Nadzwyczajne walne zebranie członków GKS Wybrzeże było zdolne przyjąć jedynie rezygnację dotychczasowego zarządu klubu oraz - o dziwo - udzielić ustępującym władzom absolutorium. Do przeprowadzenia merytorycznej dyskusji o sytuacji klubu, wskazania winnych zapaści finansowej czy ustalenia kwot faktycznego zadłużenia zabrakło większości... Postanowiono wystąpić za pośrednictwem prezydenta Gdańska do Sądu Rejestrowego o ustanowienie w klubie kuratora, wskazując jednocześnie do pełnienia tej roli Stefana Chrzanowskiego. Do tego czasu Wybrzeżem kierować ma Kazimierz Dauksza, związany z GKS od połowy lat pięćdziesiątych.
Zimno, coraz zimniej
Z 32 uprawnionych delegatów na zebranie do kwariani przy ul. Zawodników przybyło 26. W charakterze obserwatorów stawili się piłkarze ręczni:
Artur i
Marcin Siódmiakowie, Artur Czoska i
Seweryn Żynda. Im bliżej było końca spotkania, powiększało się grono przysłuchujących się mu pracowników klubu. Niewielu z zebranych zaryzykowało zdjęcie wierzchnich okryć. W dobrze skrojonych garniturach prężyli się tylko klubowi "funkcjonariusze". W budynku panowało przenikliwe zimno. Jak ustaliliśmy, po treningach szczypiorniści mają do dyspozycji tylko jeden natrysk, z którego płynie ciepła woda.
Jednogłośnie przewodnictwo obradom powierzono
Henrykowi Łapuszkowi, co sam zainteresowany skwitował krótko:
"jestem zaszokowany". Potem sprawnie poprowadził zebranie, kilkakrotnie ratując delegatów przed legislacyjnymi wpadkami.
Kto opluwał prezydenta...
Henryk Majewski, dotychczasowy prezydent, przedstawiając to, co miało być sprawozdaniem ustępujących władz (także w imieniu wiceprezydenta klubu Krzysztofa Pusza), w swoim stylu podkreślał sukcesy i wskazywał... przeciwników.
- Zrobiliśmy porządek na stadionie, wyremontowaliśmy bramę maratońską, stworzyliśmy właściwe zaplecze socjalne dla żużlowców, utrzymywaliśmy halę... Trzeba umieć w odpowiednim momencie odejść. Nie wiem, czy teraz jest ku temu dobry czas, ale powód takiej decyzji jest oczywisty - brak sponsorów. Walczyłem, dopóki starczyło sił i środków. Gdy jest niewydolność, należy zmnieć sternika. Bo dług w klubie był zawsze i najczęściej wahał się w granicach 2,5 miliona złotych. Umiejętność żonglowania pozwoliła nam trwać na posterunku aż do dzisiaj. Ponadto grupa osób doprowadziła do tego, że zarząd klubu ma w cudzysłowie kłopoty prokuratorskie. Ci ludzie opluwając mnie, opluwali jednocześnie GKS i tym samym działali na szkodę klubu - wyrokował Majewski.
Do omówienia sytuacji w poszczególnych sekcjach ustępujący prezydent wyznaczył ich kierowników.
Mirosław Berliński (żużel) ograniczył się do omówienia wyników. Także o statystyce, z akcentem na sukcesy, mówili
Tomasz Lisicki (judo) i
Michał Gołuński (piłka ręczna). Dopiero na koniec wystąpienia pierwszy wspomniał, że
"zaległości w płacach trenerskich sięgają ubiegłego roku, a w tym roku otrzymali oni wynagrodzenie tylko w styczniu i lutym". Natomiast drugi poinformował, że
"zobowiązania względem szczypiornistów, a zapisane w sporządzonych zaledwie w lipcu kontraktach, były wypłacone tylko za lipiec i częściowo za sierpień".Ile wynoszą długi?
