• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

The Artificer: nasza muzyka wzbudza konkretne emocje

Patryk Gochniewski
11 kwietnia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
The Artificer: Najbliższe miesiące spędzimy na przygotowaniu i ćwiczeniu nowego materiału. Wyznajemy zasadę, że na koncercie wszystko musi być jak w zegarku. Taka muzyka, na poziomie, do którego aspirujemy, to nie rurki z kremem. The Artificer: Najbliższe miesiące spędzimy na przygotowaniu i ćwiczeniu nowego materiału. Wyznajemy zasadę, że na koncercie wszystko musi być jak w zegarku. Taka muzyka, na poziomie, do którego aspirujemy, to nie rurki z kremem.

The Artificer to młody gdański zespół poruszający się w gatunku deathcore. Panowie właśnie wydali swoją EPkę oraz przygotowują się do kolejnej odsłony organizowanego przez nich interdyscyplinarnego wydarzenia, Artifest (sobota, 13 kwietnia w Mechanicznej Pomarańczy). Nam opowiedzieli, czy w Trójmieście jest miejsce dla muzyki z ich nurtu, o tym, skąd pomysł na festiwal oraz o planach na przyszłość.



Wywiad z trójmiejskim zespołem Piołun


Patryk Gochniewski: Nie bierzecie jeńców, to trzeba przyznać. Dawno nie słyszałem u nowego zespołu tak świadomego i dobrze nagranego materiału z pogranicza muzyki ekstremalnej. 

Mikołaj Zbrzeźniak: Dziękujemy bardzo! Ale może nie zaczynajmy od tylu komplementów, bo zaraz się panowie speszą, a ja jak zwykle będę miał do powiedzenia coś za wszystkich (śmiech).

Łukasz Brydziński: Mamy nadzieję, że cały projekt w każdym aspekcie będzie po prostu łamał kości - od muzy, przez promujące go klipy, aż po całą oprawę koncertową, nad którą pracowaliśmy od dawna i cały czas wprowadzamy do niej nowe rozwiązania.

"Dyscreation" to bezpardonowy materiał, który jest waszą EPką, ale nie da się ukryć, że można by było go uznać także za longplay. 

Emil Olszewski: Miło to słyszeć, tym bardziej, że był to nasz pierwszy raz w studio. Następna płyta będzie na pewno kilka poziomów lepsza.

MZ: Tym bardziej doceniamy aprobatę, ponieważ materiał niedawno skończył trzy lata, a - szczerze mówiąc - nie uważamy, aby się specjalnie zestarzał. Dla mnie longplay to album, który jako koncept - i muzycznie, i wydawniczo - jest spójny w stu procentach. Ten materiał to zbiór naszej rocznej wówczas twórczości, ponieważ zależało nam, aby na wyjazdowe koncerty jeździć z zarejestrowanym, wydanym minialbumem.  
 

Ciężkie brzmienia - koncerty w Trójmieście


To oznacza, że niebawem można się spodziewać od was pełnoprawnego debiutu?

MZ: Niebawem to w wypadku naszego zespołu najbliższy rok (śmiech). W tym roku chcemy go skończyć i nagrać. Czy wydać? Czas pokaże. 

EO: Jeśli chodzi o tworzenie materiału, to staramy się stawiać na jakość, a nie ilość. Tworzenie materiału to setki godzin na sali i w domu, ale taki sposób pracy od początku najbardziej nam odpowiadał.  


Patrząc na rynek zachodni deathcore ma się w tej chwili bardzo dobrze - kontrakty z dużymi wytwórniami, wyprzedane koncerty. Jak to wygląda u nas, z waszej perspektywy debiutantów. 

MZ: Wydaje mi się, że nie mamy w Polsce takiego szumu wokół deathcore'u czy generalnie nowoczesnego metalu, jak za granicą. Im dalej na zachód, tym mocniejsza czołówka takiego grania. Mimo kilku dużych graczy na scenie, jednak dominują inne gatunki.

Daniel Scheffler: Tak jak wspomniałeś, Polska jest strasznie niszowym krajem jeśli chodzi o gatunek deathcore. Mam wrażenie, że ta muzyka jest za mocna w odbiorze dla Polaków. Jak powiedział Mikołaj wcześniej, nie trzeba daleko szukać, by spostrzec fakt, iż w krajach zachodnich, na przykład Niemczech czy Francji, gatunek ten cieszy się zdecydowanie większą popularnością niż w Polsce.

ŁB: Na poparcie tego, co powiedzieli już Daniel i Mikołaj, podrzucę przykład chłopaków z Drown my Day, których zaprosiliśmy w zeszłym roku na nasze urodziny. Można ich uznać za jednego z największych graczy na rynku deathcore w Polsce, tym samym nie mieli problemu zagrać z powodzeniem wielu koncertów w Niemczech, Francji czy Belgii.

Wasz debiut jest już możliwy do odsłuchu w sieci. Planujecie też jakoś dystrybuować wersję fizyczną płyty? 

MZ: Fizyk sprzedaje się coraz lepiej na koncertach. Zauważyliśmy, że od czasu kiedy wozimy duży zestaw własnego oświetlenia, który jest w stu procentach zsynchronizowany z naszym koncertem, płyta zaczęła się sprzedawać lepiej. Każdy chętny może też dostać płytę wysyłkowo.

ŁB: To fakt! Chodzi tu chyba ogólnie o ogień na koncertach. Raz, że dajemy od siebie maksimum, to dwa - mocno doinwestowaliśmy we wspomniane oświetlenie, którego nie ma w Polsce wiele zespołów. Inna sprawa to często wożone z nami własne nagłośnienie. Koncerty brzmią wtedy najlepiej, jak mogą. Ludzie to widzą, a płyta schodzi. 

Zespół to jednak nie wszystko. Organizujecie także Artifest. Jak i kiedy zrodził się ten pomysł? 

MZ: Był taki pomysł, aby w fajny sposób zrobić urodziny zespołu, nie robiąc po prostu metalowego koncertu. I wpadło mi do głowy takie słowo jak interdyscyplinarność. Tym samym łączymy na scenie ciekawe zespoły z polskiej sceny i mieszamy je w dużym garze z innymi dyscyplinami sztuki. Szczególną uwagę przykładamy też do nagłośnienia i oświetlenia. Dbamy, aby ten wieczór był naprawdę starannym doświadczeniem audiowizualnym.

DS: Dokładnie tak. Idea była taka, by urodziny zespołu nie były stricte koncertem, na który tylko zapraszamy zespoły i gramy koncert, lecz wydarzeniem kulturowym, na którym każdy może znaleźć coś dla siebie. Od muzyki, jako koncert przez wernisaż gdańskich artystów, na których można wypić lampkę wina i porozmawiać z twórcą na temat jego prac, kończąc na odnalezieniu nowych smaków, gatunków i typów piwa, które warzone są w domowym zaciszu.

ŁB: Miałem okazję dołączyć do składu, kiedy idea i formuła były już gotowe. Ale będąc już tego częścią muszę chłopakom oddać, że cały Artifest jest pomysłem pierwszej klasy!

Jak mówicie, podczas tego wydarzenia muzyka gra główną rolę, ale nie zapominacie także o innych formach sztuki - powiedzcie coś więcej na ten temat.

MZ: Wydumałem sobie, że nasza muzyka wzbudza jakieś konkretne emocje. Chciałem dotrzeć do artystów, którzy używają innej formy wyrazu, ale uderzają nimi w podobne tony. Tym samym organiczną częścią Artifestu jest wernisaż i kraftowe piwo. Kojarzysz pewnie kooperacje jednego browaru i gdańskiego zespołu black metalowego. Oni też zrobili wystawę przy okazji koncertów i premiery swojej ostatniej płyty. Zrobiliśmy to na znacznie mniejszą skalę, ale... kilka lat przed nimi (śmiech).


Kogo można się spodziewać na tegorocznej edycji? 

DS: Nie tylko kogo, a też czego można się spodziewać. Jeśli chodzi o piwo kraftowe, które będzie serwowane na tej edycji Artifestu, jest to piwo marcowe. Sam jestem wielbicielem ciemnego piwa, dlatego na poprzednich edycjach można było spotkać takie typy piwa jak black ale czy oatmeal stout. W tym roku postanowiliśmy zaserwować trunek, który może spodobać się zdecydowanie większej liczbie odbiorców. Marcowe to piwo dolnej fermentacji typu lager, czyli ten sam gatunek piwa jak wiele popularnych na rynku marek. Sama nazwa piwa wywodzi się z okresu, kiedy jest warzone, czyli w marcu, lecz nasza z miesiąca, kiedy będzie serwowane - czyli kwiecień. Stąd nazwa "kwietniowe".
 
MZ: W tym roku po raz pierwszy, mieliśmy być jedynym lokalnym zespołem, jednak pewien splot wydarzeń sprawił, że jesteśmy jednym z trzech miejscowych wykonawców tego dnia. Jako reprezentanci Trójmiasta zagrają z nami post-hardcorowy zespól Sztylety oraz mroczny i klimatyczny Towards the Unknown. Do tego dochodzą mocni reprezentanci sceny core, Protect This City, z którymi już dzieliliśmy scenę - sprawdzona koncertowa petarda i Fleshcold z rodzinnych stron Łukasza, którzy mają już na koncie np. wspólną trasę z Materią.

Wywiady z trójmiejskimi zespołami


ŁB: Za najbardziej reprezentatywną wizualnie część naszego wydarzenia odpowiedzialny będzie Jakub "Wilq" Wilczyński, człowiek renesansu (śmiech). Grafik, Muzyk, Fotograf. 13 kwietnia pokaże nam ten ostatni talent. Jego prace można było podziwiać m. in. w Bunkrze, z kolei na Artifeście przygotuje specjalnie wyselekcjonowane pod nasze wydarzenie fotografie.  

Jak wygląda zainteresowanie trójmiejskiej publiczności tym gatunkiem muzycznym - jest tu środowisko, w którym deathcore może się rozwijać? 

MZ: Na chwilę obecną jesteśmy niszą w niszy. Mało zespołów siedzi w tym gatunku, ale blisko trzymamy się też ze sceną metalcore, co widać po line-upie tegorocznego Artifestu. Z drugiej strony tworzymy zwartą społeczność - jeździmy razem na koncerty, pomagamy sobie w ich organizacji i wzajemnie promujemy nasze działania.

ŁB: Myślę, że w formie wyznacznika możemy użyć też wspomnianego Artifestu. Patrząc chociażby na poprzednią edycję, możemy mówić o pewnym sukcesie frekwencyjnym. I mimo że w porównaniu z innymi gatunkami jesteśmy pod względem liczby odbiorców trochę w tyle, to przez spójność tej sceny i liczbę fajnych ludzi, których można tu spotkać, ta muzyka może się w pełni w Trójmieście rozwijać.

Można was uznać w jakimś stopniu za ambasadorów gatunku - jakie są wasze plany na najbliższą przyszłość? 

MZ: Może jesteśmy nieliczni na scenie deathcore, ale na pewno nie jesteśmy ambasadorami (śmiech). Zabieramy się za nowy materiał. Chcemy wywrócić set do góry nogami i przygotować nowy materiał. Zabieramy się też za bookowanie jesiennych koncertów. Chcielibyśmy odwiedzić kilka miast w Polsce jeszcze w tym roku.

EO: Najbliższe miesiące spędzimy na przygotowaniu i ćwiczeniu nowego materiału. Wyznajemy zasadę, że na koncercie wszystko musi być jak w zegarku. Taka muzyka, na poziomie do którego aspirujemy, to nie rurki z kremem (śmiech).

ŁB: Jako że jesteśmy trochę spaczeni na punkcie dźwięku i oprawy, to założę się, że nie licząc tego, o czym mówili już Emil i Mikołaj, skupimy się na dopracowaniu własnego brzmienia i wizualnej kwestii naszych "sztuk".

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (6) 1 zablokowana

  • Dobre chłopaki!

    Uśmiechnięta ekipa, na scenie robi to co należy. Każdy w sobotę do pomarańczy!

    • 5 1

  • agn

    Świetne wydarzenie! Super połączenie muzyki i wernisażu - byłam, polecam!

    • 3 1

  • dlaczego keith flint nie zagra z the artifajser?

    bo umarl!

    • 1 3

  • jak co roku będzie się działo

    Na pewno będę na Atrifescie, gdyby ktoś mnie szukał

    • 4 1

  • Naprawdę warto

    Byłem na większości ich koncertów w Trójmieście i za każdym razem reprezentowali bardzo wysoki poziom audio-wizualny.

    • 1 1

  • Meh

    Byłem na wszystkich koncertach, szału nie ma.

    • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Która młoda gdańszczanka zachwyciła jurorów programu "The Voice Kids"?