• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Deszczowy, ale udany koncert muzyki filmowej

Tomasz Zacharczuk
17 lipca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
  • Poniedziałkowy koncert przyciągnął wielu miłośników muzyki filmowej - niemal wszystkie miejsca były zajęte.
  • Paulina Przybysz
  • Łukasz "L.U.C." Rostowski
  • Stefan Wesołowski
  • Publiczność

Od serialowego Westeros poprzez futurystyczne Los Angeles aż po kosmiczny bezkres rodem z "Grawitacji" podróżowali uczestnicy III Koncertu Muzyki Filmowej. Wypełnioną emocjami wyprawę zaserwowali organizatorzy Sopot Film Festivalu. Można było usłyszeć kompozycje m.in. z "Gry o tron", "Łowcy androidów", "Sicario" i "Źródła", a na scenie w towarzystwie sopockich filharmoników wystąpili Paulina Przybysz, Stefan Wesołowski i Łukasz "L.U.C." Rostowski. I nawet rzęsisty deszcz nie popsuł tego filmowego wieczoru.



O koncercie oraz całym sopockim festiwalu filmowym informowaliśmy w naszym Kalendarzu imprez, zapowiedzi i cyklu Planuj tydzień.

Podobnie jak muzyka jest integralną częścią filmowego dzieła, tak koncerty organizowane na Tarasach Parku Wodnego zaczynają stanowić jedność z corocznym Sopot Film Festivalem. I należy tej niedługiej jeszcze tradycji tylko głośno przyklasnąć, bowiem poniedziałkowy wieczór pokazał, iż miłośników filmowych kompozycji w Trójmieście nie brakuje, a i na jakość artystyczną zupełnie nie można narzekać. Muzycy Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot w towarzystwie zaproszonych solistów zaserwowali słuchaczom półtoragodzinną ucztę, na którą składało się w sumie 16 propozycji autorstwa cenionych i uwielbianych na całym świecie kompozytorów.

Zgodnie z przyświecającym koncertowi hasłem "Nowe światy, nowa rzeczywistość", artyści skruszyli wszelkie bariery czasu i przestrzeni, zabierając publiczność w najdalsze zakątki Ziemi i kosmosu. Jak bardzo będzie to eklektyczna podróż, zasugerowały otwierające widowisko futurystyczne dźwięki "Blade Runnera 2049", ze specjalnym udziałem Stefana WesołowskiegoPiotra Kalińskiego.

Za chwilę przy akompaniamencie snującej się nieśpiesznie nad Sopotem burzy wybrzmiał pompatycznie słynny motyw z serialowej "Gry o tron". A było to jedynie skromne preludium do muzycznych fajerwerków, których zagłuszyć nie zdołała tradycyjnie już podczas filmowych koncertów kapryśna pogoda. Najważniejsze, że ulewa nie tylko nie popsuła wydarzenia, ale wręcz sprawiła, że muzyki słuchało się w niecodziennej scenerii.

Deszcz nie popsuł koncertu, wręcz przeciwnie: stworzył bardzo filmową atmosferę


Znakomicie dysponowani tego wieczoru byli szczególnie muzycy Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot pod batutą Rodrigo Tomillo. Prawdziwą bombę odpalili już w początkowej części koncertu, kapitalnie odgrywając "Death Is The Road To Awe" Clinta Mansella ze ścieżki dźwiękowej do "Źródła" Darrena Aronofsky'ego. Wysokiego poziomu filharmonicy pilnowali także w kolejnych aranżacjach m.in. utworów z "Grawitacji" czy "Niebiańskiej plaży", ale na wyżyny po raz kolejny wspięli się w "Adagio In D Minor" Johna Murphy'ego z filmu "W stronę słońca", które było zwieńczeniem koncertu. Tegoroczną nowością było wsparcie filharmonii chórem złożonym z artystów Opery Bałtyckiej i była to nad wyraz owocna współpraca, czego dowodem były wokalno-instrumentalne kompozycje ze wspomnianej "Gry o tron" czy "Łowcy androidów".

Szczególnie ciekawie się zrobiło, gdy na scenę wkroczyła Paulina Przybysz. Wokalistka swoją część koncertu rozpoczęła utworem "2 Wicky" Hooverphonic z filmu "Ukryte pragnienia". Następnie przyszedł czas na "Playground Love" francuskiego duetu Air, który znalazł się na ścieżce dźwiękowej do "Przekleństw niewinności". Przybysz na dobre rozbujała nieco wychłodzoną publiczność przebojem Florence And The Machine "You've Got The Love" z "Młodości" Paolo Sorentino.