W kwestiach finansowych Henryk Majewski wyznaczył do referowania
Jolantę Kozłowską, główną ksiegową GKS Wybrzeże. Usłyszeliśmy m.in., że majątek trwały klubu to prawie 9,6 miliona złotych, a zobowiązania wynoszą około 5 milionów 430 tysięcy złotych. Aż się wierzyć nie chce, że tylko... prezydentowi Majewskiemu klub zalega na kwotę 627 tysięcy złotych!
Jednak grubo myli się ten, kto myśli, że blisko 5,5 miliona to całkowity dług Wybrzeża. Do tej kwoty w momencie, gdy zacznie się wypłata wynagrodzeń dla pracowników, które nie są realizowane od maja (tj. 254 tysiące złotych) należy doliczyć około 150 tysięcy należnych ZUS. Ponadto podane wyliczenie nie uwzględnia zaległości klubowych wobec zawodników, którzy na pobrane pieniądze nie wystawiają faktur, a należne jest im stypendium.
Tak jak niejednoznaczne były przedstawione sprawozdania, tak potem głosowano. Majewskiego i Pusza odwołano jednogłośnie, bez choćby jednego głosu wstrzymującego się, ale jednocześnie ustępującym władzom udzielono absolutorium, czyli jakby "rozgrzeszono" za stan klubowej kasy.
Dyskusji nie będzie
Stefan Chrzanowski już na początku obrad zgłosił wniosek, aby przeprowadzić dyskusję nad sprawozdaniem ustępującego zarządu, w tym nad stanem klubowych finansów. Wniosek większością głosów został odrzucony. A skoro nikomu nie zależało na ujawnieniu przyczyn klubowych tarapatów,
Marek Formela, jedyny kandydat zgłoszony do godności prezydenta GKS Wybrzeże, oświadczył:
- Z przebiegu obrad wnoszę, że w klubie mamy dramat finansów, ale wciąż nie są znane jego rozmiary. Delegaci powinni sami siebie spytać, jak doszło do tego, że klub z takimi tradycjami stał się bankrutem. Zdziwiony jestem, że nie chce się podjąć dyskusji w tej kwestii. W 1997 roku, gdy władzę przejmował Henryk Majewski, nie było takich zadłużeń. Teraz trzeba spłacać długi i łatać dziury w klubowym budżecie. Dlatego nie widzę warunków do podjęcia współpracy i nie wyrażam zgody na kandydowanie na prezydenta GKS Wybrzeże. Moim zdaniem, klubem powinien się zająć kurator.Kurator albo upadłość?
Skoro zebranie nie potrafiło wyłonić nowych władz, zgłoszono dwa wnioski. Stefan Chrzanowski postulował o powołanie kuratora, a
Gerard Sikora proponował ogłoszenia "upadłości kontrolowanej". Większością głosów przyjęto pierwszą propozycję. Co więcej, wnioskodawcę wskazano jako osobę, którą Sąd Rejestrowy powinien powołać na kuratora klubu.
Jako że
Grzegorz Rywelski, dotychczasowy dyrektor GKS Wybrzeże, poinformował, że z dniem dzisiejszym zakończył pracę w klubie, powstał problem, kto kierować będzie pracami klubu do czasu ustanowienia kuratora. Ze statutowych organów władzy istniała tylko komisja Rewizyjna, ale mimo że ochoczo wnioskowała ona o absolutorium dla ustępujących władz, kierowania klubem już się nie podjęła. Odmówiła także główna księgowa. Wówczas Henryk Majewski wskazał na Kazimierza Daukszę. Były reprezentant Polski i zawodnik Wybrzeża w piłce ręcznej, a następnie wieloletni sekretarz GKS (jak się wówczas określało dyrektora) po zapewnieniu, że otrzyma zaświadczenie, iż nie będzie "odpowiadał materialnie za poprzednie grzechy władz", propozycję przyjął.
- Za wcześnie na konkretne deklaracje. Muszę się spokojnie zastanowić. Na pewno będę próbował wokół klubu zebrać jego przyjaciół. Stopniowo, począwszy od jutra, spotykać się będę także z zawodnikami i pracownikami. Zrobię wszystko, aby było tu normalnie - zadeklarował "Głosowi" Dauksza.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
