W hali przy ul. Kołobrzeskiej, w której jeszcze dwa sezony temu regularnie za sprawą Startu i Spójni gościła ekstraklasa, teraz jest areną zmagań najlepszych piłkarzy ręcznych tylko w awaryjnych sytuacjach. Tak było w sobotę, gdy klubowego obiektu Wybrzeża nie zdążono... ogrzać. Na szczęście i pod nowym adresem podopieczni Daniela Waszkiewicza nie mieli najmniejszych kłopotów z odniesieniem zwycięstwa. AZS AWF Warszawa został odprawiony z wynikiem 30:21 (17:8).
DGT WYBRZEŻE: Głębocki, Świrkula - Żynda 3, Janusiewicz 6, Moszczyński 9, Walasek 2, Malandy 1, A. Siódmiak 1, Kuchczyński 6, Wita 2, Derdzikowski, Markuszewski.
AZS AWF: Nowosielski, Lipka, Pastuszko - Bieniewicz 4, Gozdur 5, Wolski 3, Siedlecki, Antonowicz, Piotrowski, Wrześniewski, Jędrzejewski, Borsukowicz 3, Niedzielski 3, Wróbel 3.
Sędziowali: Rajkiewicz i Tarczykowski (Szczecin).
Akademicy, którzy zamykają tabelę, sprawiali wrażenie, jakby mieli ochotę... zastraszyć gdańszczan. Od początku grali bardzo ostro, a szczególnie do gustu przypadli sobie Maciej Borsukowicz i Seweryn Żynda. Ten pierwszy przy Kołobrzeskiej czuł się jak w domu, gdyż w latach licealnych w tym obiekcie spędził wiele godzin jako uczeń gdańskiej SMS. A że popularny "Kaszub" nie zamierzał być bezkarnie poniewierany, w drugiej połowie zakończyło się obustronnym wykluczeniem.
Przed przerwą uwagę arbitrów zaprzątali wyłącznie akademicy. Sędziowie nałożyli na nich w tym okresie siedem kar, a Krzysztofa Gozdura, Jacka Wolskiego i Tomasza Wrześniewskiego odsłali na ławkę po dwa razy.
- Wykończą nas - rzucił ten ostatni.
- Zacznijcie w piłkę grać! - krzyczał do przyjezdnych przy kolejnym gorącym spięciu trener
Daniel Waszkiewicz.A tych przed przerwą nie brakowało. Najwięcej kontrowersji wywołała sytuacja z 26 minuty. Arbitrzy ukarali Wrześniewskiego podwójną karą dwuminutową. Jednocześnie akademikom polecono kontynuowanie gry w... piątkę. Zanim się zreflektowali, upłynęło pół minuty. Co więcej, aby dochodzić swych racji, AZS AWF musiał wykorzystać przysługującą każdemu zespołowi przerwę. Po kolejnej ostrej wymianie zdań przy stoliku sędziowskim do gry mógł wrócić szósty akademik.
- Nie będę narzekał na sędziów. Przegraliśmy, gdyż popełniliśmy niezliczoną liczbę błędów - przyznał, gdy opadły meczowe emocje,
Stefan Wrześniewski, trener AZS.
Gdańszczanie bezlitośnie wykorzystywali okresy gry w przewadze. Od 21 min, gdy było 10:8 na ich korzyść, aż do przerwy tylko oni rzucali. W kontrze mógł się wykazać zwłaszcza Patryk Kuchczyński. Prawoskrzydłowy z konieczności był próbowany na prawym rozegraniu, gdyż urazu nabawił się
Paweł Wita.
W drugiej połowie gospodarze forsowali tempo tylko do wyniku 25:13. Najwięcej, aż dziewięć celnych rzutów oddał Damian Moszczyński. Popularny "Synek" zmniejszył stratę do liderującego klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców ekstraklasy Mariusza Jurasika do jednego trafienia.
Pozostałe wyniki 17. kolejki:Anilana Łódź - Vive Kielce 19:38 (10:21), Mercus Zagłębie Lubin - Olimpia Piekary Śląskie 32:24 (14:12), Warszawianka - Chrobry Głogów 32:25 (17:12), Śląsk Wrocław - MOSiR Zabrze (zakończył się po zamknięciu tego wydania).