Opinie (70) 7 zablokowanych

  • Nie wyrzucam jedzenia, co ma się zepsuć albo mam wyrzucić, zjada mąż. (3)

    • 87 2

    • jestem za to bardzo wdzięczny

      moja kochano żono

      • 18 1

    • "Daj Ojcu - pies nie chcial" ;)

      • 7 0

    • Jak patrzę na zdjęcia w artykule to mnie złość zalewa.

      • 0 0

  • Gdzie takie jabłka leżą, zaraz podejdę ... (3)

    • 26 0

    • To nie jabłka...

      To nektarynki.

      • 14 1

    • Jak można marnować jedzenie skoro tyle ludzi musi oszczędzać na każdym kroku?!

      • 0 0

    • Sam korzystam z tego co zostanie wyrzucone w sklepie

      • 0 0

  • Mniej kupować (9)

    Podstawowa zasada od której nie ma wyjątków.

    • 42 2

    • (4)

      Znajdź mi małą główkę sałaty, żeby 1 osoba dała radę ją zjeść, to pogadamy :)

      • 18 3

      • Co to za problem?

        Dwie, trzy surówki i główka z głowy ;)

        • 5 0

      • (1)

        Kup sałatę rzymską, jest mniejsza

        • 2 5

        • Ale pakowana po trzy sztuki - i znowu za dużo na 1 osobę...

          • 5 2

      • uwaga w warzywniaku nie w markecie można kupić pół, więcej kupujmy w marketach

        przyjdzie dzień że będzie trzeba kupować dwie bo tak bedą pakowane

        • 6 1

    • Żeby kupować mniej, trzeba robić zakupy częściej (2)

      A o to trudno ostatnio. Kupuję w sobotę rano np. pieczywo bo wiem, że potem już nie będzie a w niedzielę wszystko klozet - kupuje więc na zapas a potem albo brakuje, albo połowę wyrzucamy. Moja rodzina 4-osobowa wyrzuca mniej więcej 1/4 tego, co się kupuje.

      • 1 13

      • a powiedz, dlaczego "wszystko klozet"- dotyczy to żywności kupionej w sobotę i trzymanej w lodówce?

        Co chleba, polecam mrożenie: chleb mrozimy i innego dnia wyciągamy, szybko się rozmraża, jest świeżutki.

        • 4 0

      • Patologia.

        • 1 0

    • Zgadza się, rozsądne zakupy.

      • 0 0

  • brak w sklepach żywności pakowanej w ilości dla singli lub dla par. (8)

    • 51 11

    • no jak? nawet wódkę w pięćdziesiątkach sprzedają!

      • 18 0

    • O jakim braku piszesz?

      Wszystko kupisz w małej ilości. Czas się trochę wokół siebie rozejrzeć.

      • 6 6

    • Od 10 lat

      nie kupuję w marketach mięsa, warzyw, owoców, sera itp
      NIe kupuję w ogóle żywności pakowanej, bo nawet dla dwóch osób (jak u mnie w domu jest) otwarcie powoduje albo natychmiastowe zjedzenie (co mi nie zawsze

      nie kupuję w marketach mięsa, warzyw, owoców, sera itp
      NIe kupuję w ogóle żywności pakowanej, bo nawet dla dwóch osób (jak u mnie w domu jest) otwarcie powoduje albo natychmiastowe zjedzenie (co mi nie zawsze pasuje) albo wyrzucenie czyli zmarnowanie.
      Wbrew pozorom, kupowanie w małych ilościach w sklepikach choć w cenach czasem wyższych, faktycznie daje większe oszczędności w domowym budżecie, bo się mniej wyrzuca do śmieci.

      • 14 1

    • kupuj na wagę poza marketami, bez opakowań, od stycznia z dziewczyną kupujemy tylko tyle ile nam potrzeba, na wagę, oszczędzamy kilkaset zł na osobę na miesiąc! poza tym nie przynoszę do domu tylu opakowań, folię i plastik wyrzucam raz w miesiącu

      • 7 1

    • (2)

      Bardzo chciałabym kupować mniejsze porcje w lokalnych sklepikach, ale wychodzę do pracy przed 9 a wracam po 18, kiedy większość jest już pozamykana. Zostają mi tylko markety z porcjami, których dwie osoby na raz nie dadzą rady zjeść. :(

      • 6 4

      • wszystko zależy od Ciebie, ja mam blisko halę czynną do 18 i w soboty i jakoś radzę sobie, raz zakupy zrobię ja, innym razem partnerka

        • 4 3

      • Lodówki nie masz? Makaron po otwarciu też wyrzucasz od razu?

        • 1 0

    • to żart?

      • 0 0

  • Nie marnuję! (7)

    Przede wszystkim, kupujemy tyle, ile jesteśmy w stanie zjeść. Przykładowo pieczywo - nie ma możliwości, że we troje (ja, mąż i syn) jeden bochenek zjemy w dwa dni, bo pieczywa jemy mało. Połowę zamrażamy, wyciągamy

    Przede wszystkim, kupujemy tyle, ile jesteśmy w stanie zjeść. Przykładowo pieczywo - nie ma możliwości, że we troje (ja, mąż i syn) jeden bochenek zjemy w dwa dni, bo pieczywa jemy mało. Połowę zamrażamy, wyciągamy później w miarę potrzeby. Zupy gotuję na dwa dni - jeżeli jest za dużo, zamrażamy albo trzeciego dnia dojadamy np. na kolację. Nie dopuszczamy do tego, by kupione warzywa mi zwiędły albo owoce zapleśniały. Jeżeli zostają w lodówce jakieś "resztki", przygotowujemy sobie z tego np. fajną kolację. Szanujmy swoje pieniądze.

    • 59 3

    • Mi jak zostają jakieś kawałki warzyw, mięsne i kości oraz końcówki koperku czy natki pietruszki, to gotuję sobie bulion po pracy parę godzin (przecież mi się nie pali że muszę zjeść natychmiast) i wieczorkiem odcedzam,

      Mi jak zostają jakieś kawałki warzyw, mięsne i kości oraz końcówki koperku czy natki pietruszki, to gotuję sobie bulion po pracy parę godzin (przecież mi się nie pali że muszę zjeść natychmiast) i wieczorkiem odcedzam, wlewam do słoików i mam już podstawę do zupy a tę mogę zrobić następnego dnia albo i później.
      To absolutnie żaden problem, tylko odrobina chęci.

      • 14 1

    • (1)

      Ja podobnie.
      Resztki z lodówki kroję i mieszam z majonezem i zapraszam teściową na pyszną sałatkę.

      • 11 0

      • widocznie sałatka jej służy, skoro cały czas chętnie na nią przychodzi,

        jedzenie resztek, to sposób na długowieczność.

        • 0 1

    • (2)

      Jako, że jestem osobą która ma najróżniejszych znajomych, zarówno takich którym się tak trochę mniej powodzi jak i tych naprawdę bardzo bardzo bogatych ( członkowie rodziny, znajomi w życiu prywatnym, czy znajomi z pracy

      Jako, że jestem osobą która ma najróżniejszych znajomych, zarówno takich którym się tak trochę mniej powodzi jak i tych naprawdę bardzo bardzo bogatych ( członkowie rodziny, znajomi w życiu prywatnym, czy znajomi z pracy ) . Zauważyłem jedną zależność, że im osoba biedniejsza tym mniejszy szacunek do jedzenia. To właśnie Ci znajomi którzy są dość ubodzy z łatwością wyrzucają jedzenie i to dobre jedzenie czy też takie które zostało po obiedzie. Natomiast Ci którzy czegoś się dorobili oni nigdy nie marnują jedzenia.Nigdy. Nawet jak po obiedzie zostanie to zostawią na później a bardzo dużo takich osób w restauracji zamawia tyle ile potrzebuje a jak coś zostanie proszą kelnera o zapakowanie i biorą do domu.

      • 3 1

      • No nie wiem, mam różnych znajomych w różnych pozycjach zawodowych i raczej bym powiedział, że szacunek do jedzenia nie wynika wcale z statusu materialnego a zwyczajnie wyniesionej kultury. Znam i biednych i bogatych marnujących wiele jedzenia jak i jednych i drugich szanujących każdy niemal kęs.

        • 4 0

      • Bzdura. "Bogaci" nie oszczędzają na jedzeniu, więc nie martwią się, czy się zmarnuje.

        Bo tak robią "biedaki" że resztki jedzą, jak psy. "Bogaty" nie ma czasu i ochoty by się o kęs jedzenia szczypać, i to zepsutego najpewniej!

        • 1 3

    • I o to chodzi

      • 0 0

  • Nie siać paniki przed niedziela kiedy są zamknięte markety i w sobotę zrobić małe zakupy.

    • 24 1

  • (1)

    11-ste ... NIE MARNUJ

    • 15 2

    • Glosu na .nowosmieszna

      • 2 3

  • Żywność jest (2)

    zbyt tania, ludziom odechciało się wymyślać, bo łatwiej wyrzucić i kupić nowe. No i jakość jedzenia tez ma w tym swój udział.

    • 27 4

    • Dlatego kupuję te drogie i mało (1)

      Wtedy schodzi i żal wyrzucić

      • 12 1

      • i nawet wyjdzie taniej!

        • 3 2

  • Jak się nazbierało resztek produktów to zawsze można zrobić pizze (1)

    • 19 2

    • tzw. "przegląd tygodnia" ;))

      • 4 1

  • z resztek tylko dżambalaja

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.