• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kiedy oklaski zamiast cieszyć, irytują artystów

Ewa Palińska
12 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Czasem koncert jest tak dobry, że trudno z oklaskami wytrzymać do końca. Przekonali się o tym ci, którzy mieli okazję wysłuchać niedawnego recitalu Juana Diego Floreza, zorganizowanego przez prof. Piotra Czaudernę. Czasem koncert jest tak dobry, że trudno z oklaskami wytrzymać do końca. Przekonali się o tym ci, którzy mieli okazję wysłuchać niedawnego recitalu Juana Diego Floreza, zorganizowanego przez prof. Piotra Czaudernę.

Wydawać by się mogło, że oklaski to dla artystów woda na młyn - gromkie owacje w trakcie występu dodają im wiatru w skrzydła, dzięki czemu występują jeszcze lepiej i chętniej. Niestety, oklaski potrafią też artystów zirytować, jeśli np. pojawią się w nieodpowiednim momencie. Szczególnie wrażliwi na tym punkcie są wykonawcy muzyki klasycznej, którzy oklaski między częściami utworów przyrównują do reklam w trakcie filmu w telewizji.



Czy podczas koncertu w filharmonii zdarza ci się klaskać między częściami utworów?

Oklaski to wyznacznik zadowolenia słuchaczy z koncertu, dlatego nie ma co ukrywać, że artyści uwielbiają być nimi nagradzani. Dla publiczności to natomiast okazja, aby dać upust swoim emocjom, które podczas bardzo dobrego koncertu potrafią być ogromne.

- To się dzieje bezwiednie. Kiedy muzyka naprawdę mnie poruszy, mam ochotę klaskać natychmiast i najgłośniej jak się da - zwierza się Adam, absolwent Akademii Muzycznej. - O ile podczas koncertów jazzowych mamy pełną swobodę (oklaski w trakcie trwania utworu, np. po udanej solówce, nikogo nie dziwią ani nie bulwersują), podczas koncertów filharmonicznych muszę się bardzo pilnować, żeby nie zaliczyć falstartu.
Choć nieklaskanie między częściami utworów to dla wytrawnych melomanów oczywistość, zwyczaj ten ma niedługą historię.

- W krajach południowych - we Włoszech czy w Hiszpanii, zarówno oklaski, jak i dezaprobata ze strony publiczności były i są nadal bardzo spontaniczne - przypomnijmy sobie choćby legendarne rzucanie w artystów pomidorami - mówi Jan Łukaszewski, dyrektor artystyczny Polskiego Chóru Kameralnego. - Dopiero stosunkowo niedawno, bo w XX wieku, Niemcy wprowadzili zwyczaj odbioru muzyki nie tak spontaniczny jak we Włoszech, traktując symfonię, koncert czy sonatę jako jeden cykl i nie przerywając go oklaskami. Inaczej jest w operach, gdzie nagradza się artystów oklaskami po duetach, każdej arii czy ważniejszych i ciekawszych momentach. Zdarza się, że przez oklaski akcja się zatrzymuje nawet na dość długo, aż w pełni wybrzmią.
Zobacz, jakie koncerty muzyki poważnej czekają nas jeszcze w grudniu - wszystkie informacje znajdują się w naszym kalendarzu imprez >>>

- Zabronić dzieciom podczas koncertów muzyki poważnej wyrażania emocji, to jakby zabronić im oddychać, dlatego z moimi dziećmi wybieram się tylko tam, gdzie panuje większa swoboda - mówi Katarzyna, miłośniczka opery. - Zabronić dzieciom podczas koncertów muzyki poważnej wyrażania emocji, to jakby zabronić im oddychać, dlatego z moimi dziećmi wybieram się tylko tam, gdzie panuje większa swoboda - mówi Katarzyna, miłośniczka opery.

Oklaski jak reklamy w trakcie filmu



Choć artyści przyznają, że oklaski między częściami bywają dla nich uciążliwe, to wobec słuchaczy bywają wyrozumiali.

