatki idą zwłaszcza na takie wydarzenia

      bo opinia edit świadczy o tym, że edukacja w naszym kraju ma jeszcze dużo do zrobienia...

      • 12 1

    • szkoda że tak mało komentarzy

      Nawet takich jak edit . Przecież wiadomo że im więcej komentarzy tym teoretycznie większa czytalność. Jeśli chcecie żeby o was pisali nawet gdy zajmujecie się kolekcjonowaniem pudełek po zapałkach postarajcie się o komentarze pod artykułem... nawet głupie :P im więcej tym lepiej

      • 5 0

    • hahahahahaha (2)

      hahahahahahahahahahahahaha MULTIINSTRUMENTALISTA WODECKI....edit... synek, jak to dla Ciebie jest chałtura, to znaczy chłopie, że Ty się w ogóle na muzyce poważnej nie znasz, więc idź lepiej posłuchaj pszczółki mai. Życzę sobie aby moje podatki szły na takie przedsięwzięcia aby można było wypłacać wynagrodzenie tak wspaniałym muzykom. Co w ogóle przy tak genialnej muzyce Baroku robi nazwisko Wodeckiego MULTIinstrumentalisty... trąbka i skrzypce to jeszcze nie multi. W myśl tego każdy uczeń szkoły muzycznej student akademii czy NAWET weselny chałturnik, to multiinstrumentalista... idź się edit wylecz.

      • 7 2

      • Tato a byłeś kiedykolwiek w Wiedniu ? (1)

        A może byłeś tam na koncercie?
        Bo wiesz te gdańskie ekspresje z całym szacunkiem dla lokalnych artystów są mizerne. To disco polo muzyki klasycznej.
        Zarówno wnętrza jak i publiczność bardzo dobitnie to podkreślają. Nic więcej dodawać nie nalezy.

        • 0 6

        • aaaa

          Szkoda czasu na dyskusję z kimś, kto kulturę wysoką i muzyczne dziedzictwo Miasta Gdańsk nazywa disco polo. Wg mnie nie masz pojęcia o czym mówisz, "lokalni artyści"... muzycy z górnej póły z całej Polski i świata. Takie masz pojęcie.
          P.S. Byłem na paru koncertach w Wiedniu. Skoro silisz się na takie porównania to powiem po Twojemu: czasem lepiej zjesz w barze mlecznym niż w pięciogwiazdkowej restauracji. Pozdrawiam

          • 4 0

    • ten kto twierdzi, że gdańskie muzykalia to nic ponad folklor sam się tylko przyznaje do własnej ignorancji.. nie każde z tych dzieł jest wybitne, ale w tym roku GBE zaprezentował naprawdę przepiękne dzieła w niczym nie ustępujące kompozycjom bardziej znanych twórców! I do tego w świetnym, profesjonalnym wykonaniu. Szkoda, że w Gdańsku nikt tego nie docenia

      • 7 0

  • Jak synek pyta tatę

    Tato byłeś New York -nie a byłeś w Madrycie-nie a byłeś w Londynie -nie a byłeś w Moskwie -nie to gdzie ty byłeś. Synek ja byłem w Gdansku i wychowywałem ciebie ale nie myślałem ,że wychowam takiego płaza

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Dwie tancerki Akrobatycznego Teatru Tańca Mira-Art z Gdyni były finalistkami programu:

 

Najczęściej czytane