• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Justyna Ordak - ''było mi trudno''.

3 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Justyna Ordak wróciła z mistrzostw świata kadetek w siatkówce z brązowym medalem. Pół roku wcześniej w tej samej kategorii wiekowej z reprezentacją Polski zdobyła tytuł wicemistrzyni Europy. Niespełna 18-letnia siatkarka od razu stała się najbardziej utytułowaną zawodniczką Gedanii na arenie międzynarodowej od czasów Jadwigi Marko, która w latach sześćdziesiątych kolekcjonowała medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy seniorek.

- Jesteśmy bardzo zadowolone z tego, co osiągnęłyśmy w Chorwacji. Radość jest tym większa, gdyż jak nam powiedziano, to pierwszy medal Polek w mistrzostwach świata w grupach młodzieżowych. Na turniej przyjechałyśmy jako wicemistrzynie Europy, ale od razu zaskoczył nas wysoki poziom, jaki prezentowały drużyny z innych kontynentów. Szczególne wrażenie robiła gra Chin i Japonii. Dobrze, że nie musiałyśmy z nimi grać.

- Dwukrotnie powstrzymała nas Brazylia. Najpierw w meczu o pierwsze miejsce w eliminacjach przegrałyście 2:3, a następnie w półfinale 1:3.

- Może zabrzmi to nieskromnie, ale w obu przypadkach zabrakło nam szczęścia. W pierwszym meczu wyciągnęłyśmy z 0:2 na 2:2, by tie-breaka przegrać 13:15. Wystarczyło, aby mecz prowadziła inna sędzina, a wynik mógłby być odwrotny. Brazylia na pewno niczym nas specjalnie nie zaskoczyła. Jej siatkówka niewiele różni się od europejskiej. Zresztą każdego przeciwnika mieliśmy dobrze rozpracowanego. Na przedmeczowym treningu trener Peć dzielił kadrę na dwie drużyny, a jedna z nich miała grać wedle taktyki, którą zwykł stosować rywal.

- Regulamin mistrzostw był tak skonstruowany, że zespół, który nie wygrał grupy eliminacyjnej, nie mógł sobie pozwolić na porażkę w dwóch następnych meczach, aby zachować marzenia o medalu. Czy ta świadomość wam ciążyła czy też może uskrzydlała?

- Nerwy były tylko w meczu z Hiszpanią o awans do ćwierćfinału. Jego rozpoczęcie wyznaczono na godzinę 9.00. Zanim się obudziłyśmy, przegrałyśmy pierwszego seta. Na szczęście kolejne były już wygrane. Wówczas trener oświadczył, że zrealizowaliśmy postawione przez związek zadanie. Dalej mamy grać dla własnej satysfakcji. Zresztą do walki nie trzeba było nas dodatkowo zachęcać, gdyż na naszej drodze stawały drużyny, z którymi delikatnie mówiąc nie lubiliśmy się.

- Czym zawiniły wam Rosjanki i Włoszki? Te drugie ograłyście wcześniej w Chorwacji po bardzo dobrym meczu 3:0?

- I właśnie to był powód. Gdy Włoszki wygrały z nami w tegorocznym finale mistrzostw Europy, to wszystko było w porządku. Wydawało im się, że są potęgą. Tymczasem w Chorwacji, zarówno one, jak i Rosjanki, rozbiły się o nasz blok. Proszę sobie wyobrazić zdziwienie zawodniczki mierzącej blisko dwa metry, która raz po raz jest zatrzymywana na siatce!

- Trener Peć na oficjalnej stronie internetowej FIVB mówił, że taka gra blokiem to efekt ciężkiej pracy treningowej. Rzeczywiście zajęcia przypominały katorgę?

- Mogę mówić tylko o dwóch ostatnich tygodniach przed mistrzostwami. Rzeczywiście pracowałyśmy głównie nad blokiem. We wcześniejszych przygotowaniach w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu nie brałam udziału.

- Jak to się stało, że na newralgicznej pozycji, jaką jest rozegranie, trener zdecydował się na zawodniczkę spoza szkoły?

- Trener podkreślał, że jestem bardziej ograna niż Milena Sadurek. Jednak na mistrzostwach najcześciej grałyśmy po połowie meczu. Tylko w spotkaniu o brąz musiałam rozgrywać sama, gdyż koleżanka miała skręconą kostkę.

- Witold Jagła, pod okiem którego przed siedmioma laty zaczynałaś przygodę z siatkówką, powiedział, że od najmłodszych lat miałaś duży autorytet wśród rówieśniczek. Czy podobnie jest w kadrze?

- Na początku roku, gdy wchodziłam do kadry, było mi trudno, gdyż wszystkie dziewczyny na co dzień ze sobą trenowały i uczyły się, a ja byłam spoza tego kręgu. Jednak przed mistrzostwami wiedziałam, że zespół się do mnie przekonał i ufa mi na parkiecie.

- Co te medale zmieniają w życiu sportowym i prywatnym?

- Nic. Mam tylko ogromną satysfakcję. Dalej jestem uczennicą III LO w Gdańsk. W Gedanii przyjdzie mi walczyć o miejsce w drużynie seniorek, a z juniorkami o jak najlepszy wynik w mistrzostwach Polski.

Rozmawiał: Jacek Główczyński
Zdjęcie: Radosław Rocławski (sport.trojmiasto.pl)



Głos Wybrzeża

Kluby sportowe

Opinie 1 zablokowana

Relacje LIVE

Najczęściej czytane