• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Hiszpańska piramida

jag.
31 lipca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Tradycją Idea Prokom Open stało się zapraszanie do Sopotu dawnych tenisowych mistrzów. Niektórzy jak Wojciech Fibak, Guillermo Vilas czy Ilie Nastase na kortach SKT zdążyli się prawie zadomowić. Jednak wciąż w tym zakresie przybywa debiutantów. W tym roku po raz pierwszy przyjechał Emilio Sanchez. Hiszpan zarobił na korcie blisko pięć i pół miliona dolarów. Wygrał piętnaście zawodowych turniejów singlowych, a w dwunastu był w finale. Jednak słynął przede wszystkim z gry deblowej. W tej konkurencji w cyklu ATP triumfował aż pięćdziesiąt razy (m.in. w 1990 roku w Roland Garros i w 1988 w US Open).

- Czym poza udziałem w pokazówkach, jak ta w Sopocie, obecnie pan się zajmuje?
- Od trzech lat prowadzę największą akademię tenisową w Hiszpanii. Pod Barceloną mam do dyspozycji ponad 40 kortów. Pracuję w niej 27 trenerów. Siedmiu z nich to byli daviscupowi reprezentanci Hiszpanii. Szkolenie prowadzimy w dwóch zakresach. Pierwszy obejmuje młodzież w wieku od 13 do 18 lat. W drugim są zawodnicy, którzy grają w zawodowym cyklu. Staramy się stworzyć piramidę, rozpoczynać zajęcia ze stosunkowo liczną grupą, obecnie jest około 60 osób, a następnie koncentrować się już tylko na tych najzdolniejszych, rokujących największe nadzieje na przyszłość.
- Czy z tej grupy ktoś ma zadatki na gwiazdę światowego formatu?
- Carlos Quadrado i Swietłana Kuzniecowa już należą do najlepszych juniorów na świecie. Dużo można spodziewać się po młodych Niemcach. Sponsoruje ich Steffi Graf.
- Od kilku lat w czołowej 100 tenisistów jest bilsko 20 Hiszpanów. Niewiele gorzej ta statystyka wygląda u pań. Skąd czerpie siłę wasz tenis?
- Mamy przede wszystkim bardzo dobre warunki do uprawiania tej dyscypliny. Jest mnóstwo kortów, a pogoda pozwala na nich grać przez cały rok. Do tenisa garną się sponsorzy. Najwięcej zawdzięczamy firmie Head. Mamy też wiele turniejów na różnym szczeblu zawodowego wtajemniczenia. Na każdym jest wielka konkurencja. Często zdarza się, że na 128 zawodników przystępujących do turnieju aż 90 to Hiszpanie. Ci, co przebiją się w naszym kraju, poradzą sobie później także na światowych kortach.
- Emilio, Javier i Aratxa to tenisowa rodzina Sanchezów. Zawodowa gra już tylko siostra. Na co ją jeszcze stać?
- Liczyłem, że wygra singla w Sopocie. Jednak okazało się, że pojedynki w Pucharze Federacji, które grała bezpośrednio przed przyjazdem do Polski, kosztowały ją wiele sił. Wygrywając debla, udowodniła, że jeszcze nie można o niej zapominać, jeśli typujemy kandydatki do zwycięstwa.
- Doszliśmy do debla, w którym i pan odnosił największe sukcesy. Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że obecnie w tej konkurencji daje się zauważyć regres?
- Jeśli chodzi o mężczyzn, to można tak powiedzieć. A szkoda, gdyż gry podwójne to doskonały poligon do poprawy tenisowego warsztatu. Spadek zainteresowania deblem jest spowodowany tym, że w tenisie coraz większe znaczenie odgrywa przygotowanie fizyczne. Każdy mecz to spory wysiłek, a zarazem ryzyko odniesienia kontuzji. Dlatego zawodnicy wolą być wypoczęci przed singlem, gdzie też się znacznie więcej zarabia. Nie tracą na popularności deble kobiece. Panie grają mniej agresywnie, a ich mecze singlowe trwają co najwyżej trzy sety.
- W którą stronę ewoluuje tenis?
- Obecni tenisiści muszą być gladiatorami, o wspaniałym przygotowaniu motorycznym. Dzięki temu grają lekki dla oka, finezyjny i pełen różnorodności tenis. Najciekawsze są pojedynki, gdy przedstawiciele nowej fali trafiają na starszą generację, która preferuje mocne granie spoza końcowej linii kortu.
- A co z kontuzjami? Jest ich więcej czy mniej niż w poprzednich latach?
- Nowy styl gry, sposób przygotowań, sprzyja kontuzjom. Jednak sztuka utrzymywania się w zawodowym tenisie polega także na tym, aby radzić sobie z rozmaitymi dolegliwościami. Im dłużej trwa kariera, tym lepiej zawodnik poznaje reakcje swojego organizmu, wie, co mu służy, a co nie. Mimo to pewnych urazów nie da się uniknąć. Proszę spojrzeć choćby na moje ręce. Jedna z nich jest wyraźnie większa od... drugiej.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane