- 1 Arka o kibicach na derbach. Marcjanik na dłużej (80 opinii)
- 2 Lechia nie może stracić tego piłkarza (38 opinii)
- 3 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (15 opinii)
- 4 Siatkarze Trefla dalej od 5. miejsca (16 opinii)
- 5 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
- 6 Dzieję się dużo. Liga koszykarzy na finiszu. (1 opinia)
Krzysztof Pietrusiak zdobył w Chorwacji brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Europy w turnieju indywidualnym we florecie. Dzisiaj gdańszczanin wraz z tercetem zawodników stołecznego AZS AWF stanie przed szansą wywalczenia medalu w zmaganiach drużynowych. Polska ma trzeci numer rozstawienia. Wyżej stoją tylko notowania Włoch i Rosji.
- Katarzyna Kryczało, twoja klubowa koleżanka, mówiła, że w Chorwacji byłeś pewny siebie.
- Dużo trenowałem. Wierzyłem, że ta praca przyniesie efekt. Od początku turnieju starałem się walczyć spokojnie, zachować zimną krew.
- Przed dwoma laty byłeś wicemistrzem świata kadetów. Teraz jest medal z gorszego kruszcu, ale w starszej kategorii wiekowej. Które z tych osiągnięć jest twoim życiowym sukcesem?
- Nie chciałbym tego porównywać. Radość była większa z tego pierwszego medalu. Ten sukces, chociaż jest niedosyt, stanowi jedynie potwierdzenie, że moja kariera rozwija się prawidłowo. W Chorwacji wcale nie jestem w życiowej formie. Wiem, że mam jeszcze spore rezerwy.
- Mogło być coś więcej niż brąz?
- I tak, i nie. Drogę do medalu miałem bardzo ciężką. Musiałem pokonać Davida Riseleya, któremu ostatnio uległem, a w 1/8 finału przegrywałem z Aleksandrem Jakinem 13:14. Niestety, w półfinale role się odwróciły. Walczyłem z
Giuseppe Alongim. Wygrałem z nim wcześniej, a w walce o finał prowadziłem 13:11. Za szybko chciałem skończyć pojedynek. Zapomniałem, że na każde trafienie trzeba zapracować, przygotować je należycie. Przegrałem 13:15. Byłem tak wściekły i zły na siebie, że nie mogłem zasnąć.
- Była okazja do świętowania?
- Koledzy, gdy im o tym powiem, nie uwierzą: nie wypiłem nawet piwa. Chorwacja jest piękna, ale o tej porze roku, jest tutaj pusto.
- Dzisiaj turniej drużynowy. Co możesz obiecać gdańskim kibicom?
- Każdy z nas po turnieju indywidualnym odczuwa niedosyt. Drużynowo chcielibyśmy co najmniej obronić miejsce, z którego startujemy, czyli trzecie. Każdy medal będzie sukcesem. W 1/8 finału walczyć będziemy z Mołdawią, a o półfinał zapewne z Niemcami. Zazwyczaj w grupach młodzieżowych zbierają dużo sukcesów, ale w tym roku ta drużyna wydaje się troszeczkę słabsza. Wierzymy, będziemy się bić o finał z Włochami bądź Rosjanami. Ci drudzy mają mistrza indywidualnego. Renat Ganejew rozbił Alongiego 15:5.
- Katarzyna Kryczało, twoja klubowa koleżanka, mówiła, że w Chorwacji byłeś pewny siebie.
- Dużo trenowałem. Wierzyłem, że ta praca przyniesie efekt. Od początku turnieju starałem się walczyć spokojnie, zachować zimną krew.
- Przed dwoma laty byłeś wicemistrzem świata kadetów. Teraz jest medal z gorszego kruszcu, ale w starszej kategorii wiekowej. Które z tych osiągnięć jest twoim życiowym sukcesem?
- Nie chciałbym tego porównywać. Radość była większa z tego pierwszego medalu. Ten sukces, chociaż jest niedosyt, stanowi jedynie potwierdzenie, że moja kariera rozwija się prawidłowo. W Chorwacji wcale nie jestem w życiowej formie. Wiem, że mam jeszcze spore rezerwy.
- Mogło być coś więcej niż brąz?
- I tak, i nie. Drogę do medalu miałem bardzo ciężką. Musiałem pokonać Davida Riseleya, któremu ostatnio uległem, a w 1/8 finału przegrywałem z Aleksandrem Jakinem 13:14. Niestety, w półfinale role się odwróciły. Walczyłem z
Giuseppe Alongim. Wygrałem z nim wcześniej, a w walce o finał prowadziłem 13:11. Za szybko chciałem skończyć pojedynek. Zapomniałem, że na każde trafienie trzeba zapracować, przygotować je należycie. Przegrałem 13:15. Byłem tak wściekły i zły na siebie, że nie mogłem zasnąć.
- Była okazja do świętowania?
- Koledzy, gdy im o tym powiem, nie uwierzą: nie wypiłem nawet piwa. Chorwacja jest piękna, ale o tej porze roku, jest tutaj pusto.
- Dzisiaj turniej drużynowy. Co możesz obiecać gdańskim kibicom?
- Każdy z nas po turnieju indywidualnym odczuwa niedosyt. Drużynowo chcielibyśmy co najmniej obronić miejsce, z którego startujemy, czyli trzecie. Każdy medal będzie sukcesem. W 1/8 finału walczyć będziemy z Mołdawią, a o półfinał zapewne z Niemcami. Zazwyczaj w grupach młodzieżowych zbierają dużo sukcesów, ale w tym roku ta drużyna wydaje się troszeczkę słabsza. Wierzymy, będziemy się bić o finał z Włochami bądź Rosjanami. Ci drudzy mają mistrza indywidualnego. Renat Ganejew rozbił Alongiego 15:5.
Wywiady
Opinie (5)
-
2003-11-06 09:30
??!!
Krzysiek nie wypił nawet piwa po zdobyciu medalu??!!
Swiat się kończy!!!
;)))))))- 0 0
-
2003-11-06 17:06
Bedzie swietowal, jak wroci do Polski. Postawi nam wszystkim koejke.
- 0 0
-
2003-11-06 19:21
...
Mam taką nadzieję;)
- 0 0
-
2003-11-06 20:22
nie wierze
Pietrucha ani piwa??chyba naprawde zle z nim bylo,ale odbije sobie jak wroci.Moze ja tez sie zalapie na kolejke:P
- 0 0
-
2003-11-07 01:00
brak naglowka
pietrucha wielkie gratulacje! czekam az wrocisz i w koncu zrobimy praha replay (70 per cent)
pozdrowionka- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.