- 1 Arka o kibicach na derbach. Marcjanik na dłużej (77 opinii)
- 2 Lechia nie może stracić tego piłkarza (37 opinii)
- 3 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (6 opinii)
- 4 Siatkarze Trefla dalej od 5. miejsca (13 opinii)
- 5 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
- 6 Dzieję się dużo. Liga koszykarzy na finiszu. (1 opinia)
Spodziewanym zwycięstwem Rene Milichowsky'ego zakończyła się rywalizacja ludzi z żelaza - VI Sopot Molo Triathlon. Czech przepłynął 750 metrów, przejechał na rowerze 20 kilometrów i przebiegł pięć kilometrów czasie w 00:58,42. Drugi na metę przy muszli koncertowej na drewnianym pomoście w Sopocie wbiegł Michał Siejakowski, który ukończył zawody z czasem 00:59,29.
Fakt, że w tym roku zawody zorganizowane przez Sopocki Klub Lekkoatletyczny nie były eliminacją zlikwidowanego Pucharu Europy odbił się na frekwencji zawodników. Zamiast 60 uczestników, do wody z sopockiego molo skakało zaledwie 20. Od początku przewagę nad rywalami uzyskał Rene Milichowsky. 30-letni Czech jako pierwszy wyszedł z wody, 15 sekund po nim uczynił to Ukrainiec Nazar Dorosz. Mimo szaleńczego tempa w wyścigu kolarskim, narzuconego przez czeskiego mistrza Europy, niespodziewanie zaledwie dziesięć sekund tracił do niego Ireneusz Jończyk. 34-letniemu zawodnikowi walkę o zwycięstwo uniemożliwił karambol z widzami, którzy wylegli na ulicę. - Szkoda, ale nie mam do nikogo pretensji. Zdarza się - mówi gdynianin, dla którego były to pierwsze zawody triathlonowe w życiu. Wcześniej zaliczył trzy maratony biegowe i cztery pływackie. Poturbowany zawodnik (poobdzierane łokcie i kolana) ukończył zawody dopiero na 17. miejscu.
Bez przeszkód morderczą próbę zaliczył Milichowsky, który wbiegł na metę z uniesionymi rękoma. - Jeśli mam być szczery, to nawet się nie zmęczyłem. To był taki trening w ładnej otoczce - wyjaśnił 30-letni Czech, który za zwycięstwo otrzymał 400 euro. Drugi był, siedem lat młodszy od zwycięzcy Michał Siejakowski. - Czech był za mocny. Już podczas jazdy na rowerze zdałem sobie sprawę z tego, że walczę tylko o drugie miejsce. Uniemożliwiła mi to także grupa zawodników ze Wschodu, która nie chciała współpracować w peletonie - tłumaczy mistrz Polski w sprincie.
Ostatni był Roman Pacholczyk. 44-letni zawodnik z Wesołej był najstarszym uczestnikiem zawodów. - Moim sukcesem jest to, że ukończyłem zawody. Triathlon będę uprawiał do końca życia. Uprawia go także moja rodzina. To taki nasz sposób na życie - wyjaśnia zawodnik, dla którego był to 25 triathlon w życiu.
Wyniki. 1. Rene Milichowsky (Czechy) 00:58,42, 2. Michał Siejakowski 00:59,29, 3. Nazar Dorosz (Ukraina) 00:59,30, 4. Teras Moroz (Ukraina) 00:59,40, 5. Aleksandr Rylski (Białoruś) 00:59,47.
Fakt, że w tym roku zawody zorganizowane przez Sopocki Klub Lekkoatletyczny nie były eliminacją zlikwidowanego Pucharu Europy odbił się na frekwencji zawodników. Zamiast 60 uczestników, do wody z sopockiego molo skakało zaledwie 20. Od początku przewagę nad rywalami uzyskał Rene Milichowsky. 30-letni Czech jako pierwszy wyszedł z wody, 15 sekund po nim uczynił to Ukrainiec Nazar Dorosz. Mimo szaleńczego tempa w wyścigu kolarskim, narzuconego przez czeskiego mistrza Europy, niespodziewanie zaledwie dziesięć sekund tracił do niego Ireneusz Jończyk. 34-letniemu zawodnikowi walkę o zwycięstwo uniemożliwił karambol z widzami, którzy wylegli na ulicę. - Szkoda, ale nie mam do nikogo pretensji. Zdarza się - mówi gdynianin, dla którego były to pierwsze zawody triathlonowe w życiu. Wcześniej zaliczył trzy maratony biegowe i cztery pływackie. Poturbowany zawodnik (poobdzierane łokcie i kolana) ukończył zawody dopiero na 17. miejscu.
Bez przeszkód morderczą próbę zaliczył Milichowsky, który wbiegł na metę z uniesionymi rękoma. - Jeśli mam być szczery, to nawet się nie zmęczyłem. To był taki trening w ładnej otoczce - wyjaśnił 30-letni Czech, który za zwycięstwo otrzymał 400 euro. Drugi był, siedem lat młodszy od zwycięzcy Michał Siejakowski. - Czech był za mocny. Już podczas jazdy na rowerze zdałem sobie sprawę z tego, że walczę tylko o drugie miejsce. Uniemożliwiła mi to także grupa zawodników ze Wschodu, która nie chciała współpracować w peletonie - tłumaczy mistrz Polski w sprincie.
Ostatni był Roman Pacholczyk. 44-letni zawodnik z Wesołej był najstarszym uczestnikiem zawodów. - Moim sukcesem jest to, że ukończyłem zawody. Triathlon będę uprawiał do końca życia. Uprawia go także moja rodzina. To taki nasz sposób na życie - wyjaśnia zawodnik, dla którego był to 25 triathlon w życiu.
Wyniki. 1. Rene Milichowsky (Czechy) 00:58,42, 2. Michał Siejakowski 00:59,29, 3. Nazar Dorosz (Ukraina) 00:59,30, 4. Teras Moroz (Ukraina) 00:59,40, 5. Aleksandr Rylski (Białoruś) 00:59,47.
Opinie (1)
-
2002-11-26 12:06
Gratuluje!
Gratuluje Irek sukcesu:)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.