Opinie (94) 9 zablokowanych

  • po co dzieci zabiera się do restauracji? (8)

    chodzę tam gdzie są strefy bez dzieci i matek karmiących.

    • 71 62

    • do "Błękitnej Ostrygi" znaczy? (3)

      • 15 5

      • Błękitna Ostryga jest niezrównana, ale serio (2)

        To dzieci warto zabierać do restauracji, żeby były bardziej obyte.

        • 1 0

        • (1)

          Bardziej obyty to może być 8-10 latek a nie 3-5.

          • 0 1

          • zależy od wychowania a nie chowania

            • 1 0

    • Super!

      Chodź tam gdzie nie ma matek i dzieci. Niech dzieci uczą się życia od ludzi im życzliwych. Bo po to się zabiera - w celu socjalizacji. I też z tego powodu, dla którego Ty chodzisz do restauracji - dla przyjemności, żeby nie musieć gotować w domu itd.

      • 22 15

    • (1)

      Chadzaj z kotem

      • 8 8

      • Z kotem to kaczory łażą!!!!

        • 1 2

    • Dzieci zabiera się do restauracji i między ludzi by pokazać im jak się powinno zachowywać w takich sytuacjach, a nie przyjdzie w wieku 20 lat i za grosz ogłady

      • 5 1

  • (4)

    Większość restauracji to sztampa,nuggetsy frytki a przedtem rosół. Dzieciaki teraz żyją KFC,McDonald i smieciowym jedzeniem.Do tego nieodłączny smartfon...Inna sprawa że większośći rodziców nie stać na wypad do restauracji.

    • 38 19

    • Jak zwykle napisał to samo

      • 10 3

    • No i jak zawsze populiści dostają najwięcej "plusików". I jak tu ma być lepiej...?

      • 6 2

    • Ty jadłeś z miski psa
      No i zobacz na kogo wyrosłeś...

      • 4 4

    • jak całego pinceta przepijesz to cię nie stać...

      inna sprawa, że "dania dziecięce" to najczęściej śmieci i odpady z "normalnej" produkcji.

      • 3 0

  • (4)

    Nauczyłam się zamawiać na dwie raty, Najpierw coś dla siebie ( z myślą, że może dziecku zasmakuje i zje moją porcję), jeśli się uda to zamawiam coś innego dla siebie a jeśli się nie udało to zamawiam bezpieczny

    Nauczyłam się zamawiać na dwie raty, Najpierw coś dla siebie ( z myślą, że może dziecku zasmakuje i zje moją porcję), jeśli się uda to zamawiam coś innego dla siebie a jeśli się nie udało to zamawiam bezpieczny makaron/naleśniki/zupkę. Dzięki temu maluchy mogą spróbować nowości i wszyscy wyjdą najedzeni. Minusem jest oczywiście wydłużony czas oczekiwania.

    • 33 8

    • Nauczyłam??? (3)

      • 2 13

      • (2)

        hmm? No tak, nauczyłam. kiedyś zamawiałam od razu dla każdego coś "normalnego", potem dla siebie "normalnie" dla dzieci "dziecięce", a teraz zamawiam na dwie raty.

        • 12 2

        • (1)

          a jak dziecku twoja porcja nie zasmakuje to zamawiasz mu przykładowo makaron i dziecko siedzi i patrzy jak jesz, czy czekasz z nim na jego porcję i jesz zimne?

          • 3 4

          • Zapewne biega i przeszkadza innym gościom restauracji :P chodzę do miejsc, gdzie są kąciki dziecięce, więc oczekiwanie nie jest zbyt uciążliwe. Ale zdarza się nie raz, nie dwa zjeść coś co wyszło z kuchni 20 min później,

            Zapewne biega i przeszkadza innym gościom restauracji :P chodzę do miejsc, gdzie są kąciki dziecięce, więc oczekiwanie nie jest zbyt uciążliwe. Ale zdarza się nie raz, nie dwa zjeść coś co wyszło z kuchni 20 min później, ale takie uroki macierzystwa i nie mam z tym problemu (chociaż marzy mi się czasem zjeść coś od początku do końca na siedząco, sztućcami, rozmawiając z dorosłymi bez przerywania ;)

            • 14 6

  • Nie polecam (7)

    z dzieckiem to najlepiej na dworze lub na pizze w restauracji sie nudzi, szkoda czas

    • 23 24

    • W górach słonko (2)

      • 3 1

      • a w d..pie ciemno! (1)

        i co z tego?

        • 6 0

        • jakie d**ile

          • 1 0

    • (2)

      Dziecko należy nauczyć radzenia sobie ze zjawiskiem nudy, nie musi być animowane językiem angielskim i zabawa quizami w kolory pod prysznicem na basenie... świat bodzcuje dzieci a potem się dziwi ze dziecko spokojnie nie usiedzi 18 sekund bo... nuda.

      • 14 2

      • Radek (1)

        Świadomy z Ciebie człowiek :) Pozdrawiam :)

        • 6 1

        • Wiesz u mnie w szkole pani nauczycielka do jedzenia puszcza dzieciom bajki niby to edukacyjne żeby jadły spokojnie i angażuje ich uwagę... Znamy te zjawiska z poczekalni, u fryzjera w tramwaju w parku na placu zabaw. Na

          Wiesz u mnie w szkole pani nauczycielka do jedzenia puszcza dzieciom bajki niby to edukacyjne żeby jadły spokojnie i angażuje ich uwagę... Znamy te zjawiska z poczekalni, u fryzjera w tramwaju w parku na placu zabaw. Na miłość boska jesz to jesz i tylko to, jak czekasz na żarcie to cierpliwie czekasz i tylko to, umilasz czas rozmowa a nie wynikami meczu na smartfonie... ludzie tez nam socjalizują dzieci ale czy w dobrym kierunku to idzie?! Mam wiele wątpliwości. Pozdrawiam Cię.

          • 12 2

    • Dziecko musi nauczyć się normalnego życia!!!!! A ty jesteś ciemna śmierdząca masa!!!!

      • 0 1

  • dlaczego nie ma normalnego obiadu tylko, że pół porcji? (1)

    • 29 5

    • bo te normalne to sa 1/4 w tych restauracyjach

      • 4 1

  • (2)

    Zależy czy Tadek niejadek czy dziecko lubiące jeść.

    • 17 6

    • (1)

      Niejadki nie istnieją. Dziecko je tyle ile potrzebuje i co potrzebuje. Chyba, że przyzwyczaisz, że kupisz frytki jak zrobi awanturę. To się nauczy i będzie „niejadek”. A raczej wymuszacz.

      • 11 1

      • Dzieci sa różne. Syn generalnie je wszystko, nawet jeśli coś mu nie podejdzie, to skubnie co nieco. Córka kiedy była mała, mogła dwa dni nie jeść, a i tak nie ruszyła tego, czego nie chciała. Dziś ma 12 lat i jest bardzo otwarta na nowe smaki, musiała do tego dorosnać. Także ten tego... teoretykom dziękujemy

        • 9 2

  • Dzięki za przewodnik. Jak się ma niejadka, to taka jnformacja jest na wagę złota (2)

    • 12 14

    • (1)

      Niejadka czyli nie chce jeść tyle, ile mu każą? Bo kto nie je, ten umiera, albo drastycznie chudnie. Jak żyje i chodzi i biega to nie niejadek. Tylko rodzice mają blokady w głowach.

      • 15 2

      • Powiedział, co wiedział.

        Jak miałbyś dziecko z poważnymi problemami od urodzenia, to inaczej być śpiewał.

        • 4 0

  • Polecam apetizer... (4)

    ... żeby niejadek zjadł obiadek. :)

    • 17 24

    • masz już mózg zlasowany durnymi reklamami

      • 4 0

    • biedni, prosci ludzie, dla ktorych sa te reklamy

      potem tylko piguleczka z witaminkami a od wieku nastu lat piguleczki an odchudzanie. Przeciez reklamy nie klamia, nie to co ta kasta lekarzy, na uslugach big pharmy

      • 3 0

    • Suplement diety

      Apetizer to suplement diety, który może przynieść dziecku więcej szkody niż pożytku, suplementy diety to: nm.in. brak badań klinicznych, metale ciężkie inne substancje ( bywają nawet trujące ), bakterie kałowe itd. itp.

      Apetizer to suplement diety, który może przynieść dziecku więcej szkody niż pożytku, suplementy diety to: nm.in. brak badań klinicznych, metale ciężkie inne substancje ( bywają nawet trujące ), bakterie kałowe itd. itp. o których od producenta się nie dowiesz. Dowiesz się za to, ze dziecko jak zje apetizer to będzie miało super apetyt i będzie zdrowe, uśmiechnięte i radosne itd., itp. Nowotwory u dzieci nie biorą się z nikąd.
      Leki to inna bajka niż suplementy.

      • 1 0

    • Apetizer nie działa

      na moje działaja tłuste ryby typu łosoś

      • 0 0

  • Dziecko zje wszystko (5)

    Jeśli rodzice nie wmówią mu wcześniej, że tego nie lubi

    • 36 13

    • Ale jeśli nie przyzwyczają go do cukru i polepszaczy smaku

      • 13 1

    • (3)

      Niestety nie. Przyzwyczajałam od maleńkości do warzyw, jogurtów naturalnych, dań bez cukru. Nigdy nie wmawiałam, że coś jest niedobre. Zawsze nalegam, żeby spróbowały, zanim powiedzą, że nie lubią. Jadły chętnie, aż przestały. Gusta im się zmieniły, jak poszły do przedszkola.

      • 16 3

      • (1)

        Wpływ rówieśniczy, trzeba się przez to powtórnie przebić ze swoimi zwyczajami rodzinnymi, nie gusta się zmieniły tylko wpływ grupowego „bleee” „fuuuj” albo panie kucharki raczą dzieci racuchami nuggetsami paluszkami

        Wpływ rówieśniczy, trzeba się przez to powtórnie przebić ze swoimi zwyczajami rodzinnymi, nie gusta się zmieniły tylko wpływ grupowego „bleee” „fuuuj” albo panie kucharki raczą dzieci racuchami nuggetsami paluszkami rybnymi ryżem z jabłuszkiem, wszystko na słodko. U mnie trzeba było to wszystko odczarować, na dietę poza domem mamy mały wpływ jako rodzice, nie my ustalamy menu.

        • 11 0

        • ty za to zarles kapuste jako dziecko i prosze

          mamy to co mamy

          • 0 1

      • Przedszkola uwsteczniaja umysłowo!!!!!

        • 2 1

  • (9)

    Ja zamawiam z menu ulubione dania dzieci czyli ketchup z frytkami i dżem z naleśnikami albo kanapkę z miodem dżemem i nutella bez chleba ale posypaną cukrem pudrem. A po restauracji zabieram je na karuzele łańcuchowa i

    Ja zamawiam z menu ulubione dania dzieci czyli ketchup z frytkami i dżem z naleśnikami albo kanapkę z miodem dżemem i nutella bez chleba ale posypaną cukrem pudrem. A po restauracji zabieram je na karuzele łańcuchowa i weryfikuje dietę. Po lunaparku robią się na twarzy na zmianę blade i niebieskie. Potem mamy kwartał wolnego od restauracji i karuzeli, boja się wyjść na miasto.

    • 27 8

    • (5)

      Wiem, że chcesz być zabawny.
      Ale nie jesteś

      • 10 19

      • (4)

        Ojej, brak nastroju dzisiaj czy systematycznie? To mogą być objawy złej diety, może cukier spadł... pozdrawiam.

        • 15 5

        • (2)

          że w ogóle chce Ci sie wchodzić na temat o dzieciach jak ich nie masz - jesteś samotny? potrzebujesz poklasku w necie? nie kumam...chyba ze sam śmiejesz sie ze swoich żartów a to juz niedaleko od psychiatry.

          • 4 7

          • (1)

            Gość ma rację. Twój post jest po prostu słaby.

            • 4 1

            • Przepraszam, obiecuję poprawę. Możecie bez terapii wyjąc kije z d*py i czytać komentarze wybiórczo zgodnie z własnym gustem.

              • 5 3

        • Ty masz cukier 500!!!! Zaraz zemdlejesz!!!!

          • 0 0

    • Radzio - dzisiaj wygrałeś hehehehe :D (2)

      • 5 1

      • nic nie wygral (1)

        bo to ja jezdem d**ilowatym Radkiem z Gdyni

        • 1 1

        • Zauważyłem ze na tym forum nadużywane jest słowo d**il i jego pochodne, pokrewne. Czemu to ma służyć? To jakiś papierek lakmusowy waszych deficytów intelektualno- emocjonalnych? W domu tez tak rozmawiacie czy może

          Zauważyłem ze na tym forum nadużywane jest słowo d**il i jego pochodne, pokrewne. Czemu to ma służyć? To jakiś papierek lakmusowy waszych deficytów intelektualno- emocjonalnych? W domu tez tak rozmawiacie czy może rodzice do was tam mówią i to was troszkę złości? Musicie sobie dawać radę jakoś emocjonalnie, wiem ze to trudne ale spróbujcie odłączyć internet na początek bo tak tylko ze szkoda dla was.

          • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.