- Zdarza się, że podczas koncertów publiczność reaguje spontanicznie i nagradza muzyków brawami w trakcie wieloczęściowego utworu. To bardziej emocjonalna reakcja widowni i forma uznania dla artystów niż umyślne przeszkadzanie w wykonywaniu muzyki - mówi Ariel LudwiczakPolskiej Filharmonii Kameralnej Sopot.
Nie zmienia to jednak faktu, że takich "przerywników" woleliby unikać.

- Bicie braw między częściami jest jak reklamy w trakcie filmu w telewizji. Wiadomo, że i w filmie pojawia się czasem mały "przerywnik", gdzie czarny ekran stanowi pauzę, która przenosi nas w inne miejsce lub do innego czasu. Nie znaczy to jednak, że to koniec filmu. Wręcz przeciwnie - za chwilę wydarzy się jakaś kolejna przygoda - mówi Mirosław Pachowicz, fagocista z Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. - Brawa między częściami - jakkolwiek zawsze bardzo dla nas, muzyków, miłe - często zaburzają pewien przebieg akcji utworu, który przez kompozytora został pomyślany jako kilkuczęściowy. Od strony muzycznej "kuchni" warto także dodać, że gramy utwór jako całość i potrzebne jest stałe skupienie. Pomiędzy częściami zbieramy siły i koncentrację, aby grać dalej. Dlatego tak ważne jest, aby z brawami dotrwać do końca utworu... i samemu zostawić sobie rezerwy siły na końcową owację.

Oklaski rozpraszają i burzą koncepcję dzieła



- Przypomina mi się, jak graliśmy IV Symfonię Mahlera. Przejście między trzecią a czwartą częścią jest jak przejście między ziemią i rajem - jedno ogniwo wynika z drugiego, dlatego tam najzwyczajniej nie mogą się zerwać brawa, choć słuchacze byli innego zdania - opowiada Pachowicz. - Notoryczne są też brawa po Scherzu Symfonii Patetycznej Czajkowskiego, a sedno tej symfonii następuje przecież w finale. Warto poczekać z brawami w napięciu i poczuć, jak wielkie zderzenie następuje między pełnym wigoru scherzem, a przejmującym i dramatycznym finałem. Po to właśnie cisza przedziela te dwa ogniwa, żeby potęgować emocje - dodaje.
Artyści zapewniają, że emocje na widowni da się powstrzymać na wodzy, nawet w chwili wielkiego estetycznego uniesienia.

- Brawa pomiędzy częściami w koncercie instrumentalnym mogą zakłócić spokój i skupienie solisty, dlatego powinno się umożliwić wykonanie artyście wymagających pasaży w możliwie sprzyjających warunkach. Przykładem na to, że można się wstrzymać z gromkimi brawami, a następnie eksplodować w zachwycie był występ Rafała Blechacza podczas przesłuchań konkursowych XV Konkursu pianistycznego im. F. Chopina w 2005 roku, kiedy publiczność z ostatnim dźwiękiem pianisty wystrzeliła z brawami, zagłuszając orkiestrę w finale utworu.
- Brawa między częściami - jakkolwiek zawsze bardzo dla nas muzyków miłe - często zaburzają pewien przebieg akcji utworu, który przez kompozytora został pomyślany jako kilkuczęściowy - mówi fagocista Mirosław Pachowicz. Na zdj. Dmitrij Szyszkin podczas występu z towarzyszeniem Orkiestry PFB. - Brawa między częściami - jakkolwiek zawsze bardzo dla nas muzyków miłe - często zaburzają pewien przebieg akcji utworu, który przez kompozytora został pomyślany jako kilkuczęściowy - mówi fagocista Mirosław Pachowicz. Na zdj. Dmitrij Szyszkin podczas występu z towarzyszeniem Orkiestry PFB.

Słuchacze: "Czekać z oklaskami do zakończenia utworu? To bez sensu"



Nawet jeśli przyznamy artystom rację pamiętajmy, że wielu słuchaczy nie ma pojęcia, co jest poszczególną częścią, a co pełnym utworem. Tym bardziej, że pomiędzy częściami z reguły występuje wyraźna cezura, która może sugerować, że dobrnęliśmy do zakończenia.

- Ta zasada strasznie mnie stresuje, ponieważ w filharmonii bywam rzadko i nie znam wykonywanych utworów w całości. Nie wiem zatem, kiedy powinienem klaskać - mówi Marian. - W Filharmonii Bałtyckiej, podczas koncertów abonamentowych, z reguły nie ma drukowanych programów ani konferansjera, który powiedziałby, ile części mają poszczególne utwory. Nawet jeśli słuchacze są o tym informowani, koncentrowanie się na liczeniu części zamiast na muzyce jest pozbawione sensu.
- Rozumiem, że artystom zależy na tym, abyśmy w pełni cieszyli się utworem i dostrzegli jego najdrobniejsze mankamenty, ale jeśli nie powiedzą nam, czego szukać i na czym się skupić, to sami tego nie odnajdziemy - mówi Katarzyna, miłośniczka opery. - Przed pójściem na koncert szukam informacji na temat wykonywanych utworów, ale jedyna wiedza, jaką udaje mi się w ten sposób posiąść, dotyczy budowy utworu, jego części, w wyjątkowych przypadkach kontekstu powstania dzieła. Nie ma tam z reguły nic na temat tego, żeby pomiędzy drugą a trzecią częścią zachować szczególną czujność, bo będzie wielkie "bum" czy innego rodzaju niespodzianka. Jeśli instytucje kulturalne chcą mieć kulturalną publiczność, to niech ją sobie wykształcą. Póki co tego nie robią.
Nie zawsze podczas koncertów muzyki klasycznej trzeba stosować się do sztywnych reguł filharmonicznej etykiety. Organizatorzy festiwalu Mozartiana zapraszają do siebie każdego słuchacza, również początkującego, i nie bronią nikomu spontanicznego wyrażania emocji. Nie zawsze podczas koncertów muzyki klasycznej trzeba stosować się do sztywnych reguł filharmonicznej etykiety. Organizatorzy festiwalu Mozartiana zapraszają do siebie każdego słuchacza, również początkującego, i nie bronią nikomu spontanicznego wyrażania emocji.

Filharmoniczna kindersztuba kontra plenerowa spontaniczność



Filharmoniczny savoir-vivre nie ogranicza się wyłącznie do nieklaskania między częściami - zasad jest znacznie więcej.

- Chciałbym, żeby każdy potrafił uszanować dzieło, artystę oraz ludzi, którzy także przyszli na koncert, by w stu procentach doświadczyć tego, co dzieje się na scenie - mówi Roman Perucki, dyrektor naczelny Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. - Naszych słuchaczy prosimy o to, by przestrzegali prawa i nie nagrywali koncertów. Przed każdym występem puszczany jest w dwóch językach komunikat informujący o tym, by na czas spektaklu wyłączyć telefony komórkowe. Dodatkowo porządku pilnuje obsługa widza, która w razie jakichś wątpliwości, zawsze służy pomocą. Staramy się edukować coraz to nowe rzesze słuchaczy. Wszystko w wierze w to, że pobyt w Filharmonii może być wydarzeniem niepowtarzalnym, wspominanym przez długie lata. Zdarzają się jednak artyści, którzy stoją po stronie słuchaczy.
Zobacz też: Zaplanuj swój pierwszy raz w filharmonii

Jeśli ktoś kocha muzykę poważną, ale uwiera go filharmoniczna etykieta, może się wybrać chociażby na festiwal Mozartiana, gdzie obowiązują bardziej liberalne zwyczaje.

- Na Mozartianach w parku Oliwskim widząc, że ludzie niekoniecznie mają filharmoniczne obycie i podczas koncertu klasycznego czy symfonii klaszczą, nie tylko ich od tego nie odwodzimy, ale wręcz zachęcamy do spontanicznego okazywania emocji - mówi Jan Łukaszewski. - Choć ich oklaski nie zawsze muszą oznaczać zachwyt (to raczej wynik braku obycia koncertowego), z pewnością odzwierciedlają emocje. Po wesołych utworach są bardziej energiczne, przy nostalgicznych skromniejsze i już nie tak porywające. Mnie osobiście oklaski nie przeszkadzają. Chyba że koncert ma mieć charakter mistyczny, jak np. te odbywające się w Wielkim Tygodniu. Wtedy oklaski zaburzyłyby nastrój powagi. Jeśli chodzi natomiast o koncerty Polskiego Chóru Kameralnego, to program składa się raczej z krótkich utworów, po których ludzie klaszczą. Wyjątkiem są Niemcy, którzy nie klaszczą z natury, ale i oni zrobili wyjątek, kiedy wykonywaliśmy polichóralny utwór Andrzeja Hakenbergera. Prawda jest taka, że jeśli coś się bardzo podoba, to ludzie będą zawsze klaskać. Niezależnie od miejsca czy sytuacji.
Zobacz relację z koncertu Juana Diego Floreza w Filharmonii Bałtyckiej

Artyści związani z operą są na spontaniczne oklaski bardziej otwarci. Choć podczas niedawnego koncertu Juan Diego Florez wydawał się oburzony przerywaniem występu przez owacje, było w tym oburzeniu tyle kokieterii, że nie pozostawił cienia wątpliwości, że bardzo mu te brawa schlebiały. Artyści związani z operą są na spontaniczne oklaski bardziej otwarci. Choć podczas niedawnego koncertu Juan Diego Florez wydawał się oburzony przerywaniem występu przez owacje, było w tym oburzeniu tyle kokieterii, że nie pozostawił cienia wątpliwości, że bardzo mu te brawa schlebiały.

Lubisz sobie poklaskać - idź do opery



Bardziej liberalne podejście do kwestii oklasków mają artyści zajmujący się sztuką operową.

- W czasie spektakli operowych, często po popisowej (czy po prostu bardzo znanej) arii, na widowni rozbrzmiewają brawa, niejednokrotnie jeszcze przed zagraniem przez orkiestrę zakończenia arii, duetu czy sceny zbiorowej. I jest to przecież najwspanialsza nagroda dla wykonawcy - mówi dyrygent Rafał Kłoczko, odbywający staż w Operze Wiedeńskiej. - Anegdotyczne są historie bisowania w operach scen śmierci, gdzie umierający przed chwilą wokalista rozpoczyna swoje dogorywanie od początku ku entuzjazmowi publiczności. A muzyka ma cieszyć, szczególnie jeśli mamy zainteresować kogoś, kto na co dzień nie jest częścią tego "filharmonicznego" świata. Czyż nie zachęci kogoś pójdzie do filharmonii, w której można po wykonanym utworze (choćby i jednej z wielu części cyklu), którego wysłuchanie sprawiło nam szczególną radość, po prostu tę radość wyrazić oklaskami? Tak, rozkojarzy to trochę dyrygenta i artystów współpracujących z nim na scenie, ale to wspaniała nagroda i motywacja do dalszej pracy. Mnie to cieszy i sam często nie przestrzegam tych reguł zachowania w filharmonii, bo niektórych, szczególnie tych pozytywnych emocji, nie należy kontrolować.

Miejsca

Opinie (81) 3 zablokowane

  • najlepiej, to jest na koncertach punkowych. Zawsze jest bis:) (1)

    Skanduje się- "punki grać k. mać" i zawsze dograją 2 piosenki.

    Yeti

    • 67 5

    • Oj, stare dobre czasy :)

      Pozdrawiam Yeti

      • 9 0

  • w Filharmonii Bałtyckiej

    często słabo słychać niektóre instrumenty (kiepska akustyka) - dlatego można się pomylić z oklaskami :)

    • 15 14

  • (12)

    ludzie nie potrafią iść właściwą stroną chodnika, zejść na bok chcąc się zatrzymać, czy przepuścić osoby wychodzącej z pomieszczenia. To o czym my tu mówimy?

    • 126 1

    • (5)

      Dodalbym stanie na calej szerokosci schodow ruchomych.

      • 47 2

      • A ja jeszcze drugą stronę tego - ludzi, którzy przepychają się przez schody ruchome, bo potrzebują całej szerokości do przejścia, jakby od tego ich życie zależało.

        • 19 2

      • po to są ruchome, abyś buraku po nich nie biegał i mnie nie trącał

        • 6 17

      • (2)

        Po ruchomych schodach się nie chodzi. Jak się na nich wypier...sz to nie licz na odszkodowanie

        • 3 11

        • A na jakiej podstawie panie bhp-owcu z Koziej Wólki? (1)

          Podasz może jakiś paragraf? Wpisz w wyszukiwarkę: savoir vivre na ruchomych schodach. Miłej lektury.

          • 7 3

          • Savoire vivre to nie to samo durniu co zasady bezpieczeństwa. Producent Ci to wyjaśni jak się polamiesz, ostatecznie sąd

            • 0 0

    • sama prawda

      cham na chamie z pokolenia robta co chceta...to o czym mowic?

      • 16 2

    • a która strona chodnika jest właściwa? (4)

      i na jakiej podstawie tak twierdzisz?

      • 2 25

      • W Polsce (1)

        obowiązuje ruch prawostronny i nie, nie karzę Ci iść prawą stroną ulicy, tylko chodnika...

        • 24 3

        • Podaj podstawę prawną, jakoby ruch prawostronny dotyczył pieszych na chodniku. Powodzenia.

          • 0 2

      • (1)

        Nie potrafisz matole chodzić i żyć w społeczeństwie bez zakazów nakazów i paragrafów?

        • 8 4

        • Cham chama chamem pogania, tak więc chat potrzebuje

          Nakazu,bo jest za głupi aby być traktownym.

          • 0 0

  • (5)

    Niezpominajmy, że kiedyś muzyka klasyczna to był pop. Proponuję wielkim odtwórcom tego gatunku wyciągnąć kij z tyłka i trochę wyluzować, bo zadęcio nadęcie sięga zenitu.

    • 45 24

    • " Niezapominajmy" o słowniku poprawnej polszczyzny, pouczający erudyto...

      • 9 8

    • napięci są jak indycze jaja (1)

      ale to pewnie stąd, że powielają w nieskończoność stare numery.

      • 5 1

      • no tak to działa, taki świat

        disco polo też to samo, rytm w każdym utworze niezmienny od lat

        • 1 3

    • muzyka ludowa i piosenki były zawsze, klasyczna wywodzi się z kościelnej, a nie popularnej, czy dworskiej.

      • 2 3

    • Dokładnie!!! To była muzyka rozrywkowa w tamtych czasach!!!

      Śmieszy mnie elitaryzowanie dawnej muzyki w naszych czasach

      • 0 0

  • Braw już nie chcą a

    pieniążki by brali

    • 19 24

  • Ocierając się o tych tzw.artystów na codzień

    to okazuje się, że to towarzystwo jest irytujące wręcz żałosne.

    • 16 21

  • czasami oklaski są w teatrze podczas przedstawienia albo głośne odgłosy typu śmiech.

    Brak kultury u gawiedzi.

    • 10 14

  • Na szczęście jestem chamem co siedzi w domu z browcem. (4)

    I mnie takie problemy współczesnego świata nie dotyczą. Bek.

    • 46 8

    • (2)

      Nie chodzę do filharmonii. Pewnie w oczach wielu jestem chamem. Ale mnie to...

      • 10 2

      • Nie wszyscy muszą lubić chodzić do filharmonii i nie oznacza to, że ktoś jest chamem.
        Ja lubię operę i filharmonię lecz nie lubię chodzić z tymi na koncerty, którzy idą tylko
        dlatego, żeby się pokazać bo wypada.

        • 10 0

      • no còż, chyba jesteś.

        • 0 0

    • no i dobrze , jak nie lubisz to nie chodź , tylko po co chodzą tam ci , którzy nie pofatygują się skoro nie nauczono ich w dzieciństwie,dowiedzieć się jak tam należy się zachowywać , a szkoda,ja kocham filharmonię , ale nie potępiam tych , którzy wolą browara, człowiek niech robi to co lubi.

      • 1 1

  • Trzeba wyświetlać informacje. (7)

    "Zakaz klaskania" lub "Teraz klaskać"
    Z Państwem Artystwem nie ma żartów. Nie będą im jakieś łachmany klaskac kiedy Państwo Artystwo nie chce

    • 49 12

    • (3)

      Nie zrozumiałeś. Może jeszcze raz przeczytaj,wolno ,a nawet bardzo wolno.

      • 10 14

      • (2)

        ale co tu rozumieć ciepłe kluchy z muchami w nosie mają zawsze jakieś ale, jak to dobrze że ja nie muszę korzystać z tego rodzaju rozrywek jak opery filharmonie czy teatry i nie czujęz tego powodu dyskomfortu, nie dość że to drogie to jak widać jak się już tam ludzie wybiorą to komuś to przeszkadza jak dla mnie niech grają do pustych krzeseł one im nie będą przeszkadzać

        • 8 6

        • (1)

          nikt nie musi, ludzie chodzą tam, bo mają taką potrzebę

          • 2 3

          • ja na szczęście nie mam i nie czuję takich potrzeb

            • 0 0

    • sprzedam opla

      • 7 2

    • nie klaskać w Operze

      Artysta strajkuje, nie przeszkadzać . Można na koncercie noworocznym . Ale tam suto płacą.

      • 4 1

    • w trakcie klaskamy jedną dłonią, a na koniec dwiema

      • 1 1

  • Najlepsze oklaski są niestety w samolocie (8)

    Polskie społeczeństwo niestety jest mało wychowane i klaszcze wszędzie w samolocie na korcie meczu tenisowego, a duzo piłki nożnej i za dużo emocji

    • 25 17

    • Jesteś artystą że oklaski Ci przeszkadzają?

      Wstyd to jest tylko Tobie bo inne nacje patrzą na to z ciekawością uznaniem i szacunkiem.
      Co jest złego czy wstydliwego w tym że w wyrazie szacunku i podziekowania klaszczemy?

      • 6 4

    • To taki nasz pomysł w klaskaniem, specyfika, powiedzmy, narodowa. (1)

      Ani nie jest to ogromny powód do dumy, ani do wstydu.
      A że pomysł oryginalny - warto go utrzymać a może nawet się spopularyzuje.

      Natomiast gorzej że teraz dajemy sobie wmówić że coś jest nie tak i dokuczamy sobie na wzajem.
      JEŚLI MY, POLACY, MAMY CZEGO SIĘ WSTYDZIĆ, TO TEGO... NARODOWEGO WSTYDU (sic!) Z KAŻDEGO MOŻLIWEGO POWODU I DOWALANIA SOBIE.

      A przecież... jak widzimy, z klaskaniem jest różnie, z innymi zasadami savoir vivre także.

      P.S. Zasadniczo, na całym świecie, oznaką braku kultury jest bekanie przy stole.
      A jednak:
      po pierwsze, nie dotyczy to wszystkich nacji,
      po drugie, o wiele większym chamstwem jest zwrócić uwagę na beknięcie komentarzem czy głośną krytyką.

      • 12 3

      • chamstwo szerzy się właśnie dzięki temu, że nikt nie umie zwrócić uwagi

        • 0 3

    • "Najlepsze oklaski są niestety w samolocie" (1)

      Ale znasz to z opowiadań, czy z historii lat 2000?
      Już dawno ludzie nie klaszczą. Latam około 5 razy w miesiącu różnymi liniami i takie przypadki są 1/30, a i tak wyrwie się jednostka, góra dwie.
      Także nie wymyślaj.

      • 8 4

      • Na "biznesowych" kierunkach istotnie nie klaszczą, ale poleć z jakąś wycieczka...

        • 2 0

    • w Macedonii tez klaskaj

      • 0 0

    • (1)

      Zadzwiajace
      Jak Japonczycy skladsja rece w amen i sie klaniaja to jest och i ach jaka to ladna tradycja i kultura
      Jak Francuzi jedza zielony albo niebieski ser to och i ach jaka to kultura kulinarna
      Jak Rosjani pija wodke na grobach to och i ach jaki to szacunek i przywiazanie do zmarych
      Jak Polacy idac do kogos zdejmuja buty, zeby gospodarzowi blota nie wniesc do mieszkania (taki mamy klimat) to juz wiocha
      Jak Polak caluje kobiete w reke to seksizm albo smiech na sali

      • 14 1

      • No ale nieco głupio się wygląda w garniaku i skarpetach.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaka premiera otworzyła dyrekcję Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże?

 

Najczęściej czytane