• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sławek Jaskułke: obrazy malowane dźwiękiem

Patryk Gochniewski
2 marca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Sławek Jaskułke (na zdj. z Rafałem Bujnowskim - po prawej): estetyka muzyczna, w której się dzisiaj poruszam, współgra z estetyką malarstwa Bujnowskiego. Pamiętam dokładnie to pierwsze uczucie, które mnie ogarnęło, gdy zobaczyłem jego prace. Od razu zacząłem się zastanawiać, jak ubrać to w całość. Sławek Jaskułke (na zdj. z Rafałem Bujnowskim - po prawej): estetyka muzyczna, w której się dzisiaj poruszam, współgra z estetyką malarstwa Bujnowskiego. Pamiętam dokładnie to pierwsze uczucie, które mnie ogarnęło, gdy zobaczyłem jego prace. Od razu zacząłem się zastanawiać, jak ubrać to w całość.
Sławek Jaskułke pod koniec ubiegłego roku wydał płytę niezwykłą. "Music on Canvas". Muzyka inspirowana obrazami Rafała Bujnowskiego wydaje się niezwykle namacalna. Słuchacz widzi pociągnięcia pędzlem, może zanurzyć się w przenikających się dziedzinach sztuki. To niezwykle kojący album, dający przestrzeń do przemyśleń oraz odpoczynku. Jaskułke po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najwybitniejszych polskich jazzmanów.

Patryk Gochniewski: Co takiego dostrzegłeś w pracach Rafała Bujnowskiego, że niemal z biegu usiadłeś do tworzenia inspirowanych nimi kompozycji?

Sławek Jaskułke: Zobaczyłem spójność z moją muzyką. Po prostu estetyka muzyczna, w której się dzisiaj poruszam, współgra z estetyką malarstwa Bujnowskiego. Pamiętam dokładnie to pierwsze uczucie, które mnie ogarnęło po tym, jak zobaczyłem jego prace. Od razu zacząłem się zastanawiać, jak ubrać to w całość. Uwielbiam ten moment, kiedy pojawia się iskra, która motywuje człowieka do pracy.

Stworzyłeś kompozycje w tydzień. Ale dopracowanie tej płyty zajęło ci aż dwa lata.

Trzy lata. W tamtym czasie byłem w trakcie realizacji dwóch płyt, które musiałem dokończyć - "Komeda Recomposed" Sextet i drugą część płyty "Senne" dla mojego japońskiego wydawcy. Ciężko więc byłoby tak nagle przeskoczyć z jednej rzeczy w drugą. Jestem w stanie skomponować muzykę w kilka dni, ale należy pamiętać, że kompozycja jest procesem otwartym, podobnie jak obraz. Dlatego dobrze jest dać sobie czas na przemyślenie całości.


Wielokrotnie słyszało się, że jesteś chory na perfekcjonizm - "Music on Canvas" może być tego definicją?

W sensie produkcyjnym lubię dbać o każdy element całości. W sensie muzycznym nie jestem pewien, czy perfekcjonizm powinien być wartością dominującą. Zawsze można coś poprawić i zmienić, pytanie tylko po co? Zbyt perfekcyjna muzyka może tracić oddech. W swojej pracy staram się robić rzeczy dobre, ale pojęcie "dobre" może mieć wielowarstwowe znaczenie. Drukarz to też człowiek i zdarza się, że mimo dostarczenia proofów, czyli wydruków próbnych, nie dociągnie koloru. Albo matryca do produkcji płyt winylowych będzie źle nacięta i całość będzie kiepsko brzmiała. Zmierzam do tego, że jeżeli chcesz być perfekcyjny i robić rzeczy dobre, to wiedza tylko z zakresu znajomości nut i poruszania palcami po klawiaturze jest niewystarczająca.

Czytaj też: Muzyka MaJLo w serialu TVN

Powiedziałeś niedawno, że nie potrzebujesz inspiracji, aby tworzyć muzykę. Ba, powiedziałeś, że nic cię nie inspiruje. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej.

Inspiracja to pojemne pojęcie. Nad muzyką, tak jak nad innymi dziedzinami w życiu, trzeba konsekwentnie pracować. Czasem można tworzyć w odniesieniu do jakiejś materii, tak jak to miało miejsce w przypadku obrazów Bujnowskiego, a czasem to się dzieje intuicyjnie, samoistnie. W tym kontekście nie potrzebuję jakichś wielkich inspiracji do tworzenia muzyki. Chociaż przyznaję, że czasem po spacerze z córką, gdy zobaczymy ciekawe światło w lesie, to staram się je przenieść do świata dźwięków.

W obrazach Bujnowskiego zobaczyłeś swoją muzykę. Wyjaśnij, co przez to rozumiesz.

Moje granie ma w sobie głębię, którą znajdujemy w malarstwie Bujnowskiego. W tym sensie zobaczyłem w obrazach Rafała moją muzykę. O to właśnie chodzi. Spójność.

Opowiedz trochę o tym nisko nastrojonym fortepianie. Skąd pomysł na 428 Hz?

Chodziło o to, by znaleźć jak najciemniejszy koloryt w brzmieniu. Moim zamiarem było zbliżenie się plastyką dźwięku do obrazów Rafała. Dlatego potrzebowałem obniżyć strój fortepianu. Początkowo planowałem nagrywać w 415 Hz, ale to ze względów technicznych się nie udało. Postawiliśmy więc ze stroicielem na 428 Hz. I to był dobry wybór, bo udało się uzyskać piękny, ciemny i głęboki koloryt dźwięku. Dokładnie to, o co mi chodziło.

Tworzenie tego albumu zahaczyło także o lockdown. Miało to jakiś wpływ na obraz całości?

Właściwie to lockdown sprawił, że mogłem zrealizować nagranie w tym czasie. Muzycznie i technicznie byłem przygotowany, bo od wielu miesięcy pracowałem nad tą muzyką. Brakowało mi jedynie czasu, by wejść do studia. Lockdown mi to umożliwił.

Powiem ci, że "Music on Canvas" jest płytą wydaną w idealnym momencie. Ta muzyka koi - wprowadza słuchacza w niezwykle przyjemny stan, jednocześnie przenosząc go w zupełnie inną przestrzeń. A to coś, co jest wielu osobom teraz potrzebne.

Dziękuję. To miłe spostrzeżenie. Cieszę się z faktu, że moja praca dociera do ludzi, a jeśli do tego komuś pomaga, to tym lepiej. Moim zamierzeniem nie było stworzenie płyty-remedium na obecną sytuację, ale jeśli tak jest, to czysty przypadek.

Sławek Jaskułke: Inspiracja to pojemne pojęcie. Nad muzyką, tak jak nad innymi dziedzinami w życiu, trzeba konsekwentnie pracować. Czasem można tworzyć w odniesieniu do jakiejś materii, tak jak to miało miejsce w przypadku obrazów Bujnowskiego, a czasem to się dzieje intuicyjnie, samoistnie. Sławek Jaskułke: Inspiracja to pojemne pojęcie. Nad muzyką, tak jak nad innymi dziedzinami w życiu, trzeba konsekwentnie pracować. Czasem można tworzyć w odniesieniu do jakiejś materii, tak jak to miało miejsce w przypadku obrazów Bujnowskiego, a czasem to się dzieje intuicyjnie, samoistnie.
Kiedy już dopracowałeś płytę i zaprezentowałeś ją Bujnowskiemu, jak zareagował?

To ciekawa historia, bo Rafał nie wiedział, że pracuję nad muzyką do jego obrazów. Nawet nie znaliśmy się osobiście. Uznałem, że nie będę mu głowy zawracał snuciem wizji artystycznych o tym, że zamierzam zrobić to czy tamto, w taki czy inny sposób. Skomponowałem muzykę, dopracowałem kompozycje, nagrałem w studio, zmiksowałem i dopiero wówczas zadzwoniłem do Rafała, gdy już miałem gotową całość. Umówiliśmy się na kawę i Rafał skomentował pomysł krótko: "Sławek, mam do ciebie zaufanie. Rób,co chcesz".

Rafał Bujnowski specjalnie na potrzeby tej płyty - konkretnie nośnika analogowego - zmienił format swoich obrazów.

Rafał na potrzeby okładki albumu stworzył nowe prace w rozmiarze 32 x 32 cm, czyli w formacie okładki płyty winylowej, nawiązujące estetyką i emocjonalnością do Nokturnów. Dla niego, od strony twórczej, było to ciekawe, bo dawało możliwość gry z materią i fakturą. Taki rodzaj flirtu technologii malarskiej z winylowością. Od strony spójności projektu idealnie się ułożyło, bo nowe obrazy domknęły całość. Innymi słowy - Rafał postawił kropkę na końcu zdania.

"Music on Canvas", podobnie jak "Senne" i "The Son", to płyty, które są bardzo spójne, bardzo osobiste, bardzo twoje. To zapis historii, twoich emocji, twoich przeżyć. Jednocześnie jednak tworzysz tę muzykę w taki sposób, że słuchacz może nie tyle się z tym utożsamić, co znaleźć w niej siebie - swoje historie, swoje emocje i przeżycia.

Muzyka każdego twórcy ma w sobie tożsamość emocjonalną. Innymi słowy, każdy kompozytor oddaje w swojej muzyce emocje, z którymi się identyfikuje. I każdy kompozytor w tym celu używa innych środków. Moja muzyka jest wyrazista, ale i przestrzenna. Daje człowiekowi możliwość budowania obrazów, bo jest ilustracyjna i czasem, tak jak w przypadku "Music on Canvas", programowa, czyli z treścią, do której się odnosi. Wydaje mi się, że przestrzeń w muzyce, jak i w życiu powoduje, że zaczynamy się zagłębiać w sobie. Może właśnie o to chodzi, o spojrzenie w siebie.

Czytaj też: Wyniki plebiscytu na najciekawszą płytę minionego roku

Wydaje mi się - przynajmniej słuchając "Music on Canvas" - że tę niepokorność, która cię charakteryzowała jeszcze nie tak dawno przecież, zostawiłeś za sobą. Teraz mamy do czynienia ze Sławkiem Jaskułke, który jest niezwykle dojrzały.

Mam 42 lata i jestem ukształtowanym człowiekiem. Wiem, czego chcę. Patrząc z dystansu, lubię tę swoją młodzieńczość i niepokorność. Do dzisiaj taki jestem, tylko w nieco innym wydaniu.


Kiedy słucha się tej płyty, to jednocześnie widzi się niejako te pociągnięcia pędzlem. Na żywo to na pewno zyskałoby jeszcze silniejszy przekaz. Myślisz, że uda się wyjść na scenę już niebawem? Brakuje ci tego w ogóle?

Kocham być na scenie. Więc tak, brakuje mi tego, ale z drugiej strony mam rodzinę, której mogę obecnie poświęcić więcej czasu. To fundament, który daje stabilizację i siłę.

Jako że dla wielu artystów czas pandemii jest bardzo twórczy, nie mogę i ciebie o to nie zapytać - tworzysz coś nowego w tej chwili czy masz chwilę odpoczynku?

Tak, pracuję twórczo nad czymś, ale też przygotowuję od strony wydawniczej premiery winylowe moich poprzednich albumów, więc mam co robić. I tutaj muszę się pochwalić, bo udało mi się nawiązać współpracę z jednym z najlepszych studiów masteringowych w Europie - Pauler Acoustics Germany. To oznacza, że matryce do produkcji płyt gramofonowych będą nacięte z najwyższą dbałością o dźwięk. Ma to dla mnie znaczenie, ponieważ moja muzyka jest oparta na detalu. A z drugiej strony, nie ma nic piękniejszego niż oddychający i naturalny dźwięk.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (12)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Rihanna wystąpiła na festiwalu Open'er w Gdyni?