- To był najtrudniejszy czas w mojej karierze, ale się nie poddałem. Wróciłem silniejszy i bardzo zmotywowany - - mówi Mario Maloca po tym jak z rezerw został przywrócony do pierwszego zespołu Lechii Gdańsk. - Teraz zrobię wszystko, aby Lechia uznała, że warto mnie zaprosić do stołu i rozmawiać o nowej umowie - zapowiada chorwacki obrońca.
Rafał Sumowski: Jako jedyny z trzech piłkarzy przesuniętych w styczniu do rezerw Lechii Gdańsk, wrócił pan do pierwszego składu. Te kilka tygodni to był dla pana najtrudniejszy czas w karierze?
Mario Maloca: To był zdecydowanie najtrudniejszy czas w mojej karierze. Pierwszy raz znalazłem się na tak długo poza pierwszą drużyną. Najważniejsze, że się nie poddałem. Nie chciałem szukać nowego klubu i pracowałem na to, aby wrócić tam, gdzie moje miejsce. Musiałem udowodnić, że mam swój pomysł na grę.
Mario Maloca przywrócony do pierwszej drużyny Lechii Gdańsk
W przeszłości z rezerw Lechii zdołali wrócić do pierwszej drużyny Piotr Wiśniewski, Sławomir Peszko, czy Michał Nalepa. Motywował się pan ich historiami albo szukał podobnych przykładów w europejskiej piłce?
Wiem, że były takie historie, a Michał Nalepa to najlepszy przykład, że można wrócić do łask. W Lechii był już "spalony", a teraz jest podstawowym piłkarzem. Mam nadzieję, że pójdę tą samą drogą. Nie potrzebowałem jednak przykładów, aby się zmotywować. Poukładałem sobie wszystko w głowie i obiecałem sobie, że nie odpuszczę. Wielkim wsparciem był dla mnie trener rezerw Dominik Czajka. Jestem mu bardzo wdzięczny za pomoc, to wspaniały trener i człowiek. W zespole rezerw czułem się znakomicie, choć to zrozumiałe, że chciałem jak najszybciej wrócić do szatni pierwszej drużyny.
Mario Maloca

Dane:
- ur.:
- 1989-05-04
- wzrost.:
- 190
- waga.:
- 83
Ocena z sezonu:
1.80 (325 ocen)
Średnie oceny w kolejnych meczach sezonu
Nie słyszał pan od nikogo "Daj sobie spokój, nie dasz rady"?
Nie, ale to nie ma znaczenia. Skoncentrowałem się na celu i robiłem swoje. Nie mogłem zwątpić. Gdybym sam czuł, że jestem słabszy od innych na treningach, przyszedłbym do klubu i powiedział: "Ok panowie, to bez sensu, kończymy". Tyle, że ja wierzę w swoje umiejętności. Każdego dnia mocno pracowałem, aby wrócić do pierwszej drużyny.
Czy po przesunięciu do rezerw poczuł się pan wykluczony także poza szatnią i boiskiem?
Cały czas miałem kontakt z chłopakami. Spotykaliśmy się choćby na parkingu przed i po treningach. Nikt nie dał mi odczuć, że nagle jestem gorszy.
Lechia Gdańsk liczy straty po wygranej z Górnikiem Zabrze. Ubędzie aż 4 piłkarzy?
Zaraz po przywróceniu do kadry, wrócił pan też na boisko zmieniając Michała Nalepę w doliczonym czasie gry meczu z Górnikiem. Michał narzekał na uraz, więc niewykluczone, że pojawi się pan w wyjściowej jedenastce szybciej niż ktokolwiek się spodziewał?
Niezależnie od urazu Michała, jestem gotowy, aby w każdej chwili wyjść w pierwszym składzie. Nie wróciłem do drużyny po to, aby być opcją numer cztery, ale o wszystkim zdecyduje oczywiście trener.
W Lechii był pan nazywany "Generałem". Taki spadek w hierarchii to pewnie dosyć brutalne doświadczenie. Co pan z tego wyciągnął?
Nauczyło mnie jak ważna jest cierpliwość i wiara w samego siebie. Nie jestem pierwszym ani ostatnim, który tak spadł w hierarchii. Pewnie w każdym klubie na świecie znajdziesz takiego zawodnika. Wróciłem silniejszy i bardzo zmotywowany.
Lechia Gdańsk pokazała, że jej gra nie musi przyprawiać o ból oczu. Są indywidualności
Wspomniał pan w jednym z wywiadów, że chciałby w Lechii zakończyć karierę. Pana kontrakt wygasa w czerwcu przyszłego roku, więc rozumiem, że pracuje pan na nową umowę?
Moja rodzina świetnie się czuje w Gdańsku. To dlatego wróciliśmy tu z Niemiec. Dałem z siebie wszystko, aby wrócić do pierwszej drużyny. Teraz zrobię wszystko, aby Lechia z czasem uznała, że warto mnie zaprosić do stołu i rozmawiać o nowej umowie. Przyszłość pokaże, czy sobie na to zasłużę.
Lechia wyszła już z kryzysu i powalczy jeszcze w tym sezonie o podium?
Wiemy gdzie byliśmy tydzień temu i wiemy, że teraz znów jesteśmy w grze o czołowe lokaty. Czasem wystarczy jeden, dwa dobre mecze i wszystko obraca się na drugą stronę. Musimy zachować spokój. Teraz czekają nas mecze ze Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko-Biała, które grają o życie. Dadzą z siebie sto procent i my też musimy dać przynajmniej tyle samo. Spotkania z zespołami z dołu tabeli często okazują się najtrudniejsze.
- Zobacz opinie (37)