• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wieczór z muzyką Wodeckiego w Filharmonii Bałtyckiej

Ewa Palińska
22 grudnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Choć Zbigniewa Wodeckiego nie ma już wśród nas, jego muzyka cieszy się niesłabnącą popularnością. Choć Zbigniewa Wodeckiego nie ma już wśród nas, jego muzyka cieszy się niesłabnącą popularnością.

W sobotni wieczór w Filharmonii Bałtyckiej Ania Rusowicz, Kuba Badach, Andrzej Lampert i Kasia Moś przy akompaniamencie Orkiestry Tomasza Szymusia zaprezentowali piosenki z repertuaru Zbigniewa Wodeckiego. Ideą koncertu było spotkanie wykonawców nie tylko z muzyką patrona wydarzenia, ale i z nim samym, dlatego występom gwiazd towarzyszyły projekcje wyjątkowych materiałów archiwalnych.



Śmierć Zbigniewa Wodeckiego, która nastąpiła 22 maja 2017 roku, była dla polskiej kultury niepowetowaną stratą. Artysta pozostawił po sobie prawdziwy arsenał przebojów, które z biegiem lat nie traciły na popularności. Przeciwnie - cały czas były w obiegu i zyskiwały uznanie kolejnych pokoleń fanów.

Zbigniewa Wodeckiego nie da się zastąpić, jednak wielką stratą byłaby całkowita rezygnacja z wykonywania piosenek, które miał w swoim repertuarze. Dlatego też fundacja jego imienia postanowiła zorganizować trasę koncertową, podczas której z interpretacją tych niezwykłych kompozycji mierzą się topowi polscy wokaliści. Elementem tej trasy były dwa koncerty, które odbyły się w sobotni wieczór w Filharmonii Bałtyckiej. A w zasadzie nie koncerty, a multimedialno-muzyczne widowiska, ponieważ prezentacji muzyki towarzyszyły projekcje wyjątkowych materiałów archiwalnych.

Koncerty zapowiadaliśmy w kalendarzu imprez i cyklu Planuj tydzień - czytaj w każdy czwartek

  • Kuba Badach
  • Ania Rusowicz
  • Andrzej Lampert
  • Kuba Badach
  • Kasia Moś
  • Publiczność
  • Publiczność
  • Kasia Moś
  • Ania Rusowicz
  • Publiczność
  • Publiczność
  • Publiczność
  • Kasia Moś
  • Kasia Moś
  • Kasia Moś
  • Publiczność
  • Publiczność
  • Publiczność
To właśnie te wizualizacje stanowiły fundament całego widowiska. Nie była to zwyczajna prezentacja zdjęć czy nagrań, a forma reminiscencji. Wyświetlane obrazy nawiązywały do wykonywanych piosenek przypominając o tym, że choć Wodecki odszedł, to pozostanie na zawsze w pamięci swoich fanów oraz w muzyce, jaką po sobie pozostawił.

Podczas gdańskich koncertów, interpretacji piosenek Zbigniewa Wodeckiego, przy akompaniamencie Orkiestry Tomasza Szymusia, podjęli się Ania Rusowicz, Kuba Badach, Andrzej Lampert i Kasia Moś. Każdy z tych artystów zdążył już sobie wypracować własny styl, jednak do twórczości mistrza podeszli z wielką pokorą. Choć ich interpretacje były chwilami bardzo odważne (jak np. arcypoważna "Pszczółka Maja" w wykonaniu Lamperta czy energetyczne "Panny mojego dziadka" zaśpiewane przez Badacha), nie siebie stawiali w świetle reflektorów, a muzykę. Bo to ona była główną bohaterką tego wydarzenia.

Andrzej Lampert i jego poważna interpretacja kultowej "Pszczółki Mai"


Uroku tym interpretacjom dodawał też fakt, że głosy wokalistów były od siebie tak różne. Swingujący Kuba Badach zauroczył publiczność nie tylko swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami wokalnymi, ale też scenicznym luzem. Od Andrzeja Lamperta biły klasa i powaga, a aksamitny, głęboki głos o ciemnej barwie, tylko dodawał całości uroku. Ania Rusowicz na ten wieczór porzuciła frywolny bigbit i czarowała słuchaczy niewinną subtelnością. Jedynie przesadnie ekspresyjna i zmanierowana Kasia Moś, aspirująca na divę, postawiła autoprezentację ponad muzykę Wodeckiego. Jej interpretacje były bardzo efektowne i zapewne niejeden słuchacz się nimi zachwycił, jednak moim zdaniem nie był to ani czas, ani miejsce na tego rodzaju popisy. Tym bardziej, że kłóciły się one z linią obraną przez pozostałych artystów.

Kuba Badach w duecie ze Zbigniewem Wodeckim śpiewa "My way"

Jak wspomniałam powyżej, bazą widowiska były projekcje filmów i nagrań. To na nich nadbudowano warstwę dźwiękową. Zabieg ten pozwolił na realizację niezwykłych duetów, w których wykonawcom partnerował Zbigniew Wodecki. Oczywiście nie osobiście, bo posłużono się jedynie nagraniami jego głosu. Niemniej efekt był piorunujący.

"Wodecki Twist: Chwytaj Dzień" to perfekcyjnie przygotowany projekt, dający publiczności możliwość wysłuchania tak uwielbianych przez nią utworów raz jeszcze. Nie ma tu mowy o kalce, bo przecież Zbigniewa Wodeckiego podrobić się nie da. Godny podziwu jest natomiast szacunek, z jakim młodzi artyści podeszli do twórczości mistrza - choć ich interpretacje były twórcze, nie kreowali się na gwiazdy i nie starali się skraść show (może poza Kasią Moś), oddając pierwszeństwo muzyce. Wielkie brawa należą się też Tomaszowi Szymusiowi, jego orkiestrze i chórkowi - zaserwowali muzykę najwyższej próby! Projekt został znakomicie rozplanowany, przez co po zakończeniu nie miało się poczucia ani niedosytu, ani - co ostatnio często się zdarza - przesytu. Całość (włącznie z bisami) trwała ok. półtorej godziny. Dokładnie tyle, ile trwać powinna.

"Chałupy" na bis

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (9) 1 zablokowana

  • Pan Zbigniew to był ktoś!

    A nie dzisiejsze szarpidruty i celebryty,

    • 32 2

  • O rany !;))

    Ania, Kasia, Kuba, to dlaczego nie..... Andrzejek i Tomaszek?

    • 13 1

  • Tragiczne nagłośnienie (1)

    Możliwe że siedziałem w złym miejscu (drugi rząd nad wejściem po lewej stronie patrząc na scenę) zrozumieć teskty piosenek to byl wyczyn. Zrozumiałe było co drugie, trzecie słowo. Orkiestra nie dała popisu tylko kilka solówek liczylem na większy popis orkiestry.
    Spodziewałem się czegoś więcej po filharmonii jak i po koncercie.

    • 16 5

    • Zgadzam sie

      To samo było w tym roku na interpretacji "Ściany" Pink Floyd. Masakra !!!
      Nic nie można było zrozumieć !!!!

      • 1 0

  • Pan Zbycho... zarąbisty Gość!

    Zawsze zaczynam od Bacha.

    • 10 1

  • Zmanierowana to była Rusowicz... (1)

    Pani Kasia dała z siebie dużo ponad lekceważącą bigbitujacą Panią Anię, której najwyraźniej nie bardzo chciało sie dopracować aranżacje piosenek. Dużo szumu wokół siebie robiła Rusowicz, ale dobry głos i zaangażowanie pokazała Mos. Orkiestra za głośno grała i nie było słychać wokali. Pan Wodecki z pewnością dopracował by ten koncert... Pamiętam koncert w Maneżu z Michami to był majstersztyk w porównaniu do tego wczorajszego.

    • 8 2

    • Koncert z Michami

      Także pamiętam ten koncert w Maneżu, genialny. Mając w pamięci tamten koncert, to ten w Filharmonii pozostawił spory niedosyt.

      • 0 0

  • Kasia Moś rewelacja

    Chyba byliśmy z autorem na innych koncertach! Kasia Moś pokazała wspaniały talent ale nie tłumiąc przy tym dzieł Pana Zbyszka... śpiewu Ani Rusowicz nie było niestety za bardzo słychać! Instrumenty zagłuszały całkowicie słowa piosenek śpiewanych przez Rusowicz. Coś nie tak było dograne z nagłośnieniem...

    • 1 1

  • Nie było słychać chórku,za głośno brzmiala orkiestra

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Publiczny teatr dla dzieci i młodzieży, znajdujący się w Gdańsku nosi nazwę: