• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Vega na poważnie. Recenzja filmu "Small World"

Tomasz Zacharczuk
11 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Połączenie przaśnego i tabloidowego stylu Patryka Vegi z wymagającym niesamowitej wrażliwości i wyczucia tematem dziecięcej pornografii i handlu nieletnimi mogło zakończyć się na ekranie odrażającą katastrofą, którą trudno byłoby z siebie zmyć jeszcze kilka godzin po seansie. Na szczęście lubujący się w taniej sensacji filmowiec w odpowiednim momencie schował do kieszeni reżyserską butę i zdjął maskę błazna pragnącego zabawiać tłumy. Vega w "Small World" spoważniał, ale artystycznie jeszcze nie dojrzał. Napisał nowy rozdział w swojej karierze, który poplamił jednak starymi grzechami.



Ilekroć Vega zapuszczał się w pozagangsterskie rejony kina, kończyło się spektakularnym fiaskiem. "Botoks" okazał się tandetnym i krzykliwym paszkwilem na służbę zdrowia, zaś "Polityka" bazowała jedynie na tabloidowych nagłówkach i zwyczajnie przynudzała. Obawy, że "Small World" powtórzy wszystkie fabularne i realizacyjne okropieństwa tych produkcji nie były więc bezpodstawne. Nawet zwolennicy reżyserskiego rzemiosła Vegi drżeli na samą myśl, jak bardzo dosadny i bezkompromisowy będzie ich idol w demaskowaniu pedofilskich szajek i handlarzy żywym towarem.

Twórca "Bad Boya" czy "Pętli" co prawda nie wyzbył się wielu starych nawyków, lecz pierwszy raz od długiego czasu zamiast na bezmyślnym szokowaniu i jarmarcznym zabawianiu publiczności, skupił się na precyzyjnym opowiadaniu i próbie nakreślenia psychologicznych portretów swoich bohaterów, czego dotychczas w jego kinie nie obserwowaliśmy bodaj od czasów pierwszego "Pitbulla". Nie będzie więc przesadą, jeśli "Small World" potraktujemy jako najpoważniejszą, najbardziej spójną i stonowaną, a zarazem najmniej rozrywkową produkcję w karierze Vegi. Oczywiście z obowiązkową adnotacją, że to przecież wciąż pozbawiony raczej subtelności filmowy "veganizm", choć w tym przypadku mocno przytemperowany.

Robert Goc (Piotr Adamczyk) jest policjantem, który przez 12 lat szuka zaginionej Oli. Ilekroć mężczyzna wpada na trop, ten niespodziewanie się urywa. Poszukiwania prowadzą gliniarza najpierw do Rosji, później na Ukrainę, Wyspy Brytyjskie i ostatecznie do Tajlandii. Robert Goc (Piotr Adamczyk) jest policjantem, który przez 12 lat szuka zaginionej Oli. Ilekroć mężczyzna wpada na trop, ten niespodziewanie się urywa. Poszukiwania prowadzą gliniarza najpierw do Rosji, później na Ukrainę, Wyspy Brytyjskie i ostatecznie do Tajlandii.

Stare grzechy rzucają długie cienie



Mogło być nawet jeszcze lepiej, gdyby po raz kolejny nie dały o sobie znać scenariuszowe bolączki sprowadzające się w "Small World" do rażących w oczy (czasami dosłownie) uproszczeń i potężnych miejscami logicznych dziur. Historia Roberta Goca (Piotr Adamczyk), który przez 12 lat tropi międzynarodową grupę pedofili, by odnaleźć porwaną z Polski dziewczynkę, wydaje się momentami naciągana, wręcz niewiarygodna, a nawet absurdalna. Tak jak choćby podczas brytyjskiego "kinder-party", gdy skupiony i wyważony do tego momentu Vega nagle staje się fanatycznie wręcz zamroczony pentagramami i potrójnymi szóstkami, sprowadzając poważną opowieść do groteski i niesmacznego żartu.

To są właśnie momenty, w których Patryk Vega nie potrafi, a najwyraźniej także nie chce jeszcze wyspowiadać się ze starych reżyserskich grzechów. Nadal w swoich filmowych osądach jest naiwny, przesadnie moralizatorski i niedouczony. Bo jak inaczej wytłumaczyć postawioną w "Small World" tezę, że za pedofilię odpowiadają satanistyczne elity składające podczas czarnych mszy dzieci w ofierze? Jak można zło w najmroczniejszym odcieniu przypisywać tylko jednej kategorii ludzi? Jest to o tyle zastanawiające, że sam Vega w swoim najnowszym filmie pokazuje przecież, że to samo zło może infekować także zdrowe organizmy.

Subtelności brak, ale jest fabuła



Trudno również Vedze pozbyć się zagrywek "pod publikę", które w głównej mierze sprowadzają się do emocjonalnego szantażu. Wstrząsające sceny z udziałem dzieci są w filmie za pomocą odpowiednich filtrów zatuszowane, a występujący w nich młodzi aktorzy byli odpowiednio do nich przygotowani. Wiele z tych ujęć można było jednak sobie podarować. Pedofilia jest tak ohydnym i amoralnym czynem, że każdy widz choćby z minimalnymi pokładami empatii potrafi bez problemu zaklasyfikować ją jako skrajnie złe zjawisko. Zupełnie więc niepotrzebne są wszelkiego rodzaju ekranowe "wzmacniacze". Reżyser "Small World" wciąż uparcie wychodzi z założenia, że jest jedynym, który ma odwagę pokazać to, czego inni nie pokażą. Tylko, że odwagę bardzo łatwo pomylić nieraz z głupotą.

Przy poprzednich produkcjach Vegi można byłoby w tym miejscu jeszcze przez długi czas kontynuować listę skarg i zażaleń, zaś szukanie pozytywów odzwierciedlało pewne powiedzenie z igłą i stogiem siana. Tak głęboko w "Small World" nie trzeba grzebać. Okazuje się bowiem, że reżyser potrafi, gdy naprawdę zechce, obudować opowieść wokół jednej postaci i jednego wątku. Długoletnie śledztwo policjanta, który dręczony wyrzutami sumienia próbuje odnaleźć porwaną Olę, jest udanym narracyjnym zabiegiem. To głównie z perspektywy Roberta poznajemy mechanizm działania siatki handlarzy dziecięcym towarem. Jego motywacja, determinacja, ale i cena, jaką płaci za tropienie pedofili, wydają się wiarygodne i autentycznie wpływają na fabułę.

Patryk Vega kolejny raz, po dokumencie "Oczy diabła", zagłębia się w zepsuty do szpiku kości świat pedofili i handlarzy żywym towarem. "Small World" nie jest katastrofą na miarę "Botoksu", ale to wciąż kino mocno wybrakowane. Patryk Vega kolejny raz, po dokumencie "Oczy diabła", zagłębia się w zepsuty do szpiku kości świat pedofili i handlarzy żywym towarem. "Small World" nie jest katastrofą na miarę "Botoksu", ale to wciąż kino mocno wybrakowane.
Vega ma swojego superbohatera

Postać grana przez Piotra Adamczyka jest - jeśli nie najlepszą - to na pewno najciekawszą ze wszystkich, jakie Vega w ostatniej dekadzie ożywił na ekranie. Głównie dlatego, że reżyser nareszcie postarał się wwiercić w psychikę któregoś ze swoich bohaterów, nie pokazał go w jednym wymiarze i zwyczajnie dał pograć zamiast przesuwać go po planszy jak pionka. Adamczyk, choć w duecie z Karolakiem jest nieustannym przedmiotem żartów, w przeciwieństwie do tego drugiego potrafi korzystać z nieprzeciętnych przecież zdolności aktorskich. Jego Robert na przestrzeni 12 lat pod wpływem obserwowanych traum i pogoni za odkupieniem przechodzi intrygującą metamorfozę. Scena na basenie w Bangkoku to naprawdę mocna aktorska rzecz. O wiele bardziej sugestywna niż sensacyjny i zrobiony znów "pod publikę" finał.

Dodatkowo Adamczyk bez żadnych oporów radzi sobie z angielszczyzną, bo warto przypomnieć, że "Small World" niemal całkowicie jest filmem nakręconym w innym języku niż polski. Zgrabnie angielskie kwestie brzmią w ustach Julii Wieniawy, która pojawia się w trzecim akcie dramatu. Wypada nieźle, ale jej postać nie stanowi już dla widza na tym etapie żadnej niewiadomej. Pozostaje więc ogrywać scenariuszowe oczywistości. Podobnie jest w przypadku ponownie występującego u Vegi Enrique Arce ("Dom z papieru").

Aktorsko najlepiej prezentuje się tutaj Piotr Adamczyk, a trudnej emocjonalnie kreacji podołała też Julia Wieniawa. To właściwie na tej dwójce opiera się "Small World". To zupełnie inna strategia Patryka Vegi, który zawsze uwielbiał w scenariuszu mnożyć postaci i wątki. Aktorsko najlepiej prezentuje się tutaj Piotr Adamczyk, a trudnej emocjonalnie kreacji podołała też Julia Wieniawa. To właściwie na tej dwójce opiera się "Small World". To zupełnie inna strategia Patryka Vegi, który zawsze uwielbiał w scenariuszu mnożyć postaci i wątki.
Pod względem aktorstwa, ogólnego pomysłu fabularnego (który poprowadzono już w filmie w nie do końca udany sposób) i realizacji, "Small World" daleko do artystycznych porażek Patryka Vegi, ale do napisania zupełnie nowego rozdziału w jego karierze potrzeba jeszcze mnóstwa świeżego atramentu. To chyba jego najmniej komercyjny projekt, bo trudno jednoznacznie założyć, że bez rechoczących żartów, brutalnej przemocy (choć i tu jej namiastki są pojawiają) i tej przaśnej zabawy jak na festiwalach disco polo, najnowszy film trafi do dotychczasowej publiki. Paradoksalnie jednak, dawno Patryk Vega nie był tak blisko profesjonalnego kina. Wszak po filmach niskich lotów można wznieść się tylko wyżej. "Small World" to obiecujący start, ale w ogólnym rozrachunku nie wybija się ponad przeciętność.

OCENA: 5/10

Film

6.5
33 oceny

Small World (6 opinii)

(6 opinii)
dramat

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (57)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych odbywający się latem w Gdańsku to: