Opinie (29) 2 zablokowane

  • teraz dzięki ekoidiotom (4)

    nie buduje się hydroelektrowni, a mamy taką sieć rzek ...

    • 43 14

    • a to niby jaka sieć?

      • 6 13

    • jeżeli wymóg działającej sprawnej przepławki jest największym problemem chcących budować

      to i dobrze że nie powstają nowe. Jestem jak najbardziej za hydroelektrowniami, ale tymi małymi a nie gigantami jak we włocławku stważającymi po 30 latach więcej problemów niż korzyści. W Szwecji i Norwegii jes mnóstwo

      to i dobrze że nie powstają nowe. Jestem jak najbardziej za hydroelektrowniami, ale tymi małymi a nie gigantami jak we włocławku stważającymi po 30 latach więcej problemów niż korzyści. W Szwecji i Norwegii jes mnóstwo małych i średnich elektrowini, ale tam jest to zrobione z głową i wymaganiami ochrony środowiska. U nas jak tylko ktoś napomknie o tym to od razu od ekoterrorstów jest wyzywany co ogranicza wolność inwestora. Nie chodzi by budować jak najwięcej, ale by budować "z głową"

      • 16 13

    • (1)

      cóż ... widać znów Polak wszechwiedzący ;) proszę sobie poczytać przeciw jakim elektrownią się nie zgadzają owi idioci i proszę sobie poczytać jakie problemy ma stopień Wisły we Włocławku.

      • 4 12

      • problem to ty masz,

        ale ze zrozumieniem zagadnienia.

        • 11 6

  • Bardzo dobry arykuł

    Ludzie z pasją

    • 22 8

  • Takie ciekawe artykuły czyta się z przyjemnością

    • 14 6

  • Aż chce się jechać

    super

    • 10 4

  • " Dzieje wykorzystania energii wodnej na Raduni sięgają XIV wieku, kiedy to Krzyżacy zbudowali rozpoczynający się w Pruszczu

    Jeszcze w XIII wieku żukowskie Norbertanki postawił młyn wodny na Raduni. Pomorze przed Krzyżakami też było cywilizowane, serio.

    • 8 3

  • Armagedon ryb wędrownych i nie tylko...

    Radunia została zagospodarowana do wytwarzania energii elektrycznej, więc możemy zapomnieć o występowaniu w niej łososia i troci wędrownej oraz minoga rzecznego...

    • 12 11

  • duże problemy ekologiczne (8)

    "...Według danych Urzędu Regulacji Energetyki (luty 2012), w całej Polsce, ok. 80% liczby wszystkich elektrowni wodnych stanowią tzw. mikroelektrownie, których moc jednostkowa nie przekracza 300 kW, przy czym w

    "...Według danych Urzędu Regulacji Energetyki (luty 2012), w całej Polsce, ok. 80% liczby wszystkich elektrowni wodnych stanowią tzw. mikroelektrownie, których moc jednostkowa nie przekracza 300 kW, przy czym w zdecydowanej większości są to elektrownie o mocy od kilkunastu do kilkudziesięciu kilowatów. W skali kraju ogólna moc istniejących 596 mikroelektrowni osiąga 42,9 MW (odpowiednik 21 powszechnie stosowanych turbin wiatrowych o mocy 2 MW), przy czym najwięcej funkcjonuje w województwie pomorskim, gdzie 86 elektrowni osiąga moc 6,3 MW (odpowiednik 3 turbin wiatrowych). Pomimo tak dużej liczby elektrowni poniżej 300 kW, ich udział w wyprodukowanej energii z wszystkich elektrowni wodnych wynosi jedynie 4,4%. Uwzględniając fakt, że w Polsce tylko ok. 1,8% całości wyprodukowanej energii pochodzi z elektrowni wodnych (dane GUS za 2010 r.), głównie dużych i szczytowo-pompowych, liczby te jasno wskazują, że znaczenie MEW w bilansie energetycznym kraju jest marginalne, nawet przy uwzględnieniu teoretycznego, kilkukrotnego wzrostu ich liczby.
    Biorąc pod uwagę opisywane szkody dla środowiska przyrodniczego w tym ichtiofauny, przytaczane argumenty zwolenników MEW o korzyściach ekologicznych ich funkcjonowania są nie do zaakceptowania. Strat przyrodniczych związanych np. z zanikiem gatunku lub populacji nie da się prosto przełożyć na wymiar finansowy, jednak wydają się być niewspółmiernie wysokie w konfrontacji z korzyściami materialnymi związanymi z nieistotną produkcją energii. Należy jednak uwzględnić to, że najmniejsze elektrownie wodne są traktowane jako opłacalne, bowiem dzięki dofinansowaniu inwestycji ze źródeł zewnętrznych i automatycznemu sterowaniu (pracują one zazwyczaj bezobsługowo), wyprodukowany kosztem środowiska zysk trafia do wąskiego grona ich prywatnych właścicieli i użytkowników." - fragment artykułu pn. Małe elektrownie wodne - duże problemy ekologiczne: przykłady z rzek północnej Polski" Chrońmy Przyrodę Ojczystą 68(6): 424-434, 2012

    • 14 8

    • Jeszcze trzeba się zastanowić skąd ten tekst pochodzi, kto jest jego autorem i jakie ma on kompetencje... (7)

      Ten artykuł (znany i powszechnie krytykowany przez specjalistów z branży) był pisany przez osoby które nie mają zielonego pojęcia o energetyce (zajmują się głównie biologią i występowaniem ryb w Polskich rzekach, autor

      Ten artykuł (znany i powszechnie krytykowany przez specjalistów z branży) był pisany przez osoby które nie mają zielonego pojęcia o energetyce (zajmują się głównie biologią i występowaniem ryb w Polskich rzekach, autor jest wybitnym specjalistą od ryb łososiowatych i strzebli błotnej), sam art. pojawił się w czasopiśmie które żyje z "ochrony przyrody". Od razu w tym fragmencie rzuca się w oczy wiele błędów i przeinaczeń. 1 MW mocy zainstalowanej w e. wodnych nie jest równe 1 MW mocy zainstalowanej w e. wiatrowych, bo e. wiatrowe pracują tylko 20-30% godzin w roku, elektrownie szyczytowo-pompowe nie produkują energii a jedynie ją magazynują ;) . Energetyka wodna jest często jedynie dodatkiem do budowli hydrotechnicznych służących do celów nieenergetycznych (regulacja rzek, cele rolnicze, komunalne i in.). Czas życia elektrowni wodnej jest kilkakrotnie dłuższy niż elektrowni wiatrowych, przez co wytworzona sumaryczna energia elektryczna do energii potrzebnej do uruchomienia źródła energii jest wielokrotnie większa w przypadku energetyki wodnej. Energetyka wiatrowa dostaje wielokrotnie wyższe dofinansowanie niż wodna, bo tam jest wielkie lobby i pieniądze. Energetyka wodna to raczej dzisiaj sprawa zmarginalizowana w Polsce... która trzyma się jeszcze jakoś dzięki grupce zapaleńców.

      • 8 5

      • (6)

        Uderz w stół, a nożyce się odezwą

        • 1 2

        • (5)

          a może byś się ustosunkował bardziej merytorycznie do mojego posta? Wytknąłem konkretne bzdury w cytowanym tekście (co pokazuje poziom wiedzy autorów a raczej jej brak dotyczący energetyki), na co dostałem bezsensowną

          a może byś się ustosunkował bardziej merytorycznie do mojego posta? Wytknąłem konkretne bzdury w cytowanym tekście (co pokazuje poziom wiedzy autorów a raczej jej brak dotyczący energetyki), na co dostałem bezsensowną odpowiedź. Czasem warto przyznać się że nie ma się pojęcia o danej tematyce... Ja nie wypowiadam się na temat strzebli błotnej (a już tym bardziej nie piszę na ten temat artykułów w pismach branżowych czy naukowych) bo zrobił bym z siebie idiotę.

          • 5 0

          • Zawsze zastanawia mnie fakt, że przeciez ci którzy projektują elektrownie wodne to ludzie jednak wykształceni a nie rozumieją, że rzeka jest ukałdem ciągłym który transportuje nie tylko wodę ale również rumosz a co za

            Zawsze zastanawia mnie fakt, że przeciez ci którzy projektują elektrownie wodne to ludzie jednak wykształceni a nie rozumieją, że rzeka jest ukałdem ciągłym który transportuje nie tylko wodę ale również rumosz a co za tym idzie każde przegradzanie rzeki zatrzymuje ten ukałd. To w szybkim tempie prowadzi do akumulacji nanosu często bardzo szkodliwego. Kilka przykładów z Polski? EW Rożnów i Czchów, EW Włocławek, Kaskada Górnej Wisły itd. Wszystkie mają te same problemy - te zbiorniki przestają istnieć i są tykającą bombą. Nie można tak po prostu pozbyć się tych osadów. A wracając do wspomnianych powyżej ryb to ostatnia rodzima populacja łososia została własnie wykończona po takim czyszczeniu osadów powyżej EW Kammienna na rzece Drawie. Nie oszukujmy ludzi wmawiając im że elektrownie wodne to zielona energia.

            • 7 3

          • (3)

            Chrońmy Przyrodę Ojczystą jest pismem Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Jest wydawane od 1945 r. Autorzy artykułów nie płacą czasopiśmie za ukazanie się ich prac oraz nie otrzymują gratyfikacji, a sam manuskrypt przechodzi

            Chrońmy Przyrodę Ojczystą jest pismem Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Jest wydawane od 1945 r. Autorzy artykułów nie płacą czasopiśmie za ukazanie się ich prac oraz nie otrzymują gratyfikacji, a sam manuskrypt przechodzi recenzję.
            Tak jak Pan "inżynier" zauważył autor jest specjalistą od ryb łososiowatych zatem to osoba, która wie co pisze i potrafi, jako ekspert ocenić szkody czynione ichtiofaunie przez energetykę wodną.
            W artykule cytowane są dane Urzędu Regulacji Energetyki i GUSu . Mam nadzieję, że są to dane wiarygodne tzn. rzetelnie raportowane przez stosowne podmioty.
            Fakty są jednoznaczne i Pan "inżynier" to potwierdził, że udział energetyki wodnej jest marginalny. Natomiast szkody czynione ekosystemom rzek są ogromne, o czym z kolei nawet nie raczył nadmienić.

            • 4 2

            • (2)

              Jak 99% prasy tego typu, to nie jest żadna nowość że nikt nikomu nie płaci i ze są recenzje artykułów, co jeszcze totalnie o niczym nie świadczy tym bardziej o poziomie wypisywanych treści. Takie artykuły pisze się dla

              Jak 99% prasy tego typu, to nie jest żadna nowość że nikt nikomu nie płaci i ze są recenzje artykułów, co jeszcze totalnie o niczym nie świadczy tym bardziej o poziomie wypisywanych treści. Takie artykuły pisze się dla punktów, na bazie których ten pan jest rozliczany co roku, dostaje się premie, nagrody, robi doktoraty, habilitację. Jak ktoś kto czyta różne dane statystyczne ich nie rozumie bo ich nie rozumie i nie ma o nich pojęcia to jest pewien niewielki problem (nie każdy musi się na wszystkim znać), gorzej jak taki ktoś zaczyna tymi danymi operować i cytować je w swoich artykułach przy okazji wyciągając rożne mniej lub bardziej trafne wnioski! Wtedy ludzie którzy to czytają a również nie mają totalnie żadnej wiedzy na ten temat posługują się takimi danymi uważając je za pewnik...

              • 4 2

              • (1)

                Ciekawe, jak można manipulować procentami.
                Ad rem, artykuł ten dokumentuje bardzo poważne uchybienia i brak reakcji organów państwa na to co się dzieje na obszarach Natura 2000. Obszarów, które wskazało nasze

                Ciekawe, jak można manipulować procentami.
                Ad rem, artykuł ten dokumentuje bardzo poważne uchybienia i brak reakcji organów państwa na to co się dzieje na obszarach Natura 2000. Obszarów, które wskazało nasze państwo, że warto je chronić z uwagi na ich walory przyrodnicze. Obszary, które uznaliśmy że mają znaczenie w skali Europy.

                Przykładowo praca ukazuje harce użytkowników elektrowni, którzy dla zysku okresowo blokują przepływy w okresie niżówek z uwagi na niewystarczającą ilość wody do napędu turbin podczas pracy w systemie ciągłym. Wówczas po nagromadzeniu wody w zbiorniku, automatycznie uruchamiany jest turbozespół wraz z nagłym upustem wody.
                Ponadto artykuł zawiera wyniki połowów prowadzonych przed i po uruchomieniu opisywanych elektrowni wodnych oraz zdjęcia koryt rzek, w tym koryta całkowicie suchego. I to wszystko na obszarach chronionych.

                A co Pan "inżynier" powie o kaleczeniu i zabijaniu ryb przez łopatki turbin?

                • 4 3

              • Przestańcie już pitolić... i tak nic nie wskóracie

                Tu mowa o samych obiektach pod katem turystyki, a nie jakiś tam...

                • 2 2

  • Fajna idea (1)

    Fajna idea. Świetny opis. Mam nadzieję, ze ktoś też napomknął w trakcie postojów zainteresowanym uczestnikom o tym unikacie jaki stanowią elektrownie na Raduni. Aż dziwne, że jeszcze tego nie zniszczyliśmy.

    Fajna idea. Świetny opis. Mam nadzieję, ze ktoś też napomknął w trakcie postojów zainteresowanym uczestnikom o tym unikacie jaki stanowią elektrownie na Raduni. Aż dziwne, że jeszcze tego nie zniszczyliśmy.

    Ciekawy jestem jak się kieruje taka dużą grupą. Troszkę przerażające opanowanie takiej gromady ludzi z nieuchronnymi madralińskimi, sportowcami i marudami.

    Kiedyś spróbuję, może nie jest tak strasznie.

    • 4 2

    • Te elektrownie to skansen świadczący o niegdysiejszym braku świadomości przyrodniczej. Stawianie obecnie takich elektrowni wodnych, jak i "betonowanie" rzek dokumentuje jedynie nasze zacofanie względem zachodu.

      • 5 6

  • Małe ostrzeżenie! (2)

    Wczoraj przejechaliśmy tę trasę - jest bardzo ciekawa i oferuje wiele możliwości modyfikacji zależnie od sił i pogody. Gratulacje!

    OSTRZEŻENIE - niestety aplikacja Traseo posiada jeden poważny błąd. Mapa w

    Wczoraj przejechaliśmy tę trasę - jest bardzo ciekawa i oferuje wiele możliwości modyfikacji zależnie od sił i pogody. Gratulacje!

    OSTRZEŻENIE - niestety aplikacja Traseo posiada jeden poważny błąd. Mapa w wersji komórkowej przekłamuje. Najwyraźniej nie pozwala na osadzenie śladu GPS poza siatką dróg i modyfikuje go osadzając w innym miejscu (przesuwając względem mapy). Widać to np. nad jez. Juszkowskim - mapa i ślad na stronie Traseo pokazuje przejazd przy elektrowni wodnej lewym brzegiem jeziora (patrząc na północ) natomiast mapa Traseo w komórce pokazuje przejazd ulicami po prawej stronie jeziora i ominięcie elektrowni. Poważniejszy błąd jest między Łapinem a Widlinem, gdzie aplikacja komórkowa każe nam wjechać na teren Morpaku i przechodzić Radunię wpław :) Generalnie aplikację odinstalowuję, bo może doprowadzić do poważniejszego zamieszania.

    • 1 0

    • Ślad trasy (1)

      Niestety nie mamy wpływu na funkcjonowanie aplikacji rejestrujących. Sam osobiście testowałem wiele z nich i żadna nie jest idealna. Każda ma swoje wady. Co do ostrzeżenia - sprawdzałem ślad z naszego zapisu i

      Niestety nie mamy wpływu na funkcjonowanie aplikacji rejestrujących. Sam osobiście testowałem wiele z nich i żadna nie jest idealna. Każda ma swoje wady. Co do ostrzeżenia - sprawdzałem ślad z naszego zapisu i porównywałem go ze śladem zapisywanym przez aplikację na Androidzie - NIE ZNALAZŁEM ŻADNYCH RÓŻNIC. Najlepszym rozwiązaniem jest korzystanie z map turystycznych w skali poniżej 1:50 000. Mapa papierowa jest zdecydowanie mniej zawodna od aplikacji na telefony.

      • 1 0

      • :)

        Tak własnie robiłem - Traseo do wyznaczenia kierunku a papier do szczegółowej orientacji :) Niestety jednak ktoś inny może za mocno polegać na traseo. Czy sprawdzałeś później trasę na mapie w aplikacji? Wrzucam link do

        Tak własnie robiłem - Traseo do wyznaczenia kierunku a papier do szczegółowej orientacji :) Niestety jednak ktoś inny może za mocno polegać na traseo. Czy sprawdzałeś później trasę na mapie w aplikacji? Wrzucam link do screena z trasy w moim Galaxy Ace 2 - dwa punkty, które opisywałem. Może na różnych urządzeniach różnie działa OpenMap?
        imageshack.(com)/scaled/large/707/c935.png
        imageshack.(com)/scaled/large/854/ss7z.png

        PS: Pretensji nie mam, dzięki za ciekawą trasę :)

        • 1 0

  • OK artukuł ciekawy ale

    czy wszystkie fotografie muszą mieć ten sam podpis (Migawki z wycieczki "szlakiem elektrowni wodnych na Raduni"). Przez to wartość informacyjna
    tekstu znacznie maleje.

    • 1 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.