• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Studia zaoczne są "gorsze"? Poziom ma podnieść dodatkowy rok nauki

Dominika Smucerowicz
7 września 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego wydłuży studia niestacjonarne? Ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego wydłuży studia niestacjonarne?

Pozwalają łączyć naukę z pracą i cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem wśród studentów w każdym wieku - mowa o studiach zaocznych. Wkrótce może się to jednak zmienić za sprawą pomysłu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które chce podnieść jakość kształcenia na kierunkach niestacjonarnych. Resort nauki chce to zrobić poprzez wydłużenie toku studiów zaocznych. Już teraz pojawiły się obawy, że dłuższe studia odstraszą potencjalnych studentów.



Czy studia zaoczne powinny trwać dłużej?

Na razie ministerstwo jest oszczędne w słowach i nie komentuje rozwiązania, które ma wejść do projektowanej ustawy o szkolnictwie wyższym. Szef resortu nauki zdążył jednak potwierdzić, że przymierza się do zmian w modelu studiów niestacjonarnych.

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jest fikcją, żeby nie powiedzieć brutalnie - kłamstwem, że w trakcie studiów zaocznych można w ciągu trzech lat przekazać taką samą wiedzę, jak w trakcie studiów stacjonarnych, dziennych. Zarówno sami studenci, jak i pracodawcy wskazywali na to, że poziom kształcenia na studiach niestacjonarnych jest niestety niższy, niż na studiach stacjonarnych - przyznał podczas jednej z konferencji minister Jarosław Gowin.
Podniesienie poziomu i jakości nauczania na studiach zaocznych miałoby się odbyć na zasadzie "zagęszczenia". Co to oznacza? W praktyce ci, którzy decydowaliby się na studia w trybie zaocznym, musieliby się liczyć z wydłużonym czasem studiowania nawet o dwa semestry.

- Studia stacjonarne i niestacjonarne na danym kierunku studiów są prowadzone według tych samych programów kształcenia, a absolwenci zobowiązani są uzyskać te same efekty kształcenia, co jest bardzo trudne przy specyfice zajęć na studiach niestacjonarnych prowadzonych najczęściej wyłącznie w weekendy. Celem rozważanego rozwiązania (wydłużenia studiów niestacjonarnych), jest umożliwienie studentom studiów niestacjonarnych uzyskanie tej samej wiedzy, umiejętności i kompetencji, co ich kolegom studiującym na tym samym kierunku, ale na studiach stacjonarnych oraz zapewnienie równoważności dyplomów - tłumaczą nam pracownicy biura prasowego resortu nauki i szkolnictwa wyższego.
Uczelnie podzielone w sprawie wydłużenia studiów

Wydłużenie studiów niestacjonarnych ma swoich zwolenników, do których argumenty ministerstwa trafiają. Z otwartością do rozwiązania podchodzą m.in. władze Politechniki Gdańskiej, które przyznają, że ciężko o znak równości w poziomie kształcenia studentów dziennych i zaocznych.

- Ze względu na specyficzny rozkład zajęć studenci studiów niestacjonarnych spędzają mniej czasu na wykładach i ćwiczeniach niż ich koleżanki i koledzy studiujący stacjonarnie. Trudno jest skondensować zajęcia odbywające się w ciągu pięciu dni do raptem dwóch, dlatego wydłużenie studiów niestacjonarnych wydaje się dobrym rozwiązaniem, pozwalającym lepiej wykształcić przyszłych magistrów i inżynierów - twierdzi prof. Marek Dzida, prorektor PG ds. kształcenia i dydaktyki.
Część uczelni publicznych propozycję wydłużenia studiów niestacjonarnych przyjęła jednak z umiarkowanym optymizmem. Jak argumentują władze Uniwersytetu Gdańskiego, pomysł wysunięty przez resort nauki wynika m.in. z niezrozumienia specyfiki studiów niestacjonarnych.

- W ostatnich latach studia niestacjonarne przestają mieć charakter masowy, co stwarza warunki do zapewnienia studentom należytej jakości kształcenia. Obowiązkiem uczelni jest realizacja tego zadania, które z racji różnic organizacyjnych obu trybów kształcenia, wymaga szczególnej staranności. Po stronie studentów pozostaje świadomość zwiększonego nakładu pracy własnej. Różnorodność i tempo zmian w otoczeniu uczelni uzasadniają, by uczelnie akademickie dysponowały samodzielnym prawem do określania wymiaru godzin dla danego kierunku i specjalności, co łączy się też z liczbą semestrów - tłumaczy dr hab. Anna Machnikowska, prof. nadzw. Uniwersytetu Gdańskiego i prorektor ds. kształcenia.
Ewentualne zmiany w cyklu kształcenia na kierunkach niestacjonarnych odczułyby również uczelnie prywatne, które do pomysłu ministerstwa również podchodzą na razie z rezerwą. Wskazują m.in., że wydłużenie studiów nie poprawi automatycznie poziomu kształcenia.

- Idea wyrównania poziomów wiedzy studentów stacjonarnych i niestacjonarnych i wydłużenia studiów może i jest słuszna, ale nie powinna dotyczyć wszystkich kierunków. I tak np. na studiach kierunków ekonomicznych takich jak zarządzanie, finanse i rachunkowość, logistyka itp., studia niestacjonarne podejmowane są w zdecydowanej większości przez osoby pracujące, a więc takie, które poprzez codzienną pracę zawodową uzyskują wiedzę i doświadczenie potrzebne absolwentowi - zaznacza dr Tomasz Białas, prorektor Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu im. E. Kwiatkowskiego w Gdyni. - Student studiów stacjonarnych zwykle nie pracuje lub jego praca ma charakter "dorywczy" i duża liczba godzin dydaktycznych musi być przeznaczona na symulowanie funkcjonowania prawdziwego przedsiębiorstwa, a więc w sumie tych godzin dydaktycznych musi być więcej, aby uzyskać podobne efekty jak na studiach niestacjonarnych - dodaje.
Więcej na temat planowanych w szkolnictwie wyższym zmian opowie niebawem minister nauki i szkolnictwa wyższego podczas Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie, który odbędzie się 19 września. Wówczas resort nauki zaprezentuje nową ustawę o szkolnictwie wyższym, zwaną Ustawą 2.0. Minister Gowin o reformie szkolnictwa wyższego w Gdańsku

Miejsca

Opinie (152) 3 zablokowane

  • Słusznie (21)

    Moze przestwną kombinować i zabiorą się za uczciwą robotę.Przestaną w końcu gledzić,że z ich wykształceniem nie ma roboty.

    • 17 69

    • (2)

      Słyszałeś kiedyś, że ktoś tak "ględzi"? Gdzieś poza telewizją?

      • 15 5

      • (1)

        słyszałem w macu i biedronce

        • 6 6

        • Ale tam są studenci ug, oni nic innego nie potrafią..

          • 1 5

    • studia (6)

      Mój mąż kończył zaoczne studia a teraz jest dyrektorem w banku. To nie studia tylko samozaparcie i ambicja doprowadzą nas tam gdzie chcemy. Leniwy nawet jak skończy dzienne studia daleko nie zajdzie.

      • 35 4

      • Banku dyrektorem po zaocznych? (3)

        Jak już to z POlitycznego nadania.

        • 6 19

        • Bez przesady "dyrektor banku" to nie to co kiedyś. Zawód jak każdy inny. Niższy dyrektor finansowy to też samodzielne stanowisko w chwilówkach na wysepce w supermarkecie :)

          • 13 6

        • nauczyciel fizyki byl dyrektorem w banku (1)

          wczesniej byl premierem

          • 6 1

          • i dalej ma parcie na szkło.Na panienki też

            • 4 1

      • jo prawda

        • 3 2

      • Studia nia mają wpływu na to, czy ktoś zostanie dyrektorem czy nie.

        Jedni zostają z urodzenia dyrektorem (cytat z filmu: mój mąż jest z zawodu dyrektorem), jedni mają dobre plecy, znają odpowiednich ludzi czy są z nadania politycznego, inni się po prostu sprzedają i w zamian otrzymują posady, no i są też ci, co zostają dyrektorem po ocenie merytorycznej danej osoby.
        Tak więc taki wachlarz możliwości jest.

        • 6 2

    • Studia zaoczne nigdy nie dawały wiedzy,produkowały tzw. wykształciuchów. (3)

      Swego czsu to był twor dla czerwonego aktywu,który z partyjnego nadania stawał sie kadra kirowniczą w przedsiębiorstwach.Współczesnie to takie sprzedawsnie kwitów.Czas trwania nie podniesie poziomu wykształcenia.

      • 8 23

      • to moze niech starszym umozliwi sie studia dzienne to cos sie zmieni.

        • 2 2

      • Bzdura

        Po zaocznych na mgr na dziennych miałam lepsze wyniki niż studenci po dziennym licencjacie, ale to też kwestia pracy, praktyki i przyzwyczajenia do dużej ilości zajęć

        • 5 1

      • Zależy co uznajesz za poziom kształcenia.

        Nie oszukujmy się - jeżeli dla kogoś liczy się stricte wykształcenie, to po mgr zostanie na doktoracie i będzie kontynuował karierę naukową. Dla całej reszty studia mają być z założenia trampoliną do lepszej pracy i pieniędzy.

        Jeżeli ktoś studiował 5 lat dziennie / 5 lat zaocznie, to w najlepszym razie dla tego pierwszego odbębni jakiś staż, ten drugi mając głowę na karku będzie kierownikiem innego, który świeżo wyjdzie do pracy po dziennych.

        O jakości kształcenia można mówić w kontekście dr i prof, cała reszta patrzy jedynie na to, by potem mieć normalną pracę. Zaoczny z głową na karku nie będzie miał źle.

        • 4 1

    • teraz zeby znalezc prace musisz miec studia. (2)

      absurd ale taka prawda. nawet jak chcesz pracowac jako technik w danej branzy to pierwszenstwo maja studenci na to stanowisko. tak ukladane sa wymagania.

      • 1 5

      • (1)

        Jednak lepiej, gdy przy budowie mostów, wieżowców i wiaduktów nie pracują samouki...

        • 7 3

        • Polemizował bym

          • 3 5

    • (2)

      Na Gumedzie powstała możliwośc że dla kiepskich uczniów za kasę można dostac się na pierwszy rok ale trzeba zapłacić 30.000 zł za rok studiowania. Czy to normalen. Dlaczego otwiera się dosatkowe furtki dla bogatych. Na te studia powinni dostawac się najlepsi a nie patologia która ma bogatych rodzićów lub dziadków lekarzy.

      • 3 6

      • Normalne to nie jest

        tak samo jak normalne nie jest płacenie za studia zaoczne.Nauka na wyższych uczelniach bez wzgledu czy dziennych,czy zaocznych powinna być darmowa albo płatna,studenci powinni być rowno traktowani,tym bardziej,że ci zaoczni pracują i odprowadzaja podatki a ci dziennie w takiej sytuacji na nich żerują.

        • 14 4

      • Słabe finansowanie GUM-edu przez państwo? Dlatego muszą otwierać płatne studia, żeby zarobić.

        • 3 2

    • Nie zgodzę się.

      Kończyłam studia dzienne w jednej z trójmiejskich uczelni na kierunku, który wymagał przygotowania merytorycznego i szkołę zaoczną 2letnią o profilu,gdzie trzeba było posiadać i wiedzę i umiejętności.
      Uważam, ze wszystkie kursy, szkoły, studia itp gdzie, tak jak powyżej absolwent musi posiadać umiejętności praktyczne powinny odbywać sie w trybie dziennym lub trwać tyle czasu, żeby moc sobie te umiejętności dobrze przyswoić.
      Studia to najczęściej dużo kucia, stresu przed egzaminami ale tez bardzo dużo niepotrzebnej wiedzy, albo moze i potrzebnej ale bardzo nieudolnie przekazanej. Tak jak ktos napisał niżej, warto byłoby reformę zacząć od wykładowców. Mieliśmy kiedyś zajęcia z logistyki magazynowej - prowadził je facet, który sie na tym znał i umiał opowiadać o tym w taki sposób, ze czym prędzej chciało sie w tym magazynie pracować:) facet z pasją.

      • 1 0

  • masakra (11)

    Przecież jedynie chodzi o dodatkową kasę... Na zaoczne chodzą ludzie, którzy mają pracę i doświadczenie. Egzaminy są te same bez względu na tryb studiów, ale część materiału student zaoczny musi przerobić samodzielnie. Wg mnie, to tylko kwestia wyciągnięcia dodatkowej kasy, za każdy semestr nauki...

    • 167 12

    • (7)

      Masz błąd w tekście powinno być "student udaje, że się uczy"

      • 6 24

      • Mówisz z doświadczenia? (5)

        Nie można generalizować. Osoby wiążące swoją przyszłość z nauką (w kontekście doktoratu, pracy na uczelni, placówce badawczej) lepiej gdy studiują dziennie, poznając specyfikę codziennego funkcjonowania placówki naukowej. Na studia zaoczne, płatne z własnej kieszeni, przychodzą studenci pożądający konkretnych umiejętności i kompetencji, przydatnych w pracy zawodowej. Często wykazują przy tym większe zainteresowanie przedmiotem z tego właśnie względu, że za każdą godzinę wykładową płacą.
        Dzieciaki idące na studia dzienne, za darmo, niejednokrotnie idą studiować cokolwiek "bo rodzice kazali" albo "bo wypada".
        Najważniejsze jednak to nie wrzucać wszystkich do jednego worka.

        • 45 4

        • (1)

          Zbyt dokładne poznanie działania placówki naukowej powoduje, że mamy wykładowców, dla których student to zło konieczne. Na zasadzie ja udaję, że uczę, a oni udają, że się uczą.

          • 7 3

          • Nie dostałeś się na studia, czy wyrzucili cię po pół roku?

            • 2 10

        • (1)

          Na zaoczne to tacy,którym potrzbny jest kwit.Wiedzy tam nie nabeda.

          • 6 18

          • DonKichot

            Jak ktoś będzie chciał to i wiedze bez studiów zdobędzie , niektórym to nawet studia nie pomogą są tak odporni na wiedze ...

            • 12 3

        • mowiem z doswiadenia

          nie chcesz ale muszem to stwierdzic

          • 0 2

      • Dobrze ma napisane.

        "Student nie ma się uczyć. Student ma umieć szukać. " Usłyszane na wykładzie profesora UG.

        • 2 0

    • .

      Dodkladnie, poziom sesji niczym sie nie rozni na dziennych i zaocznych. Student zaoczny musi zmiescic w 24h dobie prace dojazdy nauke i spanie + uczelnia w weekendy czesto 8-20. Przeanalizujmy teraz tydzien pracy oraz weekend studenta dziennego... brzmi jak dobra impreza.
      Studenci zaoczni dzieki doswiadczeniu i potrzeby zacisniecia pasa sa o wiele atrakcyjniejszymi pracownikami, jak student dzienny z roszczeniami, ktory dopiero odkryje uroki rynku pracy.

      • 37 8

    • A czy zawsze studenci zaoczni pracują w zawodzie? (1)

      Twoje założenie jest błędne. Nie każdy student pracuje w zawodzie, którego właśnie się uczy.
      O jakim więc doświadczeniu mówimy.
      W moim osiedlowym sklepiku pracowała dziewczyna studiująca jakąś filologię. Jak jej ta praca pomogła w studiach?

      • 4 4

      • na pewno jej przeszkadzała, a jak widać nieźle sobie radziła

        nie to na na dziennych, gdzie rodzice wszystko finansują...

        • 2 2

  • Idzie niż, szkółki biznesu będą się zamykać. A mgr przed nazwiskiem nie robi na nikim wrażenia.

    • 20 7

  • No wspaniale... (4)

    Czyli zostaną tylko dzienne dla "elit", bo mamusia opłaci pokoik, materiały i jeszcze da na imprezkę.

    Pracujący normalnie na etat niech się uczą do śmierci, de facto opłacając studia "dzienne" z podatków.

    • 71 10

    • jaka mamusia? (2)

      ja mialem kredyt studencki i stypendia, kredyt juz splacony i zyje dostatnio..

      • 4 8

      • (1)

        Jasne, chyba na erazmusie...

        • 8 2

        • tak tak. a w Warszawie kibice podalili rosyjska ambasade ;)

          • 0 1

    • A ja idę na studia prywatnie i mając do wyboru dzienne i zaoczne, wybieram dzienne bo więcej z nich wyniose :) PS będę dodatkowo pracować

      • 0 5

  • Nie dlugosc a jakosc (13)

    Chodzi o wymagania na egzaminach i kolokwiach, zeby nie bylo 'jak place to musze zdac'. A powinno byc 'place zeby sie uczyc'.

    Wiem kto konczy studia zaoczne i wiem ze na dziennych nie mialby szans.

    • 28 60

    • "Wiem kto konczy studia zaoczne i wiem ze na dziennych nie mialby szans."
      No właśnie nie wiesz. Wymagania na egzaminach są takie same.

      • 25 7

    • wiesz kto kończy, czyli sam/sama na nich nie jesteś. łatwo oceniać coś czego się nie zna. materiał przedstawiony podczas zjazdu jest mniejszy, jednak studenci zaoczni mają tą trudność, że muszą resztę materiału ogarnąć w domu. resztę czasu spędzają w pracy, ucząc się wszystkiego co poznali w teorii na własnej skórze. czego studenci studiów dziennych nie mają okazji doświadczyć siedząc w domu na garnuszku i zwiedzając Sopot :)

      • 18 2

    • BZDURA TOTALNA.. (1)

      zapraszam na Uniwersytet Gdański, gdzie studia zaoczne to sob i ndz po 10-12godz. Egzaminy takie, że po pracy człowiek zarywa noc żeby się solidnie przygotować. Studia gdzie się płaci i zdaje bez problemu to może prywatne, ale na pewno nie państwowe. Studenci dzienni? Ilu znacie takich gdzie na egzamin uczą się na 2tyg przed sesją, a tak to w tyg mają po 4h dziennie zajęć, a jedynym "poważnym" zajęciem są imprezy do rana. Piszesz, że student zaoczny nie miałby szans na dziennych? Śmieszne! Może niech student dzienny pójdzie do pracy na 40h/tyg a do tego przesiedzi na uczelni 15-20h i nauczy się wszystkiego. W taki sposób piszą DZIECI, których rodzice fundują mieszkanie, jedzenie, bilety, ubrania, IMPREZKI i całą resztę. Dzieci, które nie mają pojęcia o dorosłym życiu.

      • 26 3

      • Na ug student dzienny dałby radę pogodzić "naukę" z pracą, bo ug niczego nie uczy.

        • 2 5

    • (2)

      Studiowałam zaocznie ( pracując jednocześnie) i w życiu nie pomyślałam przed egzaminem " płacę to muszę zdać". Nikt nam nie dawał taryfy ulgowej , mało tego uważam , że cena którą płaciliśmy za możliwość podnoszenia swoich kwalifikacji i zdobywania wiedzy była wyższa niż u studentów dziennych. Bo pracowaliśmy po 40 h/tydz. a w weekendy często od 8-20 przebywaliśmy na uczelni. Mało tego , urlopy przepadały nam na egzaminy i pisanie prac mgr. Jednocześnie zdaję sobie sprawę , że obiboków można znaleźć zarówno na każdego rodzaju studiach ;) Pozdr.

      • 14 1

      • jeszcze dodam, że na tzw. życie studenckie nie mieliśmy sił

        • 9 1

      • "Nikt nam nie dawał taryfy ulgowej" a skąd to wiesz?

        Skąd wiesz, że nie mieliście taryfy ulgowej podczas egzaminów. Porównywaliście pytania egzaminacyjne z tego samego zakresu materiału dla studiów dziennych i zaocznych?

        • 0 0

    • Też to słyszę od żony, że nie długość, a jakość. (2)

      • 7 1

      • Dobrze prawi Twoja żona

        • 4 2

      • Do mnie mówiła inaczej.

        • 0 2

    • (1)

      Pier*olisz za przeproszeniem.

      • 2 2

      • Nawet jeśli nie popierasz zdania przedmówcy proponuje zachować trochę kultury

        • 3 3

    • ???

      Tak sobie tłumacz.
      Owszem - są zapewne i takie studia.
      Ale poszukaj na Politechnice Płockiej zaliczenia za kasę - powodzenia życzę.
      To samo BYŁO w SWPW w Płocku - mnie uczyli tam PRAKTYCY. Teoria była ważna, ale liczyła sie praktyka.

      • 1 0

  • bzdury (5)

    Niech się wezmą za wykładowców by należycie wykonywali swoją pracę a nie tylko przychodzili odbebnic godziny, spozniali się, albo skracali zajęcia. Wielu wykładowców zapomina, że są dla studentów, a nie odwrotnie.

    • 62 6

    • dokladnie - nalezy zdekomunizowac stanowiska rektorow i wykladowcow (1)

      komuna won z uczelni!!

      • 9 1

      • No i wymagać od studentów. Won prześlizgiwanie się na PanDaTrzy.

        • 4 1

    • Popieram (2)

      Oni są na uczelni dla kasy, bo mało im z tego co pracują poza uczelnią. Wiele osób z UG powinno dać sobie spokój lub przyłożyć się do metodyki nauczania...

      • 5 0

      • Przyłożyć się mają?

        A to niby dlaczego i w jaki sposób skoro to są zakute stare łby wyksztalcone jeszcze w czsach komuny albo nieuki,ktorym oni dali dyplomy.Inaczej mówiac środowisko wzajemnej adoracji.

        • 2 1

      • A kto im zapłaci za kursy metodyki? Kto podniesie pensje tak żeby praca na uczelni interesowała studentów z najlepszymi wynikami?

        Obecnie doktoraty robi ten kto nie znajdzie pracy. Znam przypadek studenta który robi doktorat z prawa po skończeniu zaocznych studiów. Ktoś zapyta dlaczego rektor się na to zgodził, a dlatego, że za ilość doktorantów jest kasa a nikt na doktorat nie chce zostać.

        • 4 1

  • (5)

    Nam nie potrzeba absolwentów studiów zaocznych. Te studia robi się jedynie dla dyplomu a nie dla zdobycia zawodu. Polsce potrzeba szkolnictwa zawodowego na średnim szczeblu, przystającego i nadążającego za postępem.
    Powiedzmy 4 letnia szkoła zawodowa zakończona maturą z naciskiem na naukę zawodu ( praktyki, warsztaty i tp.)

    • 21 37

    • (1)

      Powrót do zawodówek, klasy robotniczej i komunizmu. Świetny plan, towarzyszu!

      • 10 3

      • zawodowka to nie zla sprawa. moze zyskac dowiadczenie zarobic troche pieniedzy

        ale tez studia skonczyc. jedna uwaga jeszcze studia nie sa od zdobywania zawodu. od tego sa praktyki i praca np staz.

        • 3 1

    • dyplom = zdobycie pracy

      • 1 0

    • Więc mówisz, że jak chcę się przekwalifikować na lepiej płatny zawód, to zamiast iść na studia zaoczne powinienem pójść do zawodówki? Może należałoby szerzej spojrzeć na temat, lub mieć o nim jakiekolwiek pojęcie zanim się wypowiesz.

      • 7 0

    • Jest mały problem. Dzisiaj zdecydowana większość pracodawców wymaga tytułu magistra nawet tam gdzie by starczyło wykształcenie z zawodówki.

      • 3 0

  • (7)

    Na zaocznych, w przeciwieństwie do dziennych, nie ma zapchajdziur w postaci wf, filozofii, etyki, czy czego tam jeszcze. Zajęcia trwają cały dzień, a nie po godzinie-dwie dziennie (oczywiście nie wszystkie, ale zdecydowana większość). Zaoczne są dla zdobycia papieru, bo doświadczenie i wiedzę praktyczną zdobywa się jednocześnie w pracy.

    • 64 7

    • (3)

      niestety ale na zaocznych zdarzają się takie smaczki jak filozofia czy wf... dla studiujących są to straszne zapchajdziury, zamiast których woleliby więcej przedmiotów związanych z przyszłym zawodem

      • 11 3

      • (2)

        Nie ma wf na zaocznych, filozofia zdarza się na humanistycznych kierunkach, tak jak łacina. Poza tym studia to nie zawodówka, tylko rozszerzenie horyzontów i praca nad sobą.

        • 11 3

        • (1)

          na tych studiach, na których byłem niestety był wf i filozofie też miałem a studia były inż.

          • 4 3

          • Artystom i IT polecam PJWSTK, zamiast jakieś smętnej filozofii mieliśmy historię i kulturę Japonii. Wspominam to dużo lepiej niż filozofię na PG.

            • 5 2

    • (1)

      Bodajże krajowe ramy kształcenia wymuszają wciśnięcie na pierwszy rzut oka niepotrzebnych przedmiotów. Np. na studiach technicznym musi być jakiś przedmiot humanistyczny. Często trafia na filozofię. Niestety rzadko są prowadzone z sensem i coś wnoszą poza stratą czasu.

      • 7 1

      • zgadza się, gdyby tylko taką czysto teoretyczną filozofię jakoś połączyć z technicznym przedmiotem mogłyby być nawet ciekawe zajęcia...

        • 1 1

    • Na wielu kierunkach jest wf i często trzeba na zajęcia lecieć wieczorami, po 12 godzinach pracy. Są zawody, w których pracuje się na zmiany i wcale nie siedzi za biurkiem.

      • 0 0

  • Rok dłuższe i rok droższe (3)

    Koszą kasę gdzie się da.

    • 43 3

    • Ojciec dyrektor już się cieszy. (2)

      • 6 3

      • (1)

        Pewnie tak ale najbardziej biadolą prywatne uczelnie ;krzak".Brak chetnych bankructwo je czeka.

        • 6 1

        • Nie słyszałem biadolenia uczelni, najwyżej januszy którzy tak myślą.
          One sobie poradzą, przekształcą się na policealne szkoły praktyczne czy coś takiego i pewnie nawet zanotują wzrosty, bo teraz moda na zawodówy.

          • 2 3

  • gda

    Jak nie wiadomo o co chodzi - chodzi o kasę , tak tak !!! Poziom szczególnie szkółek w trójmieście to dno. Wydłużenie nic nie da , da zarobić. Efekt będzie odwrotny większość nie skończy tych studiów bo będą za długo trwały. Uczelnie wykombinują cykl dzienno zaoczny albo coś takiego i będzie się kręciło. A co do Pg tego super teraz poziomu, a ile patentów to oni corocznie zgłaszają ? Jakoś dziwnie cała technika z importu to coś nie tak.

    • 13 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nowe Trendy w Turystyce

399 zł
konferencja

VI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Fizjoterpia Pediatryczna

250 zł
warsztaty, konferencja

Gdynia ScienceSlam

sesja naukowa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Co to jest oskoła?

 

Najczęściej czytane