Opinie (74) 2 zablokowane

Wszystkie opinie

  • (1)

    Szkoda , że takich ludzi jest tak mało , źle , że nie mogli przekazać swej wiedzy następnym pokoleniom. Imponuje mi ten Pan , a jednocześnie jest mi smutno .

    • 104 1

    • ten Pan miał ksywkę Plymouth

      bo kiedyś posiadał takowy samochód :D

      • 0 0

  • Chwalipięta (12)

    ziejący nienawiścią do minionego systemu

    • 11 97

    • Proponuje

      załóż sama firmę,prowadź ja tak długo i pochwal się. Najgorsze jest to, że ktoś kto nigdy nie prowadził firmy udziela się w tej sprawie.

      • 37 2

    • tak, cudowny był ton poprzedni system

      Piotrowicze w prokuraturach, nienawiść do prywatnej inicjatywy. Wszystko, co tak bardzo kochacie.

      • 14 7

    • Czemu (3)

      w dzisiejszych czasach nie można opowiedzieć o swoich sukcesach nie wzbudzając jednocześnie zawiści? Nie lepiej byłoby inspirować się takimi osobami i pomyśleć: "jak się wezmę do roboty, to też tak mogę"?

      • 19 1

      • Pokolenie naszych rodziców musi wymrzeć (1)

        Niestety taka jest prawda. To nie ich wina, wychowywali się i dorastali w chorym ustroju, w szkołach zrobiono im pranie mózgu i wmówiono, że jeśli ktoś ma - to na pewno złodziej, kanalia i donosiciel.
        Grunt żebyśmy my włożyli więcej wysiłku w wychowanie naszych dzieci, może będzie im wtedy lepiej w naszej słodkiej Polsce

        • 5 10

        • pranie trwa nadal ....

          • 10 0

      • A znasz prawdziwa wersje amerykanskiej bajki o milionerach?

        Kupil jablko, sprzedal, za zysk kupil kilka jablek, pod koniec dnia mial juz skrzynke...
        Nastepnego dnia dowiedzial sie, ze odziedziczyl spadek po wuju milionerze.

        To tak w skrocie, bajki o pracy,

        Kupil jablko, sprzedal, za zysk kupil kilka jablek, pod koniec dnia mial juz skrzynke...
        Nastepnego dnia dowiedzial sie, ze odziedziczyl spadek po wuju milionerze.

        To tak w skrocie, bajki o pracy, systematycznosci, wytrwalosci zniszczyly juz wiele pokolen Polakow. Bo zawsze znajdzie sie taki, ktory wie, ze na ich wytrwalej pracy najlatwiej sie dorobic.

        • 3 1

    • Dokładnie, typowy polski kombinator, kompatybilny z każdym ustrojem.

      • 0 4

  • nic sie nie zmieniło służby nadal rzadzą (3)

    • 46 4

    • Są już tabletki (1)

      Na tą chorobę

      • 1 4

      • Na "tą" może i są, ale na twoją ślepotę jeszcze nie ma

        Chyba, że za radą hrabiego Bula Komoruskiego - lewatywa...

        • 1 1

    • Dwie albo trzy litery z firmy gdzie ktoś "robił'.

      I tu ktoś "tknął' tematu...

      • 0 0

  • faktycznie, dokonano sabotażu likiwdując szkolnictwo zawodowe (1)

    Prawica trąbi o tym od lat. Niestety, samo się nie zrobi.

    • 82 10

    • Toczę , aż zetrę nóż.

      Pośredniaki "tworzyły" (tworzą ? ) tokarzy po miesięcznych kursach.Potem nadawali się tylko do sprzątania hali .

      • 1 0

  • festiwal w Sopocie juz nie istnieje (1)

    • 14 2

    • Jak to? Teraz co łykend jakiś festiwal w Sopocie się wyprawia.

      • 0 1

  • fajny artykuł (1)

    ale koteły najlepsze! ;)

    • 21 0

    • a przy okazji można obejrzeć zakazany ówczas koncert.

      szkoda że nie widać było widowni, która się na koncercie pojawiła...

      historia tego pana bardzo ciekawa, ma czy też miał, niecodzienne przeżycia.

      • 7 0

  • Przecież to Tusk powiedział że szkolnictwo zawodowe (2)

    to przeżytek, i zaczął likwidować szkoły zawodowe. Bo trzeba tworzyć elity w szkołach wyższych, a że poziom niektórych uczelni- szumnie zwanych wyższymi czy akademiami- jest na poziomie Żuław, po to by ich właściciele mogli zarabiać, to już zupełnie inna opowieść.

    • 60 17

    • Naprodukowano białych kołnierzyków

      w prywatnych uczelniach z obiema lewymi rękoma do niczego nie nadającymi się. Nie mają żadnej samodzielności, muszą się tulić, być ulegli wobec swoich pracodawców.

      • 13 1

    • Szkolnictwo zawodowe.

      Teraz za szkolnictwo zawodowe, uważa się wejście na kanał youtube i po obejrzeniu 10cio minutowego filmu uważa się za fachowca, a do tego dochodzi sie latami, wraz z nimi nabywa się doświadczenia. Gratulacje Panie Ryszardzie, dzis już nie ma ludzi takich jak Pan.

      • 4 0

  • mistrz nad mistrzami (1)

    Wiem, poznałem, wielki szacunek dla Pana Stachury.

    • 54 2

    • Kochany czlowiek

      Tez poznalem Pana Stachure, wspanialy czlowiek!

      • 1 0

  • jakieś 15 lat temu skorzystałem z usług tej firmy

    i to pamiętam do dziś, że byłem zadowolony z wykonanej regeneracji, Nie chcę tu robić reklamy, tak więc nie będę wchodził w szczegóły. Ciekawa historia - szacun

    • 54 2

  • Ciekawy gość (10)

    Takich ludzi coraz mniej. Fachowców z umiejętnością używania rąk za chwilę nie będzie w ogóle. Pozdrawiam Pana i życzę długiego życia w pełnej satysfakcji.

    • 58 1

    • ręce nadążają jedynie za tym co jest w głowie (8)

      A to niebagatelna wiedza.
      Ignorantom wydaje się, że wszytko można w Chinach kupić albo zlecić...
      Ale nawet dla zlecenia potrzebne są specyfikacje oraz umiejętności aby odebrać produkt.
      Tego na uczelni

      A to niebagatelna wiedza.
      Ignorantom wydaje się, że wszytko można w Chinach kupić albo zlecić...
      Ale nawet dla zlecenia potrzebne są specyfikacje oraz umiejętności aby odebrać produkt.
      Tego na uczelni się nie nauczysz... Z czego zrobić i jak ukształtować "blaszkę", która wytrzyma ściśle okreslone warunki. Najwyżej się dowiesz, że jest to przedmiotem pracy konstruktora i jaką teorię w tym celu musi posiąść. A potem z 15lat praktyki.

      • 5 0

      • Wybacz ale nie masz pojęcia o tym czego można się nauczyć na porządnej uczelni. (7)

        Żeby zostać prawdziwym fachowcem potrzebna jest i wiedza i praktyka, podstawy jednego i drugiego można poznać na uczelni.

        Jeśli będziesz tylko chciał, to na odpowiednim technicznym kierunku jak najbardziej

        Żeby zostać prawdziwym fachowcem potrzebna jest i wiedza i praktyka, podstawy jednego i drugiego można poznać na uczelni.

        Jeśli będziesz tylko chciał, to na odpowiednim technicznym kierunku jak najbardziej nauczysz się "z czego zrobić i jak ukształtować "blaszkę", która wytrzyma ściśle określone warunki".

        Jednak na początek będziesz musiał się zapoznać z pozornie zbędnymi podstawami np. matematyki i fizyki, potem przyjdzie pora na surową teorię potrzebną do rozwiązywania takich zagadnień a na koniec będziesz robił np. projekty i kompletne dokumentacje takich blaszek, modelował je komputerowo, symulował ich działanie i porównywał wyniki do zachowania realnych obiektów w laboratorium...

        Przy odrobinie chęci może wykonasz coś samodzielnie od A do Z. Nawet jeśli nie w ramach podstawowych zajęć to w jakimś kole naukowym albo chociaż przy realizacji pracy dyplomowej (jak wybierzesz dający takie możliwości temat).

        Pytanie co zrobisz z tymi możliwościami. Czy studia będą dla Ciebie tylko sposobem na uzyskanie niewiele wartego papierka czy też źródłem praktycznej wiedzy i umiejętności.

        Niestety większość studentów wybiera tylko to pierwsze. Nawet Ci teoretycznie dobrzy często bardziej skupiają się na zdobywaniu ocen niż prawdziwej wiedzy.

        Owszem, czasem program albo poziom kadry nie pozwala na wiele więcej ale częściej możliwości są jednak większe. Tylko trzeba mieć chęci i zdolności aby je wykorzystać.

        • 4 0

        • Doceniam checi i entuzjazm... (6)

          Ale znam nieco uczelniany establishment i jego oferte. Spuscmy na nia zaslone litosciwego milczenia i ograniczmy sie jedynie do stwierdzenia, ze nijak sie ona ma do potrzeb "rynku". Z wielu powodow a glownie z tego, ze

          Ale znam nieco uczelniany establishment i jego oferte. Spuscmy na nia zaslone litosciwego milczenia i ograniczmy sie jedynie do stwierdzenia, ze nijak sie ona ma do potrzeb "rynku". Z wielu powodow a glownie z tego, ze na tym rynku nieistniejemy. Nie mozna potepiac studentow, ze w trosce o swoje potrzeby zyciowe wybieraja posady daleko ponizej ambicji konstruktora. Po prostu, nikt od nich tego nie oczekuje a max. to serwisant w zagranicznym koncernie. Placa skutecznie zlikwiduje inne zainteresowania. Plusem jest to, ze pozna procedury i metody z nieco bardziej rozwinietych zakatkow swiata.
          Konstruktora czeka tulaczka "wolnego najmity", od najnizszych stopni, bo ani poziom wiedzy ani umiejetnosci nie budzi juz takiego entuzjazmu jak kiedys. Swiat poszedl do przodu, my stoimy w miejscu... A kilka egzemplarzy z tytulami tego nie zmieni...
          Powod jest prosty, wyszukanie niszy raczej przekracza mozliwosci absolwenta, uczelnie zlikwidowaly wszelkie zaplecza rzemielsniczo - praktyczne jak rowniez otrzasnely rece z organizacji wspolpracy z przemyslem.

          • 1 0

          • Nie jest aż tak źle jak Ci się wydaje. (5)

            To prawda, że uczelnie nie oczekują wiele od swoich studentów a ich współpraca z przemysłem jest bardzo ograniczona ale dla tych ambitniejszych wciąż są wystarczające możliwości rozwoju.

            Dzięki temu Ci

            To prawda, że uczelnie nie oczekują wiele od swoich studentów a ich współpraca z przemysłem jest bardzo ograniczona ale dla tych ambitniejszych wciąż są wystarczające możliwości rozwoju.

            Dzięki temu Ci nieliczni absolwenci, którzy mieli predyspozycje i studiowali aby się czegoś nauczyć, z powodzeniem realizują swoje konstruktorskie pasje.

            O dziwo, mimo wszelkich niedostatków naszego systemu kształcenia, są całkiem nieźle do tego przygotowani.

            Dla reszty, rzeczywiście max to serwisant w zagranicznym koncernie albo częściej handlowiec ale wynika to z tego, że nie zapracowali sobie na nic więcej.

            W rzeczywistości, w wielu dziedzinach, wcale nie odstajemy od tych mitycznych niby bardziej rozwiniętych zakątków świata.

            Może i dawny sektor państwowy się skończył i niektóre gałęzie gospodarki niemal wymarły ale na szczęście sektor prywatny rozkwita.

            Coraz więcej jest polskich ambitnych producentów czy biur projektowych, które tworzą coś swojego a nie tylko kupują gotowy produkt lub projekt.

            Ich produkty, powstające dzięki umiejętnościom młodych absolwentów, często nawet nie są znane w kraju ale świetnie sprzedają się za granicą i bez problemu konkurują z wielkimi zagranicznymi koncernami.

            • 1 0

            • jak wspomniałem, doceniam entuzjazm i optymizm (4)

              Widocznie ja obserwuję tę pustą część szklanki. I to dość dokładnie, bo moje dzieci na szczęście nie zdołały ukończyć studiów w kraju. Za to rozpoczęły je i kontynuują w krajach Europy, gdzie edukacja jest równie

              Widocznie ja obserwuję tę pustą część szklanki. I to dość dokładnie, bo moje dzieci na szczęście nie zdołały ukończyć studiów w kraju. Za to rozpoczęły je i kontynuują w krajach Europy, gdzie edukacja jest równie bezpłatna ale i znacznie bardziej celowa. I dopiero wtedy otworzyły im się oczy na horyzonty i funkcjonowanie uczelni. Ilość przedsięwzięć praktycznych, w jakich biorą udział, jest zadziwiająca.
              W naszym przypadku wystarczy wspomnieć, że mój rodzimy wydział rozpoczynało "za moich czasów" ok. 200 ludzi. Obecnie jest to prawie tysiąc. Tego nie są w stanie przerobić stojący u progu emerytury albo i już dawno po, pracownicy uczelni. Którzy jeszcze mnie uczyli. Nowych za dużo nie widzę... Przy jednoczesnym "zaoraniu" zaplecza technicznego i wykonawczego. Taka moda była a wiadomo co jest gdy ona panią...

              "nie odstajemy od tych mitycznych niby bardziej rozwiniętych zakątków świata"
              To bardzo groźne stwierdzenie. Nie twierdze że nie ma zupełnie ludzi, którzy nie utrzymują kontaktu ze światem. Ale są to niewielkie ilości, z praktycznie żadnymi mozliwościami implementacji czegokolwiek.

              Ale my o szkolnictwie zawodowym. W obecnych czasach, kształcenie zawodowe na etapie studiów wyższych, to pomylenie pojęć. Pomyleniem pojęć jest również pogardliwy stosunek do "zawodówek" a tym bardziej "techników". Kształcenie w tym wieku podstaw zawodu i obowiązujących w nim norm jest idealnym "podkładem" do dalszego rozwoju i pakietem umiejętności do natychmiastowego wykorzystania dla ludzi, którym taka pozycja odpowiada (równiez materialnie). Wtedy pan Rysiek nie miałby kłopotu z wymieraniem kadry i chętniej zapłaciłby podatki. Ale takie szkolnictwo jest jeszcze droższe niż obecne wyższe!!!
              Bo co pięć lat trzeba wymienić np. park maszynowy...
              To nie na możliwości naszego "rozkwitającego sektora prywatnego"...
              A ten sektor państwowy ma się całkiem nieźle. Sam dla niego pracuję. Znowu, nie w naszym kraju.
              Bo gospodarką można zarządzać jedynie na dwa sposobu: dobrze albo źle.

              • 2 0

              • Mój entuzjazm bierze się z doświadczenia i praktyki. (1)

                Wcześniej skupiłem się tylko i wyłącznie na szkolnictwie wyższym.

                Jeśli chodzi o szkolnictwo zawodowe to myślę, że problem jest dużo szerszy i poważniejszy.

                Sam je cenię a wiedza zdobyta w

                Wcześniej skupiłem się tylko i wyłącznie na szkolnictwie wyższym.

                Jeśli chodzi o szkolnictwo zawodowe to myślę, że problem jest dużo szerszy i poważniejszy.

                Sam je cenię a wiedza zdobyta w technikum, (choć powierzchowna i w znacznej mierze nie na czasie) była dla mnie dobrą podbudową zarówno pod studia jak i pod późniejszą pracę zawodową.

                Nie dziwie się jednak, że panuje niechęć do szkolnictwa zawodowego.
                Z jednej strony powstała moda na studia bez względu na ich zasadność i jakość.
                Z drugiej, przez wiele lat, przeciętni absolwenci szkół zawodowych nie mieli perspektyw na sensowną pracę i zarobki a same szkoły były niedofinansowane.

                Inaczej by to pewnie wyglądało gdyby np. bohater tego artykułu miał możliwości zatrudniać za godziwe pieniądze kolejnych pracowników i przekazywać im swoją wiedzę.

                Niestety sytuacja gospodarcza na to nie pozwalała i teraz w wielu zawodach mamy poważne braki. Starzy fachowcy skończyli pracę i nie ma komu uczyć nowych.

                Wracając do studiów i pracy konstruktora.

                Skoro Twoje dzieci nie kończyły studiów w kraju to zapewne nie masz o nich pełnej wiedzy.
                Tak jak ja o studiach za granicą choć od bardziej światowej części kadry naukowej czy też znajomych wiem, że tak jak piszesz, edukacja jest tam bardziej celowa.

                Jednak w pracy zawodowej, gdzie często mam kontakt zarówno z konstruktorami z innych krajów jak i z ich pracą widzę, że efekty naszego nauczania nie są wcale gorsze.

                Mam też kontakt z przeróżnymi polskimi firmami i młodymi konstruktorami i widzę że nie mamy czego się wstydzić.
                Nie mają takich możliwości (choćby finansowych) jak wielkie korporacje ale efekty ich pracy napawają optymizmem na przyszłość.

                Podobne odczucia mają w większości moi znajomi, zwłaszcza Ci najambitniejsi, którzy po pracy w biednych małych polskich firmach szukali większych możliwości rozwoju w wielkich koncernach i okazywało się, że np. wcale nie ma tam lepszego sprzętu czy poziomu wiedzy.

                • 1 0

              • nie żebym chciał mieć ostatnie słowo... ;)

                "przeciętni absolwenci szkół zawodowych nie mieli perspektyw"
                Żadni absolwenci "konkretnych" kierunków nie mieli perspektyw. Długie lata liczył się tylko papier, łokcie i kontakty. Oraz umiejętność mieszania

                "przeciętni absolwenci szkół zawodowych nie mieli perspektyw"
                Żadni absolwenci "konkretnych" kierunków nie mieli perspektyw. Długie lata liczył się tylko papier, łokcie i kontakty. Oraz umiejętność mieszania gorzkiej herbaty. Taki urok "okresu przemian". To powoli się zmienia, na uczelniach również. Ale dokucza mi poczucie czasu, który minął a "kolejne pokolenie pracuje dla dobra następnych"...
                "nie kończyły studiów w kraju to zapewne nie masz o nich pełnej wiedzy"
                Obserwowałem proces "produkcji" z bliska, nadal utrzymuję kontakty a doświadczenia dzieciaków tylko potwierdziły postępujący proces "alienacji". Nie mają lekko, bo to inna rzeczywistość, w której też trzeba sobie poradzić z codziennością ale jest w co wbić zęby.
                "młodymi konstruktorami i widzę że nie mamy czego się wstydzić"
                To konstruktorzy powinni się wstydzić...
                "wielkich koncernach i okazywało się, że np. wcale nie ma tam lepszego sprzętu"
                ;) jak napisałem, na tej ścieżce to długa droga. A tym bardziej, gdy to krajowe odziały tych koncernów.

                • 0 0

              • Jeszcze odnośnie polskich uczelni. (1)

                Zgadzam się, że bardzo wiele można by na nich zmienić i zapewne w wielu aspektach ustępują uczelniom zagranicznym, jednak mimo wszystko Ci studenci którzy chcą, znajdą na nich możliwości do rozwoju.

                W tym co

                Zgadzam się, że bardzo wiele można by na nich zmienić i zapewne w wielu aspektach ustępują uczelniom zagranicznym, jednak mimo wszystko Ci studenci którzy chcą, znajdą na nich możliwości do rozwoju.

                W tym co piszesz widzę wiele racji jednak to co napisałeś w pierwszym poście jest, delikatnie mówiąc, mocno przerysowane i krzywdzące.

                Choć idealnie nie jest. Mnie też przeraża liczba przyjmowanych studentów i system który to promuje. Dopiero pod koniec studiów, kiedy liczba studentów znacznie się zmniejszyła, poprawiło się zarówno podejście kadry jak i pojawiły prawdziwe możliwości zdobycia konkretnej, praktycznej wiedzy. A i tak pewnie max 10% absolwentów potrafiła zrobić z tego pożytek.

                Jeśli chodzi o kadrę to bywa bardzo różna.
                Ogólnie nie brakuje młodych zdolnych pracowników, również młodziutkich doktorantów, choć i emeryci się zdarzają.
                Bez problemu można też znaleźć ludzi w średnim wieku w tym świetnych dydaktyków albo praktyków z ogromnym doświadczeniem.

                Ale nie brakuje również ludzi kompletnie niekompetentnych lub oderwanych od współczesnej rzeczywistości (i to bez względu na wiek czy stopień naukowy) albo robiących tylko swoje biznesy i olewających uczelnie i studentów. Czasami są to pojedyncze osoby a czasem wręcz całe katedry (mam nadzieje, że nie całe wydziały).

                Nie mniej, w całym tym bałaganie, wciąż są spore możliwości. Uczelnie się modernizują, sporo jest w miarę nowoczesnego sprzętu, stare narzędzia i techniki ustępują miejsca nowym. Nawet dzisiejsi świeży absolwenci bywają bardzo ogarnięci (choć większość kompletnie nieogrania).

                • 0 0

              • trochę to przerasta ramy posta na forum

                " mimo wszystko Ci studenci którzy chcą"
                Aby chcieć, trzeba trochę wiedzieć. Obecnie młody człowiek przychodzi na uczelnię nie mając nawet bladego pojęcia o dziedzinie, którą "chce" zgłebiać z oczekiwaniem, że w

                " mimo wszystko Ci studenci którzy chcą"
                Aby chcieć, trzeba trochę wiedzieć. Obecnie młody człowiek przychodzi na uczelnię nie mając nawet bladego pojęcia o dziedzinie, którą "chce" zgłebiać z oczekiwaniem, że w czarowny sposób to zakiełkuje w głowie. A tego się nie da w 3 + ew. 2 lata. Nas, po prostu, nie stać na taki model. Nie dlatego, że powinno się płacić za naukę, bo to nic nie zmieni. Chodzi o to aby wybory były podejmowane z minimum świadomości.
                Te jednostki, o których wspominasz, to często ludzie z rodzinnym "obciążeniem". Ja się "sformatowałem" w wieku 12 lat, na studia dostałem sie ze znajomością mat/fiz na poziomie obecnych pierwszoroczniaków. Miałem podkład, bo po technikum, więc z kierunkowymi na początku dramatu nie było. A i tak nie uniknąłem zdrowej "młócy", wątpliwosci i rozczarowań. Sumarycznie skończyło sie nieźle i wiele lat pracowałem w zawodzie. Również na uczelni, choć nie jako dydaktyk. Stąd moja, może skażona, opinia...

                Co do "blaszki" - tu chcialem podkreślić pewien syndrom, który przetoczył się przez moją rzeczywistość. Na szczęście, obok mnie. Polegało to na masowym wysypie naukowych i gospodarczych "celebrytów", którzy wyeliminowali z rynku tych, co dowolną "blaszkę" potrafili przygotować. Dotyczy to równiez uczelni, gdzie "podła empiria" i rzemiosło były/są w pogardzie. A odtworzyć to znacznie trudniejszy proces.
                Jak wspomniałeś, bo taka moda...
                A tam gdzie ona panią, tam rozum sługą...

                "znajdą na nich możliwości do rozwoju"
                To cieszy. Ale jednocześnie mam świadomość, że z powodu odklejenia się od bieżących praktyk przemysłowych - to dużo za mało. No i żadna symulacja nie da ci świadomości zapachu oleju w przeciążonej maszynie... ;)

                • 0 0

    • Cocomo szał

      Dzisiaj fachowców z użycie rąk przybywa w sezonie , jak trzeba okraś pijanego.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.