Opinie (56) ponad 10 zablokowanych

  • Centrum Gdańska coraz gorzej kulinarnie... (15)

    Kiedyś nie było problemu znaleźć dobrą knajpę w centrum - teraz mamy vege burgery, żabki, naleśniki, jakieś pijalnie herbat i czekolad. Jak już gdzieś podają mięso albo cokolwiek co można uznać za obiad to ceny z kosmosu

    Kiedyś nie było problemu znaleźć dobrą knajpę w centrum - teraz mamy vege burgery, żabki, naleśniki, jakieś pijalnie herbat i czekolad. Jak już gdzieś podają mięso albo cokolwiek co można uznać za obiad to ceny z kosmosu + małe porcje. Do tego menu, gdzie są 3 dania główne na krzyż oraz czas oczekiwania 1h. Może snobom, którzy się nie odróżniają Carlo Rossi od normalnych win i jedzą porcję 100g, żeby trener personalny był zadowolony to się podoba - ale normalnym ludziom na pewno nie. Gdzie te czasy, że człowiek wchodził do restauracji, miał pełną kartę dań i napojów, (w tym piwa, a nie Lech/Tyskie/Żubr za 12zł hahaha) czekał max 30 minut na posiłek, wychodził najedzony i zadowolony? Mam nadzieję, że ta moda na insta-pozerstwo w końcu minie, skoro nawet zagraniczni turyści wpadają tutaj max na 2 dni, obejrzeć co trzeba i jadą dalej, do właściwego celu. Inflacja przyspiesza, niedługo stracimy jedyny atut jakim jest konkurowanie ceną i się mocno zdziwią restauratorzy co się naoglądali Gesslerowej, że zamiast budować bazę klientów w opraciu o Norwegów oraz polskich bananków, których brzuszek boli po odrobinie tłuszczu, to skupią się wreszcie na mieszkańcach, których przybywa.

    • 28 5

    • (6)

      "Mam nadzieję, że ta moda na insta-pozerstwo w końcu minie"

      To sobie czekaj jak Żyd na Mesjasza.

      W każdym razie ja w sobotę byłem na obiadokolacji w restauracji na Długim Targu, 30 metrów od

      "Mam nadzieję, że ta moda na insta-pozerstwo w końcu minie"

      To sobie czekaj jak Żyd na Mesjasza.

      W każdym razie ja w sobotę byłem na obiadokolacji w restauracji na Długim Targu, 30 metrów od Neptuna. Pech chciał, że jedyny wolny stolik przy wejściu i mogłem obserwować, jak co 2 minuty kelnerzy odsyłali ludzi, bo brak wolnych stolików (znaczy były wolne, ale na zewnątrz, a przy tamtym wietrze nikt nie chciał). Normalnych ludzi odsyłali, Polaków. Chyba, że pozerstwem jest być trzeźwym i mieć czyste ubranie.

      "Inflacja przyspiesza, niedługo stracimy jedyny atut jakim jest konkurowanie ceną"

      Chyba nie pamiętasz lat 90-tych i nie rozumiesz jaki skutek dla kursu waluty ma wysoka inflacja. Będziemy cenowo dla obcokrajowców konkurencyjni dużo bardziej niż dziś.

      • 5 2

      • Sam widzisz (5)

        Jak wygląda sytuacja w centrum - dlatego wolę wyskoczyć np. do Oliwy. Lata 90. dobrze pamiętam, właśnie nie do końca tak było jak mówisz - na przykładzie nawet tych Norwegów, korona lekko spada od dłuższego czasu, nie

        Jak wygląda sytuacja w centrum - dlatego wolę wyskoczyć np. do Oliwy. Lata 90. dobrze pamiętam, właśnie nie do końca tak było jak mówisz - na przykładzie nawet tych Norwegów, korona lekko spada od dłuższego czasu, nie dość że mniej PLNów dostaniesz w kantorze to jeszcze więcej ich musisz wydać na miejscu w pseudo-restauracjach. Czym jest pozerstwo napisałem wystarczająco aby wywnioskować o co naprawdę chodzi.

        • 3 0

        • (1)

          "sam widzisz jak wygląda sytuacja w centrum"

          Zjadłem strogonofa z kwaśną śmietaną, kluskami i burakami. Chyba normalna, polska kuchnia. I cały lokal zajęty polskimi klientami.

          Nie mam w Oliwie

          "sam widzisz jak wygląda sytuacja w centrum"

          Zjadłem strogonofa z kwaśną śmietaną, kluskami i burakami. Chyba normalna, polska kuchnia. I cały lokal zajęty polskimi klientami.

          Nie mam w Oliwie żadnych interesów zawodowych ani rodzinnych. Żebym miał tam wyskoczyć zjeść, to muszą zaoferować coś, czego bym sam nie umiał zrobić.

          Coś mi się widzi, że ty szukasz w centrum czego w rodzaju bistro. Takich też trochę jest, ale w jako tako rozwiniętym kraju w centrum jednego z najbogatszych miast to jest i będzie mniejszość.

          • 6 0

          • Chodziło mi po prostu o dobrą, polską kuchnię (lub szerzej regionalną) - ostatnio moją uwagę przykuła Kozlovna, zamierzam sprawdzić jak tam jest.

            • 1 0

        • (2)

          a gdzie chodzisz w Oliwie?

          • 1 1

          • W parku

            • 2 0

          • Ristorante Con Giardino

            • 1 0

    • ..dowiedz sie, ile kosztuje czynsz (7)

      na Glownym Miescie, ile zarabia kucharz, kelner.. Poza tym - Srodmiescie to glownie turysci, 70-80 procent zagranica wiec popyt napedza podaz i ceny. Dlaczego sprzedawac steka za 60 i zarobic na nim 5zl jesli schodzi za 90..

      • 2 2

      • Wiem jakie są ceny, koszty (6)

        Dlatego też się dziwię krótkowzrocznej polityce włodarzy Gdańska, którzy wolą przydusić złotą kurę tak, że o mało ducha nie wyzionie. Ale pocieszający jest fakt, że konkurencja zwłaszcza w postaci Sopotu robi to jeszcze

        Dlatego też się dziwię krótkowzrocznej polityce włodarzy Gdańska, którzy wolą przydusić złotą kurę tak, że o mało ducha nie wyzionie. Ale pocieszający jest fakt, że konkurencja zwłaszcza w postaci Sopotu robi to jeszcze gorzej - ta pseudo-miejska wydmuszka się bardzo szybko wyludnia. Poza tym doczytaj moją wypowiedź do końca, jesteśmy tylko przystankiem na drodze co zamożniejszych turystów, do nas głównie wpadają Ci, co mają tylko weekend w zapasie, bo blisko i dobra baza hotelowo-mieszkaniowa (Gdańsk króluje jeśli chodzi o krótkoterminowy najem).

        • 0 1

        • (5)

          Ale wiesz, że 1989 dobiegł końca i miasto nie decyduje za ile sprzedajesz?

          • 2 1

          • Ale wiesz, że nie żyjemy w próżni (4)

            Tylko w systemie naczyń połączonych, nieważne w jakiej epoce?

            • 1 0

            • (3)

              Naczynia są połączone. Globalnie. Nie stać cię, będzie stać szkopa. Nie każdego musi być stać na jedzenie na mieście, bo mu się zdaje, że jest naczyniem połączonym.

              • 1 0

              • Nie chodzi o to kogo stać a kogo nie (2)

                Dla mnie żaden problem pójść coś zjeść na mieście. Nie uśmiecha mi się jedynie ten stosunek ceny do jakości (oraz ilości). Mieszkam od urodzenia w Gdańsku, więc mam porównanie. Chodzi tutaj o krótkowzroczne myślenie

                Dla mnie żaden problem pójść coś zjeść na mieście. Nie uśmiecha mi się jedynie ten stosunek ceny do jakości (oraz ilości). Mieszkam od urodzenia w Gdańsku, więc mam porównanie. Chodzi tutaj o krótkowzroczne myślenie zarówno po stronie restauratorów jak i miasta. Jest tyle miejsc gdzie ten Szkop czy inny Holender może pojechać i wydać pieniądze. A nie oszukujmy się - Stare Miasto to ledwie 4 ulice na krzyż warte uwagi. Odbijasz w bok i widzisz szarą rzeczywistość, obskurne fasady, wysypiska na podwórkach i ani żywej duszy, poza menelami. Każdy turysta to zauważy - i wyrobi sobie opinię. A ponadto potrafi liczyć i ma porównanie z innymi miejscami.

                • 0 0

              • (1)

                "Odbijasz w bok i widzisz szarą rzeczywistość, obskurne fasady, wysypiska na podwórkach i ani żywej duszy, poza menelami."

                Dlatego też jest mały sens rozwijania biznesu z myślą o takiej klienteli. A Szkopów i Holendrów od 30 lat z roku na rok coraz więcej. Widocznie restauratorzy jednak wiedzą, co robią.

                • 2 1

              • Dziwnym trafem

                Większość przybytków w centrum istnieje do 5 lat max po czym upada. To nie jest kwestia silnej konkurencji, bo są tacy co działają od wielu lat z powodzeniem. Tak więc nie do końca wiedzą, skoro opierają się na

                Większość przybytków w centrum istnieje do 5 lat max po czym upada. To nie jest kwestia silnej konkurencji, bo są tacy co działają od wielu lat z powodzeniem. Tak więc nie do końca wiedzą, skoro opierają się na aktualnych trendach, zamiast wyrobić swoją markę. i styl. Ponadto co piąty odwiedzający to nawet nie na weekend, a ledwie na kilka-kilkanaście godzin wpada, przejazdem, często nie ma kiedy nawet dobrze zjeść.
                Więc tak średnio raczej, zwłaszcza, że ruch turystyczny nigdy w nieskończoność sam się nie nakręci.

                • 1 0

  • Wiecie co to jest kuchnia starogdańska? (2)

    Śledź i kartofel. Niestety.

    • 25 4

    • I to jest pomysł na sobotę!

      Zrobię śledzie w śmietanie z jabłkiem i cebulą. Ugotuję ziemniaki w mundurkach. Szczęście gwarantowane!

      • 7 0

    • dlaczego niestety?

      • 4 0

  • nie ma czegoś takiego jak kuchnia starogdańska- to co j

    • 7 4

  • (1)

    Gdansk jest najstarszym z miast Metropolii Gdańskiej a nie żadnego Trojmiasta. Taki twór nie istnieje.

    • 9 6

    • To śmigaj z tego portalu, bo nazwa pewnie też ci nie leży

      • 3 5

  • żenujące,starogdańska,że niby co to jest.

    taki chińsko polski rower.śmiać się chce. w tym gdańsku to jednak cudaki mieszkajo jak mało gdzie.

    • 6 3

  • jak zwykle Mercato na liście- beka z tego

    główny sponsor :))))

    • 13 0

  • (1)

    Kiedyś Kubicki to była super restauracja. Czasy bez instagramowego nadecia. Gdańska też dobra . Smaczne jedzenie. Nie dalej jak z dwa lata temu widziałem tam nawet bardzo słynnego gościa z epoki prlu i lat 90 właściciela słynnego Maxima. Starszy już Pan.

    • 3 0

    • Kiedyś Polonez to był super samochód...

      Ale nie jest, pomiocie Breżniewa.

      • 1 5

  • Potworne. Zupa z dawnej ksiazki? Na drugie to pewnie kotlet z dawnej zelowki.

    • 5 0

  • Nie restauracjach, a degustatorniach

    W restauracji mam się najeść, by odnowić siły. Takie jest łacińskie znaczenie tego słowa.

    • 5 0

  • Litości

    Panowie kucharze zlitujcie się proszę z tymi poszukiwaniami listów portów bunkrów i innych wyimaginowanych tworach bo to już się robi po prostu nudne
    Kto w to uwierzy?!

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.