- 1 Lechia. "To ten moment" dla Ferandeza (20 opinii)
- 2 Arka współpracuje z SI. Chce budować (22 opinie)
- 3 Tego jeszcze nie mieli. Na mecz samolotem (3 opinie)
- 4 Hiszpan może trafić do Arki. Jest jedno ale (22 opinie)
- 5 Hokeiści potrzebują 6 mln na grę w THL (36 opinii)
- 6 Tydzień prawdy dla koszykarzy Arki (15 opinii)
Po raz pierwszy od Igrzysk Olimpijskich w Sydney polskiej widowni zaprezentuje się Leszek Blanik. Brązowy medalista w gimnastyce sportowej w skoku przez konia wystartuje w sobotę w trójmeczu Polska-Szwajcaria-Białoruś. Zawody rozpoczną się o godzinie 10.00 w akademickiej hali nr XII przy ul. Wiejskiej w Gdańsku.
Blanik w ostatnim czasie startował co tydzień, a poszczególne areny dzieliły setki kilometrów. W minioną niedzielę w swojej koronnej konkurencji zajął drugie miejsce w międzynarodowych zawodach w Salonikach.
- Ciągłymi startami i wyjazdami jestem już zmęczony. Dlatego w Gdańsku wystartuję na pięciu z sześciu przyrządów. M.in. z powodu kłopotów sprzętowych nie opanowałem jeszcze w należytym stopniu ćwiczenia na drążku. Jeśli chodzi o skok, to w Gdańsku zaprezentuję podwójną zukuharę w pozycji łamanej. Skok oceniany jest w najwyższej skali do 10 punktów, czyli jest według obecnie obowiązujących przepisów więcej wart niż te ewolucje, które wykonywałem w Sydney. Zawody w Gdańsku traktuję jako jeden z etapów przygotowań do czerwcowych mistrzostw Polski. W wieloboju chciałbym na nich odzyskać prymat, który straciłem przed rokiem na skutek kontuzji - mówi Leszek Blanik.
Poza obecnie największą gwiazdą polskiej gimnastyki sportowej trenerzy Andrej Levit i Adam Koperski na sobotni mecz do kadry powołali: Czesława Słodkowskiego i Marcina Łomińskiego (seniorzy) oraz Romana Kuleszę, Kamila Hulboja i Krzysztofa Muchorskiego (juniorzy). Przypomnijmy, że ci ostatni przed miesiącem na światowych Igrzyskach Młodzieży w Warnie zdobyli tytuł wicemistrzowski w drużynie.
W zawodach, które planowane są na sobotę w godzinach 10.00-13.15, każde z państw wystawia po sześciu zawodników, a do końcowego wyniku zespołu będą się liczyć po cztery najlepsze ćwiczenia na każdym z przyrządów. Skok Blanika, jeśli nie będzie opóźnień, planowany jest około 11.30-12.00.
jag.
Blanik w ostatnim czasie startował co tydzień, a poszczególne areny dzieliły setki kilometrów. W minioną niedzielę w swojej koronnej konkurencji zajął drugie miejsce w międzynarodowych zawodach w Salonikach.
- Ciągłymi startami i wyjazdami jestem już zmęczony. Dlatego w Gdańsku wystartuję na pięciu z sześciu przyrządów. M.in. z powodu kłopotów sprzętowych nie opanowałem jeszcze w należytym stopniu ćwiczenia na drążku. Jeśli chodzi o skok, to w Gdańsku zaprezentuję podwójną zukuharę w pozycji łamanej. Skok oceniany jest w najwyższej skali do 10 punktów, czyli jest według obecnie obowiązujących przepisów więcej wart niż te ewolucje, które wykonywałem w Sydney. Zawody w Gdańsku traktuję jako jeden z etapów przygotowań do czerwcowych mistrzostw Polski. W wieloboju chciałbym na nich odzyskać prymat, który straciłem przed rokiem na skutek kontuzji - mówi Leszek Blanik.
Poza obecnie największą gwiazdą polskiej gimnastyki sportowej trenerzy Andrej Levit i Adam Koperski na sobotni mecz do kadry powołali: Czesława Słodkowskiego i Marcina Łomińskiego (seniorzy) oraz Romana Kuleszę, Kamila Hulboja i Krzysztofa Muchorskiego (juniorzy). Przypomnijmy, że ci ostatni przed miesiącem na światowych Igrzyskach Młodzieży w Warnie zdobyli tytuł wicemistrzowski w drużynie.
W zawodach, które planowane są na sobotę w godzinach 10.00-13.15, każde z państw wystawia po sześciu zawodników, a do końcowego wyniku zespołu będą się liczyć po cztery najlepsze ćwiczenia na każdym z przyrządów. Skok Blanika, jeśli nie będzie opóźnień, planowany jest około 11.30-12.00.
jag.