• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"To tylko film". Dlaczego kochamy horrory?

Magda Mielke
5 stycznia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Ludzi od wieków fascynuje to, co przerażające - pod warunkiem, że zagrożenie znajduje się w bezpiecznej odległości. Dlatego tak chętnie oglądamy filmy grozy, które pozwalają oswoić uczucie strachu i zagrożenia. Ludzi od wieków fascynuje to, co przerażające - pod warunkiem, że zagrożenie znajduje się w bezpiecznej odległości. Dlatego tak chętnie oglądamy filmy grozy, które pozwalają oswoić uczucie strachu i zagrożenia.

Jedni na hasło horror natychmiast przełączają program i żadne siły nie zaciągną ich do kina na taki film. Inni wręcz przeciwnie - kochają kino grozy, nawet gdy podczas seansu krzyczą czy zasłaniają oczy. Za co kochamy horrory i dlaczego je oglądamy? Porozmawialiśmy ze specjalistami i fanami tego gatunku.




Lubisz oglądać horrory?

Prawdopodobnie pierwszy horror w historii kinematografii nakręcił Georges Méliès w 1896 roku. To "Rezydencja Diabła", w której pojawia się zamek, przylatujący nietoperz, magiczna przemiana zwierzęcia w demoniczną postać Mefistofelesa oraz pogoń piekielnego monstrum przez postać trzymającą krucyfiks.

Właściwa historia gatunku zaczęła się jednak nieco później, w latach 20. Wraz z rozwojem niemieckiego ekspresjonizmu w filmie po I wojnie światowej stworzono kilka arcydzieł kina grozy, m.in. "Gabinet doktora Caligari", "Gabinet figur woskowych", "Golem" oraz "Nosferatu - symfonia grozy". Od tego czasu horror przeszedł szereg przemian - straszyły nas filmy gotyckie, opowieści science fiction, horrory psychologiczne, a potem na ekranach polało się dużo krwi. Znacznej liczby remake'ów doczekały się, uznawane dziś za klasyczne, horrory stworzone w latach 30. w amerykańskich studiach, z postaciami Draculi, Frankensteina i Mumii. Dziś obcinanie komuś głowy w filmie nie jest niczym niezwykłym. Podobnie jak nie dziwi niesłabnąca popularność samych horrorów.

"Nosferatu - symfonia grozy" niemieckiego reżysera F.W. Murnaua nawet dziś przewyższa sporą część współczesnych filmów grozy. Jego największymi atutami są nieprzewidywalna historia oraz realizm oglądanych scen, które wywołują przerażenie i niepewność. Nie bez powodu ówcześni widzowie uwierzyli, że aktor grający tytułową postać naprawdę jest wampirem. "Nosferatu - symfonia grozy" niemieckiego reżysera F.W. Murnaua nawet dziś przewyższa sporą część współczesnych filmów grozy. Jego największymi atutami są nieprzewidywalna historia oraz realizm oglądanych scen, które wywołują przerażenie i niepewność. Nie bez powodu ówcześni widzowie uwierzyli, że aktor grający tytułową postać naprawdę jest wampirem.

Dlaczego widzowie uwielbiają horrory?



- Od czasu do czasu lubię obejrzeć dobry horror. Najczęściej urządzamy sobie takie maratony ze znajomymi. Samej to chyba żadna przyjemność, a tak można się wspólnie pośmiać. Bo raczej śmieszą mnie te wszystkie makabryczne sceny, pourywane kończyny, przelana krew, niedorzeczni bohaterowie. Z filmów, które niedawno oglądałam, a które naprawdę mnie przeraziły, mogę wymienić "Midsommar. W biały dzień", ale on nie ma za wiele wspólnego z typowym horrorem, czy "Widzę, widzę" - strasznie działający na psychikę film o dzieciakach, trochę podobny do "Funny Games" - dzieli się z nami Paulina, studentka medycyny.
Czytaj także: Horrory, po których nie zaśniesz

- Wiem, że krytycy uważają horrory za "głupie" filmy, ale mnie się one podobają. Takie kino nie dość, że zawiera nadprzyrodzone elementy, a jestem fanem fantastyki, to jeszcze sporo się w nim dzieje. To tylko rozrywka, nie ma się czego bać - twierdzi Tomek, fan takich tytułów jak: "Piątek trzynastego", "Piła 2""Koszmar z ulicy wiązów".
- Horrory umożliwiają konfrontację z pierwotnymi lękami i fobiami, które nieustannie w nas drzemią, a od których odwracamy wzrok w codziennym życiu. W prawdziwym świecie za źródło zła odpowiada przeważnie drugi człowiek, a nie nadnaturalne siły i seryjni mordercy. Zaletą kina grozy jest ubranie naszych strachów w konkretną formę. Nie bez powodu w filmie "To" potworem jest demoniczny klaun-ludożerca. Stanowi on personifikację lęków nastoletnich bohaterów, a pokonanie go rozpoczyna ich drogę wchodzenia w dorosłość. "Dziecko Rosemary" na równi opowiada o narodzinach antychrysta, co o problemach toksycznego związku. Co jest bardziej przerażające w "Lśnieniu": niewytłumaczalne zjawiska w hotelu Overlook czy Jack Nicholson z siekierą, terroryzujący rodzinę? - opowiada Michał, twórca amatorskich filmów krótkometrażowych. - Horrory, operując grozą i makabrą, dostarczają widzowi potężnej dawki rozrywki. Strach jest równie powszechnym uczuciem co śmiech i miłość, podejrzewam, że towarzyszy nam częściej niż oba z wymienionych. Obcowanie z dziełami kultury odpowiadającymi na tę emocję jest naturalne oraz pozwala nam ją oswoić. Lubimy się bać, lubimy czuć dreszcz na plecach i zastanawiać się, dokąd on prowadzi. Lubimy, gdy filmy grają na emocjach, a horrory pobudzają te najbardziej pierwotne i uniwersalne - dodaje Michał.
"To" plasuje się w ścisłej czołówce najlepszych ekranizacji dzieł Stephena Kinga, a zarazem w gronie najciekawszych horrorów. Strach przyjmuje tu formę demonicznego klauna, który terroryzuje mieszkańców prowincjonalnego miasteczka Derry.

"To" plasuje się w ścisłej czołówce najlepszych ekranizacji dzieł Stephena Kinga, a zarazem w gronie najciekawszych horrorów. Strach przyjmuje tu formę demonicznego klauna, który terroryzuje mieszkańców prowincjonalnego miasteczka Derry.
- Może ludzie lubią patrzeć na krew, przemoc, cierpienie? Po prostu niektórzy lubią strach, chcą poczuć bezpieczną adrenalinę, bać się, mając świadomość, że nic tak naprawdę nie grozi. U niektórych wywołuje to podniecenie, inni chcą być chojrakami, popisywać się swoją odwagą i takie widoki sprawiają, że stają się bardziej nieugięci i odporni, a inni po prostu wolą to od przereklamowanych romansideł. Może to tak jak z jedzeniem - jeden woli ostre, a drugi przesłodzone - mówi Sebastian, grafik z Gdyni. - Ja również lubię oglądać horrory, w szczególności uwielbiam "Egzorcystę", "Omen", "REC", "Lśnienie", "Nosferatu - symfonia grozy"... Ogólnie rzecz biorąc, w horrorach szukam przede wszystkim klimatu, nie hektolitrów przelanej krwi. Dużo powstaje horrorów, w których nie ma nic poza krwią i flakami.
- Jestem wierną czytelniczką Stephena Kinga (powszechnie uważanego za króla horrorów). Ten pisarz nie skupia się na lejącej krwi, nawet tworząc scenariusze filmowe. Porusza psychikę - zarówno czytelnika/widza, jak i bohaterów książki/filmu. Gdy zderzamy się z rzeczami, których nie jesteśmy w stanie pojąć, a zarazem się ich boimy, umysł i przemyślenia potrafią naprawdę zaskoczyć. Jeśli chodzi o samo odczuwanie strachu, to po prostu miłe uczucie (a co najważniejsze, mamy świadomość, iż jest to nierealne). Ale rozumiem, że nie każdy musi to lubić. To jak z parkami rozrywki - ja na przykład nie rozumiem, co jest fajnego w kręceniu się na diabelskich młynach. Przecież to przewracanie wszelkich organów o 180 stopni - opowiada AsiaGdańska.

Top 10: filmy, które oglądamy tylko raz



Okiem filmoznawcy



- Lubimy horrory, bo pozwalają nam skonfrontować się z naszymi lękami w możliwie najbezpieczniejszych okolicznościach. Wszyscy czegoś się boimy - może być to choroba, może to być psychopatyczny morderca albo inwazja kosmitów. Te rzeczy jednocześnie nas przerażają i fascynują, a horrory stanowią wentyl dla tych emocji. Stephen King wyróżnił trzy płaszczyzny, na których może działać horror - pierwsza, najłatwiejsza do osiągnięcia przez twórców, to obrzydzenie; druga to strach; trzecią jest groza utrzymująca się długo po seansie. Mówimy w tym przypadku o tytułach, którym udaje się dotknąć podświadomego lęku, z którego możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, i uderzyć w samo jego centrum, pozostawiając ślad na długie dni lub tygodnie. Właśnie dlatego horror jest być może - wbrew opinii wielu krytyków - najtrudniejszym i najambitniejszym gatunkiem filmowym. Wszyscy odczuwamy lęki i strachy, a wybitne horrory pozwalają nam się z nimi skonfrontować - tłumaczy dr Grzegorz Fortuna, filmoznawca i dystrybutor filmowy.
"Piła" Jamesa Wana to jeden z najokrutniejszych i najbardziej przerażających horrorów ostatnich lat. Film doczekał się licznych sequeli. "Piła" Jamesa Wana to jeden z najokrutniejszych i najbardziej przerażających horrorów ostatnich lat. Film doczekał się licznych sequeli.
- Ostatnio dużą popularnością cieszą się horrory o nawiedzonych domach, ale popularność poszczególnych podgatunków zmienia się w zależności od kolektywnych strachów. Na przykład w Ameryce lat pięćdziesiątych, w czasach zimnej wojny, chętnie oglądano horrory o inwazjach z obcych planet - kosmici stanowili w nich metaforę Sowietów. W latach siedemdziesiątych, gdy zimna wojna przestała być tematem numer jeden, a do mediów przedostawało się coraz więcej informacji o morderstwach politycznych, wojnie w Wietnamie i psychopatycznych mordercach, popularne zaczęły być pierwsze slashery, takie jak "Teksańska masakra piłą mechaniczną" - chropowate, przyziemne, często pozbawione wątków paranormalnych i skupiające się na zagrożeniu ze strony ludzi. Być może pandemia koronawirusa spowoduje, że w zaczynającej się właśnie dekadzie będziemy mieli do czynienia z zupełnie nową falą w ramach gatunku? - dodaje Fortuna.

Okiem psychologa



Magda Mielke: Dlaczego kochamy horrory, sięgamy po teksty kultury, które budzą w nas lęk, krótko mówiąc: dlaczego lubimy się bać?

Małgorzata Osowiecka, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie: To nie tak, że lubimy się bać tak w ogóle. Na pewno każdy z nas na pytanie, czy lubi się bać w realnym świecie, odpowie, że wolałby się nie bać. Natomiast strach wywołany fikcją jest czymś innym: to strach, który możemy przeżywać w bezpiecznym otoczeniu, w swoim własnym domu albo na sali kinowej, w towarzystwie najbliższych, nieraz przy dobrym jedzeniu i piciu. Dzięki temu oswajamy nieco strach, zaczyna się on nam przyjemnie kojarzyć. Poza tym horrory zazwyczaj skonstruowane są w taki sposób, że akcja rozwija się do punktu kulminacyjnego, gdzie ten strach jest największy, po czym następuje moment ulgi, kiedy główni bohaterowie pokonują złe siły albo po prostu horror się kończy.

To właśnie ta zmienność emocji jest dla nas największą atrakcją, to taki emocjonalny rollercoaster w bezpiecznych okolicznościach. Badania pokazują, że taka huśtawka może prowadzić do uwalniania się dopaminy - hormonu szczęścia. Generalnie, jako ludzie lubimy dreszczyk emocji - to właśnie one nadają życiu sens, odpowiadają za motywację do działania, aktywację mózgu, przyspieszone tętno i produkcję wielu hormonów.

Kiedy mamy dość, możemy zamknąć oczy albo wyłączyć film. W życiu na ogół nie jest możliwe kontrolowane doświadczanie lęku, który odnosi się do sytuacji mających bezpośredni wpływ na nasze życie.

Twórcy horrorów próbują przestraszyć nas na wiele sprawdzonych sposobów: zaskakując wyskakującymi znikąd postaciami, grą świateł, kolorystyką, dźwiękiem, zniekształconymi twarzami, obecnością pająków, węży czy dzikich zwierząt. Zdecydowanie większy strach wzbudza jednak to, co niewidoczne. Twórcy horrorów próbują przestraszyć nas na wiele sprawdzonych sposobów: zaskakując wyskakującymi znikąd postaciami, grą świateł, kolorystyką, dźwiękiem, zniekształconymi twarzami, obecnością pająków, węży czy dzikich zwierząt. Zdecydowanie większy strach wzbudza jednak to, co niewidoczne.
Kto ogląda horrory?

Myślę, że szczególnie mogą doceniać horrory ludzie, którzy w świecie realnym przesadnie kontrolują swoje emocje. Tego typu film może być dla nich sposobem wyładowania emocji. Ponieważ horrory oferują nam światy nieraz bardzo różne od tego, który znamy, i bywają bardzo wciągające i intrygujące, niektórzy ludzie mogą realizować dzięki ich oglądaniu potrzebę eskapistyczną (czerpanie satysfakcji z bycia poza światem realnym, ucieczki od rzeczywistości, angażowania się w iluzje, wyobrażenia). Dodatkowo oglądaniu tego typu kina może sprzyjać wysoka potrzeba poszukiwania doznań.

Wydaje się również, że zarówno produkcja, jak i odbiór takiego kina jest większy w przypadku różnego typu niepokojów społecznych albo osobistych traum: film często opowiada emocjonalną historię, która - mimo braku odniesień treściowych - może dotyczyć stanu emocjonalnego autora, który czuje strach, smutek, przygnębienie czy złość lub mierzy się z trudną przeszłością. Tak więc kontakt z horrorem może być dyktowany potrzebą zmierzenia się z własnymi lękami i próbą ich opisania i zrozumienia.

Co dodatkowo warto wiedzieć, to mężczyźni w porównaniu do kobiet bardziej preferują kino grozy.

Czego się najbardziej i najczęściej boimy?

Twórcy filmowi i pisarze dokładają wszelkich starań, by nas przestraszyć, wykorzystując sprawdzone sposoby: wyskakujące znikąd postacie, zaskakiwanie widza, gra światłem, kolorem, dźwiękiem, wykorzystywanie zniekształconych postaci i znanych "wywoływaczy" lęku: pająków, węży, dzikich zwierząt. Jednak zdecydowanie najbardziej boimy się w horrorach tego, czego nie widzimy. Pojawia się dźwięk, opowieść będąca zapowiedzią pojawienia się jakiegoś niezidentyfikowanego, ogromnego zła i to widz, dzięki swojej wyobraźni, dopowiada sobie resztę. Tego typu zabiegi, jeżeli są scenariuszowo i reżysersko dobrze poprowadzone, sprawiają, że boimy się najbardziej: zaczynamy sięgać do naszych osobistych lęków i w wyobraźni materializują się nasze własne lęki.

- Zasłanianie oczu jest dość częstym mechanizmem obronnym, najczęściej kojarzonym z zachowaniem dziecka, które myśli, że jeśli zasłoni oczy i nie będzie widzieć niebezpieczeństwa, to niebezpieczeństwo zniknie - twierdzi psycholog Małgorzata Osowiecka. - Zasłanianie oczu jest dość częstym mechanizmem obronnym, najczęściej kojarzonym z zachowaniem dziecka, które myśli, że jeśli zasłoni oczy i nie będzie widzieć niebezpieczeństwa, to niebezpieczeństwo zniknie - twierdzi psycholog Małgorzata Osowiecka.
Fikcyjne niebezpieczeństwa, nieistniejące postaci i paranormalne zdarzenia są w stanie wywołać prawdziwy strach?

W ten sposób jesteśmy skonstruowani. Jesteśmy zaprogramowani tak, aby reagować na potencjalne niebezpieczeństwa. Pierwszą reakcją na zaskoczenie spowodowane pojawieniem się strasznej postaci na ekranie może być prawdziwy strach. Drugą natomiast - ulga - myślimy "to nie prawdziwe życie, jestem bezpieczny/a". Przed oglądaniem filmu mamy oczywiście świadomość, że to nie jest realny świat. Natomiast oglądamy go właśnie po to, by doświadczać emocji w bezpiecznych warunkach. Chcemy się bać, więc się boimy, mimo że wiemy, że zagrożenia nie ma. Co jednocześnie ważne, dobry film bądź książka grozy sprzyjają immersji: całkowitemu zatopieniu się odbiorcy w treść. Jeżeli niemal na własnej skórze czujemy strach głównego bohatera, to tak jakbyśmy my doświadczali różnych wydarzeń i mieli kontakt z nieistniejącymi postaciami, duchami, psychopatami. Osoby bardzo empatyczne mogą doświadczać strachu głównego bohatera bardziej intensywnie.

Jak reaguje nasz organizm na strach? Dlaczego niektórzy wybuchają śmiechem, a inni zasłaniają oczy podczas oglądania horrorów?

Reagujemy na bodźce zewnętrzne w zależności od naszych predyspozycji, stylów radzenia sobie ze stresem, osobowości, temperamentu, przyzwyczajeń. Wydaje się, że zasłanianie oczu jest dość częstym mechanizmem obronnym, najczęściej kojarzonym z zachowaniem dziecka (jeżeli zasłonię oczy i nie będę widzieć niebezpieczeństwa, to niebezpieczeństwo zniknie. Nie jest to prawdą, mechanizm ten u osób dorosłych jest więc nieprzystosowawczy). Natomiast śmiech jest jednym z najbardziej "zdrowych" mechanizmów obronnych. Boimy się czegoś, więc obracamy to w żart, dzięki czemu wydaje się to mniej groźne. Śmiech może też wiązać się z zakłopotaniem. Osoby, które wstydzą się swoich reakcji emocjonalnych, mogą śmiać się na horrorze w najbardziej strasznych momentach, aby w ten sposób nie dać po sobie poznać, że się boją.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (58)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Sopocka kantyna znana wśród influencerów to: