Opinie (89)

  • Nie warto ! (1)

    Lepiej wykupić lekcje prywatne, niż przez 4 czy 6 lat uczyć kształcenia słuchu rytmiki i historii. Lekcje zniechęcają, powiedziałbym wręcz, że zabijają talent. Przeważnie lekcje są po szkole, przynajmniej 2 razy w

    Lepiej wykupić lekcje prywatne, niż przez 4 czy 6 lat uczyć kształcenia słuchu rytmiki i historii. Lekcje zniechęcają, powiedziałbym wręcz, że zabijają talent. Przeważnie lekcje są po szkole, przynajmniej 2 razy w tygodniu. Nauczyciele nie mają z reguły cierpliwości, niektórzy krzyczą. Na wstępnym przesłuchaniu to ONI kwalifikują na jaki instrument dziecko może iść. Mimo, że córka chciała wybrała gitarę, musiała iść na fortepian. Jeśli nie jest to tradycją rodzinną, nie wiążecie z tym przyszłości dziecka i nie jest to waszym niespełnionym marzeniem z dzieciństwa - LEKCJE PRYWATNE. Pozdrowienia dla PSM I Stopnia z PUCKA - odradzam.

    • 14 18

    • coś w tym jest

      ja szkołe muzyczną wspominam różnie, były lepsze dni ale też chodzenie z płaczem na zajęcia, szczególnie rytmiki, gdzie pani była wymagająca, a dzieci zestresowane (przynajmniej te słabsze). Ale 2 ostatnie lata

      ja szkołe muzyczną wspominam różnie, były lepsze dni ale też chodzenie z płaczem na zajęcia, szczególnie rytmiki, gdzie pani była wymagająca, a dzieci zestresowane (przynajmniej te słabsze). Ale 2 ostatnie lata wspominam super, gdzie mój nauczyciel gitary wrzucił mnie do duetu i jeździliśmy na konkursy - wtedy od razu dostawało się powera i była pełna mobilizacja:)

      • 2 0

  • Nie (1)

    Sama byłam poslana przez ambicje rodziców. Teraz nienawidzę pianina, skrzypiec i muzyki. Dzieciństwo pamiętam tylko sleczenie nad nutami i ciągłe próby żeby spełnić marzenia moich rodziców o zdolnym muzycznie dziecku. Swojego nigdy nie pośle.

    • 12 16

    • Bardzo słusznie, nie posyłaj.

      Niestety do pewnych spraw trzeba mieć kwalifikacje intelektualne i wzorce rodzinne lub przynajmniej ambicje.

      P.S. Nie wiem co tam z tobą w dzieciństwie robili, bo mi nie pozwalali się bawić na dworze, miałam

      Niestety do pewnych spraw trzeba mieć kwalifikacje intelektualne i wzorce rodzinne lub przynajmniej ambicje.

      P.S. Nie wiem co tam z tobą w dzieciństwie robili, bo mi nie pozwalali się bawić na dworze, miałam się uczyć,
      ale wiem po swoim dziecku, że wystarczy zorganizowanie chwili czasu zaraz po lekcjach i dzieciak może i bawić się na dworze, i trenować amatorsko jakiś sport, czy cokolwiek.

      Tymczasem twoje wnioskowanie jest tak ułomne, jakbyś miała jakąś potworną traumę.
      Wiesz, dziecko jakiegoś dewianta też będzie twierdzić, że ono dzieci mieć nie będzie, albo jego dzieci nie będą miały drugiego rodzica.

      • 4 1

  • Nie polecam tak samo jak wpychanie dzieci do kościoła. (2)

    Tylko pasjonat i prawdziwy talent jest w stanie dokonać czegoś w tej dziedzinie. Takich jest z 1 % w populacji. Reszta zostanie frustratami lub max dichopolograjkami.

    • 11 19

    • (1)

      posłanie dziecka do szkoły muzycznej nie wiąże się z ostatecznym i definitywnym wyborem zawodu. ja po szkole muzycznej wybrałam studia inne niż akademia muzyczna i pracuję w kompletnie innym zawodzie. natomiast

      posłanie dziecka do szkoły muzycznej nie wiąże się z ostatecznym i definitywnym wyborem zawodu. ja po szkole muzycznej wybrałam studia inne niż akademia muzyczna i pracuję w kompletnie innym zawodzie. natomiast umiejętność gry zawsze okazuje się dodatkowym atutem, u mnie np na rozmowie kwalifikacyjnej :P nie wiedzieć czemu na ludziach to często robi wrażenie

      • 9 0

      • Dlaczego? Rekruterzy muszą być zorientowani, że nauka w szkole muzycznej to podejmowanie wyzwań, ambicja, robienie czegoś ponad normę, dążenie do celu, ciągły niedosyt w kształtowaniu samego siebie i pokonywaniu własnych

        Dlaczego? Rekruterzy muszą być zorientowani, że nauka w szkole muzycznej to podejmowanie wyzwań, ambicja, robienie czegoś ponad normę, dążenie do celu, ciągły niedosyt w kształtowaniu samego siebie i pokonywaniu własnych słabości - dlatego choćby w korporacjach jest taki podziw dla muzyków. Liczą, że taka osoba będzie traktowała pracę jako pewnego rodzaju własny rozwój -> rozwój firmy. To proste! A ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Szkoła muzyczna nie jest uprzykrzaniem komuś życia, jest nauką dobrej organizacji pracy, samodyscypliny, ambicji. Muzyk nie wie co to nuda ;-)

        • 0 0

  • nie rozumiem pytania

    o co kaman?

    • 1 1

  • Nie warto!!!

    Po 8 latach gry na pianinie tylko zmarnowany czas dzieciństwa, bo rodzice chcieli a dla mnie i tak zderzenie z rzeczywistością bo trzeba nauczyć się konkretnego zawodu żeby mieć za co kupić chlebek. A po trzecie gdzie grać...jak za ścianą sąsiedzi walący ciągle w kaloryfer , ciągle kłótnie, masakra. Nie warto !!!

    • 9 15

  • Ukochany instrument

    Gitara to moj ukochany instrument, zaczalem brzdakac w wieku 16 lat w liceum, jak wiele osob w tym wieku. Dzis mam 29 i jest to dalej moja najwieksza radosc. Nie jestem wirtuozem, chociaz bywaja dni ze potrafie cwiczyc

    Gitara to moj ukochany instrument, zaczalem brzdakac w wieku 16 lat w liceum, jak wiele osob w tym wieku. Dzis mam 29 i jest to dalej moja najwieksza radosc. Nie jestem wirtuozem, chociaz bywaja dni ze potrafie cwiczyc po 3 godziny. Troszke zaluje ze nie chodzilem do szkoly muzycznej, ale za dziecka nie mialem bakcyla (rodzice proponowali lekcje). W efekcie brakuje mi wiedzy teoretycznej i doksztalcam sie (chodze na lekcje) z zakresu czytania nut, akordow czy skal - o ile do bluesa nie jest to wymagane, o tyle w jazzie (ktory uwielbiam) juz sie przydaje. Wszystko rozbija sie o dobrych nauczycieli - moi to SRV, Rory Gallagher czy kolega Page :)

    • 18 0

  • Czemu w 90% skrzypaczki to stare panny? (6)

    W latach 80 i 90 w szkole muzycznej I stopnia im H.Wieniawskiego, WSZYSTKIE nauczycielki skrzypiec były starymi pannami. Najlepsza była dyrektorka Pani Teresa M. Nie zapomnę jej lekcji (i pewnie cała szkoła). Darła mordę

    W latach 80 i 90 w szkole muzycznej I stopnia im H.Wieniawskiego, WSZYSTKIE nauczycielki skrzypiec były starymi pannami. Najlepsza była dyrektorka Pani Teresa M. Nie zapomnę jej lekcji (i pewnie cała szkoła). Darła mordę jak wariatka. Forteeeeeee :-)
    Na lekcji dziecku płyną łzy i te teksty, że i tak nic Ci to nie da....ehhh Rodzice zastraszeni słowem się nie odzywali bo widocznie tak musiało być.
    Czy może coś się zmieniło? Niech ktoś napisze szczerze.

    • 7 23

    • Sory, niechcący ten kciuk w dół

      • 2 2

    • tak, bo wszystkie absolwentki skrzypiec kończą w szkole muzycznej ucząc bajtle, tak właśnie jest.

      • 4 1

    • Pani Teresa

      Tłukła jeszcze smyczkiem po palcach. Faktycznie bylo ciezko.

      • 5 0

    • Bo ja wiem... w pewnym wieku ludzie się nieraz rozwodzą, tudzież nigdy się nie pobrali...

      Ja tam znam np informatyka, starego kawalera i nauczycielkę biologii, niezamężną przez całe życie.

      Ale żebym z tego powodu miała stwierdzić, że moje dziecko nie będzie się znało na komputerach oraz nie pozwolę mu uczyć się biologii (a niech nie zdaje do kolejnej klasy rok po roku), to musiałabym mieć coś z głową.

      :D

      • 9 0

    • Ty mój pierniczku... stały tekst Teresy

      • 1 0

    • Jakim trzeba było być beztalenciem i miernotą, żeby pozostały tylko takie wspomnienia.

      • 5 0

  • Bacewicz!! Grażyna Bacewicz, nie Becewicz! ("Miejsca" pod artykułem)

    • 5 0

  • Bardzo polecam

    Nawet, jeśli dziecko nie zrobi kariery muzycznej, nauka gry działa bardzo pozytywnie na rozwój ogólny. Nauka w zwykłej szkole "wchodzi" o wiele lepiej. Poza tym trzeba sobie uświadomić, że w wieku 18-tu lat nie ma już

    Nawet, jeśli dziecko nie zrobi kariery muzycznej, nauka gry działa bardzo pozytywnie na rozwój ogólny. Nauka w zwykłej szkole "wchodzi" o wiele lepiej. Poza tym trzeba sobie uświadomić, że w wieku 18-tu lat nie ma już szans na prawidłowe nauczenie gry na większości instrumentów, tym bardziej od podstaw. Życzę wytrwałości i sukcesów wszystkim młodym grajkom i ich rodzicom. A trolle na forum niech dalej kipią z zazdrości.

    • 23 5

  • co daje kształcenie słuchu (4)

    Jestem muzykiem pasjonatem (nie utrzymuję się z tego, robię to bo lubię). Nie kończyłem żadnej państwowej szkoły muzycznej (PSM), ale uczyłem się prywatnie u innych muzyków zawodowych.
    Program w PSM z naciskiem na

    Jestem muzykiem pasjonatem (nie utrzymuję się z tego, robię to bo lubię). Nie kończyłem żadnej państwowej szkoły muzycznej (PSM), ale uczyłem się prywatnie u innych muzyków zawodowych.
    Program w PSM z naciskiem na zajęcia z rytmiki, kształcenia słuchu w pierwszych latach kształcenia nie jest tak ułożony bez powodu. Ludzki zmysł słuchu pod kątem muzycznym da się kształtować jedynie u młodych dzieci, dlatego jeśli nie zrobi się tego w pierwszych latach to już później nie zrobi się tego wcale (lub jest to bardzo trudne).
    Faktem jest, że zniechęca to dzieciaki na samym starcie, które po prostu chcą grać, ale z drugiej strony jest to niezbędne jeśli będzie chciało się z tym wiązać karierę. Jak mówiłem - później się tego nie da nadrobić.
    Grę na instrumencie często wiążemy z jakąś zdolnością manualną co jest bardzo powierzchownym osądem, gdyż muzyka wychodzi tak naprawdę zawsze z głowy i jeśli "tam" jej nie będziemy "słyszeć" to chcąc np. komponować czy grać chociażby w amatorskim zespole, zawsze napotkamy barierę, niezależnie na czym byśmy grali.
    Będąc młody bardzo chciałem grać na gitarze. Rodzice celowo nie puścili mnie do szkoły muzycznej, gdyż nie chcieli by zabiła we mnie pasję. Muzykę pokochałem i dziś czasem żałuję, że taką podjęli decyzję, gdyż może wiele rzeczy byłoby dzisiaj dla mnie teraz łatwiejszych. Ale z drugiej strony może faktycznie bym się zniechęcił gdybym nie umiał raptem po dwóch tygodniach zagrać akordów pierwszej piosenki. Nie przewidzisz przyszłości.
    A dla tych co chcą zrozumieć czym jest słuch absolutny polecam obejrzeć na YT filmik: Perfect Pitch The World's Greatest Ear.
    Ale nie oszukujmy się - z tym nikt się nie rodzi. To ZAWSZE jest kwestia ćwiczeń od małego dziecka.
    Pozdrawiam

    • 23 0

    • Fajnie napisałeś, dużo racji

      • 4 0

    • Ukonczyłem dwa stopnie. Wiele trafnych spostrzezen w Twojej wypowiedzi jest. W duzym skrocie : jest ciezko ale warto, nawet jesli w dorosylm zyciu pieniedzy z tego nie bedzie.

      • 7 1

    • z "tym" się rodzi...

      Ale nie u kazdego "to" jest wystarczającej jakości i ilości. Nawet jak jest, podobnie jak brylant, wymaga mnóstwa pracy i sporo jest "odpadów". W naszych warunkach tylko pasja i wsparcie otoczenia pomaga to znieść.
      Całkowicie się z Tobą zgadzam, to jest kwestia psychosomatyki oraz pracy. Czasami ciężkiej.

      • 4 0

    • Ja chodziłam do szkoły muzycznej (uczyłam się gry na skrzypcach) i lubiłam wszystkie lekcje - teorię, a najbardziej rytmikę, na

      Wcale mnie te zajęcia nie zniechęcały, a wręcz przeciwnie. Poza tym szkoła muzyczna rozbudziła we mnie miłość do muzyki.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.