• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stworzyli firmę, bo lubią grać. Są liderem wśród wydawców planszówek

Robert Kiewlicz
14 listopada 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
  • - Dla nas gry planszowe to pasja i sposób na życie. Po prostu żyjemy tym wszystkim - mówi Magdalena Jedlińska współzałożycielka spółki Rebel.
  • Magazyn Rebel
  • Gry Rebel
  • Gry Rebel
  • Gra Rebel

Lubią "Gwiezdne Wojny" i spędzać wspólnie czas. Ponad wszystko lubią jednak grać w gry planszowe i to wszelkiego rodzaju. Z pasji do tego typu gier stworzyli biznes i obecnie są jednym z największych dystrybutorów i wydawców gier planszowych w Polsce. Pomimo tego firma Rebel to bardziej grupa znajomych połączona wspólnymi zainteresowaniami niż przedsiębiorstwo. O popularności planszówek w naszym kraju, rozwoju branży i o tym jakie cechy powinna posiadać dobra gra rozmawiamy z Magdaleną Jedlińską, jedną z założycielek firmy i kierownikiem działu marketingu i PR w spółce Rebel.



Według licznych badań gry planszowe w Polsce zyskują coraz liczniejsze rzesze sympatyków? Skąd taka fascynacja grami planszowymi w naszym kraju?

Magdalena Jedlińska: - Trzeba się trochę cofnąć w czasie do początku firmy, aby opisać to zjawisko. Firma powstała w 2003 roku, kiedy gier planszowych na naszym rynku nie było zbyt dużo. Na samym początku Rebel sprzedawał nie tylko gry planszowe, ale także komputerowe - właściwe wszystko co nazywane było grą. Gry planszowe sprowadzaliśmy głównie z zagranicy, co było niesłychanie trudne i drogie, bo nie byliśmy wówczas członkiem Unii Europejskiej.
Pierwszy pracownik został zatrudniony w firmie, bo jej prezes stwierdził, że trzeba mu zacząć płacić za to co robi, skoro i tak całe dnie u nas przesiaduje. Wielu entuzjastów gier czy nawet naszych klientów zaczęło w końcu z nami pracować.

Pierwsze gry, które sprowadziliśmy, były bardzo drogie, głównie z powodu wysokich ceł. Ich ceny wynosiły ok. 300 zł za sztukę. Sprowadziliśmy sześć sztuk gry strategicznej "Warcraft", zrobionej na licencji bardzo popularnej wówczas gry komputerowej. Gra była oczywiście po angielsku. Sami w nią zagraliśmy i byliśmy zaskoczeni tym, jak dobra jest to gra i jak różni się od produktów dostępnych na naszym rynku. Początkowo wszystkie gry jakie sprowadzaliśmy schodziły natychmiastowo, pomimo tego, że były bardzo drogie. Jako że byliśmy wtedy jedyną firmą, która oferowała takie produkty to grupa naszych klientów dosyć szybko rosła.

Twórcy firmy Rebel są grupą przyjaciół, graczami i jednocześnie miłośnikami fantastyki. Wielu z nas wychowało się na grach typu "Magia i Miecz", które były kopiami zagranicznych gier. Od wielu też lat uczestniczyliśmy i uczestniczymy nadal w różnego rodzaju konwentach fantasy. Dlatego normalne było, że na początku zaprezentowaliśmy sprowadzone przez nas gry właśnie temu środowisku. Tak zaczęliśmy pokazywanie Polakom gier planszowych. Od samego początku rynek gier planszowych rozwijaliśmy po prostu jeżdżąc na różnego rodzaju imprezy i pokazując je publiczności.

Czyli nie chodziło jedynie o biznes ale także edukację graczy?

Oczywiście, my przecież do teraz żyjemy tym wszystkim. Dla nas jest to pasja i sposób na życie. Na początku jeździliśmy na konwenty w cztery osoby samochodem zapakowanym grami planszowymi. Część z nich przeznaczona była na sprzedaż, część do grania. Dwóch kolegów stało na stoisku próbując sprzedać choć kilka gier natomiast ja z mężem otwieraliśmy games room. Wtedy gry planszowe kojarzyły się z rozrywką głównie dla dzieci. Jednak jako że na konwencie byli głównie nasi rówieśnicy, to udawało nam się zawsze namówić kilka osób do wypróbowania gier. Po godzinie wracali oni z grupą kolegów. To była ciężka praca u podstaw.
  • Twórcy firmy Rebel są grupą przyjaciół, graczami i jednocześnie miłośnikami fantastyki.
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gry Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  • Gra Rebel
  •  Rebel

Początkowo były to gry tylko w języku angielskim?

- Wyłącznie. Dopiero później zaczęliśmy sami robić tłumaczenia gier. Nasz początku instrukcje pojawiały się wyłącznie w formie plików do ściągnięcia ze strony internetowej. Nie było nas po prostu stać na wydrukowanie dużej ilości kopii. Wyjazd na imprezę, jak wyszedł na zero, to było dobrze. Ważna była dla nas misja zapoznania Polaków ze światem gier planszowych. Ta pasja towarzyszy nam zresztą do dzisiaj. Na szczęście kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej dostęp do gier stał się łatwiejszy i zaczęły one napływać do nas dużym strumieniem.

Wtedy już mieliście okres uświadamiania środowiska za sobą. Zaczął się boom na gry planszowe?

- Od kilku lat, corocznie, odzywa się do nas jakaś gazeta, radio, czy telewizja z pytaniem, czy notujemy boom na gry planszowe. Rynek cały czas rośnie. Na początku gry pojawiały się na niszowych konwentach fantastyki, a ok. 10 lat temu zaczęły wychodzić poza granice miłośników fantastyki, do ludzi z nią zupełnie nie związanych. Po prostu zainteresowanych ciekawym spędzeniem czasu. Rodzicom chodzi o to, aby poprzez gry planszowe odciągnąć dzieci od komputerów. Później okazuje się, że dzięki wspólnej grze spędzamy ze sobą więcej czasu, więcej rozmawiamy, lepiej się poznajemy. Współczesne, dobre gry planszowe mają to do siebie, że pomimo różnicy wieku, rodzic grający z dzieckiem może się świetnie bawić. Gry mają ogromną rolę rozwojową i edukacyjną.
Na początku gry pojawiały się na niszowych konwentach fantastyki, a ok. 10 lat temu zaczęły wychodzić poza granice miłośników fantastyki, do ludzi z nią zupełnie nie związanych. Po prostu zainteresowanych ciekawym spędzeniem czasu.

Tak jak kiedyś głównie organizowano konwenty fantastyki, tak teraz, od ok. 7 lat, zaczynają się się pojawiać festiwale gier planszowych. Przykładem może być festiwal Gramy odbywający się w Trójmieście. I takich wydarzeń jest coraz więcej.

Czy ma to związek z większą dostępnością gier planszowych na rynku i tym, że pojawiło się więcej gier nie związanych z fantastyką? Może ta tematyka odstraszała innych klientów?

- Większość gier planszowych w ogóle nie jest związanych z fantastyką. Twórcy przecież dobrze wiedzą, że fantasy i fantastyka gorzej się sprzedają, bo nie wszyscy się tym interesują. Kanon, gra która ma już ok. 30 lat - "Osadnicy z Catanu" - polega na zasiedlaniu wyspy. Zero fantastyki. Tak samo jest z grą "Wsiąść do pociągu" czy "Carcassonne".

Kiedy zaczęliście być nie tylko dystrybutorem gier, ale także ich wydawcą?

- Kiedy zaczęliśmy sprowadzać gry na większą skalę, to nawiązaliśmy ściślejszą współpracę z jednym z wydawców - firmą Days of Wonder. Sprzedaż nam stale rosła i byliśmy największym sklepem z grami planszowymi. Przedstawiciele Days of Wonder zasugerowali nam, że skoro sprzedajemy rocznie tyle gier, to powinniśmy zrobić ich polskie wersje. Wtedy to wydaliśmy "Ticket to ride", czyli "Wsiąść do pociągu". Gra jest właściwie całkowicie niezależna językowo, ale okazało się, że ludzie dużo chętniej sięgają po grę z polskim tytułem. Jej sprzedaż drastycznie wzrosła. Powolutku zabraliśmy się więc do wydawania gier w języku polskim.

W pewnym momencie kolega jednego z naszych pracowników zgłosił się do nas z gotową grą planszową, którą chciałby wydać. Nie był jednak jej pewien. Zagraliśmy w tę grę w firmie i okazało się, że jest bardzo ciekawa. Zdecydowaliśmy się ją wydać. Była to gra "K2", która na targach w Essen, w 2012 roku dostała nominację do prestiżowej nagrody Spiel des Jahres 2012 (Gra Roku) w kategorii gra zaawansowana. Gra była pierwszą polską grą planszową nominowaną do tego prestiżowego tytułu w całej historii nagrody Spiel des Jahres.

Cały zysk jaki mieliśmy z tych gier inwestowaliśmy w kolejne tytuły po polsku. Jako że było ich mało na rynku, to bardzo łatwo schodziły. Teraz już tak nie jest. Mamy bardzo wielu wydawców i duże zainteresowanie tym rynkiem. Nie ma takiej sytuacji, że każda wydana gra sprzedaje się w dużej ilości.
Mamy kilku autorów, którzy próbują wydawać tworzone przez siebie gry. Jednak w chwili obecnej, w Polsce, nie sposób się z tego utrzymać. Nasz rynek jest zbyt świeży. Udaje nam się wydać średnio jedną grę polskiego autora rocznie.

Mamy już do czynienia na naszym rynku z profesjonalnymi twórcami gier?

- Niestety nie. Poszczególne wydawnictwa mają w swoich strukturach pracowników odpowiedzialnych za tworzenie gier. Taki pracownik musi przygotować i wydać pewną ilość gier każdego roku. Jakie to są gry to widać w sklepach. Z grami robionymi na siłę jest tak jak pisaniem książek na siłę. Gdzieś tego światełka geniuszu w nich brakuje. Mamy kilku autorów, którzy próbują wydawać tworzone przez siebie gry. Jednak w chwili obecnej, w Polsce, nie sposób się z tego utrzymać. Nasz rynek jest zbyt świeży. Udaje nam się wydać średnio jedną grę polskiego autora rocznie. W tym samym czasie wydajemy ok. 100 innych tytułów.

Nakład pracy dotyczący wydania takiej gry jest bardzo duży. Pierwsze jej wydanie nie przynosi zysku, trzeba zrobić drugie i trzecie wydanie. Nie opłaca się więc wydawać gier, które nie będą się sprzedawały dłużej niż rok. To jest bardzo ciekawa cecha gier planszowych, która odróżnia je od gier komputerowych. Dobre gry planszowe żyją latami. Są tak dobre mechanicznie, że się nie starzeją. Dużą ich zaletą jest też regrywalność, są one tak zmienne, że każda rozgrywka jest inna i przynosi dużą satysfakcję.

Jakie cechy musi posiadać dobra gra planszowa, która sprzedaje się w milionach sztuk?

- Chcielibyśmy to wiedzieć. Wiemy natomiast czego nie może mieć gra, aby dobrze się sprzedać. Nie może mieć złamanej mechaniki, tzn. nie może mieć jednego sposobu na wygranie. Nie może się też dłużyć i musi mieć w sobie coś interesującego. Mamy gry imprezowe, w których bardzo ważna jest losowość wprowadzająca zamieszanie i są gry ekonomiczne i strategiczne, w których ważne jest planowanie. W takich grach, jeśli nasze plany przez zwykły traf losu zostają zniweczone, to taka gra nie ma sensu. Można przecież równie dobrze rzucić kostką i zobaczyć kto wygra. Ten balans i wyczucie są bardzo trudne do uzyskania.

Oczywiście gra musi mieć bardzo dobrą oprawę graficzną. Przecież to oczy "kupują" grę. Są jednak i gry, które nawet bez przyciągającej oko oprawy graficznej dobrze się sprzedają. Przykładem są "Tajniacy". Pudełko gry nie powala, a jak się ją otworzy to jest jeszcze gorzej. Gra jednak jest genialna. Z drugiej strony gry z przepiękną grafiką, np. "Lewis i Clark" nie chwyciła tak jak się tego spodziewaliśmy. I nie wiemy do końca dlaczego.