Deszcz dawał się we znaki, ale nie popsuł koncertu. Deszcz dawał się we znaki, ale nie popsuł koncertu.
Kroku Paulinie Przybysz starał się dotrzymać Łukasz Rostowski, od lat lubujący się we wszelakich muzycznych eksperymentach. L.U.C. znacznie lepszym jest jednak raperem niż wokalistą, toteż klimatyczne "Easy" z filmu "Moja miłość" nie wybrzmiało tak dźwięcznie jak w oryginale formacji Son Lux. Rostowskiemu udało się jednakże, jako jedynemu, nawiązać interakcję z publicznością i przemycić na scenę charakterystyczną dla siebie energię.

Połączeniem minimalistycznej elektroniki ze skrzypcami zmrozili, ale jednocześnie zafascynowali ponownie widzów Stefan Wesołowski i Piotr Kaliński. Było to bodaj najgłębsze muzyczne doznanie całego wieczoru, magiczne, surowe, a jednocześnie proste w swej formie. Panowie mający za sobą wspólny projekt pod nazwą Nanook Of The North zahipnotyzowali publikę najpierw utworem "Desert Music" ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Sicario", a następnie z muzycznego transu wcale nie zamierzali budzić słuchaczy, serwując kompozycję z "Nowego początku". Trzeba przyznać, że chyba nikt lepiej by sobie nie poradził z utworami islandzkiego szamana muzyki filmowej, jakim był Johann Johannson. Wesołowski i Kaliński oddali wybitnemu kompozytorowi genialny hołd.

Tak recenzowaliśmy płytę Nanook Of The North

Muzyka z "Gry o tron":


Organizatorów, czyli Annę Kądzielę-GrubmannMichała Grubmanna należy z kolei pochwalić za precyzyjny i nastrojowy dobór muzyki filmowej. Często nieoczywisty, odświeżający nieco przykurzone już tytuły, różnorodny, ale niezwykle spójny set dostarczył publiczności intensywnych muzycznych przeżyć, które podsycały wyświetlane na ekranach fragmenty poszczególnych filmów oraz seriali (poza "Grą o tron" mogliśmy jeszcze wysłuchać wariacji przewodniego motywu ze "Stranger Things").

Jeśli można mieć do czegoś uwagi, to do organizacji na początku koncertu. Uczestnicy stali w dwóch kolejkach (jedna z biletami, druga z zaproszeniami i akredytacjami), co powodowało niepotrzebne zamieszanie. Irytowały również głośno zachowujące się osoby, które siedziały przy stolikach koło baru - niestety, chwilami skutecznie zagłuszały muzyków, zwłaszcza podczas spokojniejszych utworów, które wymagały skupienia i wyciszenia.

Nie obyło się też bez bardzo przykrego widoku na sam koniec, gdy wielu uczestników, jeszcze przed bisami, wstało z miejsc i ruszyło w stronę wyjścia. Kiedy nauczymy się, że to przejaw braku kultury i szacunku dla artystów?

Tymczasem Sopot Film Festival, w ramach którego odbył się III Koncert Muzyki Filmowej, potrwa jeszcze do 22 lipca. W tegorocznym repertuarze można znaleźć ponad setkę propozycji - bloki tematyczne, filmy konkursowe oraz najlepsze kino artystyczne ostatnich miesięcy.

Zobacz także: Stefan Wesołowski: Moje ambicje sięgają bardzo daleko

Wydarzenia

III Koncert Muzyki Filmowej - Sopot Film Festival 2018 (1 opinia)

(1 opinia)
60-70 zł
muzyka filmowa

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (20)

  • było cudownie

    jak i rok temu. Nie ma porównania z imprezami w halach typu Ergo czy pge. klimat, nagłośnienie, wykonanie, coroczny tradycyjny deszcz, repertuar - takich imprez nam trzeba!!!

    • 14 5

  • To chyba nie taki fajny

    Albo deszczowy, albo udany!

    • 6 12

  • Bosko

    Jak co roku sie nie zawiodłam. Wysoki poziom, nowatorskie wykonania utworów, nieszablonowość w wyborze repertuar, orkiestra rewelacyjna. Kameralność i nagłośnienie rewelacja.
    Do przyszłego roku!

    • 12 2

  • 3 koncert i 3 w deszczu. (2)

    A pierwszy miał być na plaży :) Taka to już świecka tradycja. Rok temu koncert był ciut lepszy, po prostu genialny. W tym roku tylko bardzo dobry.

    • 7 2

    • (1)

      Zgadzam się - zeszłorocznego ten wczorajszy nie przebił, i widać to było również po braku owacji na stojąco, które z kolei miały miejsce rok temu. A deszczowi w lipcu nikt nie powinien się dziwić, to najbardziej deszczowy miesiąc w Polsce.

      • 3 0

      • W lipcu w Polsce bardzo często pada. Taki jest klimat.

        • 0 0

  • super ! urywki filmów zmieszane na telebimach z obrazem z kamer, do tego świetna muzyka ! za rok też na pewno się pojawie

    • 5 1

  • dzis odwolany (2)

    ciekawe czemu dzis odlolali concert. I to z dnia na dzien !!
    czyzby dzis I'm deszcze juz przeszkadzal ?

    • 0 4

    • Co? koncert był wczoraj..

      • 2 0

    • Chodzi autorowi o zupełnie inny koncert w Operze Leśnej, zaplanowany na wtorek. Również z muzyką filmową.

      • 0 0

  • wyjście przed bisem (3)

    Panie Tomaszu,

    wyjście niektórych osób przed bisami niekoniecznie jest wynikiem braku kultury. Kolejki po 22 jeżdżą co 35 minut i wiele osób śpieszyło się aby zdążyć na kolejkę i móc wrócić do domu. Sama byłam jedną z tych osób i na peronie znalazło się sporo widzów koncertu. może warto pomyśleć też, iż niektórzy mają dzieci i np, muszą zwolnić opiekunki a nie wytykać wszystkim brak kultury. na przyszłość organizatorzy choć raz mogliby zacząć koncert o czasie a nie od 3 lat odbywa się on z 20-30 minutowym opóźnieniem

    • 9 3

    • I połowa sali spieszyła się na skm? Wątpię (1)

      Zostałam do końca koncertu - wcześniej zapełniony parking przy Aquaparku był w połowie pusty. Moim zdaniem ludzie wyszli szybciej, żeby uniknąć korków podczas wyjazdu z parkingu, a nie z powodu skm...

      • 1 0

      • Jest niestety zjawisko stadne ucieczki przed korkami , zgadza się.
        I jest zjawisko stadne podjeżdżania autem jak najbliżej sceny.
        Obawiasz się korków wyjazdowych nie przyjeżdżaj autem. Albo zostaw samochód 300 metrów dalej. Byłem kiedyś na płw. Kolka na Łotwie. Łotysze zostawili swoje auta 400 metrów przed punktem widokowym i zrobili sobie miły spacer. Natomiast prawie na samej plaży stały 3 auta na polskich numerach. Jesteśmy czasami leniwi. Trzeba zaparkować tak aby obmyć kołpaki falami Bałtyku.

        • 1 0

    • Zgodzę się, że komunikacja publiczna u nas nie jest zupełnie dostosowana do coraz większego zainteresowania tzw. wychodzeniem z domu i uczestniczeniem w wydarzeniach kulturalnych. Wizja komunikacji trochę zatrzymała się na czasach sprzed 20 lat kiedy nie działo się zupełnie nic i należało o 22:00 iść spać. Dzisiaj naprawdę oferta życia wieczornego jest bardzo atrakcyjna. Dostosowały się do tego puby i restauracje. Natomiast rozkłady jazdy autobusów i SKM się nie zmieniły. W szczególności kiedy mamy tyle ofert ciekawych koncertów w wakację. I są to jedyne tygodnie w roku kiedy jest długo jasno i można uczestniczyć w imprezach na otwartym powietrzu. Deszcz się skończył tuż przed zakończeniem koncertu i nie był żadnym problem w powrocie do domu. Nawet na piechotę.

      • 1 0

  • świetny koncert

    byłam trzecie rok z rzędu, Paulina Przybysz genialna. niektóre utwory nie wybrzmiały, może przez ten deszcz, ale i tak warto. do zobaczenia za rok!

    • 4 2

  • Deszcz nie popsuł widowiska,czyli jak byłoby slońce to widowisko byłoby nieudane.Przestańcie pitol....ć prawda jest taka że w tym kraju pogoda jest do h,,,,,,,,,,,,,,,a niepodobna i psuje ludziom wymarzony urlop i rozrywkę ,dlatego lepiej na urlop jechać nad M Śródziemne gdzie słoneczko świeci non stop i człowiek ma inny humor.Wystarczy w Polsce pochodzić po plażach w deszczu i widać jak ten deszcz nikomu nic nie psuje,nie ma żywej duszy.........

    • 0 5

  • Tomjiz wiemy czemu odwołali koncert dzisiaj na operze..

    • 0 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W jaki sposób serial produkcji TVN “Tajemnica zawodowa” związany jest z Trójmiastem?