Jego praca to głównie dwa dni w roku. 6 i 24 grudnia ubiera czerwony strój, bierze na plecy worek prezentów i idzie na spotkanie z dziećmi, które czekają na niego cały rok. W tym odcinku cyklu "Ciekawe zawody" o pracy mikołaja opowiedział Michał Dec. W ubiegłym miesiącu obsługę miejskiego monitoringu przybliżył nam Piotr Ziętarski. Kolejny wywiad już za miesiąc.
tak, w takie działania angażuje mnie mój pracodawca
7%
tak, lubię pomagać innym, więc co jakiś czas decyduję się na wolontariat
23%
nie, choć chciał(a)bym, ale niestety nie stać mnie na to
23%
nie, nie odczuwam takiej potrzeby
47%
Na co dzień zajmujesz się dbaniem o niezawodność systemów IT w jednej z największych firm w Polsce. Jak do tego doszło, że poza stałym zajęciem w grudniu na kilka dni zmieniasz się w Mikołaja?Michał Dec: Wszystko zaczęło się w zeszłym roku. Mój kolega z pracy powiedział, że zbliżają się święta, a ja mam gęstą brodę i idealnie nadałbym się na Mikołaja. Na początku pomyślałem, że to żart. Potem dowiedziałem się, że firma, w której pracuję, organizuje akcję rozdawania prezentów dla dzieci z domu dziecka. Pomyślałem, czemu by nie spróbować, może to faktycznie ciekawy pomysł. I w ten oto sposób wizyta w domu dziecka była próbą generalną, czy się w tym sprawdzę.
Praca mikołaja wymaga specjalnego przygotowania?- Tak. Za 150 zł zakupiłem strój, potrzebny był też worek. Od kolegi, który zobaczył we mnie potencjał, pożyczyłem dzwonek. Nie chciałem doczepianej brody, więc wspólnie z moją dziewczyną szukaliśmy pomysłu, jak wykorzystać moją brodę. Próbowaliśmy utleniania na biało, niestety broda utleniła się na rudo, więc potem przez wiele miesięcy chodziłem z rudą brodą, ostatecznie pomógł spray z drogerii.
A jakieś mentalne przygotowanie, wcześniejsze próby odpowiadania na najtrudniejsze pytania dzieci?- Oczywiście były. Zastanawialiśmy się wspólnie, jakie pytania mogą zadać dzieci. Zrobiliśmy kartę programową. Gdzie do każdego pytania wymyślałem jakąś godną Mikołaja magiczną historię, którą bez zastanowienia będę mógł dzieciom opowiedzieć.
Świąteczne ogłoszenia w Trojmiasto.pl
Możesz podać jakiś przykład takiego pytania i historii?- Kiedy już rozdam prezenty, dzieci pytają, co mam w worku. Wtedy wyciągam taki mały worek z wieloma szklanymi zielonymi kulkami, jest tam także kilka czerwonych kulek. Opowiadam im, że te zielone kulki w fabryce Mikołaja przemieniają się w prezenty dla dzieci, a z tych czerwonych może zmaterializować się niestety tylko rózga.
Czy padały także pytania spoza waszej listy?- Oczywiście. Trzeba na bieżąco wymyślać odpowiedzi, bo dzieci są kreatywne i potrafią zawsze zaskoczyć.
Jak przebiegła próba generalna w domu dziecka?- Bardzo sprawnie. Dlatego zdecydowałem się pójść o krok dalej i przyjeżdżać także na wizyty prywatne.
Ile trwa taka wizyta i jak wygląda?- Średnio 45 minut lub godzinę. Przyjeżdżam na miejsce i witam się ze wszystkimi. Rozdaję dzieciom prezenty. Tutaj jest bardzo różnie. Niektóre dzieci przygotowują poczęstunek dla Mikołaja, czyli mleko i ciasteczka. Inne chętnie rozmawiają, ale są też dzieci, które np. chcą zagrać z Mikołajem w grę. Miałem już np. grę w wyzwanie, w której musiałem udawać tarzana lub robić pajacyki, co wywołało wiele śmiechu. Najfajniejsze są te wizyty, kiedy dzieci nie przychodzą tylko po prezenty i nie uciekają do swojego pokoju. Niestety tak też się zdarza.
Tu dochodzimy do minusów pracy mikołaja?- Tak, są w zasadzie dwa minusy. Pierwszy to przyjechanie do domu, w którym dzieci zajmują się bardziej swoimi sprawami niż wizytą, a jedyne, na czym im zależy, to zabranie prezentu. I drugi - czasem przemieszczanie się po zmroku zimą wcale nie jest tak proste w Trójmieście. Najważniejszym dniem pracy jest oczywiście Wigilia, czyli tak naprawdę ok. 5-6 godzin pracy. Nieważne, jaka będzie pogoda, muszę pojawić się we wszystkich zaplanowanych miejscach.
Ile takich wizyt jesteś w stanie przeprowadzić w Wigilię?- Średnio około pięciu. Zaczynamy o godz. 16, a kończymy ostatnią koło godz. 20.
Jak kształtuje się cennik za wizytę mikołaja?- Od 150 do 250 zł za spotkanie. My zdecydowaliśmy się na tę najniższą stawkę. Nie chcemy na tym zarobić. To duża przyjemność, większość klientów to przemili ludzie, a po dzieciach widać radość, ze spotkania z Mikołajem. Lubię, kiedy dzieci pytają mnie o rzeczy związane z grami, sam wychowałem się na grach komputerowych. Opowiadam im, że w dawnych czasach Mikołaj testował gry, czy się nadają na prezenty dla dzieci, dlatego tyle o nich wie. To robi na dzieciach duże wrażenie. Do tego charytatywne wizyty w domu dziecka dają poczucie, że robi się coś dobrego.
Kto sprawdzi się w roli mikołaja?- Na pewno potrzebna jest mikołajowa figura, talent aktorski, dzięki któremu przekonamy widownię, że to, o czym opowiadamy, jest prawdą. Do tego trzeba poradzić sobie z tremą i być pogodnym człowiekiem. Nikt nie czeka na ponurego Mikołaja.
Trójmiejski rynek pracy to różnorodność i ciągłe, dynamiczne zmiany. Ciekawe, niszowe profesje i zawody, które w chwilę zdobywają popularność. Chcemy pokazać czytelnikom nie tylko warte poznania profesje, ale także niezwykłych ludzi, którzy z pasją opowiadają o swojej pracy. Temu ma służyć cykl wywiadów "Ciekawe zawody".