Przy wyborze gier jakie wydajecie opieracie się na własnym doświadczeniu jako graczy czy przeprowadzacie jakieś dodatkowe badania?

- Kiedyś, jak było mniej wydawnictw na rynku i głównie my sprowadzaliśmy je na rynek polski, to prawie nigdy nie braliśmy gry zaraz po jej premierze. Patrzyliśmy jaką ona popularność zdobywa zagranicą i dopiero wtedy decydowaliśmy się na jej wydanie. Teraz to się zmieniło. Na targach gier w Essen wszyscy ustawiają się w kolejkach po nowości. Mamy jednak wieloletnich partnerów, których darzymy zaufaniem i jeśli oni decydują się na wydanie danej gry to oznacza, że jest ona dobra. Przez lata nabyliśmy też doświadczenia i przy pierwszym kontakcie z grą jesteśmy w stanie dostrzec jej zalety. Oczywiście nie zawsze się nam udaje i czasami, choć rzadko, jakaś perełka przejdzie nam koło nosa. Jest też tak, że część gier, które świetnie sprzedają się zagranicą, u nas nie chwyta. Rożnie to bywa.
Mówi się, że Polska jest w pierwszej trójce jeśli chodzi o ilość sprzedaży tego typu gier planszowych. Co jest trochę zaskakujące ze względu na to, że te gry są u nas dopiero od kilkunastu lat.

Który kraj przoduje w sprzedaży gier planszowych?

- Mówi się, że Polska jest w pierwszej trójce jeśli chodzi o ilość sprzedaży tego typu gier. Co jest trochę zaskakujące ze względu na to, że te gry są u nas dopiero od kilkunastu lat. Widać jednak jak rośnie świadomość Polaków i mam nadzieję, że nasi wydawcy wybierają dobre gry, które trafiają w gusta Polaków. Liczne festiwale gier i oddolna promocja też robią swoje. Niemcy są w na pierwszym miejscu jeśli chodzi o sprzedaż gier planszowych. Największe targi gier planszowych odbywają się w Essen, a w każdym niemieckim domu jest gra "Osadnicy z Catanu".

Pewne gry nie znajdują dużego zainteresowania w Polsce. Na pewno zaliczyć do nich można gry mocno osadzone w zagranicznej kulturze. Innym przykładem może być gra "Black fleat", która się świetnie sprzedawała zagranicą. Myśmy się na nią nie zdecydowali, bo miała zbyt dziecinną grafikę. Gier z taką oprawą Polacy niechętnie kupują.

Co było dotychczas waszym największym przebojem?

- "Dobble". Tej gry sprzedaliśmy najwięcej sztuk i jest to absolutny przebój. Związana jest z nią ciekawa historia. Jej francuski wydawca bardzo zachęcał nas do wydania tej gry. W firmie zagraliśmy w nią raz, bez przekonania. Po licznych namowach wydaliśmy ją w Polsce i okazała się hitem. Do teraz mamy ogromną sprzedaż "Dobble", a dopiero długo później innych tytułów.

Czy gry planszowe przetrwają ciągły postęp technologiczny i coraz to nowsze sposoby na rozrywkę?

- Cały czas zastanawiamy się, czy gdzieś tam, niepostrzeżenie nie rozwija się jakaś technologia, która nagle wycofa z rynku gry planszowe. Tak jak komputery zniszczyły maszyny do pisania. Z drugiej strony, aby do tego doszło ludzie musieliby przestać chcieć się spotykać, a jesteśmy w końcu zwierzętami społecznymi. Choć łączność przez internet zmniejsza potrzebę bezpośrednich spotkań, to nadal lubimy widywać się ze znajomymi czy rodziną.

Na początku wspomniała pani, że Rebel stworzyła grupa przyjaciół. Teraz firma jest najważniejszym graczem na rynku i ta grupa musiała się znacznie zwiększyć?

- Siłą Rebela są ludzie, a zatrudniamy ich już 50. Firma został założona przez grupę przyjaciół, a w jej rozwoju pomagali nam kolejni znajomi. Pierwszy pracownik został zatrudniony w firmie, bo jej prezes stwierdził, że trzeba mu zacząć płacić za to co robi, skoro i tak całe dnie u nas przesiaduje. Wielu entuzjastów gier czy nawet naszych klientów zaczęło w końcu z nami pracować i do dzisiaj tworzą firmę. To jest nasza siła, ponieważ zupełnie inaczej słucha się sprzedawcy, który opowiada o produkcie z pasją.

Mamy to szczęście, że zajmujemy się grami planszowymi, a nie jakąś wyspecjalizowaną usługą czy produktem. Dla nas dużo ważniejsze jest to aby pracownik pasował do zespołu i rozumiał filozofię firmy, niż miał bardzo szerokie umiejętności. Wszystkiego przecież można się nauczyć. Jeśli ktoś pasuje do kultury naszej organizacji i lubi "Gwiezdne Wojny" oraz rozumie, o co chodzi w byciu graczem, to na 99 proc. do nas pasuje. Uczciwie traktujemy pracowników, bo to są nasi znajomi i nie mielibyśmy sumienia inaczej ich traktować. Tak samo jeśli chodzi o klientów. Wyjeżdżamy na różnego rodzaju imprezy i mamy z nimi bezpośredni kontakt. Nie moglibyśmy ich przecież oszukiwać, bo to tacy sami pasjonaci jak my.

Miejsca

Opinie (96) 2 zablokowane

  • ! (6)

    Polecam , dobry sklep !

    • 123 1

    • nie tylko sklep... (1)

      ... ale także największy w Polsce wydawca. Sama mam kilka z ich gier i są super :)

      • 14 0

      • Przypadkiem Trefl nie jest większym polskim wydawcą ?

        Największym w Polsce może być zagraniczny Hasbro.

        • 4 1

    • Zgadzam się (1)

      niestety dość drogi, czasami opłaca się kupić gdzie indziej, nawet jeśli trzeba zapłacić za przesyłkę.

      • 12 0

      • Na Allegro używek Splendor i Smallworld nie widać. Widocznie tak dobre, że ludzie się nie wyzbywają.

        • 1 0

    • sorry że to powiem ale najdroższy w Polsce!

      • 5 1

    • Fajny pomysł, aczkolwiek ja kupuję te same gry sporo taniej w necie, płacąc nawet za przesyłkę

      ostatnio nawet różnica 27 zł już kosztem przesyłki

      • 3 3

  • jedna porządna kontrola ze skarbowego (5)

    i firmy nie ma, potem jeszcze postępowanie karno-skarbowe i w ogóle się im odechce biznesu

    • 14 111

    • To niestety smutna prawda...

      Kto ogląda państwo w państwie, ten wie.

      • 17 6

    • (1)

      LOL pozytywne myślenie nie zabija ;)

      • 14 1

      • gra się

        • 0 2

    • na ciebie donos już poszedł du US, UC i ZUS... po IP sprawdzą właściciela kompa i jego adres.

      • 2 4

    • Pytanie po prawie 7 latach:

      I jak, odechciało im się biznesu? :)

      • 0 0

  • jak dla mnie to gry jedynie na laptopa albo smartfona... (5)

    Dzisiaj sie juz nie rozklada plansz i nie rzuca kostkami... i oczywiscie gry powinny byc calkowicie w wersji polskiej lacznie z nazwa. Mamy piekny jezyk i nie ma potrzeby grac w cos o nikomu nic nie mowiacej nazwie typu SCRABLE.

    • 5 168

    • (1)

      Ty może nie rozkładasz plansz, ale mnóstwo ludzi tak robi. Podobnie jak mnóstwo ludzi używa polskich liter diakrytycznych. A scrable to akurat na tyle popularna gra, że wielu osobom wiele powie jej nazwa.

      • 34 0

      • nie karm trola

        • 9 0

    • (1)

      "dzisiaj się już nie rozkłada plansz i nie rzuca kostkami" ?? Serio..?? Znam sporo ludzi którzy właśnie przy planszówkach spędzają każdą wolną chwile. Jestem też jedną z nich. Jest dużo interakcji miedzy nami.. i nie potrzeba nam konsoli. Planszówki bardzo ewoluowały do czasu tzw chińczyka i scrable. Wiec jak ktoś mówi że zna tylko scrable, to tak nie wiele wie o planszówka. Zapraszam na konwent planszówkowy w Amber Expo 19 listopada. Wiec napewno już nie powiesz że "dzisiaj się już nie rozkłada plansz i nie rzuca kostkami" Pozdrawiam.

