Krakowska Wisła będzie 14. rywalem koszykarek
Lotosu VBW Clima Gdynia w sezonie zasadniczym Sharp Torell Basket Ligi. "Biała Gwiazda" powoli podnosi się z głębokiego kryzysu, w który wpadła kilkanaście miesięcy temu, jednak o powiększeniu liczby tytułów mistrzowskich (pod Wawelem jest ich 17.) na razie nie może być mowy. Pojedynek rozpocznie się w sobotę już o 15.00.
Rzadko kiedy bywa tak, by rywalizujące ze sobą zawodniczki dwóch drużyn tęskniły nie tylko za sportową konfrontacją, ale i zwyczajnym spotkaniem. Tak jest w tym wypadku, gdyż oba kluby od wielu lat łączą ciepłe stosunki. Więzi pomiędzy koszykarskim Krakowem a Gdynią stały się jeszcze silniejsze, gdy kilka miesięcy temu wiślaczkom pomocną dłoń podał
Bogusław Witkowski, szef VBW Clima Engineering, gdyńskiej firmy będącej sponsorem tytularnym mistrzyń Polski.
- Mimo ciepłych relacji łączących oba kluby nie martwię się tym, że w koszykówce nie ma remisów. Niech wygra lepszy. Mam nadzieję, że goście będą się starali wynieść wiele indywidualnych korzyści z tego meczu - mówi Witkowski, pełniący też funkcję szefa rady nadzorczej Basketball Investments SSA.
Mecz odbędzie o nietypowej porze. Sędziowie rozpoczną grę o 15.00. To ukłon w stronę ekipy z grodu Kraka, która jeszcze przed północą chce wrócić znad morza.
- Z Gdynią bardzo się lubimy. O pomeczowej imprezce tym razem nie może być mowy. Spieszy nam się do domu, by w spokoju przygotowywać się do ważnych dla nas meczów z SMS PZKosz. Warszawa oraz Ślęzą Wrocław - mówi
Wojciech Downar-Zapolski, szkoleniowiec Wisły, która z 12 spotkań w ekstraklasie wygrała tylko cztery.
- Nie traktujemy pojedynku z Lotosem wybitnie sparingowo, ale nie ma co ukrywać, że znajdujemy się na dwóch różnych biegunach - dodaje coach.
Niewątpliwą atrakcją spotkania będzie występ w czerwonym kostiumie z białą gwiazdą na piersi czarnoskórej Amerykanki
Melschiki Bowman. 24-letnia środkowa (chociaż ma tylko 185 cm wzrostu) jest absolwentką Cameron University z Luizjany, a od 29 listopada jest... autentyczną gwiazdą polskiej ligi. To o tyle ciekawe, że dla grającej z numerem 15 zawodniczki pobyt w Polsce jest pierwszym wyjazdem zagranicznym w życiu. Dziwi ją więc wiele rzeczy. Między innymi przeliczanie dolarów na złotówki i odwrotnie, bariera językowa itd.
Mimo tęsknoty za pięcioma braćmi i dwiema siostrami, zdobywa w meczu średnio 17,2 pkt (piąty wynik) i zbiera dziewięć piłek (drugi).
- Jej przyjazd to efekt moich znajomości. Muszę jeszcze popracować nad jej filozofią gry w obronie, jednak jestem z niej bardzo zadowolony - twierdzi Downar-Zapolski.