• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spacer po tęczowym Wrzeszczu. Kastraci, homoskandale i akcja "Hiacynt"

Magda Mielke
24 maja 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Spacer tęczowym szlakiem był okazją, aby bliżej poznać historie, które łączą Wrzeszcz ze społecznością LGBT+. Uczestnicy zobaczyli, gdzie mieszkali znani homofilni artyści i w których miejscach dawniej poznawali się geje, a także dowiedzieli się, co łączy osoby queer z architekturą Wrzeszcza i w jaki sposób przebiegała tu akcja Hiacynt. Spacer tęczowym szlakiem był okazją, aby bliżej poznać historie, które łączą Wrzeszcz ze społecznością LGBT+. Uczestnicy zobaczyli, gdzie mieszkali znani homofilni artyści i w których miejscach dawniej poznawali się geje, a także dowiedzieli się, co łączy osoby queer z architekturą Wrzeszcza i w jaki sposób przebiegała tu akcja Hiacynt.

Czy w balecie tańczą wyłącznie geje? Jakie homoseksualne skandale miały wpływ na kształt Politechniki Gdańskiej? I jak w Trójmieście przebiegała akcja "Hiacynt"? Odpowiedź na m.in. te pytania poznali uczestnicy spaceru Wielką Aleją Tęczową po queerowym Wrzeszczu, który odbył się w sobotę, 21 maja. Jakie istotne wątki, zdarzenia, osoby i motywy łączą społeczność LGBT+ z wrzeszczańskimi miejscami?



Szczegółowy program obchodów VII Trójmiejskich Dni Równości



Czy interesujesz się historią swojej dzielnicy?

Szlakiem znanych, homofilnych artystów i miejsc, w których dawniej poznawali się geje, przeszli uczestnicy spaceru, organizowanego w ramach obchodów VII Trójmiejskich Dni Wolności. Można było posłuchać o przekraczaniu granic płci w operze, o tym, co łączy osoby queer z architekturą Wrzeszcza, czy o tym, jak w Gdańsku przebiegała akcja Hiacynt.

Wcześniej takie spacery odbyły się już w centrum Gdańska, Gdyni i Sopotu. Teraz po raz pierwszy ruszono w miasto, aby od strony LGBT pokazać historię Wrzeszcza i cofnąć się w przeszłość, nawet do XIX wieku. Spacer poprowadzili Krzysztof GórskiKrzysztof Świętalski, którzy od lat zbierają ślady obecności osób nieheteronormatywnych w Trójmieście, a także Ryszard Kisiel - legendarny aktywista LGBT, artysta i performer. Pomimo niesprzyjających warunków pogodowych frekwencja była dość duża.

O osobach LGBT+ w historii opery opowiedział Jerzy Snakowski - popularyzator teatru muzycznego: opery, baletu, musicalu, operetki, autor scenariuszy teatralnych, spektakli dla dzieci i programów edukacyjnych dla dorosłych. Ponadto wykładowca akademicki, komentator życia kulturalnego, publicysta (publikował również na łamach Trojmiasto.pl), konferansjer, a w przeszłości zastępca dyrektora Opery Bałtyckiej i sekretarz literacki Teatru Muzycznego w Gdyni. O osobach LGBT+ w historii opery opowiedział Jerzy Snakowski - popularyzator teatru muzycznego: opery, baletu, musicalu, operetki, autor scenariuszy teatralnych, spektakli dla dzieci i programów edukacyjnych dla dorosłych. Ponadto wykładowca akademicki, komentator życia kulturalnego, publicysta (publikował również na łamach Trojmiasto.pl), konferansjer, a w przeszłości zastępca dyrektora Opery Bałtyckiej i sekretarz literacki Teatru Muzycznego w Gdyni.

Złoty wiek opery: kastraci



Spacer rozpoczął się w Operze Bałtyckiej, gdzie na uczestników czekało spotkanie z Jerzym Snakowskim. Znawca i popularyzator opery, musicalu i baletu opowiedział o operze przez pryzmat tematyki queer.

- W operze to jest strasznie proste - można mówić o kimkolwiek i to zawsze będzie dotyczyło tej tematyki. Opera jako gatunek nigdy nie miała problemu z czymś takim jak płynność płci i przekraczanie jej granic. Wręcz przeciwnie, dla niej zawsze to był atut. A zaczęło się od dyskryminacji kobiet. W teatrze szekspirowskim kobiety nie miały prawa wejścia na scenę, ich role odgrywali młodzi chłopcy. Za czasów Ludwika XIV w balecie tańczyli sami faceci w rajtuzach. To samo wydarzyło się w teatrze operowym. Pod koniec XVI wieku powstała intelektualna rozrywka o nazwie dramat muzyczny. I to się bardzo ludziom podobało, arystokracja uwielbiała operę i zamiast do kościoła, zaczęła chodzić do opery. Wtedy papież się zorientował, że coś tu jest nie halo i zaczął obwiniać kobiety-śpiewaczki, uważając, że są złymi syrenami. Jak państwo wiecie, św. Paweł powiedział, że w kościele kobiety powinny milczeć. I ten papieski zakaz zaczął obowiązywać również w teatrach operowych we wszystkich państwach podległych papieżowi - mówił Jerzy Snakowski.
Choć zakaz ten nie był do końca przestrzegany, spowodował, że na początku zainteresowano się specyficznym rodzajem głosu - głosem kastratów. W ten sposób - przy pomocy nożyka - Watykan poradził sobie z brakiem kobiet i wysokich głosów w chórach. Przypomniano sobie, że Arabowie, którzy jeszcze niedawno byli na naszym kontynencie, kastrowali młodych chłopców, dzięki czemu śpiewali oni falsetem. I wtedy zaczęła się rzeź niewiniątek. Najbardziej słynęła z tego Bolonia.

- To było centrum kastracji. Zabiegów dokonywano tylko i wyłącznie we Włoszech. Tym facetom nie zmieniała się krtań, za to rozrastały im się klatki piersiowe. A śpiewanie to jest nic innego jak kontrolowane wydychanie powietrza. Im więcej tego powietrza mamy, tym więcej możemy głosem zrobić. W Neapolu były najlepsze szkoły, trafiali do nich zwykle chłopcy z nizin społecznych i dla nich to był wielki awans, oni marzyli, żeby się do nich dostać. Jeżeli ktoś się wybił, to robił zawrotną karierę. W tamtych czasach preferowano głosy zdecydowanie wysokie. Basy, barytony nie bardzo. Sam proces kastracji nie powodował, że oni od razu stawali się świetnymi śpiewakami. Trzeba było mieć piękny głos, jakiś talent, motywację. Nie wszyscy to mieli. Jeśli nie odnieśli sukcesu, stawali się pośmiewiskiem. Czas kastratów to złoty wiek w historii opery, który trwa 200 lat - to jest czas, kiedy opera jest najbardziej popularna i dochodowa. Dziś już nie jest - śmiał się Snakowski.
Spacer rozpoczął się w Operze Bałtyckiej. Spacer rozpoczął się w Operze Bałtyckiej.
W teatrze operowym kastraci wcielali się w role i kobiece, i męskie. Śpiewaczki odeszły na drugi plan. Jako że kastraci mieli większe honoraria niż kobiety, dochodziło do sytuacji, w których kobieta udawała kastrata - grała na scenie rolę żeńską (udając, że jest kastratem), a jej bohaterka przebierała się w męskie szaty. Dopiero wiek XIX przyniósł odmianę.

- Wówczas Napoleon zabraniał kastrowania, a romantyzm stawiał na wszystko, co naturalne. Dziewczyny wzięły odwet. Pojawiły się w operze tzw. role spodenkowe - role młodych chłopców, które grają kobiety. Mają oni wysokie głosy, więc te panie idealnie pasują - mówi Snakowski.

Opera Bałtycka - repertuar



Zabawa płcią jest mocno wpisana w świat operowy. Ciekawe zjawiska pojawiają się również współcześnie. Jerzy Snakowski przywołał przykład Lucii Lucas - śpiewaczki, która miała ciało dużego mężczyzny, śpiewała barytonem i dostawała role twardzieli. Zmieniła płeć, ale nie zmieniła głosu - nadal pozostała dużym człowiekiem, uosabia stereotyp śpiewaczki operowej i śpiewa barytonem. W życiu przyjęła rolę kobiety, ale w operze została przy rolach męskich, z tym że czasem jej bohaterowie muszą przebrać się za kobietę.

Kolejnym punktem spaceru była Politechnika Gdańska. Kolejnym punktem spaceru była Politechnika Gdańska.

