• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ireneusz Stencel wraca do Kościerzyny.

15 czerwca 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Ireneusz Stencel spędził w Kościerzynie pięć sezonów. Teraz wraca na dobrze znane boisko w roli drugoligowca. Jako pierwszy w historii futbolu w Stężycy, gdzie kluczowy obecnie pomocnik Arki (37 spotkań, w tym 26 całych) wychował się, nadal mieszka i pracuje.

- Miło wracać w dobrze znane strony, chociaż żal atmosfery, która mogła towarzyszyć spotkaniu w Gdyni. Zapraszam kibiców w Kościerzynie. Będzie dobry mecz.

- Czym jest dla ciebie II liga?

- Spełnieniem marzeń, choć nie zapominam, że dopiero mogę otrzymać szansę występu na zapleczu ekstraklasy.

- Jesteś już definitywnie zawodnikiem Arki.

- Przynajmniej mam takie wrażenie i oby już nic w tej kwestii nie zaskoczyło mnie. W lutym, gdy niezależnie od mojej woli ważyła się sprawa transferu, pogubiłem się i zwątpiłem...

- W sensie sportowym z pewnością przeprowadzka opłaciła się. A finansowo?

- Nie straciłem na niej.

- Twoja rola w drużynie była inna niż w Kaszubii.

- W Kościerzynie byłem zawodnikiem prowadzącym grę, ustawionym ofensywnie. W Arce przypadła mi rola defensywnego pomocnika.

- Miałeś harować za plecami Maćka Faltyńskiego.

- Z ust trenera nigdy nie padło takie sformułowanie. Gra w cieniu "Faltyny", naszego lidera i głównego rozgrywającego, nie była dla mnie żadnym dyshonorem.

- W jakim stopniu udzielała ci się gorączka awansu?

- Denerwowałem się, nie kryję tego. Zwłaszcza przy okazji występów w Gdyni. Wielkie oczekiwania działaczy, kibiców i prasy były deprymujące.

- Sportowo jednak poradziłeś sobie, choć latem powątpiewano w słuszność pozyskania trójki graczy z Kościerzyny.

- Prawdziwe wyzwanie czeka nas dopiero po awansie. Różnica pomiędzy Kaszubią i Arką była minimalna. Adam Merchut grał równie często. Tylko Jarkowi Wojdasiowi nie powiodło się, czym byłem zdziwiony. Decydowały o tym różne czynniki, choćby duża konkurencja na jego pozycji.

- Czy zdarzył się mecz, w którym druga linia przeciwnika zdominowała was?

- Ani razu! Nawet, kiedy przegrywaliśmy.

- Co teraz? Porzucisz pracę zawodową dla futbolu?

- Nie za wszelkę cenę. Ta kwestia dotyczy w Arce nie tylko mnie. Oczywiście, optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdybym skupił się wyłącznie na lidze, lecz zawsze istnieje obawa, co będzie, jeśli zwolnię się ze szkoły, a miesiąc później zostanę w klubie zepchnięty na margines. To temat do dyskusji.

Mecz Kaszubii z Arką zwieńczy udaną dla obu klubów rundę rewanżową. "Żółto-niebieskim" nikt nie odbierze awansu, ani tytułu mistrzów wiosny. "Jedenastka" z Kościerzyny skoczyła w tym roku z 19. na 9. miejsce. Oprócz gdynian więcej punktów zdobyli od niej tylko piłkarze Warty i Sparty. "Głos" stał na stanowisku, iż mecz śmiało mógłby odbyć się w Gdyni. Jego stawka jest zerowa, a gra w obecności rekordowej w tym sezonie widowni, z pewnością większej niż 4000 (jak było kilka dni temu podczas spotkania Arka - Unia), dodałaby rangi wydarzeniu. Niech sobie działacze mówią, co chcą. Pomysł był banalny w realizacji. "Bordowi", mający chętkę na kolejną premię (4000 zł do podziału), może i krzywili się, ale niechaj któryś powie, że grał przed pięcioma tysiącami. Znamy w Trójmieście dużo mądrali, co lubią lać wodę. Kiedy jeden jedyny raz była okazja do zabawy, do show dla sponsorów, nagle wszyscy zamilkli. Nie usłyszeliśmy "nie" lub po prostu "głupi pomysł".

star.



Głos Wybrzeża

Opinie (2)

  • Gdynia to jest to!!!

    Mecz w Gdynii to byla by fiesta i zabawa przy 5-6 tys.kibicow!

    • 0 0

  • Obiektywn

    Czlowieku, jakie 5-6 tys kibicow? Wszedzie podawali 4 tysiace. Wiec nie przesadzaj...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane