Liczy się średnia Opinie do artykułu

Liczy się średnia

Opinie (7)

  • Carpe diem

    w niektorych supermarketach przyjmuja tylko studentow ze srednia powyzej 4.0.Spojrzmy prawdzie w oczy:w tym kraju same zdolnosci i srednia w indexie nie wystarcza aby moc sie rozwinac zawodowo(poza nielicznymi wyjatkami) a w uni to malo kto wie co to jest politechnika gdanska...

    • 0 0

  • mrzonki

    "ladny" indeks to mit. Całe studia starałem się miec wpisy takie, które poźniej mogłyby powiedzieć mojemu pracodawcy, ze moje zainteresowania naukowe były ściśle określone i to co robiłem podczas studiów robiłem dobrze.

    "ladny" indeks to mit. Całe studia starałem się miec wpisy takie, które poźniej mogłyby powiedzieć mojemu pracodawcy, ze moje zainteresowania naukowe były ściśle określone i to co robiłem podczas studiów robiłem dobrze. Co z tego, powtarzam, co z tego. W firmie, w której pracuje na stanowiskach dyrektorskich pracują ludzie, którzy wyzsze wykształcenie dopiero zdobywaja (zaocznie) badz zdobyli w formie tzw. zjazdów. I gdzie tu zdrowy rozsądek. Nawet doktorat mi nie gwarantuje lepszej posady. Miestety w naszym kraju liczy sie wprowadzanie na stanowiska (tak jest w firmie, w której pracuje), a nie konkursy. Wystarczy przejrzeć oferty pracy by zobaczyć różnicę pomiędzy pracą w Polsce a Francją, Anglią, czy inymi 'egzotycznymi" pod względem zatrudnienie państwami na świecie.
    Słowa "szacunku" należą się pani prof. Chyba pojęcia nie ma jak ciężko zostać na etacie naukowym na uczelni. Zostają nie ci, którzy mają faktyczną wiedzę i umiejętność poznawania świata a ci, którzy sobie poradzą lizusostwem, bądź kombinatorstwem. Pani profersor także nie rozumie znaczenia cyt. "dobrze płatną". Asystenet z doktoratem zarabia w zależności od jednostki w granicach średniej krajowej. Niezły szmal po ok 20 latach nauki:)

    • 0 0

  • Bojar????

    Co Ty robisz w Glosie Wybrzeza???????Jeszcze Ciebie tam brakowalo...; )

    • 0 0

  • Heh

    po pierwsze - srednia ze studiow niewiele daje (chociaz trzeba miec te 4,75) zeby dostac stypendium ministra. W praktyce trzeba miec pare podpisow profesorow z uczelni ze sie jest w ogole mega wybitym, udziela poza

    po pierwsze - srednia ze studiow niewiele daje (chociaz trzeba miec te 4,75) zeby dostac stypendium ministra. W praktyce trzeba miec pare podpisow profesorow z uczelni ze sie jest w ogole mega wybitym, udziela poza uczelnia, zbiera kupki po psach na chodnikach itp. Po drugie - wykonywanie pracy po 2-giej strony katedry moze dla niektorych jest ciekawe, moze nawet prestizowe. Ale p. profesor - prosze nie wmawiac studentom, ze jako asystenci beda dobrze zarabiac.:) Moze jako profesor mozna sobie dorobic. Ale za 800 zl mcznie pracowac jako asystent - to nie jest szczyt marzen dla wiekszosci

    • 0 0

  • Pani Profesor to mitomanka...

    Mrzonki… Przeczytałam artykuł i zastanawia mnie, skąd ta Pani Profesor się wzięła? Na pewno nie ma nic wspólnego z realiami, które towarzyszą studentom, chcącym pozostać na Uczelni i "uprawiać" pracę naukową.

    Mrzonki… Przeczytałam artykuł i zastanawia mnie, skąd ta Pani Profesor się wzięła? Na pewno nie ma nic wspólnego z realiami, które towarzyszą studentom, chcącym pozostać na Uczelni i "uprawiać" pracę naukową. "… Prof. Janina Ciechanowicz-McLean z Wydziału Prawa i Administracji UG proponuje zacząć ją planować najpóźniej w połowie studiów… " - ciekawa propozycja, ale… Jako przykładem, podeprę się tym, co dzieje się na moich studiach. Lokalizacja: Instytut Psychologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Wybór promotora: koniec trzeciego roku, ponieważ od czwartego roku pracuje się z promotorem nad pracą - więc na pewno jest to dalej, niż połowa studiów. Szansa na etat: jeśli ma się tzw. "plecy" i znajomości, to ewentualnie można pokusić się o starania, by zostać asystentem i zarabiać bajońską kwotę miesięcznego uposażenia, w wysokości 800 zł. Prawda jest taka, że nie ma wakatów, a jak już gdzieś coś się znajdzie, to zawsze na pierwszym miejscu będzie "znajomy znajomego", niźli nie posiadający koneksji piątkowy student. Moja średnia ocen oscylowała w ciągu studiów mniej więcej na poziomie 4,75 - 4,90.Działałam społecznie, udzielałam się - gdzie uważałam za stosowne (może to był mój błąd, ponieważ powinnam tam, gdzie trzeba - na początku moich studiów takim miejscem był naukowy klub "Anima" - wg mnie i reszty świata niepowiązanego z nim, było to towarzystwo wzajemnej adoracji i tylko tyle). Miałam wielkie plany, chciałam robić doktorat i chciałam zostać na uczelni. Gdy już poznałam wszystkie mechanizmy funkcjonowania, gdy zauważyłam, że trzeba się płaszczyć, by cokolwiek zrobić, doszłam do wniosku, że nie chcę tak wyglądającej kariery naukowej. Pani Profesor sugeruje, iż "można, po latach nauki, stanąć z drugiej strony katedry wykonując ciekawą, dobrze płatną i bardzo prestiżową pracę". Może to i prawda, ale musi sporo wody w Wiśle upłynąć i sporo lat przelecieć, nim dojdzie się do tego, że Uczelnia będzie dobrze płacić - od razu powiem, że najlepsi fachowcy odchodzą z uczelni państwowych, gdyż uczelnie prywatne oferują im ciekawsze wynagrodzenie i lepsze warunki pracy. A mój "ładny" indeks, w którym dominują oceny bardzo dobre, leży na dnie szuflady i czeka, tylko nie wiem, na co? Może na lepsze czasy, a może na to, że sporadycznie po niego kiedyś sięgnę, by powspominać, jak to się kiedyś starałam, w zasadzie ku niczemu… No, może tylko i wyłącznie dla siebie samej - bym teraz mogła dumnie mówić: byłam naprawdę niezłym studentem. A moja praca… i tak ma niewiele wspólnego ze studiami, ocenami, indeksem…

    • 0 0

  • Zal mi autora

    Rzeczywiscie, na jednym z latwiejszych kierunkow w Trojmiescie mozna sie starac o 4,5 czy nawet 5.Kazdy kto studiowal wie jednak, ze jedynym wyznacznikiem oceny nie jest zdobyta wiedza, ale w duzej mierze szczescie. Jego

    Rzeczywiscie, na jednym z latwiejszych kierunkow w Trojmiescie mozna sie starac o 4,5 czy nawet 5.Kazdy kto studiowal wie jednak, ze jedynym wyznacznikiem oceny nie jest zdobyta wiedza, ale w duzej mierze szczescie. Jego brak niektorzy studenci nadrabiaja goracymi prosbami (blaganiami) o ich podwyzszenie. Nie wiem czy takie zachowanie ma sens. Ale to chyba straszne miec od poczatku studiow swiadomosc, ze ucze sie dla ocen, bo wtedy bede mial lepsza praca. Sama idea nauki dla ocen jest glupim pomyslem i z tego powodu bardzo zal mi jest autora...:D
    Coraz rzadziej liczy srednia, natomiast coraz czesciej kreatywnosc, zdobyte wiadomosci i przede wszystkim umiejetnosc ich wykorzystania.
    Swoja droga nikt po kilku latach nauki na ciezkim kierunku czegos podobnego by nie napisal:)

    • 0 0

  • Ciekawe kim jest autor?

    ... bo raczej nie studentem. Co za bzdury! Dawno takich nie czytałam, ostatnio chyba w jakimś regulaminie ucznia w stylu "ucz się dziecko ucz bo nauka to potęgi klucz" Zeby jeszcze nauka miała coś wspólnego z ocenami,

    ... bo raczej nie studentem. Co za bzdury! Dawno takich nie czytałam, ostatnio chyba w jakimś regulaminie ucznia w stylu "ucz się dziecko ucz bo nauka to potęgi klucz" Zeby jeszcze nauka miała coś wspólnego z ocenami, dobrze by bylo i autor miałby słuszne podstawy do namawiania leniwych studentów do zbierania piąteczek w indeksikach. Lecz, faktem jest, że oceny w znacznej większości zdobywa sie nieuczciwie, nierzetelnie i nikomu sie nie chce weryfikować ich z rzeczywistą wiedzą studenta. A praca na uczelni nie jest dla kujonów, tylko dla ludzi zainteresowanych nauką i szerzeniem wiedzy, więc naturalne jest, że takie osoby mają wysokie oceny. Fajnie by było, żeby jeszcze takie osoby były pracownikami uczelni, ale to juz inna sprawa, bo praca na uczelni z pewnością nie jest ani ciekawa ani dobrze płatna...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.