      • 8 0

      • zawsze sa jacys dziwni pasjonaci przeszlosci

        • 0 4

    • 1

      "dzisiaj się już nie rozkłada plansz i nie rzuca kostkami"....ja w tym roku mam ponad 300 rozegranych gier planszowych/ karcianych, nie uważam to za super wynik, gdyż znajomi z mojego środowiska ( 30 + ) mają więcej . Taka forma spędzania wolnego czasu jest po prostu świetna.

      • 0 0

  • (7)

    sklep jest drogi, ale na i-szop'ie (porównywarka cen wyłącznie gier planszowych) zawsze znajdziecie coś tańszego, ale chwała rebelowi za wydawanie i propagowanie planszówek

    • 32 8

    • Ano jak to w Gdańsku (6)

      Budyniogrodzie - drogo drogo

      • 1 9

      • Ponad stówa za grę przy minimalnej krajowej 1850 brutto (!) to mało? (4)

        • 3 10

        • mało (3)

          ile gier rocznie kupujesz? jedną? dwie?

          każdy jest w stanie odłożyć sobie 100 zł rocznie na planszówkę.

          • 7 1

          • Gdyby tylko chelebem i planszówką człowiek żył to tak, masz rację.

            W rzeczywistości zabraknie na wiele więcej ważniejszych rzeczy.

            • 5 3

          • dwie gry kupujesz rocznie ?

            My kupujemy jedną w miesiącu

            • 2 2

          • 1

            Trzeba przyznać iż Rebel nie jest tani. Ja kupuję średnio 1 dużą grę w miesiącu a różnica czasem 20 pln w cenie jest dość mocno odczuwalna.

            • 0 0

      • Nie przyszlo ci do glowy, ze w innych sklepach ten sam produkt kosztuje znacznie mniej?

        • 0 0

  • Rebela nie było a my już graliśmy w planszówki Dragona (6)

    Stare dobre czasy

    • 9 2

    • Ktoś pamięta firmę Encore? (4)

      To produkty z lat 80-tych... Oj p. Jedlińska chyba nie wie co mówi, nie byli pierwsi na rynku gier...

      • 7 6

      • No i Sfera.

        • 2 0

      • (2)

        o Bitwa Trzech Cesarzy i rok 1920 najlepsze strategie z Polskich i wydane w Polsce - do dziś niedoścignione dla konkurencji

        • 1 0

        • Odezwali się Piotrusie Panowie, 5 krzyżyk na karku, a oni wciąż w gry planszowe grają. (1)

          • 1 3

          • napij się piwa i wydrzyj gębę na partnera/partnerkę bo to takie dorosłe

            • 2 1

    • to jedyna zaleta tamtych planszówek - że były - bo ich jakość często wołała o pomstę do nieba
      co ciekawe tak jest do dziś - niby szyld inny a czas wręcz się cofa

      • 0 1

  • Gdy pasjonaci zabierają się za robotę to musi wyjść coś niezwykłego. (7)

    Mam tylko nadzieję, że zagraniczna konkurencja nie wykończy was, jak ongiś Kluskę.

    • 42 2

    • Kluskę wykończył rodzimy aparat skarbowy (4)

      a nie żadna zagraniczna konkurencja (chyba że o czymś nie wiem).

      • 9 4

      • Dobrze jest zadać sobie pytanie: Kto był beneficjentem pogrążenia Kluski ? (3)

        Optimus, firma z Polski, jako pierwsza na świecie otrzymała certyfikat "Zaprojektowany dla Windows". Udawało jej się często wygrywać konkurencję z zagranicznymi mega korporacjami. Swego czasu była piątym największym producentem komputerów w Europie. Ale tego było za dużo.

        "Polskie" władze stworzyło więc prawo, według którego, komputery importowane są zwolnione z podatku VAT. Oczywiście nie jesteś idiotą i rozumiesz że takie prawo wprowadza się by niszczyć własny przemysł produkcji komputerów. Ale Kluska znów okazał się bardziej pomysłowy. Wyeksportował swoje komputery do Czech a następnie importował je do Polski już zwolnione z VATu. Nie było to przestępstwo tylko wykorzystanie luki w przepisach.

        Tego już było za wiele. Kluska zarabiał na ustawie, która miała niszczyć go i polskich producentów komputerów. Więc jeśli się kurka nie da po dobroci to go skarbówką i antyterrorystami.

        Podobny los spotkał praktycznie wszystkie polskie fabryki produkujące nowoczesny sprzęt elektroniczny. NTT, Unimor, Trilux, TEWA, ELWRO, TOMI, FONIKA, Diora.

        • 11 3

        • Prawda, tak było.

          • 0 0

        • Prawda, tak było.

          • 0 0

        • Prawda, tak było.

          • 0 0

    • (1)

      No tak, Kluskę, który składał komputery z chińskich części, eksportował do Czech i reimportował do Polski. Wzór do naśladowania, polski Bill Gates i Steve Jobs w jednym.

      • 10 1

      • Ale zgodnie z prawem

        • 4 0

  • Sasanka

    Pozdrowienia od starego znajomego!

    • 8 3

  • (6)

    sklep stacjonarny to petarda! :)

    • 20 4

    • Petarda, szczególnie dla wiecznych 30-letnich Piotrusiów Panów grających w gry, w pokoju u mamusi. (5)

      • 8 26

      • lepiej pizgać do fabryki i leżeć przed tv (1)

        ktoś tu chyba ma piękący śroooodek :D

        • 17 2

        • to i to niezła lipa

          • 0 0

      • (2)

        musisz być bardzo męski pijąc piwko i oglądając meczyk przed tv :D

        • 10 2

        • Jestem kobietą i nie piję piwa, nie mam TV i nie chodzę na mecze. (1)

          • 1 3

          • ale pewnie jadasz jarmuż, chodzisz na fitness, prowadzisz bloga o niczym

            i pouczasz wszystkich dookoła, jak mają żyć, sama będąc porażką życiową

            • 3 0

  • Jako sklep dobry, duży wybór ale drogi (7)

    Nie rozumiem czemu tam jest wszystko 30% drożej niż gdzie indziej.

    • 30 3

    • (3)

      Rebel jest dystrybutorem gier, wiec nie może sprzedawać taniej niż sklepy, które od niego kupują ;).

      • 8 3

      • to dlaczego sprzedaje drożej niż w Empiku? (1)

        • 5 0

        • a czego nie zrozumiałeś odpowiedzi kolegi ? Jako główny dystrybutor nie może sprzedać taniej niż firmy współpracujące z nim empik w tym wypadku współpracuje. Wiec nie zależnie przez kogo gra będzie sprzedawana ostatnim miejscem gdzie kupisz taniej daną grę będzie rebel...

          • 2 0

      • Nikt nie pisze że ma sprzedawać taniej

        Ale czemu 30% drożej?

        • 4 0

    • Jeszcze na szyldzie napis najtaniej

      po zakupie , jestem w empiku a tam ta sama gra taniej

      • 2 1

    • Przykład Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie (1)

      U Rebela 200 zl
      Gdziekolwiek indziej 140-160 zł
      Ludzie!

      Jeszcze rozumiem jakby sprzedawali za 170zl, ale 60 zł więcej niz konkurencja?

      • 6 1

      • czasem kupię w Rebelu

        czekam na okazje i rabaty - i takiego Robinsona w swoim czasie kupiłem w Rebelu bo było najtaniej.

        • 0 0

  • JESTESCIE FANTASTYCZNI !!Dawno juz niegrałem ale komputer nigdy niezastapi kontaktu z drugim człowiekiem (1)

    Gramy zkumplami przez neta ale to nie to samo gdy były czasy jak gralismy razem w planszówkach!! Trzeba do tego wrócić!!

    • 26 3

    • Jo, ale nie narób w gacie z wrażenia.

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Twórcą gdańskiego muralu z podobizną Zbigniewa Wodeckiego jest: