• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak wygląda praca na plaży w sezonie?

Arnold Szymczewski
30 lipca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Motorniczy: klimatyzacja nie daje rady w upały

W amerykańskich filmach praca na plaży wygląda następująco: młodzi surferzy pracują w wypożyczalniach desek, inni nalewają drinki w plażowym barze, a ratownicy i ratowniczki wyglądają jak w popularnym "Słonecznym patrolu". Tyle że my mieszkamy w Polsce, a nie w Kalifornii czy na Hawajach. Jednak jak się okazuje, praca na plaży w Trójmieście też jest bardzo przyjemna.



Co ciekawe, wysoka temperatura wcale nie przeszkadza sezonowym pracownikom plażowym, bo jak sami mówią - dopóki siedzą pod parasolem, jest całkiem przyjemnie.

- W pracy na plaży spędzam codziennie po 10 godzin. Siedzę pod parasolem, bo w słońcu nie dałoby się tyle wytrzymać. Czytam książki, a jak ktoś podejdzie, to wypożyczam co trzeba. Nie zamieniłbym tej pracy na żadną inną (sezonową) - mówi Dominik.
Praktycznie każdy, kto pracuje na plaży ma ze sobą parasol, wyjątkiem są osoby sprzedające np. napoje z plecaka czy lody. Tutaj zazwyczaj ochroną przed słońcem jest jedynie czapka, a i praca nie należy do najprzyjemniejszych.

- Mój kolega sprzedaje lody z plecaka. Nie ma łatwo, bo cały czas jest w ruchu, a słońce nie daje za wygraną. Od czapki opala sobie pół twarzy, co nie wygląda potem dobrze - kwituje Dominik.

10 godzin dziennie na plaży? Czemu nie



10 godzin codziennie na plaży to więcej niż pełen etat, ale ludzie nie narzekają, bo i na co narzekać, jeśli praca nie jest wymagająca?

- Niech pan spojrzy, mam leżak, parasol, książkę, radio, swojego pieska i dostęp do wody. Jestem na emeryturze i wolę siedzieć tutaj niż w domu. W życiu już się napracowałam, a 10 godzin na plaży w takich warunkach to dla mnie przyjemność - mówi pani pracująca w punkcie sanitarnym na kąpielisku Orle.
Jeśli jesteśmy młodzi, to największym przywilejem oprócz zarobku jest oczywiście możliwość poznania nowych znajomych na plaży czy też niekiedy miłości. Ponadto często bez opłaty możemy skorzystać z tego, co sprzedajemy lub wynajmujemy.

- Ludzie płacą za korzystanie z naszych zjeżdżalni, ja jako pracownik mogę z niej korzystać do woli za darmo. Oznacza to, że oprócz zarobku korzystam jeszcze z atrakcji plażowych - opowiada jeden z pracowników zjeżdżalni w Gdańsku.
Podsumowując: wszyscy, z którymi mieliśmy okazję się spotkać i porozmawiać na plaży, nie zamieniliby swojej pracy na żadną inną sezonową, a tym bardziej w gastronomii, gdzie w upale, po obsłużeniu 50 stolików człowiek odchodzi od zmysłów. Skoro praca przy gofrach, lodach, parawanach, leżakach czy zjeżdżalni daje pracownikom satysfakcję, możemy sądzić, że i zarobki nie są najgorsze.

Opinie (101) 7 zablokowanych

  • Najgorszy w każdej pracy (7)

    Jest kontakt z Januszami i Grażynami...

    • 110 9

    • i Sebastianami oraz Tymusiami (2)

      • 7 1

      • (1)

        Tymusiami? Byle co jesz i byle co gadasz a zablysnac by sie chcialo coo?!

        • 2 13

        • oho...chyba jakiś Tymon się obraził ;)

          • 1 0

    • A kto to i skad te negatywne uczucie

      • 0 0

    • i ,,rodowitymi" warszawiakami

      • 11 2

    • Co cię tak te Johnnies i Graces denerwują?

      • 1 0

    • Czasem się widzi jak baby liżą jaja psom masakra

      • 1 0

  • Praca w sezonie? (12)

    Na pewno nie za takie frajerskie stawki

    Ale widać, że jest problem z pracownikami bo co chwile powstają artykuły na zamówienie w których opisują jak to jest niby cudownie..

    • 48 8

    • Spokojnie, Janusze biznesu niedługo dostaną pomoc z Pakistanu i Bangladeszu. (4)

      Bo PiS teraz idzie w tamtym kierunku, gdyż te 4mln Ukraińców przez nich ściągniętych do pracy zaczęło mieć wymagania.

      • 22 4

      • (3)

        Nie z Pakistanu tylko Nepalu i Wietnamu. Generalnie wydadzą na to 3 mld złotych, już we wrześniu. Zrobią nam piękne muliti-kulti :D

        • 16 2

        • może wreszcie będzie można coś ciekawego zjeść (1)

          jak pootwierają restauracje

          • 7 3

          • Tak. Restauracje, kliniki i szkoły. W końcu, jak wiadomo, imigranci to sami wykształceni, cywilizowani ludzie.

            • 6 2

        • Nepal, Wietnam, Indie i Bangladesz

          • 0 0

    • Ale widze, ze masz czas na komentowanie - zakladam ze siedzisz w domu (6)

      Jestes beneficjentem tych wszystkich plusow, czy tez mamusia z tatusiem utrzymuja. A jaka stawka jest wedlyg ciebie "nie frajerska" - 50, 200, 500 zl?

      • 14 6

      • (5)

        a ty czego jesteś beneficjentem, że masz czas na komentowanie?

        • 9 5

        • Mam dużo czasu bo pracuje na swoim!!! (4)

          I nie narzekam, że ktoś mi mało płaci. Ile zapracuje tyle mam. Skoro tak ci żle, idź na swoje! Tyle, ze wtedy trzeba pracować a nie się opierd....lać. Sami roszczeniowcy, to sie należy, tamto należy. Chcesz miesiecznie mieć 5000 na rękę, proszę bardzo zarób 9500 dla pracodawcy bo kosztujesz go jakieś 7500 przynajmniej.

          • 5 12

          • Hehehe, by się gościu zatyrał żeby za 9500 sprzedać frytek......

            • 3 5

          • Janusz, zjedz bigosu na uspokojenie (2)

            Pracownik chce wynagrodzenie? No co za roszczeniowcy xD Może jeszcze umowę o pracę, co? Kiedyś to człowiek za darmo robił i się cieszył, że robota była xD

            Btw. skoro masz dużo czasu na swoim, to jednak nie aż tak ciężko.

            • 9 4

            • Ja nie zatrudniam, bo po co ma mi taki stękać. (1)

              A wynagrodzenie niech ma tylko niech na nie zarobi - dostać to w m... można!!!!

              • 0 4

              • No i czego się pieklisz?

                • 2 0

  • olbrzymia marża (4)

    ostatnio zaproponowano mi mały latawiec za 40 zł, w markecie takie "cudo", to koszt ok 5 zł:)

    • 43 6

    • To kupuj w markecie, kanapki też rób w domu, będzie taniej!!! (1)

      • 22 15

      • Kup moje pudełko zapałek za 200zł!

        Nie kupisz? Bo Cię nie stać i januszujesz!

        • 17 9

    • Niestety, a popatrz na ceny jedzenia „na mieście”. Jeszcze ze 3-4 lata temu można było solidnie zjeść za 20-30zł. Dzisiaj w tych samych lokalach muszę wydać 40-50zł. Lody na gałki? Nie mówię już nawet o czasach kiedy były poniżej 1zł, ale obecnie kosztują 3-4zł. Nie ma co się dziwić, latawiec i lody są kierowane do dzieci, na dzieci ludzie dostają 500zł to jest z czego szarpać.

      • 16 3

    • Cena zakupu po 1,5zl

      • 2 0

  • prawdziwa rzadkość, to paragony za różnie usługi na plaży. jak to jest rozliczane?? (3)

    • 42 5

    • bezpośrednio w skarbówce, nie martw się mamy to ogarnięte

      • 15 0

    • Działalność

      nierejestrowana/nierejestrowa.

      • 0 2

    • łapówki

      Widać na nagraniu jak Pan ze zjeżdżalni bierze od chłopca 20 zł a nie bilet :P
      Ciekawe jak to się Pan z tego rozlicza pewnie chłopiec będzie jeździł 2 razy więcej niż inni co zapłacili za bilet w kasie

      • 4 1

  • (7)

    Kto pamieta kiedyś plażowych sprzedawców popcornu czy lodów? Zawsze mieli fajne rymowanki :) no a teraz to na plaży hołoty za dużo. Pety gaszą w piach choć mają puste flaszki po piwie,które moga slużyć za popiołke. Sprzedawców nie widziałem. Pewnie dlatego,że już za rok poustawiają bary tuż przy linii brzegowej.

    • 26 3

    • dziadek babci nie dał rady , bo nie pijał lemoniady

      • 13 0

    • pamiętamy (2)

      "lodyyy lodyyyy bo wypi***ze do wooooodyyyy" :) obowiązkowy biały kitel i lodówka na pasku przez ramię hehe, to byli czasi

      • 6 1

      • lody mewa na plaży (1)

        lata 70-te
        było fajnie
        choć dzisiejsze kostiumy kąpielowe bardziej mnie przekonują ;)

        • 3 1

        • Pewnie jesteś już starym cap..........m któremu przestał dawno dygać dlatego dowartościowujesz się i marzysz o młodych laskach .Niestety rzeczywistość jest brutalna czas heblować dechy i kopać dół

          • 0 2

    • Fajne rymowanki?

      Darł się dziad na pół plaży, wiocha jak nie wiem

      • 3 13

    • Sprzedawcy zrezygnowali bo nie dawali rady przebić się przez parawany.

      • 6 1

    • Looody Guuliweriiiii i w kubeczkach

      tak zapiewał typ na giełdzie w Chwaszczynie
      ważył w granicach 130kg, a pot się z niego lał strumieniami
      w upalne dni bałem się, że typ zejdzie ale co tydzień było słychac jego nawoływania :)
      na początku nie mogłem zrozumieć wołania, a to chodziło o lody Guliwer na patyku

      • 3 0

  • Panie Arnoldzie, na której pan bywa plaży?

    chciałem z panem wymienić spostrzeżenia o swojej pracy, robię 8 godzin w cieniu. to może być dobry materiał na artykuł.

    • 31 1

  • I oczywiście 10h minimum żeby zarobić na przeżycie, a Janusze biznesu leżą i kasę liczą.

    Ciut niższa stawka za godzinę i sami z siebie zrobicie niewolników, skoro to taka zaje.... robota, to dlaczego chętnych brak?

    • 24 4

  • wszyscy ktorych mielismy okazję spotkac....mozemy sądzic ze zarobki nie są złe... (2)

    możemy takze sądzić, ze artykul powstal w ten sposob, że rozmawiano z 3 osobami z których zadna nie odpowiedziala na pytanie o zarobki. u mnie ma Pan nagrodę Wańkowicza. albo dwie - druga dla kolegów na zachętę.

    • 33 0

    • Może Autor nie chciał być nietaktowny (1)

      albo lód na patyku zaczął się rozpuszczać i musiał już iść.

      • 6 0

      • mysle ze po prostu mama wolala go na obiad

        • 4 0

  • He he

    Wyzyskiwaczom widać biznes nie idzie i drapią się po głowie czemu kawałka ryby za 40 cebulionów nikt nie chce kupować moczonej w trzy dniowej fryturze licząc tylko na zysk nie oferując nic po za tym klientowi. Szkoda pieniędzy bo w cenie jaką oferują nadmorskie śmietniki to można dobrze i smacznie zjeść w dobrej restauracji z klimatyzacją lub spakować grilla i w tej cenie wliczając paliwo zrobić sobie biesiadę nad jeziorem w ciszy i spokoju. A co do oferowanych zarobków u Januszy biznesu to lepiej omijać ich z daleka.

    • 31 1

  • rachunek w Ustce w smażalni świeżej rybki - historia klientki opisana w necie (28)

    dwie rybki turbot z głębokiego mrożenia na papierowym talerzu i plastikowe sztućce i do tego surówka, dwie porcje ryby 0,55kg i 0,66kg a do tego 1kg surówki - rachunek łączny 170zł. jak najmniej wspieram zagraniczne korporacje, oszczędzam prąd i wodę, z zasady nie wyrzucam jedzenia (czasami się zdarzy, że coś się zepsuje), wspieram rodzimy biznes, ale ku#wa nienawidzę jak Polak okrada Polaka i tłumaczy mu jeszcze, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, uczę dzieci jak odróżnić uczciwy handel/usługi od zwykłego naciągania, czym są standardy obsługi i dobrej usługi i czym się różni uczciwa zapłata za pracę od systemu niewolnictwa . Gastronomia to tylko przykład wyjęty z polskiego worka, ale wiadomo, że ryba psuje się od głowy.

    • 62 4

    • Ale w czym problem? (20)

      czy cena nie jest zależna od wagi? Przecież można powiedzieć, że prosisz mniejszy kawałek. Swoją drogą szacun - zjeść pół kilo ryby i pół kilo surówki. Do końca dnia jesteś najedzony.

      • 6 21

      • (19)

        Pani dostała rybkę mamałygę w pięciu kawałkach i w grubej warstwie panierki, grubszej od rybki. W tym problem. Polak potrafi i zważyć i skleić w całość i wycenić też. W tym problem. Teraz Pani zapamięta żeby zamówić w Ustce 30dkg turbota świeżego prosto z kutra, w jednym kawałku, z mała ilością panierki i 15dkg surówki coleslaw i płatność kartą, bez napiwku. A może już wcale nie pojedzie do tej ***** ustki z rodziną w przyszłości. W tym problem. Pracujemy całe życie na uczciwa ocenę ale za takie numery to można dostać najwyżej etykietę złodzieja i naciagacza. A potem się taki smród ciągnie na cała Polskę, a nawet dalej bo klientka o to zadbała ze szczególna troska, bo klienta można oszukać i naciągnąć tylko raz. W tym problem. I tak zgadza się, rybka jest na wagę, ale to nie waga rybki jest problemem samym w sobie. Problemem jest człowiek i jego praktyki. Nie ma się co dziwić ze potem Janusze jeżdżą ze swoimi kanapkami, bo powiedzmy sobie szczerze ze w świetle przedstawionej sytuacji to znajduje swoje uzasadnienie ekonomiczne, a nie każdy polski przysłowiowy Janusz jest idiotą i ekonomicznym ignorantem. Ja zatem jako Janusz Muszę się przyznać, ze dla mnie nie ma w tym nic dziwnego ze na spacer po plazy w orlowie zabieram termos z kawa z ekspresu, swoją ulubioną, na cztery porcje za całe 4zł, i mimo ze ogólnie stać mnie na zakup kawy to tego nie czynie bo w***ia mnie gdy czarna kawa z motoru przy molo kosztuje 10/13zl a ja pijam cztery kawy dziennie. Napije się własnej kawy, a kasę dam dzieciom do skarbonki na ich własne projekty przyjemnościowe czy edukacyjne. We Francji czy we Włoszech kawa kosztuje 1 euro, czyli mniej niż kibel na płazy albo w restauracji. Dlatego uznałem ze należy rąb@ć każdy wyzysk i nadużycie gospodarcze we własnym kraju i to zarówno w sferze cen produktów i usług, wynagrodzenia za pracę, wydawania publicznych środków na martwe projekty i premie, jak i na socjalne utrzymanie, w tym tych którzy w ogóle tego wsparcia nie potrzebują materialnie. Wiec żeby nie zgodzić się na ten chaos kapitalistyczny z twarzą socjalistyczną trzeba być mądrym Januszem, Grażyną, dżessiką i Brajankiem, trzeba mądrze wybierać i czasami nie przejmować się śmiechem za plecami albo mądrościami z forum.

        • 35 2

        • I tu się zgodzę (2)

          że w tych nadmorskich jadłodajniach i barach jest często syf. Czym innym jest cena, a czym innym fakt, że za tę cenę trudno znaleźć coś naprawdę dobrego. Co do termosu to też to czasem robię bo cenię sobie dobrze zaparzoną herbatę. Warto aby turyści wcześniej poszukali miejsc polecanych przez miejscowych. A jest ich w Gdańsku sporo i raczej nie nad samym morzem, no z pewnymi wyjątkami.

          • 12 1

          • (1)

            Dzięki za odp. Powiem Ci na przykładzie miasta Rabka Zdrój i szcz*wnica w których miałem przyjemnoscbyc w tym roku. Upodobałem sobie karczmę z domowym jedzeniem, bardzo smacznie można było zjeść, zestAw obiadowy dnia bez popitki kosztował 15zł w tym zupka i drugie danie. W innej karczmie tez obiad dnia 15zł z tym ze jeszcze kompot domowy w cenie i tez dość smacznie poza faktem ze młody ziemniak odleżał w wodzie i nie miał już swojego smaku. W szcz*wnicy obiad z dwóch dań domowych 17-22zl i bez popitki, ale wszystko smakowo pierwsza liga, ale były tez takie karczmy które naliczały wszystkie ceny osobno za składniki poszczególne : ziemniak 4zł, frytki 6zl, surówka z buraczka 4zł, surówka z kiszonej kapusty 4zł, dewolaj 12 czy 14zl, w poprzedniej karczmie dwa dania za 22zl w tym surówka trzy gatunki, a teraz policz ile tutaj wyjdzie takie danie jeśli zamówisz porcje mięsa z ziemniakami i kompletem surówek. Ja jako Janusz zaprosiłem Grażynę z dziećmi do pierwszej karczmy, do drugiej mało kto zachodził po wczytaniu się w menu. Zatem większość Januszów z rodzinami zadecydowała ze będzie wspierać pierwszy biznes a nie drugi, zreszta moim zdaniem decyzja była słuszna i ekonomicznie i kulinarnie. Dla tych którzy się obraza ze jak Janusz jadłem prostego dewolaja, niech dostawią do każdej podanej ceny zero na końcu a w miejsce dewolaja wpiszą sobie małże lub stek z wołowiny od bydła mięsnego. To tak w zakresie gastronomii. A w zakresie hotelarstwa to w jednym ośrodku papier toaletowy leżał na kaloryferze i rano każdy uzupełniał sobie w pokoju, a w szcz*wnicy w wynajmie pokoi gościnnych ojciec właścicielki w zakresie papieru toaletowego kazał pytać córki ale tez udzielił cennej wskazówki „tam, za tym domem, tam jest sklep”. We wrześniu jadę do mojego ulubionego Karpacza, do zaprzyjaźnionego domu gościnnego, zawsze 30zl od osoby dorosłej i 25zł od dziecka i papier jest zawsze.

            • 10 2

            • jezu co za bełkot...

              • 2 6

        • Radek...wiesz co? Słabe to co piszesz... (12)

          Nie widziałeś jaka jest cena ryby i surówki?
          To teraz już wiesz.
          Jedzenie "rybki" w kurorcie jest przeznaczone dla tych których stać na to aby wywalić te 200zł za coś co jest co najwyżej połowę tego warte.
          Właściciele gastronomii mają krótki sezon. W Polsce to właściwie 2 miesiące plus 1,5 miesiąca na pół gwizdka. trzeba jakos zarobić
          Gdybyś napisał że ryba była zepsuta,albo że ci za dużo zważyli, albo cena była inna jak w menu...
          Ale ty się pultasz że było za drogo...nie rozumiem
          Ja idąc z dzieciakami do Baru Przystań w Sopocie zamawiam ze 2 zupki, tatara, śledzika, 3 halibuty i zawsze 200zł pęknie...
          Stać mnie...
          a jak nie,to idę do Auchan, kupuje Halibuta na wagę za 50zł za kg i sam piekę,a nie płaczę na forum
          Spiętrzyłeś się bo okazało się że Cię nie stać na rybkę w kurorcie. To cię frustruje...tylko że to tak trochę po babsku płakac na forum...
          A nieeee....jeszcze gorzej...to historia jakiejś pani z forum...
          Czyli lament jak najbardziej na miejscu...to takie babskie

          • 9 27

          • "Babskie" jako obelga. (3)

            Za to pierwszy minus. Lubisz być dymany na kasę za marnej jakości jedzenie i tłumaczyć to wolnym rynkiem - drugi minus. Tym samym psujesz rynek - trzeci minus. Obrażasz ludzi, którzy ci tłumaczą jak byk krowie - czwarty minus.

            Jestem z Gdyni (jak ojciec i dziadek, z opowiadań widzę co się zmienia) i widzę różnicę pomiędzy sezonem, a martwym czasem. Widzę ceny, widzę co i gdzie sprzedają. Tawerna Orłowska w sezonie to zupełnie co innego niż Tawerna Orłowska poza sezonem.

            Sezonowcy muszą się nachapać przed martwym czasem. Oznacza to syf, brud, jak najniższy koszt (pracowników, surowców) i jazda po bandzie.

            Pracowałam w gastronomii od 18 roku życia, w hotelarstwie pracuję do dziś. Radek dobrze prawi.

            • 19 3

            • To był samiec beta w natarciu :D

              Jego stać na marnowanie kasy.

              • 3 3

            • Dzięki za Twój głos, widzę ze w pewnych obserwacjach jesteśmy zgodni. Znasz to z praktyki wiec wiesz jak jest. Ja przez kilka lat byłem w branży handel hurtowy i detaliczny, miałem wielu klientów sezonowych wiec się naoglądałem plażowych marż na produkty i usługi. Pozdrawiam!

              • 4 3

            • Nie zgodzę się tylko z jednym, Tawerna Orłowska i w sezonie jak i po nim to beznadzieja. Przereklamowana beznadzieja. A początki były udane...

              • 6 0

          • I popytaj w tej swojej miliarderskiej knajpie w sezonie

            Kto jest "stąd" i przyszedł na dobre jedzenie. Lokalesi nie będą płacić 200 zł za mrożony syf, bo im nie zależy ;)

            • 6 2

          • usprawiedliwiadsz zdzierswo januszy biznesu krótkim latem? (1)

            Owszem, oni chcą najlepiej w 2 tygodnie zarobić na cały rok, ale ja nie po to pracuję cały rok, żeby roczną kasę wydać w dwa tygodnie. (Pozostały czas wakacyjny to chcą mieć jako czysty zysk, więc nie pultaj się, bo wiem, że lato nie trwa dwa tygodnie)

            • 7 1

            • Na spokojnie, wymieniamy poglądy tylko, nie strzelamy:) są tacy którzy pracują na niskiej marzy uczciwie przez cały sezon a są tacy co zdzierają żeby zarobić jak najwiecej w jak najkrótszym czasie tak jak wspominasz i to niekiedy robią to w bardzo słabym stylu, tak jest na rynku, owszem. Możesz wybierać mądrze i nie nabywać usług i produktów od Januszy biznesu. Ja bywam w niektórych lokalizacjach Polski po kilka razy, jest powtarzalność miejsc wypoczynku i wspieram sprawdzone punkty biznesowe, potem polecam je również rodzinie i znajomym - marketing szeptany na zasadzie spij tu, a jedz tam, ale również uważaj na to i tamto. Tak zbieram tez informacje od innych, jestem zadowolony z tego modelu wymiany informacji między Januszami i Grażynami, to pomaga podejmować decyzje. Pozdrawiam!

              • 2 1

          • Nie przeczytałeś ze zrozumieniem, ale za to skutecznie całą sytuacje i problem przefiltrowałeś przez własny wysoki status materialny. Stać cię, już teraz o tym wiemy na forum. Ci, których stać z czystym sumieniem mogą sobie pozwolić na ekonomiczna ignorancję i zupełnie nie rozumieć argumentacji innych lub ją wręcz świadomie lekceważyć, ale mają do tego prawo oczywiście, lecz nie większe od innych. Twoje prawo aby płacić dowolną cenę za kilogram halibuta, ja pozostaję przy innym zdaniu i na takie traktowanie klientów się nie zgadzam. Nie odbieram prawa do prowadzenia smażalni, ale też w takiej smażalni moja noga nie postanie. A czy to ponownie babskie jest, to już tam sobie sam oceń. Dzięki za Twój głos w temacie, choć tematu ledwo dotknąłeś.

            • 7 0

          • (3)

            ".tylko że to tak trochę po babsku"

            Jak widać płacze po męsku, bo to facet, a od bab się odpi**rz frajerze.

            • 1 1

            • Poczekałem chwilunie i się nie zawiodłem (2)

              Lament na całego i hejt hehehehe...
              Płaczcie dalej baby.
              Przy okazji „baba” to jest obraźliwe określenie odnoszące się zarówno do kobiet jak i mężczyzn. Jak mocno trzeba być najeżonym żeby zaraz wszystko odnosić do feministycznej narracji.
              A już tak merytorycznie spytam na koniec.
              To problemem było to że drogo czy niesmacznie???
              Szczerze mowiac chyba jednak nie liczę na normalna odpowiedz od kogoś dla kogo status materialny pozwalający od dzwonu zjeść w budzie na plazy za 200zl jest powodem do szyderstwa. Równie dobrze mógłbym poszydzić z „termosiku z kawa”...ale mi sie juz nie chce

              • 2 3

              • Jest powodem do szyderstwa jak kupowanie trampek za 5k. Z jednej strony rób co chcesz, ale z drugiej nie licz, że wszyscy będą ci klaskać za to.

                • 4 0

              • zieeeew

                • 3 0

        • Radek jesteś Gość ! (2)

          • 1 2

          • (1)

            radek najgorsze imię w Polsce ,mowili w radiu

            • 2 0

            • Można się przyzwyczaić.

              • 0 1

    • Polak ma złodziejstwo w genach. (2)

      Mi w tym tygodniu ukradzono juź pompkę do roweru i buty na siłowni

      • 4 4

      • (1)

        Współczuje ci tych doświadczeń i wiem ze one nie budują poczucia wspolnoty ani społeczeństwa obywatelskiego, wręcz przeciwnie. Kiedyś widziałem badania polskie ze u nas o sąsiadach myśli się przede wszystkim w kategorii złodziej i oszust. To samo o władzy i politykach. To dokąd to ma nas zaprowadzić w przyszłości? Pozdrawiam!

        • 3 1

        • Nas do nikąd

          divide et impera

          • 2 1

    • (1)

      A w Gdańsku co inaczej?Te smażalnie ryb to porażka wszystkie bez wyjątku.

      • 2 0

      • Z przyzwyczajenia nie jadam w smażalniach ryb, odrzuca mnie na sam widok tych prowizorek restauracyjnych. Wzasadzie to nie restauracje tylko takie same budy jak kebaby. Odrzuciłem taki typ odżywiania się.

        • 0 1

    • Jak będziecie w łebie

      To jest taka knajpa godna smakowo uwagi - Koga. Byłem tam na majowce przed sezonem i serwują pysznie. Polecam zupę rybnAą z klopsikami rybnymi i pierogi z rybą, co pierwszy raz miałem okazje spróbować, weźmiecie dokładkę:). Ceny na każda kieszeń, jedzenie bez żadnej ściemy. Polecam.

      • 0 1

    • Dobrze prawi!

      Gdzie jest wódka? Polać temu Polakowi! I to w tri miga!

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane