2019-04-28 18:03
stopem w 4,5 dnia
2019-04-28 09:10
chyba, że przyjemne z pożytecznym moi mili
2019-04-28 17:22
CBA wie co masz na komputerze
2019-04-28 09:27
Tir który jedzie do celu :)
2019-04-28 15:57
wierz mi, tiry są lubianym "stopem" bo jadą długie trasy ale nie są najszybsze. Zjazdy kierowców na obowiązkowe przerwy, postoje na granicy (Rumunia i Bułgaria nie są w strefie Schengen), oraz oczywiście niższe prędkości
wierz mi, tiry są lubianym "stopem" bo jadą długie trasy ale nie są najszybsze. Zjazdy kierowców na obowiązkowe przerwy, postoje na granicy (Rumunia i Bułgaria nie są w strefie Schengen), oraz oczywiście niższe prędkości to przekłada się na wolne tempo stopowania tirem. Za to są inne plusy jak np widoki z wysokiej kabiny, biesiady na tir parkach, czasem przekazywanie z tira do tira umówionego przez życzliwego kierowcę na cb.
2019-04-28 14:59
2019-04-28 12:51
To dobre dla pań: pozwala na wymianę genów w odległych miejscach.
2019-04-28 14:56
Jak tak czytam, co napisałeś, to niezły pomysł- uciekać od genów takich jak twoje. Chamstwa i prostactwa mamy w kraju dostatek. Pora zacząć to zmieniać.
2019-04-28 10:00
Pamiętam jak wczoraj, a było to lata temu. Podróżowałam z kumpela autostopem z Polski do Holandii. Jechałysmy do pracy. Wtedy człowiek nie zastanawiał się czy coś stanie się dwóm blondynkom:)) Dostalysmy tylko wytyczne, nie wsiadać do ciężarówek "Arabów". Poznałyśmy fajnych ludzi w drodze:)))
2019-04-28 11:32
Zgłaszamy Twój wpis jako rasistowski, ksenofobiczny, dyskryminacyjny
2019-04-28 11:18
pozdrawiam
2019-04-28 09:27
2019-04-28 11:12
durne komentarze.
2019-04-28 11:08
Za rogiem hehe
2019-04-28 10:37
Opinia wyróżniona
Autostop to wspaniała przygoda. W latach 90-tych nie było tanich linii lotniczych i to był niezły sposób na zwiedzanie Europy.
Najlepiej było podróżować w parach (ona +on). Zawsze łapaliśmy stopa pierwsi. Czasami
Autostop to wspaniała przygoda. W latach 90-tych nie było tanich linii lotniczych i to był niezły sposób na zwiedzanie Europy.
Najlepiej było podróżować w parach (ona +on). Zawsze łapaliśmy stopa pierwsi. Czasami nawet kierowca zatrzymując się przy kilku oczekujących grupkach sam wskazywał na nas. Jak jechałem z kumplem było gorzej...
Oczywiście dwa niezbędne atrybuty takiej podróży:
1. Plecak ze stelażem
2. Kartonik i marker (do napisania nazwy miasta docelowego).
Pomagało dorysowanie uśmiechniętej buźki lub kłanianie się ładne. Z reguły nie czekaliśmy dłużej niż kilka minut.
Ach... co za wspomnienia
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.