- 1 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (46 opinii)
- 2 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (135 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (4 opinie)
- 4 Związek? Podziękuję. Jestem na detoksie (163 opinie)
- 5 Czemu już nie ma takich imprez? (68 opinii)
- 6 Sztuczna inteligencja w piosence wyborczej (58 opinii)
Miłość do elektroniki, "Techno do miłości". Eklektyczny Bass Astral w Drizzly Grizzly
Bass Astral mówi, że jego najnowsza, pierwsza solowa płyta to płyta o miłości - m.in. do muzyki. Jaka więc jest ta miłość? Na pewno wielobarwna, różnorodna, mozaikowa. Obejmuje wiele gatunków, mieści się w niej też dużo emocji. Muzyk odwiedził w czwartek Trójmiasto i swoją muzyczną, hybrydową twórczością roztańczył publiczność w stoczniowym klubie Drizzly Grizzly.
Nadchodzące koncerty w Trójmieście
Muzycy rozstali się w przyjaźni, a każdy z nich poszedł szukać swojej muzycznej ścieżki. Efekty tych poszukiwań usłyszeliśmy w czwartkowy wieczór w klubie Drizzly Grizzly, mieszczącym się przy Ulicy Elektryków. Bass Astral zagrał tam koncert promujący jego pierwszą solową płytę, zatytułowaną "Techno do miłości".
Czytaj też: Męskie Granie w Gdańsku: Podsiadło, Sanah, Ralph Kamiński, Fisz Emade i inni
Osobno, ale razem
Mimo że Bass Astral rozpoczął karierę na własną rękę, nie zrezygnował ze współpracy z innymi twórcami. Na jego najnowszej płycie pojawiają się bowiem m.in. Hania Rani, Gypsy, Sarka, Ericonne, Palka, ULTRA czy Erektion. Jest także Leszek Zadymka - czyli alter ego Kuby Tracza. Jak sam mówi, muzykę najlepiej tworzy mu się w towarzystwie.
- Mimo iż chciałem zrobić wszystko sam, to zrozumiałem, że muzykę najbardziej kocham robić razem. Każda piosenka na tej płycie to inna relacja. I mimo że będzie napisane, że to płyta solowa, to jest ona bardziej jak ekscentryczna orkiestra - opowiada w wywiadach.
Z wymienionych wyżej artystów najczęściej na płycie słyszymy brytyjskiego wokalistę Ericcone'a, który napisał tekst oraz zaśpiewał pierwszy numer otwierający płytę - "Before I Died".
Kontrolowany chaos
Muzyka, którą zaprezentował Bass Astral, jest bardzo eklektyczna. Dźwięki zlewają się, przelewają, pojawiają się rytmicznie, by zaraz na chwilę zniknąć, a następnie zaatakować od nowa. Uzupełnione są zawsze dodatkowymi efektami, elektronicznymi ozdobnikami, muzycznymi wtrąceniami. To jak zanurzenie się w zupełnie inny, technologiczno-symfoniczny, hybrydowy świat.
Nazwa płyty to gra słowna, a dokładniej nawiązanie do "Ody do radości". Tytułowe "techno" to określenie eksperymentalnej muzyki elektronicznej Bass Astrala. Sama płyta zawiera materiał, który powstawał przez kilka lat. Jak mówi artysta, są na niej numery, które przeleżały w szufladzie dłuższy czas, zanim ujrzały światło dzienne.
Świetlna scenografia
Koncert w Drizzly Grizzly został ciepło przyjęty przez publikę. Sam klub łączy w sobie różne niepasujące do siebie (wydawałoby się) elementy wystroju, jak: kolorowe telewizory za barem, które wyświetlają menu, twarde, plastikowe siedziska z trójmiejskich pociągów SKM, zabytkowy automat do gry, a do tego wszystkiego czerwoną udrapowaną kurtynę na scenie oraz barokowe zdobienia z wielkim trofeum myśliwskim na środku - czaszką krowy lub może byka. Wymienić warto też dużą tablicę z terminami kolejnych koncertów, rodem z amerykańskiego kina czy teatru, która znajduje się nad wejściem do klubu - to kolejny świetny pomysł twórców Ulicy Elektryków na stworzenie elementów użytkowych w ciekawym stylu.
Zobacz relacje z trójmiejskich wydarzeń
W takim wnętrzu dobrze odnalazła się muzyka zagrana przez Kubę Tracza. W tle, za Bass Astralem, zainstalowane zostało wielkie świetlne koło, świecące dziesiątkami kolorów, przypominające dzieła Jamesa Turella, artysty znanego z pracy ze światłem i przestrzenią.
Zobacz także: Behemoth z nową płytą. Mocny teledysk i odważna deklaracja Nergala
Muzyczne eksperymenty
Podczas koncertu usłyszeliśmy przede wszystkim numery z nowej płyty, takie jak melancholijne "Waiting for love" czy piosenki, do których aż się prosi, by potupać nóżką -"Samotność w klubie disco" oraz "Pałace". Kubę Tracza ciekawie prowadzi muzyczna intuicja, co pokazuje chociażby w utworze remiksującym nokturn f-moll Fryderyka Chopina, ale także wykorzystując rap Eminema lub głos Freddiego Mercurego. Zabrzmiała także kultowa piosenka Eiffel 65 - "Blue" w nowym wydaniu.
Twórczość Bass Astrala z pewnością nie spodoba się każdemu. Mnogość dźwięków i wrażeń to dla niejednej osoby może być po prostu za dużo, łatwo też taką muzyką szybko się zmęczyć. Nie męczyła się jednak zdecydowanie publika zebrana w Drizzly Grizzly. Wręcz przeciwnie - rozkręcali się coraz bardziej i bardziej.
Chociaż rozdzielenie się znanego duetu komercyjnie było dla obu artystów niejako krokiem wstecz, było jednak krokiem świadomym. Nowy etap umożliwia im teraz odkrywanie kolejnych muzycznych przestrzeni i dalsze swobodne eksperymentowanie bez żadnych ograniczeń, którego solidną próbę otrzymaliśmy na czwartkowym koncercie.
Wydarzenia
Miejsca
Opinie (10)
-
2022-05-13 11:40
Opinia wyróżniona
Słyszę inspirację Savant-em i 8-bitowymi dogrywkami w jego stylu
- 3 0
-
2022-05-13 11:48
Opinia wyróżniona
A najlepiej to chyba sam ten dj (?) bawi się przy tej konsolecie.
- 5 2
Wszystkie opinie
-
2022-05-13 04:38
co to za kakadu fonia? (1)
- 6 14
-
2022-05-13 07:20
Nie ma to jak Sławomir
- 9 0
-
2022-05-13 08:45
Ileż to trzeba
brać żeby zrozumieć?
- 6 11
-
2022-05-13 09:26
No bez jaj.
Wrzucacie filmik nagrany komórką na koncercie?
- 10 2
-
2022-05-13 10:32
Nigdy nie słyszałem o tym klubie (1)
Zdecydowanie wolę Vivę w sopocie i Młodzi piękni i bogaci w Gdańsku
- 3 8
-
2022-05-13 17:43
moze czas sie zainteresowac
- 1 1
-
2022-05-13 11:40
Opinia wyróżniona
Słyszę inspirację Savant-em i 8-bitowymi dogrywkami w jego stylu
- 3 0
-
2022-05-13 11:48
Opinia wyróżniona
A najlepiej to chyba sam ten dj (?) bawi się przy tej konsolecie.
- 5 2
-
2022-05-13 17:44
Koncet żenada. (1)
Zapowiadało się nieźle. Kawałki z wcześniejszego projektu dały poczatkowo nadzieję na całkiem fajny występ. Jednak szybko okazało się, że mikrofon będzie służył tylko do pozdrawiania publiki, bo żaden wokalista się nie pofatygował a z biegiem minut utwory coraz bardziej zbliżały się do zakamuflowanego disco polo. To nie był żaden koncert tylko występ prowincjonalnego dj'a puszczajacego coś z kompa. Napisałbym że w remizie, ale akurat nagłośnienie i światła były bardziej niż poprawne. To jednak za mało. Po pół godzinie wyszedłem jak sporo innych osób, mimo że za bilet dałem stówę.
Nie polecam nawet za połowę tej ceny. Nawet uwzględniając inflację :]- 4 4
-
2022-05-13 20:06
Żeby to zrozumieć
Wystarczyło posłuchać kilku jego solo kawałków na YouTube.
Tragedia- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.