• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nostalgiczna inauguracja Solidarity of Arts

Ewa Palińska
15 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Orkiestrę Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w kameralnym (korzystnie dobranym) składzie poprowadził Paweł Przytocki. Orkiestrę Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w kameralnym (korzystnie dobranym) składzie poprowadził Paweł Przytocki.

"Muzyka dla pokoju" to tytuł koncertu inaugurującego 9. edycję Solidarity of Arts, który odbył się w poniedziałkowy wieczór w historycznej, stoczniowej Sali BHP. Choć pokój kojarzy się z radością i harmonią, program wypełniły utwory nostalgiczne, melancholijne oraz dzieła kompozytorów, na których życiu i twórczości ogromne piętno odcisnęły ideologia komunistyczna oraz polityka.



"Pokój" jest hasłem przewodnim tegorocznej, dziewiątej już edycji Solidarity of Arts. W Europejskim Centrum Solidarności znajduje się instalacja złożona z kartek, na których każdy może napisać, z czym ów pokój mu się kojarzy. Takie kartki ustawiono również pod sceną w historycznej, stoczniowej Sali BHP, na której odbywał się poniedziałkowy koncert inauguracyjny. Tej samej sali, w której dokładnie 37 lat wcześniej rozpoczął się strajk, zakończony zawarciem czterech porozumień sierpniowych.
Koncert zapowiadaliśmy w kalendarzu imprez oraz cyklu Planuj tydzień

Jeśli poszukamy synonimów słowa pokój, znajdziemy określenia o zabarwieniu melioratywnym, jak harmonia, ład, pojednanie, przymierze, a nawet sielankowość. Organizatorzy koncertu "Muzyka dla pokoju" poprzez dobór repertuaru nawiązywali raczej do trudnej drogi, jaką trzeba przebyć, aby ten pokój wywalczyć, ponieważ program wypełniły utwory nostalgiczne, melancholijne oraz dzieła kompozytorów, na których życiu i twórczości ogromne piętno odcisnęły ideologia komunistyczna oraz polityka. Swoją drogą, to chyba nasza narodowa przypadłość, że uwielbiamy się umartwiać, a dla upamiętnienia jubileuszy czy rocznic wolimy sięgać po utwory patetyczne, zamiast np. po Beethovenowską "Ode an die Freude". (W odróżnieniu chociażby od Brytyjczyków, którzy swoje radosne "Rule, Britannia!" czy "Land of Hope and Glory" śpiewają przy każdej okazji.)

Koncert inaugurujący 9. Solidarity of Arts otworzyło wykonanie "Adagio na smyczki" Samuela Barbera - utworu okrzykniętego jednym z najsmutniejszych kompozycji w historii muzyki - regularnie wykonuje się go podczas ceremonii pogrzebowych oraz dla upamiętnienia tragicznych wydarzeń, jak chociażby atak na WTC czy zamach terrorystyczny na redakcję "Charlie Hebdo". Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, w kameralnym i fortunnie dobranym składzie, prowadzona przez Pawła Przytockiego, zrobiła dobre wrażenie już od pierwszych dźwięków. Na korzyść działała też bardzo dobra akustyka Sali BHP.

Janusz Wawrowski skradł serca słuchaczu od pierwszej chwili. Koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika w jego wykonaniu był najjaśniejszym punktem programu. Janusz Wawrowski skradł serca słuchaczu od pierwszej chwili. Koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika w jego wykonaniu był najjaśniejszym punktem programu.
Po nastrojowym Adagio Barbera przyszło nam wysłuchać kompozycji znacznie bardziej dynamicznej - Koncertu skrzypcowego Andrzeja Panufnika. Przypomnę, że kompozytor ten wyjechał z Polski, ponieważ nie mógł poradzić sobie z narzuconymi przez komunistów ograniczeniami swobód twórczych. Władze PRL uznały to wówczas za zdradę, której konsekwencją było nałożenie zakazu cenzuralnego na wykonywanie i wydawanie dzieł kompozytora, a także wymieniania jego nazwiska we wszelkich publikacjach, audycjach radiowych i telewizyjnych. Przebywając na emigracji zyskał sławę i uznanie największych muzycznych autorytetów, jako dyrygent współpracował z najbardziej renomowanymi światowymi orkiestrami, przyznawano mu najbardziej prestiżowe nagrody, wyróżnienia, jak np. brytyjski tytuł szlachecki, który odebrał z rąk królowej Elżbiety w 1991 r. Do 1977 roku informacje na temat sukcesów Panufnika nie docierały jednak do Polski .

Zobacz też: Huczne sto lat Andrzeja Panufnika w Gdyni

Choć muzycy żartują sobie, że Koncert skrzypcowy Panufnika znacznie przyjemniej się gra, niż go słucha, za sprawą solisty Janusza Wawrowskiego i znakomitemu dialogowi, jaki prowadził z orkiestrą, tym razem publiczność miała nie mniejszą frajdę niż wykonawcy. Utalentowany skrzypek skradł serca słuchaczy od pierwszej chwili, urzekał ekspresją i muzykalnością, dbając zarazem o precyzję techniczną. Gromkie i w pełni zasłużone brawa, jakie otrzymał po zakończonym występie, były tego najlepszym dowodem.

Zawirowania polityczne wpłynęły również znacząco na życie i twórczość kolejnego kompozytora, którego utwór mieliśmy okazję wysłuchać - Dymitra Szostakowicza. Warto pamiętać, że podobnie jak Igor Strawiński, Szostakowicz pochodził z rodziny o polskich korzeniach. Jego pradziadek Piotr, wilnianin, brał udział w litewskim i polskim powstaniu w 1831 roku. Dziadek od strony ojca, Bolesław Szostakowicz w 1866 roku, za udział w Powstaniu Styczniowym, został zesłany na Syberię w okolice Tomska. Kiedy okres jego kary się skończył, postanowił pozostać na Syberii, gdzie na świat przyszedł ojciec Dymitra. Gdyby postąpił inaczej, być może Szostakowicz zapisałby się na kartach historii jako kompozytor polski.

Publiczność wypełniła salę BHP niemal do ostatniego miejsca. Publiczność wypełniła salę BHP niemal do ostatniego miejsca.
Zaprezentowana podczas koncertu Symfonia kameralna Szostakowicza, dedykowana ofiarom wojny, to w dużej mierze dzieło biograficzne, ponieważ napisane zostało w oparciu o cytaty z wcześniejszych dzieł kompozytora, które wywarły szczególne piętno na jego życiu. Gdańscy filharmonicy i tym razem stanęli na wysokości zadania, wydobywając z tej kompozycji całe melodyczne i ekspresyjne piękno.

Koncert zakończyło wykonanie Arii na strunie G z Suity orkiestrowej D - dur BWV 1068 Jana Sebastiana Bacha. Choć organizatorzy przekonywali, że utwór ten ma radosne i optymistyczne przesłanie, ja dostrzegam w nim jedynie liryzm i melancholię. Pod względem nastroju idealnie współgra więc z Barberowskim Adagio, przez co oba dzieła tworzyły klamrę spinającą całość.

Koncert inaugurujący 9. Solidarity of Arts podobał się publiczności i stanowił nie lada gratkę, bo nieczęsto mamy okazję posłuchać tak jednorodnego stylistycznie programu w trakcie jednego wieczoru. Nie jestem jednak w stanie dostrzec powiązania pomiędzy tytułowym pokojem, a utworami wręcz żałobnymi czy depresyjnymi. Nie jestem również w stanie doszukać się uzasadnia dla włączenia do programu kompozycji Panufnika czy Szostakowicza. Ten ostatni zadedykował swój utwór ofiarom wojny, a koncert przecież nosił tytuł "Muzyka dla pokoju". Toć to antonimy! I choć koncert był udany a program przejmujący, to przy okazji tego typu wydarzeń, z tak pięknym i radosnym przesłaniem, wolałabym usłyszeć muzykę nastrajająca optymistycznie. Bo pokój to powód do radości, a nie smutku.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (13) 4 zablokowane

  • Poprzednia formuła była lepsza - nie tylko dla koneserów, ale dla szerszej publiczności

    Prawdopodobnie bez Materny te wydarzenie umrze smiercia naturalna, a szkoda

    • 30 5

  • To festiwal tylko dla PO? (3)

    • 9 17

    • tylko dla POukladanych! (1)

      • 3 2

      • solarity of....

        EUropejskie centrum solidarnosci?!?
        i MIIW z trzema eksponatami setka etacików i 1 000 000,00 zl na rok utrzymanie z Naszych!

        • 2 1

    • masz rację

      bo który z pisuaru jest w stanie zrozumieć piękno muzyki?

      • 4 3

  • On34

    Muzyka piękna ,ale powinni powrócić do grania na świeżym powietrzu z większa orkiestra , zdecydowanie

    • 14 2

  • Nie ma sianka nie ma granka

    Koniec pompowania swoich kieszeni milionami z państwowych spolek i okazuje się, ze Gdańska nie stac na porzadny festiwal. Ale za to finansowano biby z TK itp.

    • 12 8

  • Języch niechciany ? (1)

    Nawet po polsku nie potrafią tego nazwać...

    • 7 1

    • Ciesz sie, ze nie użyli niemieckiego

      W Gdansku nawet czlonka WaffenSS honoruja pomnikami czy nazwą ulicy.
      A tramwaj nosił imie hitlerowskiego naukowca tyle lat.

      • 3 3

  • Wspaniała muzyka i wykonanie w kameralnym, klimatycznym wnętrzu. Gratuluję inauguracji. Pozdrowienia dla pana Konrada Mielnika za słowo, głos i klasę.

    • 6 1

  • Żenada

    Taki koncert utopić! Co roku na to wydarzenie przyjeżdżały tłumy z całej Polski - a teraz? Wstyd nawet o tym pisać. Nie rozumiem jak można bylo schrzanić coś tak fajnego. Czy u nas polityka musi zawsze zostawiać po sobie zgliszcza?

    • 14 1

  • Kto okrzyknął Adagio Barbera jedną z najsmutniejszych kompozycji? (1)

    Redaktor nie ma zielonego pojęcia o literaturze muzycznej i także, jak widać z językiem polskim również na bakier. Apeluję o szkolenia dla Redaktora zarówno językowe, jak i muzyczne.
    To trochę wstyd napisać coś takiego i zatrzymać się na poziomie grają smutno lub wesoło.
    Nie dla niewykształconych środowisk, które uważają się za opiniotwórcze.

    • 1 3

    • może uwierzyła Konradowi Mielnikowi

      który podkreślał to przez cały koncert ;)

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Z jakim trójmiejskim teatrem związany jest obecnie gdański pisarz Paweł Huelle?

 

Najczęściej czytane