- Rozłożyłem się na tyle, na ile mogłem. Przeciwnik miał popularną "patelnię". Trafił mnie w nogę. Tylko się cieszyć, że to wybroniłem, bo ciężko było coś strzelić - przyznał Daniel Kajzer, który musiał ratować remis 0:0 dla Arki Gdynia w meczu z Koroną Kielce. - Zbyt wiele było nerwowości i niedokładności w prostych sytuacjach. Gra momentami była szarpana - tak trener Dariusz Marzec tłumaczył przyczyny braku wygranej.
Atak Arki Gdynia nie funkcjonował
Arka Gdynia strzelała po 5 goli w dwóch ostatnich meczach. Mimo że chyba każdy zdawał sobie sprawę, że Korona Kielce to rywal z wyższej półki niż GKS z Bełchatowa czy Jastrzębia-Zdroju, to po takiej kanonadzie brak choćby jednej bramki stanowi rozczarowanie.
Tym bardziej, że żółto-niebiescy oddali tego dnia zaledwie 5 strzałów, w tym tylko 1 celny, gdy w 55. minucie z dystansu przymierzył rezerwowy - Mateusz Stępień. A teoretycznie zadanie powinni mieć ułatwione, gdyż Korona nie mogła zaprezentować aż w połowie podstawowego zestawienia w obronie. Pauzowali: Grzegorz Szymusik i Piotr Malarczyk, który latem był przymierzany również do gdyńskiej drużyny.
- Uważam, że dobrze weszliśmy w mecz. Były sytuacje, które mogliśmy przechylić na swoją korzyść. Jednak atak nie funkcjonował jak w poprzednich meczach coś tutaj szwankowało - ocenił Dariusz Marzec.
Co kibice krzyczeli po meczu Arka Gdynia - Korona Kielce 0:0?
Czego nie wie trener Arki Gdynia?
W drugiej linii Arki Gdynia zaszły dwie zmiany. Po kontuzji na wahadle zagrał Luis Valcarce, a w roli defensywnego pomocnika, pod nieobecność Adama Deji, obok Sebastiana Milewskiego nieoczekiwanie oglądaliśmy Christiana Alemana, który dotychczas był graczem ofensywnym. Czy te roszady miały decydujący wpływ na grę żółto-niebieskich?
- Okazało się, że uraz Valcarce nie został do końca zaleczony. Stąd zmiana w przerwie. Gra momentami z naszej strony była taka szarpana. Nie wiem, skąd się brały te momenty? Po ciężkiej pracy wywalczyliśmy piłkę, a pierwsze podanie było do przeciwnika - przyznał gdyński szkoleniowiec.
Natomiast jego vis a vis zareagował w przerwie właśnie w ten sposób, aby zdobyć przewagę w tym sektorze boiska, w którym Arka musiała dokonać przed meczem zmiany.
- W przerwie ustalaliśmy, jak się ustawiać, jak odbierać piłkę, jak grać agresywnie, aby zneutralizować środkową strefę boiska i mieć ją pod kontrolą, a także tworzyć przewagi w bocznych sektorach. To w 100 procentach się udało. Po przerwie w pełni kontrolowaliśmy spotkanie. Przy tym stylu zabrakło tylko i wyłącznie brakło bramki. Przeżywamy duży smutek, bo zasłużyliśmy na 3 punkt, byliśmy drużyną lepszą, dojrzalszą, mądrzej grającą - podkreślał Dominik Nowak, trener Korony.
Nerwowość i niedokładność w grze Arki Gdynia
Czym dłużej trwał mecz, tym Arka zamiast dążyć do strzelenia zwycięskiej bramki, bardziej musiała zadbać o ty, by gola nie stracić.
- Myśleliśmy, że jednak te 3 punkty zdobędziemy. Nie udało się. Było wiele nerwowości i niedokładności w prostych sytuacjach. To nie zdarzało nam się we wcześniejszych meczach. W drugiej połowie Korona zagrażała nam stałymi fragmentami gry. Miała ich dużo i praktycznie po każdym rzucie rożnym czy wolnym było zagrożenie pod naszą bramką - dodał trener Marzec.
Daniel Kajzer musiał ratować remis
Najczęściej stałe fragmenty wykonywał Łukasz Sierpina
- Jesteśmy zasmuceni, bo mamy tylko jeden punkt, a Arka aż jeden. Przeciwnik miał bardzo dużo szczęścia. Naliczyłem 3-4 dogodne sytuacje na gola - mówił po meczu lewy obrońca Korony.
Kielczanie oddali 9 strzałów, w tym 3 cele. Najlepszej okazji nie wykorzystał Marcin Szpakowski, który główkował w 61. minuty z pola bramkowego.
- Rozłożyłem się na tyle, na ile mogłem. Przeciwnik miał popularną "patelnię". Trafił mnie w nogę. Tylko się cieszyć, że to wybroniłem, bo ciężko było coś strzelić. Cieszy mecz na zero z tyłu. Pokazaliśmy charakter. Uważam, że jesteśmy lepszym zespołem od Korony. Gdybyśmy dołożyli troszeczkę więcej jakości i decyzyjności z przodu to 3 punkty zostałyby w Gdyni, ale tam zabrakło konkretów. Jak nie możesz wygrać, coś się nie klei, to remis też jest ważny - podsumował Daniel Kajzer, bramkarz Arki Gdynia.
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze zespoły wejdą bezpośrednio do ekstraklasy, a drużyny z miejsc 3-6 zagrają o ostatnie miejsce dające awans w dwustopniowych barażach.
Do II ligi zdegradowane zostaną trzy najsłabsze zespoły.
Dlaczego przy wygranej są ochy i achy a przy remisie od razu trenera zwolnić prezes do bani piłkarze nie chcą grać ? Normalnie jak dzieci w przeczkolu remis to punkt i trzeba się cieszyć a nie smarowac błotem nie wszystkie mecze się wygrywa a kibic z klubem jest na dobre i zle prawda ?
Gosc
2 lata
813
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2021-10-10 10:59
fartowne mecze z cieniasami sie skończyły . Lechia też oklepała Stomil 5-0 w sparingu.
Jak dzieci we mgle to zachowują się nasi. Przyjechała Korona i rządziła w 2 połowie. Ogólnie jestem pełen obaw . Kiepsko to wygląda , a prawda jest taka że kadra trenerska nie potrafi ułożyć Areczki do meczu. Czas na eksperymenty to był latem. Jeden strzał na bramkę- jaja opadają ....wizualnie Arka była zagubiona jak te dzieci we mgle. Miała farta że Kajzer obronił.
2 lata
60
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2021-10-09 21:28
Ja się zastanawiam
Czy pan Marzec zna pozycję piłkarzy których ma.
Trzyma się ustawienia do którego nie ma zawodników i w taki sposób zajeżdża np Kobackiego i innych piłkarzy.
Dlatego najlepiej było by zmienić tego wuefistę na trenera.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
