• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Festiwal Goldbergowski - kameralny, ale nie elitarny

Ewa Palińska
15 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Podczas tegorocznej, 9. edycji Festiwalu Goldbergowskiego odbyło się 7 koncertów. W trakcie trzech z nich zostały wykonane utwory kompozytorów związanych z dawnym Gdańskiem. Podczas tegorocznej, 9. edycji Festiwalu Goldbergowskiego odbyło się 7 koncertów. W trakcie trzech z nich zostały wykonane utwory kompozytorów związanych z dawnym Gdańskiem.

Siedem koncertów, ciekawy program, na który złożyły się w dużej mierze utwory dawnych kompozytorów gdańskich, prezentowanie wiedzy na temat najnowszych odkryć w zakresie życia kulturalnego XVII i XVIII-wiecznego Pomorza, wspaniali wykonawcy i niesamowita atmosfera podczas koncertów to atrakcje, jakich dostarczyła melomanom zakończona w minioną niedzielę 9. edycja Festiwalu Goldbergowskiego.



Fenomenalna australijska flecistka Georgia Browne wystąpiła podczas festiwalu dwukrotnie. Najpierw gościnnie towarzyszyła gruzińskiej orkiestrze z Tibilisi a dzień później zagrała z własnym zespołem, Ensemble 42. Fenomenalna australijska flecistka Georgia Browne wystąpiła podczas festiwalu dwukrotnie. Najpierw gościnnie towarzyszyła gruzińskiej orkiestrze z Tibilisi a dzień później zagrała z własnym zespołem, Ensemble 42.
Alina Ratkowska, dyrektor festiwalu, wystąpiła wspólnie z Georgian Sinfonietta Tblisi, grając na pozytywie i klawesynie. Alina Ratkowska, dyrektor festiwalu, wystąpiła wspólnie z Georgian Sinfonietta Tblisi, grając na pozytywie i klawesynie.
Festiwal Goldbergowski to impreza kameralna, ale nie elitarna. Choć na widowni zasiadają zazwyczaj pasjonaci muzyki dawnej, koncerty są otwarte na każdego słuchacza. Festiwal Goldbergowski to impreza kameralna, ale nie elitarna. Choć na widowni zasiadają zazwyczaj pasjonaci muzyki dawnej, koncerty są otwarte na każdego słuchacza.
Prezentowanie muzyki dawnych mistrzów gdańskich to jedno z głównych założeń Festiwalu Goldbergowskiego. Podczas tegorocznej edycji gdańska muzyka zabrzmiała podczas aż trzech z siedmiu koncertów. W niedzielę 7 września Goldberg Baroque Ensamble pod dyr. Andrzeja Szadejki wykonał kantaty Johanna Theodericha Römhildta. Kompozytor ten prawdopodobnie w Gdańsku nigdy nie przebywał, jednakże pokaźne zbiory utworów, jakie znajdują się w archiwach Gdańskiej Biblioteki PAN, mogą świadczyć o jego dużej popularności w tym regionie.

Zgodnie z ówczesną praktyką, wykonawcy znajdowali się na chórze muzycznym, który w Kościele św. Trójcy usytuowany jest dość nietypowo, na granicy nawy głównej i prezbiterium. Dla publiczności przygotowano tłumaczenia wszystkich prezentowanych podczas festiwalu utworów, więc i podczas tego koncertu mieliśmy możliwość skonfrontowania tekstu słownego z opracowaniem muzycznym - pamiętajmy, że kantaty były stałą częścią liturgii i stanowiły muzyczne opracowanie czytań, a więc treść i muzyka ściśle ze sobą korespondowały. Zarówno chór jak i soliści (Ingrida Gapova - sopran, Sophie Harmsen - alt, Jan Kobow - tenor i Marek Rzepka - bas) zaprezentowali wysoki poziom, chwilami odgrywając swoje partie wręcz aktorsko. Artyści zakończyli występ kantatą "Weinen, Klagen, Sorgen, Zagen" BWV 12 Jana Sebastiana Bacha.

Mimo dość kłopotliwej akustyki wnętrza oraz faktu, że ściśnięci na ciasnej emporze artyści mieli problem z komunikacją, całość okazała się dla publiczności nie lada gratką - słuchaliśmy przecież sakralnych kompozycji dokładnie w takiej formie i w tym samym miejscu, w którym mogły być wykonywane przed kilkuset laty. Uwagę słuchaczy przykuwały również zabytkowe organy Mertena Friese, które z wielkim zaangażowaniem stara się przywrócić do dawnej świetności Andrzej Szadejko, koordynujący prace rekonstruktorskie. Sam instrument na razie jest niewielki, aczkolwiek pięknie odrestaurowana szafa robi niesamowite wrażenie! Miejmy nadzieję, że szybko uda się ją wypełnić piszczałkami.

Nie mniejszych atrakcji dostarczył występ Georgian Sinfonietta Tblisi pod dyr. Pawła Kotli. Gruzińskiej orkiestrze towarzyszyli znakomici artyści - wspomniana wcześniej Ingrida Gapova, Salome Jicia - sopran, Alina Ratkowska, dyr. festiwalu - klawesyn, pozytyw oraz fenomenalna australijska flecistka Georgia Browne. Ramy koncertu wyznaczyły kompozycje Jana Sebastiana Bacha, m. in. jedna z najpiękniejszych kantat "Ich habe genug" BWV 82 a, w wersji na głos sopranowy i flet. Równie interesujące było jednak to, co znalazło się pomiędzy kompozycjami kantora z Lipska czyli kantaty kompozytorów gdańskich - Johanna Jeremiasa du Graina oraz Johanna Daniela Pucklitza.

"Freu dich Dantzig" (ciesz się Gdańsku) Pucklitza to utwór bardzo znaczący dla festiwalu, ponieważ na kartach manuskryptu, znajdującego się w Bibliotece Gdańskiej PAN widnieje informacja, jakoby Johann Gottlieb Goldberg brał udział w jego wykonaniu i to nie jako klawesynista, a skrzypek (o tej umiejętności Goldberga wcześniej odkryte źródła nie informowały). Kantata była dość prosta, ale niezwykle urokliwa, zarówno pod względem literackim jak i muzycznym. Największe wrażenie robiły jednak kreacje dwóch sopranistek, które wczuły się w przekazywany tekst do tego stopnia, że jego znaczenie można było wyczytać z mimiki twarzy. Znakomicie zaprezentowała się również gruzińska orkiestra, grając z wielką emfazą, precyzyjnie i niezwykle stylowo. Mając na uwadze, że orkiestra powstała w 2008 r. a w instrumenty historyczne została wyposażona przed dwoma laty, jest to niezwykłym osiągnięciem.

Mnie osobiście szczególnie przypadł do gustu występ zespołu Ensemble 42 i to nie tylko pod względem programu czy poziomu wykonawczego (każdy z muzyków to w istocie wybitny solista), ale przede wszystkim niezwykłej osobowości artystów. Grający na organach i klawesynie Steven Devine niemalże swingował, Nicholas Mulroy (tenor) śpiewał perfekcyjnie a zarazem z  wielką lekkością, ani przez chwilę nie forsując głosu, wiolonczelista Joseph Crouch, prowadzący prace badawcze na temat brzmienia i możliwości akordowych barokowej wiolonczeli, zaprezentował ich efekty wykonując dwa utwory solo. I wreszcie Georgia Browne, fenomenalna flecistka, z niezwykłą lekkością wykonująca najbardziej karkołomne przebiegi. Przyglądając się artystom występującym na scenie odnosiło się wrażenie, że są nie tylko współpracownikami, ale również grupą najlepszych przyjaciół, grających ze sobą z czystej przyjemności. Steven Devine zaprzeczył moim przypuszczeniom informując, że wprawdzie muzykę kochają i bardzo się lubią, ale widują się jedynie okazjonalnie, przy okazji realizacji konkretnych projektów.

Udane okazały się również pozostałe festiwalowe koncerty. Andreas Scholl wykonał niemieckie pieśni romantyczne przy akompaniamencie fortepianu, na którym zagrała jego żona, Tamar Halperin. Niezwykła atmosfera panowała również podczas koncertu Bolette Roed i Poula Høxbro, wykonujących muzykę włoskiego baroku na fletach i perkusji. Słuchaczom przypadły również do gustu Wariacje Goldbergowskie w aranżacji Dymitra Sitkowieckiego (Anna Maria Staśkiewicz, Katarzyna Budnik-Gałązka oraz Marcin Zdunik) oraz kończący festiwal koncert grupy The Spirit of Gambo.

Festiwal Goldbergowski to impreza kameralna, ale nie elitarna. Choć na widowni zasiadają zazwyczaj pasjonaci muzyki dawnej, festiwal jest otwarty na każdego słuchacza. Aby ułatwić odbiór muzyki, każdy z koncertów poprzedzał komentarz słowny, nakierowujący uwagę słuchaczy na najistotniejsze elementy prezentacji oraz przedstawiający tło historyczne. Wiedzę na temat życia kulturalnego dawnego Gdańska można było zgłębić również podczas panelu naukowego, gdzie prezentowano najnowsze odkrycia dokonane w tym zakresie. To wreszcie jedna z niewielu okazji, aby nie tylko posłuchać na żywo ale również porozmawiać osobiście z artystami, których znało się wcześniej wyłącznie z nagrań płytowych, zanim pojawią się na innej imprezie, gdzie przyjdzie nam zapłacić za bilet znacznie więcej.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (5) 1 zablokowana

  • mój ulubiony festiwal...

    ...dziękuję za wspaniałe przeżycia. :)

    • 17 4

  • Fantastyczny festiwal

    konkretny, konsekwentny, wysublimowany, a jednocześnie przystępny, zaskakujący, dobrze skrojony, wyszukujący to, co najlepsze, a nie to, co najbardziej reklamowane, no i przede wszystkim wprawiający w zdumienie, co do muzyki z naszego miasta...wymarzona promocja pomorskiej kultury, oby trwał jak najdłużej i nie spuszczał z tego wysokiego tonu. Gratuluję i dziękuję. Już czekam na kolejną edycję...

    • 14 5

  • Nie byłem, ale na pewno było ciekawie.

    Impreza nie dla Cebulaków.

    • 12 3

  • Festiwal mający swoją duszę

    Festiwal Goldbergowski ma znakomitą niepowtarzalną atmosferę. Wynika ona z jakiejś bezpośredniości na nim panującej. Można porozmawiać z wykonawcami, organizatorami, w tym z przemiłą i prześliczną Panią Dyrektor, innymi słuchaczami, których się już po jakimś czasie poznaje. Wynika też z pięknego wnętrza, w jakim się odbywa, a w końcu z samej muzyki, która jest pięknie dobrana i na szczęście odległa od ogranych "hitów" filharmonicznych. Jest też panel dyskusyjny, co wzbogaca odbiór całości. W przyszłości warto zapraszać nań też wykonawców, a w każdym razie mówić więcej o samej muzyce. Jako zaciekły meloman tułałem sie po wielu festiwalach i z wielką satysfakcją stwierdzam, że ten "nasz" gdański jest jednym z najlepszych. Dobrze byłoby gdyby decydenci i sponsorzy zdawali sobie z tego sprawę, by tę imprezę kultywować nadal i kozwijać

    • 7 1

  • dawni mistrzowie w oczach współczesnych

    szkoda , że ni mogłem być na wszystkich koncertach ,ale to co usłyszałem i zobaczyłem potwierdziło moje oczekiwania wysokiego poziomu .Ambicje organizatorów dorównują wielkości i jakości sztuki jaką nam przekazują .Przy okazji ucząc nas historii przypominając dawnych mistrzów.

    • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jakie wydarzenie artystyczne zainaugurowało działanie Ergo Areny na granicy Gdańska i Sopotu?

 

Najczęściej czytane