Politechnika: homoseksualizm jako przypadłość niemiecka



Kolejnym przystankiem na tęczowym szlaku Wrzeszcza była Politechnika Gdańska, gdzie opowiedziano o pewnym skandalicznym romansie z przełomu XIX i XX wieku, który wpłynął na powstanie i kształt architektoniczny uczelni.

- W tym czasie w Europie rozegrały się właściwie dwa wielkie skandale homoseksualne. Pierwszy dotyczył pisarza Oscara Wilde'a, który w 1895 r. został skazany na dwa lata ciężkich robót. Drugi zaś związany był z cesarzem Wilhelmem II, ostatnim niemieckim cesarzem i królem Prus. Była to specyficzna postać, także ze względu na swoje zainteresowania architektoniczne. Wilhelm wywarł spory wpływ na architekturę Niemiec tamtego okresu. Słynny był jego czerwony ołówek, którym nanosił liczne poprawki na przedkładane mu do akceptacji projekty. Miał obsesję na punkcie wspólnych korzeni kultury skandynawskiej i niemieckiej, w związku z czym co roku jeździł do Norwegii, gdzie szczególnie zainteresowała go architektura w tzw. stylu smoczym, nawiązująca do średniowiecznych kościołów norweskich - opowiadał Krzysztof Górski.

Spacery z przewodnikami w Trójmieście


W Trójmieście odnaleźć można dwa przykłady ingerencji Wilhelma II w architekturę. Pierwszy to sopocki kościół św. Jerzego (przed wojną ewangelicki kościół Zbawiciela). Drugi przykład to właśnie kształt architektoniczny Politechniki Gdańskiej. Z winy Wilhelma, który co chwilę nanosił nowe poprawki, przez ponad rok nie powstawał ostateczny projekt budynku (m.in. w pierwotnym projekcie miał być jeden, centralnie położony szczyt, lecz doprowadził on do tego, że są trzy). Zależało mu na tym, aby projekt nawiązywał do stylu architektury gdańskiej, m.in. do Wielkiej Zbrojowni. Także sam fakt, że Politechnika istnieje właśnie w Gdańsku, zawdzięczamy decyzji Wilhelma (rozważany był jeszcze Królewiec i Wrocław).

Jeden z homoseksualnych skandali, który wybuchł w Europie na przełomie XIX i XX w, dotyczył Wilhelma II i Filipa Eulenburga. Jeden z homoseksualnych skandali, który wybuchł w Europie na przełomie XIX i XX w, dotyczył Wilhelma II i Filipa Eulenburga.
- Wracając do skandalu, w 1886 r., będąc na polowaniu w majątku znajdującym się na terenie dzisiejszego Sztumu, Wilhelm poznał hrabiego Filipa Eulenburga - młodego dyplomatę, człowieka o ujmującej osobowości, i nagle okazało się, że między panami coś zaiskrzyło. To były polowania, ale zachowały się opisy, że wieczory wyglądały już w ten sposób, że Eulenburg grał na pianinie, a młody książę Wilhelm przewracał nuty. Podobno Filip był w stanie dotrzeć do tych pokładów osobowości Wilhelma, do których nikt inny nie umiał. To on otworzył Wilhelma na sztukę. Sam interesował się poezją i malarstwem, komponował, parodiował i śpiewał. W miarę rozwoju tej relacji rosły też wpływy Filipa na politykę niemiecką - w 1900 r. otrzymał od Wilhelma tytuł księcia - dodaje Górski.

Fetting i Staniewski - aktorzy wspierający LGBT



Następnie uczestnicy spaceru przeszli na ulicę Jana Matejki 4Mapka, gdzie na skromnym poddaszu przez co najmniej trzy lata mieszkał aktor Edmund Fetting, powszechnie i szeroko znany ze swojego homoseksualizmu. Pracował w Teatrze Wybrzeże, od którego zaczęła się jego wielka kariera, którą kontynuował już w Warszawie.

Inny aktor, Bogdan Wróblewski, tak wspomina to mieszkanie: "Mała klitka. Pokój z kuchnią. Czyściutko, skromnie, ale z klasą. U mnie był bałagan, u niego błysk. Robił świetne przyjęcia, przekąseczki, wódeczka. Lubiliśmy tam bywać. Żałowaliśmy, że nie miał tam pianina, bo Mundek świetnie improwizował. W kabarecie Rudy Kot wystąpiliśmy razem w dwóch programach, ja śpiewałem "Całuje Twoją dłoń madame", a Mundek mi akompaniował. Nigdy natomiast nie śpiewał, a jak już zaśpiewał, to przeszedł z tym do historii".

Uczestnicy spaceru dotarli też pod dom, w którym mieszkał znany aktor, Edmund Fetting. Uczestnicy spaceru dotarli też pod dom, w którym mieszkał znany aktor, Edmund Fetting.
Drugą osobą, która mieszkała w tym domu i to prawie przez 50 lat, był aktor Teatru Wybrzeże, Florian Staniewski, który na różne sposoby wspierał społeczność LGBT w Gdańsku. Przez kilkadziesiąt lat występował w Teatrze Wybrzeże, zagrał w wielu filmach, a szerszej publiczności jest znany z roli w serialu "Plebania". Był jedynym polskim aktorem, który wcielił się w dwóch wielkich polskich astronomów - zagrał zarówno Heweliusza, jak i Kopernika. Kilka lat przed śmiercią wziął udział w teledysku kręconym dla Tolerado. W Gdańsku najszerzej znany jest z tego, że rokrocznie 11 listopada wcielał się w postać marszałka Piłsudskiego podczas parady niepodległości.

Akcja "Hiacynt"



Dalej trasa spaceru wiodła do parku Uphagena. W czasach Wolnego Miasta Gdańska, gdy nie było aplikacji randkowych, miejscami spotkań homoseksualistów były m.in. takie szalety publiczne, jak ten znajdujący się w parku. Następnie grupa przeszła pod siedzibę ToleradoMapka, aby posłuchać o tym, jak powstało i czym zajmuje się stowarzyszenie.

Czytaj także: Kryminał LGBT na 46. FPFF. Recenzja filmu "Hiacynt"

Ostatnie punkty spaceru: komisariat policji przy ul. Białej oraz wieżowiec OlimpMapka wraz ze znajdującą się na ostatnim piętrze kawiarnią (miejsce spotkań homoseksualistów w latach 70. i 80.) dotyczyły osobistej historii Ryszarda Kisiela, który 15 listopada 1985 r. został zatrzymany przez milicję.

- O szóstej rano zadzwonił dzwonek do drzwi. Jeszcze zaspany otworzyłem i zobaczyłem trzech tajniaków. Kazali mi się ubrać i iść z nimi. Z marynarki chciałem wyciągnąć notes z telefonami i adresami, ale kazali mi go zabrać ze sobą, mówiąc, że się przyda. Przywieźli mnie tutaj, na ten komisariat. Było tu już kilka osób, zobaczyłem wielu znajomych gejów i zorientowałem się, że jest to łapanka. Rozpoczęły się przesłuchania. Wówczas było sporo grabieży i morderstw na gejach, więc myślałem, że to jest jakaś rutynowa akcja - opowiadał Ryszard Kisiel. - Pytałem, w jakim charakterze tu jestem: świadka czy oskarżonego. Wiedziałem, że jako świadek muszę zeznawać, ale nie można pobrać ode mnie ani odcisków palców, ani zrobić fotografii. Natomiast jako podejrzany mam prawo odmówić zeznań. Powiedzieli, że to się jeszcze zobaczy, że w każdej chwili można zmienić kwalifikację prawną. Nie udało mi się oczywiście uniknąć oddawania odcisków palców, zrobili mi też zdjęcia, ale też zwolnili do domu.
Jak się później okazało, tego i następnego dnia łapanki odbyły się we wszystkich większych miastach Polski. Akcja polegająca na zbieraniu materiałów o polskich homoseksualnych mężczyznach i ich środowisku była powtarzana w 1986 i 1987 r. W jej wyniku zarejestrowano ok. 11 tys. akt osobowych, tzw. "różowych teczek".

Quiz Topografia Trójmiasta. Czy znasz te miejsca? Średni wynik 58%

Topografia Trójmiasta. Czy znasz te miejsca?

Rozpocznij quiz

Wydarzenia

VII Trójmiejskie Dni Równości (4 opinie)

(4 opinie)
clubbing / disko, wykład, spacer

Wielką Aleją Tęczową. Spacer po queerowym Wrzeszczu

spacer

Miejsca

Zobacz także

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (101)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się tradycyjna kaszubska zupa wigilijna z suszonymi owocami?

 

Najczęściej czytane